Panie i Panowie - pora na Speedway Grand Prix! Trzeci raz w historii elitarny cykl rozpocznie się 30 kwietnia. Poprzednio miało to miejsce na polskiej ziemi - w roku 2005 we Wrocławiu oraz w 2011 w Lesznie (zwycięstwa odnieśli, kolejno, Tony Rickardsson oraz Nicki Pedersen). Swoją drogą, w tym sezonie zaczniemy rozgrywki najpóźniej od 5 lat. Te inauguracyjne rundy zawsze były ciekawe (przynajmniej pod względem wyników). Zanim zawarczą maszyny w słoweńskim Krško, prześledźmy, jak spisywali się poszczególni zawodnicy w pierwszych turniejach sezonu.
Miłościwie nam panujący Indywidualny Mistrz Świata chyba się nie obrazi, jeśli zaczniemy od multimedalisty i multirekordzisty, zresztą jego serdecznego kolegi. Wiadomą rzeczą jest fakt, że sobotni turniej będzie 22. inauguracją dla Grega Hancocka, jednak Amerykanin tylko 9 razy meldował się w tych rundach w półfinale. Trzeba do tego dodać triumf w 1997 roku w Pradze, kiedy to po rundzie zasadniczej przystępowano od razu do finału. Drugim triumfem Amerykanina podczas inauguracji było zwycięstwo w Auckland w 2012 roku. Podejrzewamy, że typy na Jankesa posypią się hurtowo, zobaczymy, jak wytrzymają starcie z nienajlepszą statystyką...
Ekspertem od pierwszych rund wydaje się być Nicki Pedersen, który na 15 rund... a nie, przepraszam, 14 (nie ma co liczyć Warszawy), aż 13 razy był w półfinale. Skuteczność doprawdy imponująca. Duńczyka w czołowej ósemce zabrakło tylko w norweskim Hamar w 2002 roku. Nicki Pedersen podczas inauguracji aż 9 razy jechał w finale, z czego zawsze stał na podium, wygrał 3 razy; w Krško w 2006 roku, w Lonigo w 2007 oraz w Lesznie w 2011. Spośród sobotniej stawki jest jeszcze jeden zawodnik, który w przeszłości wygrywał na inauguracje rozgrywek. Jest to Matej Žagar. Słoweniec zanotował zwycięstwo podczas... tak, tak, podczas fenomenalnej rundy w Warszawie (3,3,2).
Nie najlepiej z pierwszymi rundami radzi sobie za to Tai Woffinden. Mistrz Świata podczas inauguracji zdobył 22 punkty w 19 biegach, spośród których zanotował, uwaga, jedną "trójkę"!
Wytatuowanemu czempionowi nie idzie w premierowych odsłonach cyklu, za to warto wspomnieć o jego fantastycznej dyspozycji w słoweńskim Krško. Brytyjczyk urodzony w Australii startował w Słowenii dwa razy i dwa razy był drugi. Spośród 14 biegów 7 z nich wygrał i 7 razy był drugi. "Jedynek" i zer nasz master nie zna. Imponujące. Podczas tegorocznego turnieju w Krško Tai ma szansę stać się 12. żużlowcem, który wstąpi do "Klubu 100", czyli elitarnego grona zawodników, którzy mają na swoim koncie trzycyfrową liczbę wygranych biegów. Mistrzowi Świata brakuje tylko jednego zwycięstwa. Najprawdopodobniej Woffinden będzie drugim najmłodszym zawodnikiem w historii, który tego dokona. Młodszy był tylko Emil Sajfutdinow, który zrobił to mając 23 lata i 295 dni. Jeśli Tai dokona tego w ciągu 4 pierwszych biegów, będzie drugim zawodnikiem w historii, którzy potrzebował najmniej wyścigów, by osiągnąć taki sukces. Woffinden ma obecnie 274 biegi. Dla oddania skali, niezrównany Tony Rickardsson na przywiezienie 100 trójek potrzebował tylko 214 gonitw.
Jest jeszcze jeden zawodnik, który ma szansę przekroczyć okrągłą liczbę pod względem wygranych biegów w Krško. Jest to Greg Hancock, który ma aktualnie 399 wygranych biegów. Statystyka imponująca. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że Amerykanin odjechał jak dotąd 1088 biegów. Inne granice, jakie najprawdopodobniej zostaną przekroczone to 800. bieg Andreasa Jonssona. Szwed ma aktualnie jeden wyścig mniej (kontuzje - sio!). AJ stanie się tym samym 5. zawodnikiem w historii, który będzie miał taki pokaźny wynik w liczbie gonitw. Dwóch zawodników będzie mogło przekroczyć liczbę 500 zdobytych "oczek" w Grand Prix. Są to Niels Kristian Iversen (aktualnie 495 punktów) oraz powracający do ścigania o tytuł IMŚ Antonio Lindbaeck, który dotychczas zdobył 491 "oczek". Jako że Szwed powraca do GP, przedstawmy pokrótce jego statystyki. Ten czarnoskóry zawodnik zaliczył 70 rund Grand Prix, spośród których 21 razy meldował się w półfinale i 13 razy w finale, przy czym aż 11 razy udało mu się stanąć na podium. Szwed pochodzący z Brazylii ma na swoim koncie dwie wygrane rundy Grand Prix. Oba triumfy miały miejsce w 2012 roku, najpierw w Terenzano, następnie w kończącej sezon eliminacji w Toruniu.
Innym żużlowcem, który wraca do Grand Prix po przerwie, jest Fredrik Lindgren, który w Krško będzie zastępował kontuzjowanego Jarosława Hampela. Co ciekawe, dzięki tej rundzie Szwed przesunie się na 11. miejsce pod względem odjechanych turniejów w historii. Ma ich aktualnie 84, czyli tyle samo co... Tony Rickardsson. Z bardziej szalonych statystyk, "Fredka" będzie miał okazję po raz setny zakończyć bieg na czwartym miejscu. Ten niespełna 31-letni żużlowiec będzie wówczas 14. zawodnikiem z takim osiągnięciem. No, chyba że zaskoczy i zechce sobie zgotować sympatyczniejszy jubileusz - np. po raz 10. stanie na podium. Dotychczas ten zawodnik zdobył 669 punktów w 465 biegach, czyli nawet bez kalkulatora da się zauważyć przeciętność tej kariery.
Przed sobotnią rundą należy wspomnieć coś o Polakach. Nasza trójka odjechała łącznie 22 rundy, a Krško zawsze sprzyjało Polakom. Spośród 10 dotychczasowych rund w Słowenii, tylko 2 razy nie było naszych reprezentantów w półfinale. Jeden z tych wyjątków miał miejsce rok temu, ale wtedy Maćkowi Janowskiego po prostu zabrakło szczęścia - zdobył 9 punktów, a mimo tego nie dostał się do półfinału. Był to dopiero trzeci taki przypadek w historii Grand Prix!
Słoweńskie wojaże
Ciekawą obserwacją jest fakt, iż dotąd zawsze, kiedy Krško otwierało rozgrywki Grand Prix, to późniejszy mistrz świata w Słowenii zajmował drugie miejsce. Tak było w 2006 roku, kiedy to na średnim stopniu podium stanął Jason Crump, oraz dwa lata później, kiedy turniej tylko za Tomaszem Gollobem skończył Nicki Pedersen. I znowu kłuje w oczy to, o czym już wspominaliśmy - że "Powerowi" bardzo odpowiada tor w Krško . Na 10 rund aż 9 razy był w półfinale. Nie powiodło się tylko w jego debiucie na słoweńskiej ziemi w 2002 roku. W 7 przypadkach jazda Pedersena nie zakończyła się na półfinale. W 64 biegach w Krško Nicki 23. razy był pierwszy i drugi oraz po 9 razy trzeci i czwarty. Żeby ostudzić trochę optymizm kibicom Pedersena, dodam, że Duńczyk ostatni raz na podium w Słowenii stał w 2008 roku. Tylko dwóch zawodników z sobotniej stawki wygrywało wcześniej w Krško . Są to oczywiście Greg Hancock (2015) oraz Nicki Pedersen (2006, 2007).
Ktoś może zapytać: a gdzie jest Matej Žagar, który jest przecież faworytem miejscowych kibiców? Odpowiedź na to jest zaskakująca. Žagar na swojej ziemi pali sie jak piórko w ognisku. Tylko raz przekroczył liczbę 9 punktów, było to bardzo dawno temu, a dokładnie w roku 2005. Słoweniec zaliczył wtedy swój jedyny finał podczas zawodów rozgrywanych w jego kraju. Jest to tym dziwniejsze, jeśli dodamy do tego fakt, że Matej w Krško startował aż 9 razy. Zawodnik Stali Gorzów notował tam pojedyncze lepsze starty, jednak miejsce 6. w roku 2006 oraz miejsce 8. w 2013 z pewnością nie zadowalają miejscowych kibiców.
Na sam koniec spójrzmy jak wyglądają statystyki Grand Prix w Krško . Najpierw numery startowe. Możemy przeanalizować, jaką średnią mają poszczególne numery oraz ile występów mieli później zawodnicy z tym numerem w półfinale.
Dla porządku dodam, że w tej tabeli brane są pod uwagę statystyki od reformy GP w 2005 roku. Od tego czasu walka o tytuł IMŚ w Krško odbywała się 7 razy. Wniosek z tego jest jeden. Panowie z 11-tką i 15-tką mają wyjatkowe szczęście. Was też dziwi tak duża średnia numeru 13 i zarazem stosunkowo mała skuteczność awansu do półfinału? Odpowiedz jest jasna - zawodnicy, którzy nie dostawali się do czołowej ósemki praktycznie zawsze potrafili zdobyć te 7-8 punktów. Średnią do góry podciągnęli tacy żużlowcy jak Emil Sajfutdinow, który w rundzie zasadniczej w roku 2009 zdobył komplet, Ryan Sullivan autor 13 punktów w roku 2005 oraz Rune Holta, który spod 13-tki w 2007 wytargał 12 punktów.
Mieliśmy rundę zasadniczą, to teraz spójrzmy na półfinał. Wyraźnie widzimy, że największą skuteczność awansów do finału ma pole A i B. Żeby zaspokoić waszą ciekawość jedynym zawodnikiem, który wygrał bieg półfinałowy z pola C był Tomasz Gollob w 2003 roku.
Podobny trend widzimy w finałach. Jednak tutaj przewaga pola A jest imponująca. Start z tego miejsca praktycznie gwarantuje podium. Ciekawe, czy sobotni turniej potwierdzi tą zasadę, czy też będziemy świadkami pierwszego zwycięstwa w finale z pola C?
Losowanie pól startowych (piątek, godz. 16): http://speedwaygp.com/draw/119
Krzysztof Gurgurewicz Twitter
Foto: Paweł Mruk zuzlowefotki.pl