To już nie jest śmieszne, to jest po prostu bardzo słabe. Za dwa tygodnie kończy się rok, a Polonia Piła dalej nie wie, w której lidze pojedzie. Nie dotyczy to zresztą tylko pilskiego klubu, bo praktycznie cała druga i pierwsza liga żyją w zawieszeniu, nie wiedząc co siedzi w głowach działaczy PZM; czy dojdzie do połączenia lig, czy też nie. Paradoksalnie, jeżeli ktoś jest rozsądnym działaczem i sprawnie zarządza swoim klubem, nie zadłużając go, w nagrodę zostaje na lodzie i przeszło dwa miesiące po zakończeniu sezonu nie wie na czym stoi. No cóż, chyba najlepszym podsumowaniem tej sytuacji byłoby użycie hasztagu: #polskiżużel - i wszystko jasne (a tak naprawdę to jasne jest niewiele).
Nie trzeba mówić, jak to poczucie niepewności wpływa na funkcjonowanie klubu i jak dezorganizuje jego pracę. Włodarze Polonii sami mówią, że są w kropce jeżeli chodzi o rozmowy ze sponsorami, miastem i zawodnikami. Chcą startować w Nice PLŻ, bo wiadomo - lepsi rywale, więcej meczów, no i transmisje telewizyjne, co jest bezcennym argumentem i asem w rękawie w rozmowach z potencjalnymi sponsorami. Ale Polski Związek Motorowy nadal milczy i nie wiadomo, kiedy do biura przy ulicy Bydgoskiej zadzwoni ktoś z ostateczną informacją. Po tym jak z rozgrywek ligowych wycofała się Ostrovia, GKM Grudziądz został dookoptowany do Ekstraligi, a Start Gniezno przeżywa chyba ostatnie fazy agonii, wydawało się, że telefon "z góry" jest oczywistością. Jednakże w najnowszym "Tygodniku Żużlowym" przewodniczący GKSŻ Piotr Szymański mówi, że najbardziej prawdopodobny jest konkurs, który wyłoni drużynę, która pojedzie w pierwszej lidze. Wiadomo już, że jeżeli do niego dojdzie, zgłosi się również Włókniarz Częstochowa. Przy całej sympatii dla zasłużonego dla polskiego żużla częstochowskiego klubu - przyznanie im prawa do I ligi byłoby po prostu skrajnie niesprawiedliwe. Nie ferujmy jednak wyroków, trzeba poczekać na ostateczne "wyroki" żużlowej centrali.
Mimo wszystko, Polonia jak do tej pory zakontraktowała kilku zawodników. Są to: Rasmus Jensen, Brady Kurtz, Kyle Newman, Jonas Davidsson oraz Mathias Thoernblom. Bądźmy szczerzy, te nazwiska awansu do play-off w I lidze nie gwarantują. Jednakże po wzmocnieniu Tomaszem Gapińskim i Patrykiem Dolnym (którzy pozostają w zawieszeniu do czasu ostatecznej decyzji), wygląda to już ciekawiej. Jensen to dobrze znany w Pile jeździec, który może być solidną drugą linią. Kurtz - spora niewiadoma. Osiemnastolatek jest uznawany za ogromny talent, ale w Polsce jeszcze nie jeździł. Jeżeli jest to drugi Darcy Ward, to może być ciekawie (wyłącznie jeśli chodzi o jego jazdę, bo liczba barów w Pile nie jest przesadnie duża). Jeżeli chodzi o Davidssona i Newmana, to pilscy działacze zapewne liczą na ich odrodzenie. Obaj mają za sobą kiepskie sezony w Polsce (w barwach Startu Gniezno), jednakże Davidsson wcześniej już nie raz pokazywał, że jest niezłym jeźdźcem, natomiast Newman ma za sobą dobry sezon w Anglii, gdzie wraz z Poole Pirates został mistrzem Elite League. Najsłabszym wzmocnieniem wydaje się Thoernblom, który w 2015 roku jeździł w Motorze Lublin, gdzie wykręcił średnią 1,714 punktu na bieg. Wygląda na to, że będzie miał problemy z wywalczeniem sobie miejsca w składzie. Gapińskiego i Dolnego przedstawiać nie trzeba, tylko pytanie, czy w ogóle będą w Pile jeździć...
Myślę, że wszystkie kwestie organizacyjne, licencyjne, audytowe itp. powinny być rozstrzygane maksymalnie do końca października. Wszystko byłoby jasne i każdy klub miałby kilka miesięcy na zebranie składu oraz dopięcie budżetu. Miejmy nadzieję, że któregoś dnia żużlowi włodarze wpadną na ten pomysł, bo w przeciwnym razie - co właśnie widzimy w pełnej krasie - czeka nas coroczny żużlowy "czeski film", w którym nikt nic nie wie.
Jakub Sierakowski