Gdyby cofnąć się 80 lat w czasie, do Polski, którą rękoma naszych dziadów wskrzeszano z martwych i pierwszego napotkanego na warszawskim bruku przechodnia zagadnąć o Challenge, zapewne zaświeciłyby mu się oczy. To słowo przez niemal pełną dekadę Polski wolnej, a i długie lata tej zniewolonej - choć nie w smak to było pomazańcom Kremla - kojarzyło się ze wszystkim, co w polskiej duszy najlepsze. Rycerskim duchem, brawurą, sprytem, ułańską fantazją "podniebnych kawalerzystów", ale i rozważnym pokonywaniem kolejnych przeszkód. Dziś na tym samym warszawskim bruku mało kto już zdoła odpowiedzieć, z czego zasłynęli Żwirko z Wigurą, a i samo piękne pojęcie Challenge'u pośród wielkiego sportu ostało się chyba tylko w żużlu. Choć już jako przedsionek sławy. W latach 30. najlepsi lotnicy w wieloetapowym wyścigu oblatywali dookoła całą Europę, nasi (prawie) najlepsi żużlowcy, uzbrojeni w te same mechaniczne konie, zlatują się w jedno miejsce, a wszystko - jak za starych dobrych czasów - muszą rozstrzygnąć w jeden wieczór, w 20 wyścigach. Czy nasze Orły mają szansę nawiązać do pięknej legendy?
Zanim spojrzymy do przodu, zerknijmy do tyłu. Kogo zluzują nasi - hipotetyczni wciąż - szczęśliwcy z Poole?
7. | Matej Žagar | 84 | |
8. | Chris Holder | 82 | |
9. | Tomasz Gollob | 73 | |
10. | Darcy Ward | 68 | |
11. | Fredrik Lindgren | 65 | |
12. | Krzysztof Kasprzak | 62 | |
13. | Martin Vaculík | 51 | |
14. | Andreas Jonsson | 46 | |
15. | Antonio Lindbaeck | 35 |
Tabela ta, o czym każdy fan speedwaya dobrze wie, jest myląca. Już niebawem Australijczycy zamienią się miejscami: Chris Holder wypadnie poza "ósemkę", do której z kolei wjedzie pędzony jak bimber w Podlaskiem Darcy Ward. Gdzie miejsce Tomasza Golloba? Na torze wyścigowym, wydmach Sahary, bezdrożach Chile... Tomasz Gollob "wciąż szuka nowych wyzwań". Co najpewniej zaowocuje 9-10 miejscem w tegorocznym cyklu i nasz mistrz spokojnie będzie już mógł rozpocząć nowy etap w życiu. Chyba, że... tak tak, niebawem zmienią się tłumiki i Tomasz Gollob znowu będzie rządził. Jak Janne Ahonen po powrocie.
Czy ktoś z tej dolnej "ósemki" - poza naturalnie Chrisem Holderem - zasłużył na szczególne względy (zwane w nomenklaturze FIM "wild card")? Chyba nie. Odezwą się pewnie pojedyncze głosy za Andreasem Jonssonem. Kontuzja, fakt, współczujemy. Ale AJ nawet przed kontuzją ten sezon na międzynarodowej arenie miał tragiczny. Nie zasługuje na "dziką kartę". Jeśli, nie daj Boże, ją dostanie, to tylko dlatego, by marketingowcom z BSI zgadzała się liczba Szwedów. A zatem... ktoś nietuzinkowy potrzebny od zaraz. A najlepiej trójka. Może już dziś, może już w Poole?
Niels Kristian Iversen
Z cyklu dwugłos herosów torów:
Žagar: Hmm, nie wiem czy jechać w Poole. Niby jestem w Anglii... ale nie, chyba nie pojadę. Może się utrzymam. W Challenge'u można złapać kontuzję, nie warto ryzykować.
Iversen: Na pewno się utrzymam, ale pojadę na maksa. W GP zawsze można złapać kontuzję. Nie chcę dzikiej karty, chcę sobie zawdzięczać jazdę w elicie.
