Rekordowo krótki, bo zaledwie dwutygodniowy okres transferowy już za nami. Podobnie jak w przypadku PGE Ekstraligi, hity transferowe i głośne wzmocnienia w pierwszej lidze można policzyć na palcach jednej, w porywach dwóch dłoni. Na pewno największym plusem jest to, że po rekordowo długim sezonie 2016, wszystkie kluby przetrwały (przynajmniej na razie) i są gotowe do dalszej jazdy. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego i po cichu obstawiałem, że w I lidze zobaczymy przynajmniej jednego bankruta. Rzecz oczywista, że nikomu źle nie życzę, więc wypada tylko się cieszyć, że moje czarne sny się nie spełniły. Pora więc na pewne podsumowania. Kto został królem polowania? Kto się przy podpisywaniu kontraktów nie popisał? Zobaczcie sami.
Unia Tarnów
Przyszli:
Artur Czaja (Włókniarz Częstochowa)
Jakub Jamróg (Orzeł Łódź)
Artur Mroczka (Get Well Toruń)
Peter Ljung (GKM Grudziądz)
Michał Nowiński (Wanda Kraków)
Odeszli:
Janusz Kołodziej (Unia Leszno)
Piotr Świderski (Orzeł Łódź)
Leon Madsen (Włókniarz Częstochowa)
Arkadiusz Madej (?)
W drużynie spadkowicza z PGE Ekstraligi otwarcie mówi się o szybkim powrocie do elity. Pomóc ma w tym ogromne wsparcie od głównego sponsora, czyli Grupy Azoty. Mówi się o wsparciu wynoszącym grubo ponad 3 miliony zł, co jak na Nice PLŻ jest kwotą ogromną. Skład na pewno pozwala myśleć o walce o awans, ale są jeszcze przynajmniej trzy inne ekipy, które te ambitne plany mogą pokrzyżować. Dużym sukcesem zarządu jest na pewno pozostawienie w drużynie Kennetha Bjerre, który na zapleczu "najlepszej ligi świata" powinien być czołową postacią, w okolicach pierwszej piątki najlepszej średniej. Drugi Duńczyk, czyli Mikkel Michelsen, ma na pewno dużo do udowodnienia po sezonie 2016, który - poza nielicznymi przebłyskami - był w jego wykonaniu jednym wielkim dramatem. Po czterech latach wraca wychowanek drużyny, czyli Jakub Jamróg, który powinien być sporym wzmocnieniem zespołu. Wraca także „syn marnotrawny” - Artur Mroczka. Po niezłym sezonie 2015, gdy zaczął mieć duże wymagania finansowe, wyruszył na podbój Torunia. Jak się skończyło? Wszyscy wiemy - jednym odjechanym meczem. Teraz wraca, ale jego dyspozycja po praktycznie roku bez jazdy jest jedną wielką niewiadomą. Podobną niewiadomą jest także Artur Czaja, który w Częstochowie jeździł mało, a jeżeli już był w składzie, to też nie olśniewał. Obecność w jego teamie Jacka Rempały i fakt, że będzie się zajmował jego motocyklami, na pewno stanowi duży plus. Przyjście chimerycznego ostatnimi czasy Petera Ljunga wywołało u mnie mieszane uczucia, jednakże na poziomie pierwszej ligi i w zespole, który będzie na niego stawiał, powinny spowodować, że doświadczony Szwed będzie dokładać cenne punkty.
Co do osłabień, to bez wątpienia największym jest odejście kapitana, Janusza Kołodzieja. Jedyny jeździec do którego nie można mieć nawet najmniejszego zastrzeżenia po sezonie 2016, lider, kapitan, wychowanek. Nikt nie powinien mieć do niego pretensji, bo Kołodziej na pierwszą ligę jest po prostu za dobry. Strata Leona Madsena także będzie odczuwalna, bo waleczny i być może czasem trochę zbyt nerwowy Duńczyk gwarantował solidny poziom. Te dwa ubytki to jednak nic przy stracie Piotra Świderskiego. Popularny "Świder" był podporą zespołu, dobrym duchem i gwarantem dostarczania sporej liczby punktów (dla rywali). Do dzisiaj, podobnie jak sam pan Piotr, nie rozumiem, dlaczego prawie zawsze był zmieniany, czasem już po dwóch startach... Oby w Łodzi jego kunszt został w końcu doceniony. Jakby co - to był żart.
