O ile dla kibiców w Polsce imprezą mistrzowską numer jeden była w tym roku kwietniowa runda Grand Prix w Warszawie, o tyle dla fanów w europejskiej ojczyźnie speedwaya takim number one była Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Żużlowe święto już za nami. Co z niego zapamiętamy? Tai Woffinden, pomimo dopiero czwartego miejsca, powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Zadowoleni kończyli również Duńczycy, a upokorzeni zostali Polacy oraz Szwedzi. Pora więc na małe statystyczne podsumowanie tego, co wydarzyło się na Millenium Stadium.
Duńskie Cardiff
Nasze résumé wypada zacząć od zwycięzcy - Nielsa Kristiana Iversena, który zawody cyklu Grand Prix wygrał po raz czwarty w karierze. Tym samym w wewnętrznej, duńskiej rywalizacji dogonił Hansa Andersena (III miejsce), a od drugiego na liście, Hansa Nielsena, który ma na swoim koncie 6 wygranych, dzielą go jeszcze co najmniej dwa tak udane turnieje. Liderem jest oczywiście Nicki Pedersen (14). PUK musiał czekać nieco ponad rok na zwycięstwo w turnieju o tytuł IMŚ, jego ostatni triumf miał miejsce 28 czerwca 2014 roku w Kopenhadze. W sobotę duński żużlowiec wygrał zawody w Cardiff pierwszy raz od 12 lat, tym samym po ponad dekadzie Iversen powtórzył sukces Nickiego Pedersena. Reprezentant Stali Gorzów po sobotnim turnieju ma jeszcze jeden powód do zadowolenia, ponieważ przekroczył barierę 400 punktów zdobytych w cyklu Grand Prix. Urodzony w Esbjergu zawodnik stał się zarazem 24. żużlowcem w historii, który może pochwalić się takim osiągnięciem.
Warto wspomnieć, że Duńczycy zrównali się z Polakami w ilości zwycięstw w turniejach Grand Prix - od Cardiff mamy ich po 35. Liderem jest Australia - 40. Po raz 8. zawodnik z Danii wygrał na torze jednodniowym. Żużlowcy z "Kraju Hamleta" są w dobrej formie od początku sezonu. Znajduje to odzwierciedlenie w statystyce - ostatni raz Duńczycy dwa zwycięstwa w czterech pierwszych rundach sezonu zaliczyli w 2007 roku, kiedy to Nicki Pedersen wygrał dwa inaugurujące turnieje. Miało to miejsce w Lonigo oraz we Wrocławiu.
Nieźli gospodarze
Brytyjczycy przed rundą w swoim kraju mieli ogromne oczekiwania. Nie wszystko poszło tak, jak sobie wymarzyli, ale na pewno nie mogą się wstydzić z postawy swoich zawodników. Mimo tego, że Tai Woffinden zajął czwarte miejsce, to jeszcze powiększył swoją przewagę w klasyfikacji przejściowej mistrzostw świata. Brytyjczyk może popisać się również kilkoma ciekawymi statystykami. W tym jedną przeciekawą: otóż Woffinden jest pierwszym zawodnikiem w historii, który turniej zaczął od zera, a następnie zaliczył 5 zwycięstw, by znowu zakończyć na ostatnim miejscu. Zwycięstwo Taia Woffindena w 5. serii startów było również 100. wygranym biegiem Brytyjczyków na torach jednodniowych. Jak już wyżej wspomniałem, obecny lider zaczął turniej od zera, a to zero - choć trudno dziś w to uwierzyć - było jednocześnie jego 50. w cyklu Grand Prix.
Kolejnym reprezentantem Wyspiarzy był jadący z "dziką kartą" Craig Cook, który zaprezentował się więcej niż dobrze. Dość powiedzieć, że jest obecnie najlepszą wild card w sezonie. Spełniło się też to, co anonsowaliśmy przy ookazji zapowiedzi walijskiej imprezy - "Cookie" wygrał wyścig, dzięki czemu stał się 116. zawodnikiem w historii, który może pochwalić się takim osiągnięciem.
Co powiemy o etatowym reprezentancie "Albionu, Chrisie Harrisie? Zanotował swój drugi najsłabszy występ w Cardiff. Gorzej było tylko w 2003 roku, kiedy to zajął ostatnie miejsce, zdobywając 1 punkt. Jednak "Bomber" może się pochwalić inną, ciekawszą statystyką. Turniej w Cardiff był dla Brytyjczyka 84. rundą w karierze, a łącznie odjechał 440 biegów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że takimi statystykami może pochwalić się Tony Rickardsson. Dla niektórych sam pomysł będzie obrazoburczy, ale porównajmy pod tym kątem osiągnięcia obu panów. Sześciokrotny mistrz świata zdobył w swojej karierze 1401 punktów, "Bomber" tylko 536. Tony Rickardsson wygrał 216 biegów, Harris ma na swoim koncie zwycięstw 60. Jedynie ilość "dwójek" łączy obu żużlowców na dosyć podobnym poziomie. Szwed ma ich 107, natomiast Brytyjczyk 102.
Rekordzista Lambert
Jason Garrity i Robert Lambert to kolejno: 185. i 186. zawodnik w historii Grand Prix. Obaj rezerwowi ostatniego turnieju są zarazem 21. i 22. Brytyjczykiem w zawodach o tytuł najlepszego żużlowca globu. Robert Lambert stał się najmłodszym Brytyjczykiem w historii GP i zarazem 4. żużlowcem w historii pod tym względem.