Tak, jeśli w finale eliminacji do Grand Prix bierze udział zawodnik, który w tej Grand Prix nie tyle jest w ścisłej czołówce, ale rozdaje karty - powiedzieć, że jest mocnym faworytem, to jak nic nie powiedzieć. PUK ma wszystko, by w sobotę ze spokojem, w swoim eleganckim stylu, zasypać szprycą resztę stawki. W zasadzie, on nie musi nawet udowadniać, że jest od nich lepszy. On jest od nich lepszy. Od niektórych o dwa lata. Świetlne. Kwestia tylko, czy akurat tego dnia, na tym torze i o tej porze gwiazdy z jego klubowego plastronu zechcą być po jego stronie.
Minusy: Może tylko ten, że gdzieś tam z tyłu głowy będzie pewnie kołatała się myśl, że medal w GP jest na wyciągnięcie ręki. Być może - tak sobie imaginujemy - widząc na lewo szarżującego Jonassona, na prawo niewzruszoną bandę, a środkiem zasuwającego jak lodołamacz "Batcha", instynkt samozachowawczy weźmie górę i podpowie "wiesz co Niels, nie teraz". Puści ich przodem. I tak wyprzedzi dwa wiraże dalej.
W tym roku na torze w Poole:
4 kwietnia: (2,3,3,2*,1*) 11+2
27 maja: (1*,3,2,1*,2) 9+2
Kenneth Bjerre
"Krasnal" powraca! Przynajmniej tak nam się wydaje. To, co wyczynia obecnie w barwach Peterborough jest tematem sierpnia w żużlowym światku na Wyspach. Że nie jest to przypadek, widzieliśmy na Motoarenie. Jak już wyjedzie ze startu i przyklei się do krawężnika, szpachelką nie odkleisz... W jeździe defensywnej może iść w konkury z samym mistrzem tej trudnej sztuki walki, Nickim Pedersenem.
Poza tym ma ten trudno rozszyfrowalny zawodnik coś takiego w sobie, co z jednej strony irytuje, a z drugiej zadziwia. Może nawet z lekką nutką podziwu. Od lat powtarza jak mantrę tym swoim beznamiętnym głosem, mrugając nic nie mówiącymi ślepiami: "Jeżdżę po to, by zostać mistrzem świata". Nawet tuż po porażkach z Miśkowiakiem. To może wzbudzać uśmiech politowania wśród tych z elity, ale w takich zawodach, gdzie poziom jest relatywnie niższy, dosprzętowiony i umotywowany "Kenio" może nie przegrać biegu. No i ta jego ostatnia wizyta w Poole. Ward, Janowski, Hancock, Jonasson... Pozamiatał wszystkich.
W tym roku na torze w Poole:
14 sierpnia: (2*,3,3,3,3) 14+1
Maciej Janowski
Może byłby nawet wyżej, ale nie wiemy na ile poważna jest kontuzja, jakiej nabawił się podczas piątkowego treningu. Sorry chłopaki, że nie ma mnie z wami. Okładam lodem swoje kolano. Trzymajcie kciuki za jutro! - tyle posłał walczącym o uratowanie play-offów kolegom z Poole. Coś nam się wydaje, że choćby Maćkowi urwało to kolano, pojedzie. I to pojedzie dobrze. To, oprócz finału DPŚ w Pradze i najbliższego dwumeczu z Falubazem, jego najważniejszy start w tym sezonie. Na swoim torze, poprzedzony ostrymi przygotowaniami, nawet jeśli ciut za ostrymi, powinien zaowocować awansem do elity. Ma dobry numer, ma niezły rozkład pól (kończyć będzie dwukrotnie z wewnętrznych). Nawet swojego mistrza ma na miejscu, plus pewnie cały jego warsztat i mechaników. Wszystko w jego rękach. A czy ma szansę zawojować Grand Prix... zostawmy na inną okazję.
Ostatnie wyniki w Poole:
14 sierpnia: (0,1*,1,2) 4+1
5 sierpnia: (3,2,3,1*) 9+1
31 lipca: (3,3,3,3,3,2) 17
24 lipca: (3,2,3,3,3,3) 17
Peter Kildemand
Czy w ogóle pojedzie? Jeśli nie, to bardzo źle, bo to właśnie "Człowiek - pająk", chociażby za te dwa niesamowite sezony w Elite League, powinien wjechać na pełnym gazie w to towarzystwo wzajemnej adoracji i za rok porozpychać się tam łokciami. Bez pardonu. Byle nie tak, jak swego czasu jeden znany pan z teamu Sajfutdinowa - bijąc odwróconego plecami rywala. Spiderman z Danii może nie ma szyi, za to ma wszystko, by zaistnieć w tym turnieju. Niestety, ma też pecha. W czwartek, w ostatnich zawodach przed Challengem, uczestniczył w konkretnej kraksie na torze w swoim Swindon, po kórej musiał wycofać się z rywalizacji. Jak informuje na swoim twitterze, pojedzie... jeśli tylko znajdzie nowy kask. Czy będzie w stanie pojechać tak, jak potrafi? Oby. Speedway potrzebuje świeżej krwi. Nawet jeśli pajęczej.