Mój typ: Mimo wszystko stawiam na finał ligi. Unia ma mocny skład, duże parcie na sukces i duże pieniądze. Jeżeli nikt wybitnie nie zawiedzie, będzie walka o awans.
Lokomotiv Daugavpils
Przyszli:
Nicolas Covatti (Stal Rzeszów)
Timo Lahti (Orzeł Łódź)
Sergiej Łogaczow (KSM Krosno)
Kim Nilsson
Odeszli:
Andrzej Lebiediew (Sparta Wrocław)
Fredrik Lindgren (ROW Rybnik)
Łotysze to absolutny fenomen. Gnębieni przez panów w garniturach, nie poddają się i kolejny raz zmontowali ciekawy skład, który ponownie powinien zagwarantować im czołową pozycję w lidze. Odeszły dwie lokomotywy i podpory zespołu, czyli Lindgren i Lebiediew. Mimo to, w przypadku tego pierwszego strata nie będzie aż taka duża, bo Szwed pojechał tylko w 12 na 20 spotkań Lokomotivu. I bez niego udało się wygrać ligę. Z Lebiediewem sprawa wygląda inaczej, bo był najlepszym zawodnikiem całej ligi, liderem zespołu i żużlowym idolem całego Dyneburga. Mimo tych strat, uważam, że zarówno Lahti, jak i rewelacyjny Sergiej Łogaczow mogą sprawić kibicom sporo radości. Wypada się tylko cieszyć, że Łotyszom nadal się chce i że nie odwrócili się od nich wszyscy sponsorzy, pomimo braku perspektyw.
Mój typ: Finał ligi. Lokomotiv ma mniejszy potencjał niż przed rokiem, ale nadal dysponuje piekielnie mocnym składem, z dużą siłą rażenia. Co więcej, ma jeszcze więcej doświadczenia i zna całą ligę na wylot. Zatem panowie Witkowski i Stępniewski: przestańcie się kompromitować swoimi żenującymi wymówkami i pozwólcie w końcu awansować Łotyszom w sportowej walce. #PreczZzielonymStolikiem
Orzeł Łódź
Przyszli:
Edward Mazur (Wanda Kraków)
Piotr Świderski (Unia Tarnów)
Gleb Czugunow (Kolejarz Opole)
Aleksandr Łoktajew (Falubaz Zielona Góra)
Odeszli:
Timo Lahti (Lokomotiv Daugavpils)
Jakub Jamróg (Unia Tarnów)
Oskar Bober (Sparta Wrocław)
Tomasz Gapiński (Polonia Piła)
Jak mówi Witold Skrzydlewski: "Orzeł jedzie o utrzymanie". Lata obecności łódzkiego biznesmena w żużlowym światku pozwoliły podchodzić do jego wypowiedzi z przymrużeniem oka. Utrzymanie już jest, to widać gołym okiem. W łódzkim klubie może być pewne ciśnienie na wynik, bo przecież od sezonu 2018 będzie można już jeździć na nowym stadionie, w sam raz na PGE Ekstraligę. Po sezonie 2016, gdzie Orzeł zmiótł całą ligę (poza finałem), może być ciężko o powtórzenie wyniku, bo kadra została mocno przebudowana. Odeszli zawodnicy z podstawowego składu, jak Gapiński i Jamróg, czy też podpora formacji juniorskiej - Oskar Bober. Zostali jednak dwaj inni ważni żużlowcy - Miśkowiak i Andersen. Na niezły wynik może liczyć Edward Mazur, po znacznych inwestycjach sprzętowych i (wreszcie) możliwości jazdy w klubie w pełni wypłacalnym. Dużo zależeć będzie od tego, jak w Łodzi odbudują się „panowie po przejściach”, czyli wspominany już Świderski i Aleksandr Łoktajew. W tej chwili to duża niewiadoma.