Najmłodsi w historii Grand Prix:
[16 lat i 284 dni] Mikkel B. Jensen
[17 i 72] Bartosz Zmarzlik
[17 i 73] Maciej Janowski
[17 i 90] Robert Lambert
Jeśli chodzi o klasyfikację brytyjską, to dotychczasowym liderem był Edward Kennett, który w Cardiff w 2005 roku miał 18 lat i 287 dni.
Rosnące gwiazdy
Dla Chrisa Holdera, turniej w stolicy Walii był najlepszy od 15 czerwca 2013 roku, kiedy to w Gorzowie zajął również drugie miejsce. Australijczyk ma niesamowite statystyki w Cardiff. Na 5 turniejów już po raz 4 stanął na podium, a z 34 biegów wygrał aż 20. Mówi się często, że "statystyka nie jeździ". W temacie Cardiff i Holder to nie obowiązuje.
Prawdziwym "czarnym koniem" sezonu może okazać się Peter Kildemand. To były jego trzecie zawody jako pełnoprawnego uczestnika turnieju... i trzeci finał. Co ciekawe, popularny "Pająk" zajął już wszystkie możliwe miejsca w decydującym wyścigu, oprócz tego najważniejszego. Jeśli PK dalej będzie utrzymywał taką formę, ta statystyka szybko może ulec zmianie; co więcej, Duńczyk jest na dobrej drodze, by powtórzyć pamiętny sukces swojego rodaka, Hansa Andersena z 2006 r., i jako rezerwowy dostać się do najlepszej ósemki, a tym samym zagwarantować sobie miejsce w przyszłorocznej edycji Grand Prix.
Jonsson w Cardiff na "dwóję”
Turniej w hali Millennium Stadium był dla Andreasa Jonssona katastrofą. Świeżo kreowany Drużynowy Mistrz Świata zdobył tylko 2 punkty i był to dla niego dopiero 6 turniej, w którym zdobył maksymalnie dwa "oczka". Na jego usprawiedliwienie, ostatnie dwa takie występy można tłumaczyć doznanymi kontuzjami w trakcie zawodów. Mam tu na myśli turniej w Malili w 2012 roku oraz w Kopenhadze rok później. O dziwo, jest to już druga wpadka Jonssona w Cardiff. Pięć lat temu w stolicy Walii, AJ również zdobył 2 punkty.
W Cardiff rządzą czerwoni
W ramach małej przerwy od czytania, zapraszam na zapoznanie się z wykresem dotyczącym skuteczności pól startowych:
Już na pierwszy rzut oka widać wyraźną przewagę pól wewnętrznych (67 proc.). Nikt nie lubi, kiedy panuje aż taka wyższość jednego pola nad innymi, ale w Cardiff tak się zdarza. Pole A rządziło i dzieliło, mimo tego, że finał wygrało pole C.
Aktywni rezerwowi
W każdej rundzie tegorocznego sezonu wystąpiła dwójka rezerwowych. To warte odnotowania, gdyż jest to pierwszy przypadek w historii, by w pierwszych czterech rundach, na 8 rezerwowych pojechała cała ósemka. Każdy z nich ma na swoim koncie jeden bieg, jednak nie są to powalające statystyki. Tylko trójka rezerwowych zdobyła jakieś punkty. Zwycięstwo zanotował Bartosz Zmarzlik, po 1 punkcie zdobyli Piotr Pawlicki oraz Robert Lambert.
Fatalni Polacy
Nie da się od tego uciec. Runda w stolicy Walii była jedną z najgorszych w historii startów Polaków w Grand Prix. Dopiero po raz 6. mieliśmy do czynienia z sytuacją, żeby co najmniej dwójka Polaków w jednym turnieju zdobyła łącznie poniżej 10 pkt.
- Vojens 2000 (Gollob: 6 pkt, Dobrucki: 1 pkt),
- Sztokholm 2001 (Gollob: 6 pkt, Protasiewicz: 2 pkt),
- Kopenhaga 2006 (Gollob: 3 pkt, Hampel: 2 pkt, Protasiewicz: 1 pkt),
- Kopenhaga 2012 (Gollob: 3 pkt, Hampel: 0 pkt – kontuzja w pierwszym biegu),
- Praga 2014 (Kasprzak: 7 pkt, Hampel: 2 pkt)
- Cardiff 2015 (Kasprzak: 4 pkt, Janowski: 3 pkt)
Poza tym, od momentu, kiedy wprowadzono półfinały, czyli od roku 1998, po raz 35., w tym po raz 4. w Cardiff, zabrakło nas w czołowej ósemce. Miniona runda była też dopiero trzecią w historii bez reprezentantów Polski i Szwecji w półfinale. Wcześniej miało to miejsce w Lonigo w 2006 roku oraz we Wrocławiu w 2007.
Generalia, czyli o wszystkim i o niczym
Greg Hancock zrównał się z Jasonem Crumpem, dotychczasowym liderem w ilości półfinałów (109).
Michael Jepsen Jensen w 5. serii startów przerwał passę 16 biegów bez "trójki" w GP. Obecnym liderem serii biegów bez zwycięstwa jest Tomas H. Jonasson. Szwed czeka na to już od 20 wyścigów.
Od 2005 roku Maciej Janowski jest 16. zawodnikiem oraz 5. Polakiem, który zaliczył 4 zera i jeden mały wyskok w postaci zwycięskiego biegu.
Od 2005 roku po raz 92. (Woffinden) i 93. (Janowski) po zerze w pierwszej serii startów zawodnika, nastąpiła "trójka" w następnej.
Krzysztof Gurgurewicz (Twitter)
Foto: Dawid Laskowski