W tym roku na torze w Poole:
29 marca: (2*,2*,1*,3,1) 9+3
Troy Batchelor
Faworyt Grega Hancocka. Wygląda tak, że gdyby podszedł na ulicy, człowiek odruchowo sięgnąłby do kieszeni po 2 zł. Złośliwi twierdzą, że niekoniecznie tylko tak wygląda... Faktem jest, że kiedy wsiada na motor, wszelkie kanony zostają daleko za deflektorem. Może fenomenalnymi szarżami po szerokiej odbierać punkty "wszystkim świętym", może po drugim idiotycznym ataku na pozycję lidera po trzech seriach startów mieć jeden punkt i klikać w iphone'a sobie i kumplom tylko zrozumiałym slangiem Fella why isnt my day mthfck
W Anglii objeżdżony do bólu. Z tego, co mówi (o ile mówi serio), chce walczyć z najlepszymi nie tylko na ligowym gruncie. A zatem... klapki na oczy i do przodu! Everything's possible.
Ostatnie wyniki w Poole:
24 lipca: (2*,1,3,3,2*) 11+2
10 lipca: (2,3,2,3,3) 13
Thomas H. Jonasson
Piąta-szósta pozycja?! Nie za wysoko? Być może. Oburzą się zwłaszcza fani Kasprzaka. Takiego "ogórka", pierwszoligowca, przed Krzysiem? Jeśli skończy za Krzysiem, nawet "by a mile", sensacji nie będzie. Ale nie zdziwimy się zupełnie, jeśli tę sensację za sprawą awansu Szweda, opatuloną trzema wykrzyknikami, obwieszczą wieczorem wszystkie żużlowe media.
Wiking ma dość ciekawy sposób bycia, jest nader bezpośredni, a od kiedy - jako "małolat" jeszcze - ujął nas odpowiedzią na pytanie "Co najbardziej lubisz robić w czasie wolnym?", nie zmienił się ani o jotę. Podobnie bezkompromisowy bywa na torze. I to jest właśnie jego największy problem. Ledwo wróci, znowu się połamie. To jednak jeden event, jedna noc. Może należeć do niego. Bo forma jest. To widzieliśmy choćby w Elitserien. W dodatku własny tor. On też to czuje i nie odpuści do końca, o to można być spokojnym. Pamiętamy jak wsadzali go w Gdańsku na motor, a potem z motoru zdejmowali. Oby tylko rywale trzymali łokcie przy sobie, a bandy były z gumy.
Ostatnie wyniki w Poole:
14 sierpnia: (0,1*,3,3) 7+1
5 sierpnia: (3,3,2,3,1*) 12+1
31 lipca: (2*,2,2*,3,3) 12+2
Krzysztof Kasprzak
Na 24 godziny przed imprezą żegnały go gwizdy i uśmiechy politowania w Peterborough. Ludzie kupili bilety na żużel, a tu zjechała jakaś wędrowna cyrkowa trupa, w dodatku przebrana w kevlary Kasprzaka, Nichollsa, Zengoty. Co to oznacza? Nic. Tyle, że w Peterborough wyśmiali Krzysia. A ten zapewne, w ramach treningu, potestował sobie silniki i bardzo uważał, żeby ktoś mu nie puknął przypadkiem deflektorem w laczka. "Hougaard zbliża się do Kasprzaka, ten przestraszony ucieka na szeroką" - wyobrażacie sobie to w poważnym wyścigu?
Janowski i Jonasson znają tor w Poole bardzo odbrze, ale od Kasprzaka mogliby się jeszcze trochę nauczyć. On nawet przy "Turbo Twins" u boku potrafił robić komplety. Jak podejdzie do tego turnieju? Raczej na maksa. Żeby się utrzymać w cyklu nie wystarczy mu wyprzedzić Golloba. A kto jak kto, ale KK wie, że akurat w październiku na Motoarenie ten turysta Gollob zmieni się nie do poznania. Wychodzi na to, że łatwiej będzie znaleźć się w trójce Challenge'u. A może nawet w czwórce, zważywszy na formę Iversena. Jaka jest forma Kasprzaka? Pewnie ani tak dobra, jak w pierwszych dwóch biegach w Lesznie, ani tak nędzna jak podczas ostatniej GP oraz w Peterborough. Ale to zawodnik zaprawiony w bojach, a kiedy mu naprawdę zależy, rzadko zawodzący. Średnia w DPŚ nie jest przypadkiem. Trzeba się z nim w sobotnią noc liczyć.
W tym roku na torze w Poole:
31 lipca: (1,1*,4!,0) 6+1
Michael Jepsen Jensen
Brylancik z Danii w Elitserien i Ekstralidze w niczym nie ustępuje gwiazdom. W zasadzie sam jest już jedną z nich. Dlaczego zatem tak nisko? Tylko dlatego, że w odróżnieniu od swoich duńskich kolegów nie skusił się wciąż na starty w Elite League i - poza epizodem w King's Lynn podczas DPŚ - nie miał specjalnie okazji, by poznać tamtejsze tory. Że na Norfolk Arenie zupełnie mu to nie przeszkadzało - chwała mu za to. Zdaje się też, że nie wylosował najlepiej. W pierwszym starcie pojedzie z pola D, mając po lewej ręce Iversena, Jonassona i Kinga. W kolejnym - z pola C, a po lewej będą Kildemand (Łoktajew) z Batchelorem. Jeśli trafi z setupem i wyrwie 4-5 "oczek" w tych dwóch pierwszych biegach - nie powinien zaprzepaścić swej szansy. A i dla całego cyklu GP to może być ozdrowieńczy powiew.
W tym roku na torze w Poole:
NS
Piotr Pawlicki
Biorąc pod uwagę umiejętności, ambicję, zadziorność na trasie, a nawet znajomość owalu w Poole oraz dobre losowanie, byłby z pewnością wyżej. Zaczyna od słabiej obsadzonego wyścigu z pola D (Pavlic, Smolinski, Nermark), a już w kolejnym biegu pojedzie z pierwszego pola z outsiderami (Milík, Lahti, King). Po równaniu ma spore szanse, by tu zapisać pewną "trójkę" i po dwóch seriach z 5-6 punktami liderować stawce. Co będzie dalej? I czy kiedy zaczną się te trudniejsze biegi, wraz z pierwszym niepowodzeniem nie przyjdzie myśl, że nie ma sensu się pchać do elity? Wszak najważniejszy start już we wrześniu w Terenzano.
No i... nic nie poradzimy, że to pierwszy pewniak do przynajmniej jednej taśmy lub głupiego upadku.
W tym roku na torze w Poole:
NS
Hans Andersen
Duńska zagadka dnia. Na Wyspach przejeździł już tyle kółek, że samemu Kopernikowi zakręciłoby się w głowie. Temu z Torunia. To on - w przeciwieństwie do kolegi ciut niżej - był architektem spektakularnego pogrążenia rzeszowian. Co się teraz prezes Półtorak nagimnastykuje przez niego, by w tej Ekstralidze pozostać... słuchać chadko. Po świetnym meczu przy Sportowej przyszły jednak "planowe" baty na torze w Vastervik, a w czwartek - i to już zastanawiające - kompletna katastrofa na własnych śmieciach w Swindon. Skandaliczna ze sportowego punktu widzenia porażka wicelidera z czerwoną latarnią ligi oraz - uwaga - 5 punktów ich lidera (2,1,0,2), nakazują zadać sobie pytanie: czy Hansio jest aż tak słaby, czy może aż tak bardzo koncentruje się na Challenge'u? Z dwojga złego stawiamy na to drugie. Ale nie będzie miał łatwego życia. Wylosował "szóstkę". Co to może oznaczać, kiedy forma niepewna, wiedzą wszyscy ci, którzy śledzili tegorocznę degrengoladę Tomasza Golloba. Hans z pewnością powalczy, a może przysługę zrobią mu inni. Warto jechać do końca. Nawet o 5. miejsce.