Mój typ: Play-offy. Trudno wyrokować, czy łodzian będzie stać na finał ligi, ale skład (przynajmniej na papierze) wygląda naprawdę nieźle i pozwala realnie myśleć o walce o pierwszą czwórkę.
Stal Rzeszów
Przyszli:
Dimitri Bergé
Josh Grajczonek (Wanda Kraków)
Chris Harris (Wanda Kraków)
Andrei Popa
Davey Watt (Lokomotiv Daugavpils)
Wiktor Lampart
Odeszli:
Karol Baran (Włókniarz Częstochowa)
Maciej Kuciapa (KM Cross Lublin)
Scott Nicholls (Wanda Kraków)
W Rzeszowie chyba nadal myślą bardziej o finansach, niż walce o wygranie ligi i powrót do elity (przynajmniej mam taką nadzieję). W niedawno co zakończonych rozgrywkach, pomijając fatalne wyniki w dwóch ostatnich meczach (jakie były powody, pewnie każdy się domyśla), rzeszowianie byli pozytywną niespodzianką rozgrywek, bo tak należy traktować czwarte miejsce w całorocznej rywalizacji. Teraz skład został jednak znacznie osłabiony. Świetnego Karola Barana raczej nie będzie miał kto zastąpić. Bo kto? Grajczonek? Nie ma szans. Watt? Nie te lata. Harris? Następne pytanie proszę. Berge? Ma talent, ale musi najpierw poznać polską ligę i polskie tory. Dużym osłabieniem będzie także brak Rafała Karczmarza, który ma teraz stanowić o sile formacji juniorskiej Stali Gorzów i nie będzie już występował jako "gość" przy Hetmańskiej. Fani „Żurawi” mają jednak na co czekać. Jeśli nic złego się nie wydarzy, w trakcie sezonu do składu dołączy młodziutki Wiktor Lampart. Pewnie nie od razu zdobyczami punktowymi dorówna do poziomu Karczmarza, ale ilu kibiców przyjdzie na stadion zobaczyć jego debiut… Myślę, że wielu.
Mój typ: Środek tabeli. Z adnotacją, że wszystko będzie zależało od tego, czy przelewy będą wpływać na konta żużlowców na bieżąco. Skład jest słabszy w stosunku do sezonu 2016, ale jak wspominałem - teraz w Stali powinny być inne priorytety. Poukładanie klubu i jego finansów. Oby to się udało.
Polonia Piła
Przyszli:
Adrian Cyfer (Stal Gorzów)
Tomasz Gapiński (Orzeł Łódź)
Odeszli:
Bjarne Pedersen (KM Cross Lublin)
Patryk Dolny (TŻ Ostrovia Ostrów)
Piotr Świst (koniec kariery)
Jonas Davidsson (Start Gniezno)
Kyle Newman (?)
Polonia w dalszym ciągu konsekwentnie kontynuuje swoją politykę - bez transferowych szaleństw, za to wszystko skrojone na miarę budżetu. Te kilka lat, gdy na czele klubu stoi prezesowski duet Tomasz Soter - Tomasz Żentkowski, pozwoliły na zbudowanie dobrej atmosfery wokół klubu, jak również opinii, jaką pilski klub wyrobił sobie w środowisku żużlowym. Efektem tego jest chociażby fakt, że i Michał Szczepaniak, i Norbert Kościuch zdecydowali się zostać w Pile, mimo że mieli z innych klubów oferty… dwukrotnie lepsze. Do Piły wrócił po 13 latach wychowanek, Tomasz Gapiński. Najgłośniejszy transfer ostatnich lat i potencjalnie trzecia „strzelba” w składzie, obok wspomnianej wcześniej dwójki. Ciekawym posunięciem jest także sprowadzenie Adriana Cyfera. Wychowanek gorzowskiej Stali wkracza właśnie w seniorski wiek i myślę, że przejście do Piły w tak trudnym okresie dla żużlowca jest znakomitym posunięciem. Bo raz, że tutaj ma spokój i brak takiego ciśnienia na wynik, jakie było w Gorzowie, a dwa - lubi pilski tor, co pokazywał już nie raz. Bolączką Polonii będzie zapewne (tradycyjnie) formacja juniorska, ponieważ zarówno Kacper Grzegorczyk, jak i Paweł Staniszewski (mimo ogromnych postępów, jakie poczynił po przyjściu do Piły) nadal nie gwarantują okazałych zdobyczy. Mówi się o wypożyczeniu Kamila Nowackiego ze Stali Gorzów – jeżeli to realne, byłby to na pewno dobry ruch.
Mój typ: Play-offy. Jeżeli liderzy z poprzedniego zespołu utrzymają formę, Gapiński wkomponuje się w zespół, Cyfer "odpali", a wypożyczenie Nowackiego dojdzie do skutku, to pilanie mogą naprawdę mocno namieszać.
Wybrzeże Gdańsk
Przyszli:
Kacper Gomólski (Get Well Toruń)
Arsłan Fajzulin (Kolejarz Opole)
Hubert Łęgowik (Włokniarz Częstochowa)
Troy Batchelor (ROW Rybnik)
Tomasz Chrzanowski (kontrakt "warszawski")
Odeszli:
Kamil Brzozowski (TŻ Ostrovia Ostrów)
Magnus Zettestroem (koniec kariery)
Dawid Wawrzyniak (GKM Grudziądz)
Jeżeli chodzi o Wybrzeże Gdańsk, to imponująca jest postawa jednego człowieka - Tadeusza Zdunka. Gdy klub pod naporem długów tonął szybciej niż Titanic, Zdunek wziął wszystko na swoje barki i od dwóch lat sukcesywnie odbudowuje markę i stabilizację finansową gdańskiego żużla. Patrząc na postępowanie klubów z Częstochowy, Ostrowa czy Lublina, jest to tym bardziej godne podziwu, bo przecież łatwiej byłoby zrobić sobie rok przerwy i wystartować z czystą kartą. Zdunek pokazuje, że w polskim żużlu dalej obecna bywa uczciwość i po prostu - ludzki honor. Po poprzednim, mocno średnim sezonie, w Gdańsku panował spory zawód. Teraz skład został bez wątpienia znacząco wzmocniony. Kacper Gomólski, być może na razie za słaby na PGE Ekstraligę, na jej zapleczu powinien być czołową postacią. Tym bardziej, że w Gdańsku raczej nie będzie zmieniany po dwóch startach. Podobnie ma się sprawa z Batchelorem, który musi się odbudować po kiepskim i straconym (w części przez kontuzję) sezonie 2016. A że Australijczyk potrafi jeździć, udowadniał już nie raz i nie dwa. Dużą siłą Wybrzeża może być również formacja juniorska, na czele z Dominikiem Kossakowskim, który ma ogromny potencjał i możliwości nawet na zostanie najlepszym juniorem ligi.
Mój typ: Walka o Play-offy. Gdańszczanie z pewnością mogą napsuć krwi każdej drużynie. Do sponsorowania ma wrócić Lotos, więc zaplecze finansowe będzie zapewnione. Czy starczy to na awans, o którym w Gdańsku mówi się coraz głośniej? Na razie może być na to za wcześnie.
Wanda Kraków
Przyszli:
Ernest Koza (KSM Krosno)
Nicolai Klindt (Włókniarz Częstochowa)
Claus Vissing (KSM Krosno)
Scott Nicholls (Stal Rzeszów)
Odeszli:
Chris Harris (Stal Rzeszów)
Josh Grajczonek (Stal Rzeszów)
Grzegorz Walasek (Get Well Toruń)
Sam Masters (TŻ Ostrovia Ostrów)
Za krakowskim klubem słaby sezon, zakończony z długami. Chyba za dużo było podpisanych kontraktów i rotowania składem. To musi determinować politykę w nowym sezonie. W Krakowie powinno się przyjąć podobną taktykę, jak w rzeszowskiej Stali, czyli przede wszystkim poukładania finansów. Jeżeli klub samemu tylko Edwardowi Mazurowi (który nie miał przecież rewelacyjnego sezonu) ma zalegać 100 tysięcy złotych, to wolę nie myśleć ile krakowianie "wiszą" np. Walaskowi… I to właśnie odejście "Grega" jest najboleśniejszym osłabieniem drużyny. Podobnie jak przejście do Ostrowa znanego miłośnika MMA, czyli Sama Mastersa. Wprawdzie Australijczyk za dużo sobie nie pojeździł, ale w meczach, na które został powołany, nie zawodził i zdobył sporo punktów. Z dobrych źródeł wiem, że za puszczenie "Bombera" Harrisa, na klub spadły gromy ze strony fanów jego talentu, ale co można zrobić, gdy w składzie ma się tak rozchwytywaną gwiazdę? Sporym sukcesem krakowskich włodarzy jest na pewno zatrzymanie w składzie lidera, czyli Patricka Hougaarda.
Mój typ: Środek tabeli. Po pogłoskach, które krążą w środowisku o stanie finansów krakowskiego klubu, sukcesem jest sam fakt, że Wanda wystartuje w lidze. Krakowianie powinni odjechać spokojny sezon bez fajerwerków, a prezes powinien się zastanowić, czy warto w przyszłości kontraktować tak mocne nazwiska jak Walasek, gdy nie ma się na to pieniędzy. Podpowiedź: nie warto.
Polonia Bydgoszcz
Przyszli:
-
Odeszli:
-
W Polonii w dalszym ciągu priorytetem są finanse i poukładanie klubu, a nie sukcesy sportowe. O te może być bardzo ciężko, bo w klubie nie dokonano żadnych wzmocnień. Co więcej, wokół Polonii nadal panuje kiepska atmosfera, a efektem jest żenująca frekwencja w ubiegłym sezonie i konflikt na linii juniorzy (Damian Stalkowski, Patryk Sitarek) – właściciel Władysław Gollob. Abstrahując od tego, kto ma w tym sporze rację, a kto „kręci”, tak długi impas musi negatywnie odbijać się na postrzeganiu klubu w samej Bydgoszczy, w regionie, a dzięki mediom także na arenie ogólnopolskiej. To nigdy nie sprzyja ani pozyskiwaniu sponsorów, ani budowaniu dobrej atmosfery wewnątrz teamu.
Mój typ: Rozpaczliwa walka o utrzymanie. Już w tym roku bydgoszczanie ledwo uratowali się przed jazdą w drugiej lidze. W sezonie 2017 nie będzie w Nice PLŻ dostarczycieli punktów, jak Kolejarz Rawicz, ani nawet drużyn na podobnym do Polonii poziomie, jak KSM Krosno. Jeżeli nie zdarzy się jakiś cud, jak np. „sezon konia” w wykonaniu większości żużlowców Polonii, to ostatnie miejsce w lidze wydaje się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Jak będzie z frekwencją na trybunach? To kolejne pytanie. W samej Bydgoszczy zapewne mają już dosyć "pięknych porażek", bo widowiska z udziałem Polonii, mimo że były emocjonujące, to z reguły przegrane. A za styl punktów nikt nie daje. Ale ten rok zapowiada się jeszcze trudniej…
* * *
Podsumowanie? Jak widać gołym okiem, na play-off chętnych jest więcej niż wolnych miejsc. To gwarantuje spore emocje. Plusem na pewno będzie też fakt, że w lidze nie będzie tym razem „ogórków” (bez obrazy i z wielką sympatią oczywiście) pokroju Kolejarza Rawicz, więc jednostronnych meczów powinno być zdecydowanie mniej. Pozytywne jest także to, że ekipy, które aspirują do wygrania ligi, w przypadku osiągnięcia tego sukcesu (przykładowo Gdańsk i Tarnów), z możliwości promocji powinny skorzystać i awansu nie traktować jako zła koniecznego. No chyba, że Lokomotiv znowu sprawi wszystkim psikusa i wygra ligę...
Jakub Sierakowski
Foto: Patryk Sobota