Nie bawcie się śrubokrętem, jeśli nie umiecie. Majsterkowanie to nie polityka, by potrafił każdy. Václav M. z Pardubic (19 l.) nie umiał, i co? I dziś zamiast startować w Malilli, w najważniejszych zawodach swego życia, pojedzie do szpitala na prześwietlenie. Kilka ulic dalej. A co lepsze (to znaczy gorsze), przez ten nieszczęśliwy "wypadek" jego rodacy mogą znaleźć się w opłakanej sytuacji.
- Co mam zrobić? - rozkłada ręce trener czeskiej kadry, Milan Špinka. - Żadnej zmiany w składzie nie będzie. Teraz Pepe czeka niezła bieganina, ale musi dać radę.
Spokojnie, nie tego "PePe". To znaczy, ten falubazowy też musi dać radę (tym bardziej, że ostatnia jego wizyta w Malilli - sprawdziliśmy - zakończyła się rezultatem 1,1,1,1), ale trenerowi czeskiej kadry chodziło o jego Pepcia - Franca.
Bo taki to już naród ci Czesi, że między sobą nader rzadko stosują oficjalną imienną nomenklaturę, natomiast zdrobnienia - niemal zawsze. W ogóle, uczcie się czeskiego, kibice żużla, chociaż tych podstawowych formułek. Niedługo będzie Zlatá Přilba. A to inny żużlowy świat. I z każdym kolejnym rokiem patrzenia na polski speedway, zdaje nam się, że lepszy.
No więc Milo Špinka ma teraz horkou lázeň (urwanie głowy), bo w Szwecji prší (pada), a Pepa na piątek, czy nawet czwartkową noc, ma już zabukowany bilet lotniczy do Tuluzy. To niedaleko granicy francusko-hiszpańskiej. Kolejny wczasowicz? Nic z tych rzeczy. Jeho čeká finálový závod mistrovství světa na dlouhé dráze v Marmande!
No i jest klops. Bo tak: Franc żadnego brzydkiego numeru nie wykręcił (oprócz dwóch "śliwek" w półfinale) i tajemnicą ten długi tor nie był. Start miał obiecany Václav Milík. Špinka je muž od slova (słowny człowiek), ale junior z Pardubic... no właśnie.... Jeszcze w sobotę po południu, zanim Czesi wyjechali do King's Lynn, pracowicie składał nowy super silnik, jaki dostał od Luboša Tomíčka. Tak go składał, że rozkręcany element tomiczkowej szafy spadł mu prosto na lewą rękę, w której dzierżył šroubovák (śrubokręt). Trochę bólu, więcej śmiechu, ale po trzech dniach chłopak nadal nie może zgiąć dłoni w nadgarstku.
I choćby Špinka postavil si hlavu (stanął na głowie), nic nie wymyśli. Jak przełożą, będzie lipa (to już po litewsku). A netowe portale, idąc za depeszą PAP, właśnie ogłosiły, że w Malilli leje, rzeki wylały, sami organizatorzy nie wierzą, i w ogóle cała niemal prowincja Kalmar pod wodą. Plus pół Smalandii. Jak to Špinka przeczyta, będzie klít jako pohan (klął jak szewc). A przecież oni i bez tego w pozycji chłopców do bicia.
Żal się nam dzielnych braci z południa zrobiło i zaczęliśmy szukać różnych jaskółek dobrej nowiny. I proszę. Jest taki serwis meteo z którego korzystają masowo norwescy (i nie tylko) biegacze narciarscy. To taki wesoły sport, gdzie pół stopnia więcej lub mniej robi diametralną różnicę. No i tenże serwis (bez kryptoreklamy) pokazuje, że owszem - coś tam pociapie od 16 do 17.30, ale potem ma już być ciepło. I nawet słońce jeszcze wyjdzie.
Takže, přilby do góry i do toho Češi! Tylko mějte pozor z tymi śrubokrętami w parkingu.