W tym roku na torze w Poole:
8 maja: (2,3,0,1*) 6+1
29 marca: (3,w,3,2) 8
Martin Smolinski
Gdyby Challenge odbywał się dwa miesiące temu, byłby przynajmniej trzy pozycje wyżej. Wiosna na Wyspach pachniała porannymi mgłami i Smolinskim. Magia numeru siedem - mówiono - ogórków wozi. Tyle że minął marzec, kwiecień, nastał maj, a "Holy Smoli", jak go ochrzcili fani Brummies, w wolnych od objeżdżania ogórków chwilach wyjeżdżał do biegów nominowanych i łupał przeciwników z precyzją MG 42. Awans Birmingham do najlepszej czwórki EL już jest jego wielką zasługą. Oczywiście utrzymanie tak niesamowitej formy przez cały długi sezon nie mogło się udać. Przyszła zmiana pozycji w drużynie, trudniejsze wyścigi, ale przede wszystkim zmęczenie materiału - musiały przyjść też słabsze wyniki. Ten najsłabszy w skali roku, traf chciał, zdarzył się w mijającym tygodniu. Jeden punkt w czterech startach "Smolika" w starciu z rozpędzonymi "Panterami" spowodował, że tylko cudem Brummies zwyciężyli, jednak o pełnej puli nie było mowy. O awansie do GP też nie ma mowy? Niekoniecznie. Martin już ma sezon życia, troski - ewentualnie - przyjdą dopiero za miesiąc, w play-offach. Wylosował całkiem dobrze. Na tę jedną noc z pewnością się zmobilizuje. Awans Niemca do GP spowodowałby zapchanie naszych portali komentarzami w stylu "kabaret" i "koniec świata", ale dla tamtejszego speedwaya byłby świętem na miarę mistrzostwa Golloba nad Wisłą. Kto wie... Że w GP byłby furmanką do wyprzedzania? Poczekajmy. Gorszy od Lindbaecka z pewnością by nie był.
W tym roku na torze w Poole:
13 czerwca: (2,3,2,1) 8
Daniel King
Gdyby jeździł w Polsce, pewnie nazywałby się Daniel Jeleniewski. Gdyby te zawody były rozgrywane w Polsce, pewnie zrobiłby 4 punkty. Na szczęście dla Brytyjczyka, rozgrywane będą w jego ojczyźnie, gdzie nawet zawodnik, który miał już sto szans, żeby coś zwojować, z których stu nie wykorzystał, z braku laku dostanie sto pierwszą. Na plus: ma naprawdę dobry sezon. Aż zaskakująco dobry. "Rządzi" głównie na Perry Bar, na wyjazdach bywało kameleonowo, ale generalnie nie ma się co czepiać - w wyrównanej ekipie z Birmingham trzyma poziom. W przeciwieństwie do "Smoły" zdaje się też być ostatnio w wyższej formie. Wylosował kiepsko, ale jeśli przetrwa z czymkolwiek innym niż 0-3 pkt. do 16. wyścigu - może powalczyć. Tylko... po co mu ten awans?
Na torze w Poole:
13 czerwca: (1,1,W,1) 3
Aleksandr Łoktajew
A wpuszczą go na Wyspy?! Stawiamy na Kildemanda. Chociaż, Saszka, niczym Franek Dolas, uciekł ostatnio z sojuszniczego aresztu; cóż to dla niego alianckie Home Office... Może i tym razem coś wymyśli. A jeśli tak, to może być wysoko. Wręcz powinien. Nagły nawrót (d)efektownej przypadłości, gdy ważyły się losy utrzymania PGE Marmy, może być mylący. Kagda Saszy nada ujechać - Sasza ujedziot. Nawet na torze znanym tylko z telewizji.
W tym roku na torze w Poole:
On nawet w oPoole NS
Jurica Pavlic, Daniel Nermark, Timo Lahti, Václav Milík
Cóż, każdy ma szansę. Nawet oni. To tylko sport, a niespodzianki są jego solą. Mieliśmy już w cyklu Magnusa Zetterstroema, mieliśmy Petera Ljunga, pewnie przeżyjemy też Pavlicia czy Nermarka. Może jednak najpierw niech ten Pavlic zrobi więcej niż 3 punkty przeciwko Szczepaniakowi, Curyle i Woźniakowi, Lahti nauczy się jeździć tam, gdzie umie Nermark, a Nermark tam, gdzie umie Lahti. Zresztą, Lahti, tak czy siak, ma u nas gwarantowaną porcję pozytywnych wibracji.