Jak dobrze, że ta przerwa już prawie za nami, jak dobrze, że powróci rywalizacja. Skończymy czytać o pączkach, zawałach, których nie było, skandalach na pogrzebach itp. W sobotę (25 marca) w Toruniu odbędzie się kolejna edycja Speedway Best Pairs. Czas zatem oficjalnie rozpocząć sezon 2017.
Mam dziwne wrażenie, że taka inauguracja sezonu jest wyrazem pewnej zmiany. Poprzednie pokolenia zaczynały sezon Kryterium Asów w Bydgoszczy, dzisiejsze zaczyna Speedway Best Pairs w Toruniu. Ta impreza staje się taką małą tradycją. Faktem jest to, że nie jest ona do końca ukształtowana, ale z roku na rok widzimy coraz więcej.
Jak dobrze pamiętamy, Best Pairs powróciło w formie rywalizacji krajów, które były w stanie wystawić 2-3 zawodników. Oglądaliśmy Polaków, Australijczyków, Duńczyków, Szwedów, Amerykanów, Rosjan… jednakże, przy takiej formule zawodów, wielu żużlowców nie mogło wystartować w tej imprezie. Martin Vaculik jest jedynym Słowakiem, a tutaj bez kolegów ani rusz! Na drugim krańcu byli Polacy, których było za dużo. W efekcie, przy pierwotnej formie odnowionego turnieju, Bartosz Zmarzlik przejechał… 3 biegi. A były i takie osobliwości, jak występ reprezentacji Czech ze Słoweńcem Matejem Žagarem w składzie (z 23 "czeskich" punktów zdobył wtedy aż 16).
Więcej gwiazd = więcej emocji = więcej fanów = więcej pieniędzy. Chyba z takiego założenia wyszli organizatorzy przy wprowadzeniu istotnej zmiany. Już nie kraje, a teamy miały walczyć o miano najlepszej pary świata. W zeszłym roku widzieliśmy więc gwiazdy, ale kibic żużla w jakimś stopniu był skołowany. Ciężko było znaleźć klucz, wedle którego fani wiedzieliby kogo wspierać. Najłatwiej mieli chyba torunianie, którzy masowo wspierali Monstera – Holder, Hancock, Przedpełski jeździli (i jeżdżą nadal) dla miejscowego Get Well, więc nic dziwnego, że Gród Kopernika ciągnęło w stronę tej ekipy. Niewiele trudniej mieli kibice z pobliskiego Grudziądza – Łaguta i Lindbaeck to przecież „ich ludzie”. Co mieli jednak robić pozostali? Pójść kluczem narodowości? Przy takim podejściu pozostawał więc Eport2000.pl Team z Protasiewiczem, Zengotą i Kołodziejem na pokładzie. Ciężko jednak kibicować „polskiej” ekipie walczącej z innymi Polakami.
Dla niektórych marzec 2016 i pierwszy oficjalny wyjazd na tor okazał się brzemienny w skutkach...
Dziś chyba jest łatwiej. Dostrzeżono opisany wyżej dylemat i „coś się ruszyło”. Teraz trzy ekstraligowe miasta będą kuszone przez swoich ulubieńców. Torunianie pozostaną przy niezmienionym Monster Energy Team. Trio zawodników Get Well będzie miało potężne wsparcie na MotoArenie, choć z drugiej strony będą mieli do wyboru Adriana Miedzińskiego w barwach Nice Racing. Kibice z Wrocławia skłaniać się będą ku Eko-Dir Speedway Team. Sytuacja jest jednak zabawna, bo jak wiadomo Eko-Dir wspiera częstochowski Włókniarz. Tymczasem w Best Pairs pod szyldem tegoż sponsora zobaczymy zawodników i szkoleniowca… Sparty. Ironia losu. Wspomniany już przeze mnie Nice Racing to ponownie dwójka z Grudziądza (Lindbaeck i Łaguta), Adrian Miedziński i… Krzysztof Kasprzak. Ciekawe, czy fani z Gorzowa będą wspierać KK, czy może Bartosza Zmarzlika i Przemysława Pawlickiego, którzy reprezentować będą barwy Fogo Power? Oprócz nich, w teamie jest jeszcze Piotr Pawlicki, a więc będzie to stuprocentowo polska ekipa. Dodajmy: jedyna w stawce. To też pomysł na przyciągnięcie fanów. Rybnicko-zielonogórskie przymierze to z kolei Boll Team. Grigorij Łaguta, Max Fricke oraz Jason Doyle z pewnością powalczą o podium turnieju. Na koniec dwie ekipy, które wydają się być najsłabsze na papierze. Trans MF PRO Race Team ma w składzie Martina Smolińskiego, Marka Rissa i Leona Madsena, który w tej ekipie będzie jedynym ekstraligowym akcentem. Ostatnia ekipa, City Team, to drużyna złożona z Niemców – Erik Riss, Tobias Kroner, Tobias Busch i Kai Huckenbeck, który rok temu walczył w każdym z biegów na MotoArenie. Te ekipa kusi mnie słabością na papierze. Naprawdę. Zawsze miałem szacunek do drużyn, które teoretycznie nie mają szans na sukces. Inna sprawa, że ich sportowa siła nie ma raczej w tym projekcie większego znaczenia. To drużyna skrojona pod zapotrzebowanie niemieckiego kibica, który ma przyjść i kupić bilety, kiedy zawody zawitają na jeden z ich torów (w tym roku będzie to Landshut). Produkty One Sport mają przede wszystkim zarabiać - i trudno mieć o to do organizatorów pretensje.
Tegoroczne Speedway Best Pairs będzie ciekawe. Wielkie nazwiska z pewnością są obietnicą walki w niemal każdym biegu. Najlepsi zawodnicy w połączeniu z głodem porządnej dawki "czarnego sportu" mogą dać komplet na toruńskiej MotoArenie. Mijanki będą, kibice dopiszą, pytanie tylko kogo będą wspierać?
Ja, jak widzicie, cały czas szukam. Rozglądam się za kluczem, według którego kibic będzie wybierał. Jedni kuszą narodowością, inni przynależnościami klubowymi w Polsce. Mam dziwne wrażenie, że dziś na przeciętnego fana speedwaya bardziej działa to drugie. Jak jest z Wami? Podzielcie się Waszymi przemyśleniami pod tym tekstem lub na naszym Facebooku.
Mateusz Dziopa