Jeszcze dwa lata temu był filarem Polonii Piła. To on ciągnął zespół w przegranych barażach ze Startem Gniezno i był najlepszym Polakiem w drugiej lidze. I gdy wydawało się, że pilski klub na długie lata będzie mógł stawiać na swojego wychowanka, przyszedł feralny sezon 2016. W Nice PLŻ już tak kolorowo nie było – brak pewnego miejsca w składzie, wyniki poniżej oczekiwań, a na końcu kiepskie relacje z zarządem klubu. Patryk Dolny zdradza nam między innymi kulisy odejścia z Polonii, to, jakie jest jego marzenie od początku kariery i czy w przyszłym roku będzie można ukąsić Stal Rzeszów.
Rok temu pytałem menadżera Polonii Piła Tomasza Żentkowskiego, o to, czy Patryk Dolny jest spalony w Pile. Odpowiedział, że nie. A czy Polonia Piła jest spalona u Patryka Dolnego? Widzisz siebie jeszcze kiedyś w pilskich barwach?
- Odkąd zacząłem jeździć na żużlu, moim marzeniem jest jazda dla Piły. Razem awansować, zdobywać tytuły, rywalizować z najlepszymi. Cóż, niestety, nasze drogi się rozeszły. Bardzo przeżyłem rozstanie z tym klubem, bo chciałem tam zakotwiczyć na dłużej. Chciałbym móc widzieć siebie ponownie jako lidera tej drużyny. Piła nie jest dla mnie spalona, w żadnym wypadku, choć tego samego nie mogę powiedzieć o zarządzie tego klubu, z wyjątkiem kilku przyjaznych osób, ale ten temat już zostawmy. Było, minęło, teraz patrzę już tylko do przodu.
Chciałbym jeszcze zapytać o Twojego tweeta z maja. Napisałeś wtedy: "Kolejnych rozczarowań i kłamstw ciąg dalszy… Polonia Piła". Mógłbyś zdradzić o co chodziło?
- Co do tego wpisu... krótko i treściwie, nic więcej mówić nie trzeba. Mogę jedynie dodać, ze nie miałem wtedy na myśli klubu Polonia Pila, lecz właśnie zarząd. Mój błąd, zabrakło doprecyzowania.
Wokół Twojego rozstania z pilskim klubem narosło sporo plotek i niedopowiedzeń. Jak to dokładnie wyglądało – podaliście sobie ręce i rozeszliście się w zgodzie z klubem, czy zostało trochę rozczarowań i żalu, zwłaszcza biorąc pod uwagę Twojego tweeta?
- Plotki plotkami a prawda prawdą. Po prostu odszedłem, rozstania jako takiego nie było. Po pierwszym roku czułem się tu wyśmienicie. W drugim, od samego początku widziałem, ze coś jest nie tak. Wszystko dosłownie odwróciło się o 180 stopni. Jednak szczerze mówiąc, nie mam już ochoty na rozpamiętywanie przeszłości. Nie chcę bawić się w polityka. Może kiedyś przy okazji o tym pogadamy.
Zostajesz na kolejny rok w Ostrowie. Jak sądzisz, na co będzie stać Twoją drożynę? Myślisz, że jest szansa powalczyć o bezpośredni awans, czy raczej Rzeszów wygra ligę w cuglach, a pozostali powalczą o baraże?
- Bezdyskusyjnie będziemy chcieli powalczyć o awans. Każdy dąży do lepszego bytu i taki właśnie możemy sobie zapewnić awansując do Nice PLŻ. Obecnie z każdym można wygrać i przegrać, wiec zobaczymy co z tego wyjdzie. Możemy być silniejsi niż przed rokiem, ale szanuję każdego rywala, bo wszyscy się zbroją i nikt nie siedzi z założonymi rękoma. Co do Rzeszowa – to lepiej dla nas. To Stal będzie nosić ciężar faworyta. W razie czego ten rok pokazał, ze baraże nie muszą być stracone dla zespołów z niższych klas. Będziemy walczyć.
Często mówisz o swoich ambicjach jeżdżenia o najwyższe cele (włącznie z powrotem do PGE Ekstraligi). Po ukończeniu juniorskiego wieku, wliczając następny rok, 3 z 4 sezonów to jednak jazda w drugiej lidze. Nie masz obaw, że trochę się w tej lidze "zasiedzisz"?
- Konsekwentnie realizuję swoje plany - w mniejszym lub większym stopniu. Na tę chwilę nie jestem jeszcze gotowy na Ekstraligę. Przede wszystkim sprzętowo i finansowo. Mentalnie już wiem, jak to smakuje, ale pod tym względem też cały czas jeszcze się uczę i dojrzewam. Wszystkiego z moim teamem uczymy się sami, całego żużla, wiec nie jest tak "hop siup". Mimo wszystko jednak cały czas próbujemy, działamy i wierzę, ze kiedyś w końcu uda się wejść do czołówki.
Ostatnio byliśmy świadkami sporej afery, związanej ze zmianami regulaminowymi. Widziałem, że też udostępniłeś popularną wśród żużlowców grafikę, pokazującą ograniczanie Waszych praw. Myślisz, że działacze przestraszyli się Waszego oporu i w przyszłości wszystkie zmiany będą poddawane konsultacjom? I jak oceniasz wyjątkową solidarność wśród żużlowców w tej kwestii, bo wiadomo, że w ostatnich latach bywało z nią różnie.
- Moim i ogólnie naszym zdaniem, nie wszystko jest do końca w porządku. Takie konsultacje powinny być już od dawna. Z tego co wiem, jeszcze zanim zacząłem uprawiać żużel, zawodnicy próbowali zawalczyć o jakieś prawa, których de facto zaczęło być coraz mniej. Być może w końcu to się zmieni.
Jakie masz plany odnośnie startów w przyszłym roku? Szukasz czegoś za granicą?
- Szukam cały czas. Próbuję na rożne sposoby, jednak póki co jest to ciężka sprawa. Jeszcze nie jestem znaną postacią. Poza tym, kluby zagraniczne coraz częściej stawiają w większości na swoich lub maja już jakichś stałych bywalców, jeśli chodzi o zawodników z innych krajów. Będę próbował dalej, ale z racji tego, ze nie lubię narzekać, wole skupić się na tym, żeby przebijać się coraz wyżej w wynikach sportowych. To powinno pomóc najbardziej.
Jak wyglądają Twoje przygotowanie do sezonu 2018? Coś zmieniałeś? I jakim sprzętem będziesz dysponować?
- Cały czas działam w tym temacie. Są pewne zmiany, inwestycje i dużo pracy. Wierzę, że to przyniesie oczekiwany efekt – prędzej czy później. Przy okazji pozdrawiam rodzinkę, partnerkę oraz kibiców i całą Ostrovię! Osobne, ogromne podziękowania dla wszystkich moich sponsorów.
Rozmawiał: Jakub Sierakowski