Po fantastycznym ściganiu w Drużynowym Pucharze Świata pora zejść na ziemię. Ligową. Ale tym razem swojskie nie musi oznaczać gorsze. Wreszcie, w odróżnieniu od kilku poprzednich kolejek, szykują się bardzo ciekawe mecze, które mogą pokazać realną siłę poszczególnych drużyn. Co więcej, mecze okraszone smaczkami. Oto w tydzień po dramacie zaprezentowanym w półfinale DPŚ, z bagażem tony wysłuchanych wyzwisk, powraca na stadion Polonii Grzegorz Walasek. Czy po kolejnej "trójce" pokaże fanom przy Sportowej co o nich myśli? A może żadnej "trójki" nie będzie?
W Zielonej Górze ciekawie jest jeszcze przed meczem. Tam boją się... Zbigniewa Sucheckiego. - Nie taka była moja umowa z Robertem Dowhanem. Suchecki miał otrzymać zgodę na start. Widać tyle znaczy słowo senatora - pisze w oświadczeniu zażenowany prezes Wybrzeża Maciej Polny.
W końcu przed trudnym zadaniem staje Stal Gorzów, bo trudno za jakikolwiek wyznacznik formy uznać pojedynki z Gdańskiem czy z Bydgoszczą u siebie. Można oczywiście spojrzeć w suche statystyki i sugerować się trzema pojedynkami bez porażki, ale wystarczy rzut oka na klasę rywali, żeby uznać, że tak naprawdę trudno cokolwiek sensownego o obecnej formie gorzowian (zwłaszcza tej wyjazdowej) powiedzieć. Teraz przyjdzie żółto-niebieskim zmierzyć się na "Smoczyku" z Unią Leszno. "Byki" wciąż jadą bez swojego lidera Jarosława Hampela, ale na własnym torze są zawsze groźni dla każdego przeciwnika. Głównym argumentem gospodarzy będzie wyrównany i waleczny skład, choć trudno nie zauważyć, że obiekt przy ul. Strzeleckiej nie jest już takim atutem leszczynian jak w latach poprzednich. Można się zastanawiać, czy w obliczu trudności kadrowych organizatorzy nie zdecydują się czasem na powrót do znanych i mocno wątpliwych metod przygotowania nawierzchni, aby w ten sposób nadrobić braki osobowe. Wiadomo, że ewentualna przegrana Unii może przekreślić jej szanse na udział w play-off. Mamy nadzieję, że wszystko odbędzie się w sportowej atmosferze. Wiarę tę pogłębia nieco fakt, że spotkanie to "pójdzie w Polskę" za sprawą telewizyjnej transmisji (19.25 TVP Sport). Gorzowianie mogą sobie co prawda pozwolić na luksus porażki, bo ich pozycja w pierwszej czwórce jest raczej niezagrożona, ale pamiętać trzeba, że wchodzą tu w grę także kwestie ambicjonalne. Wszak to właśnie niedoceniane "Byki" zrobiły psikusa pewnym siebie gorzowianom i wywiozły dwa duże punkty ze stadionu im. Edwarda Jancarza. Nie sądzimy zatem, by goście przymykali gaz. Pytanie tylko, jak bardzo "odpoczywali" ostatniej nocy Niels Kristian Iversen i Michael Jepsen Jensen...
Młode "Byki" wsparte Damianem Balińskim walczą dzielnie, ale w Lesznie tematem numer jeden jest stan nogi Jarka Hampela. Niestety, nadal nie jest najlepiej. Tak wyglądała tydzień temu.
Ciekawie powinno być także w Tarnowie, gdzie lider tabeli podejmie toruńskie "Anioły". Goście wciąż nie są pewni udziału w walce o medale, więc muszą szukać swojej szansy nawet tam, gdzie nie są faworytami. "Jaskółki" znów mają pojechać w najsilniejszym zestawieniu z rekonwalescentem Januszem Kołodziejem i pewnie gospodarze będą chcieli udowodnić swoją wartość wygrywając z trudnym przeciwnikiem. Torunianie z kolei powinni wystąpić już z Darcym Wardem i zastanawiamy się, jak to wpłynie na ich postawę. Choć młody Australijczyk jest silnym punktem drużyny, to paradoksalnie pod jego nieobecność Unibax osiągnął najlepsze wyniki w tym sezonie. W dużej mierze jest to pochodną tego, że Adrian Miedziński znów poczuł się liderem tej ekipy. Jako zawodnik prowadzący parę zaczął osiągać dużo lepsze wyniki, a bracia Pulczyńscy mieli okazję do większej ilości startów. Wyjazdowym problemem jest za to kapitan i najlepiej opłacany żużlowiec gości - Ryan Sullivan. Jeśli sytuacja powtórzy się w Tarnowie, to mała rewolucja byłaby wskazana.
Wyjazdowy problem Unibaksu nazywa się Sullivan. Tutaj przywożony na 5-1 przez Monberga i Jędrzejaka
Bardzo ważny mecz odbędzie się we Wrocławiu. To praktycznie pojedynek o życie zarówno dla miejscowej Sparty jak i dla Włókniarza Częstochowa. Faworytem są gospodarze i wydaje się, że powinni wykorzystać atut własnego toru oraz coraz słabszą atmosferę wokół ekipy spod Jasnej Góry. Z drugiej strony, jeśli nie teraz, to kiedy można tą atmosferę poprawić? Przecież w przypadku przegranej "Lwów" pozostałe mecze nie będą już miały dla nich większego znaczenia, bo czekają ich niesamowicie ciężkie wyjazdy do Torunia, Bydgoszczy i Gorzowa oraz mecz u siebie z Tarnowem. Wiemy już, że nie pojedzie Grzegorz Zengota (kara za koszmarne występy w lidze i szwendanie się po turniejach indywidualnych). W jego miejsce wystąpi Rafał Szombierski. - Wolimy twardego hanysa bez sprzętu, niż dosprzętowioną gwiazdę mającą gdzieś Częstochowę - piszą w sieci fani Włókniarza. