Zaczynało się od miotły. Ja zaczynałem tak jak Tomek Świątkiewicz, Jacek Krzyżaniak, Krzysztof Kuczwalski, Mirek Kowalik i cała ekipa. To nie było tak, że sobie przyszedłem jakoś później. Nawet gdy byłem wszkółce, miałem swój motocykl i musiałem go umyć. Przychodził Jacek Krzyżaniak, Mirek Kowalik czy starsi zawodnicy, rzucali sprzęt na ziemię i mówili, że mam umyć. Musiałem najpierw im pomóc. Dopiero potem miałem czas na swój motocykl. To nie było tak łatwo jak dzisiaj, że każdy ma swoich mechaników i młodych nie gna się tak jak kiedyś. Czasy się zmieniły i tak to wygląda - tak o początkach swojej kariery opowiada Robert Kościecha w fotograficzno-dziennikarskim projekcie "Cztery Okrążenia z Życia"..
To autorski projekt fotograficzno-dziennikarski Eweliny Włoch i Mateusza Dziopy, który finalnie ma się ukazać w formie książki. Młodzi twórcy postanowili udokumentować historię byłych żużlowców, którzy poświęcili pasji całe serce, a większość swojego życia spędzili na wirażu. - Mamy nadzieję, że ta pasja wyrażona na zdjęciach i ubrana w słowa obudzi w każdym z nas żużlowe wspomnienia. Nie skupiamy się jednak na cyferkach, a na samym zawodniku - człowieku - piszą Autorzy. Kościechę, powszechnie kojarzonego z Toruniem, odwiedzili jako pierwszego.
Ojciec Roberta Kościechy (Roman, zmarły w 2009 r. - dop. red.) jeździł na żużlu w Toruniu, a potem w Grudziądzu. Tam przyszedł na świat i spędził pierwsze cztery lata życia nasz bohater (ur. 1977). Potem rodzina Roberta wróciła do Grodu Kopernika.
– To nie było tak, że tata mnie pchał do jazdy na żużlu. Pierwszy raz siadłem na taki mini motocykl żużlowy, jak miałem 10 lat, gdy ojciec miał w Toruniu turniej oldbojów. Na jednym z treningów przejechałem się na miniżużlu. Spodobało mi się, ale ojciec zabronił. Przez to, że miałem kiedyś kontakt z motocyklem, bo dziadek kupił mi kiedyś motorynkę, byłem zafascynowany tym sprzętem. Na pierwszym treningu pojeździłem, ale ojciec powiedział, że to jest bardzo niebezpieczny sport i zabronił mi tego, przez co nie miałem szans. Kiedy miałem 15 lat, nie byłem prymusem w szkole, ale przez ultimatum jakie dostałem, że jak dostanę się po podstawówce do średniej szkoły albo do technikum, rodzice podpiszą mi zgodę na starty w żużlu. Zdałem do technikum i podpisali.
Ciąg dalszy opowieści Roberta Kościechy na stronie projektu "Cztery Okrążenia z Życia".
2013 - toruński zaciąg ekstraligowej Polonii Bydgoszcz (jeżdżącej wówczas pod wdzięczną nazwą składywęgla.pl Polonia)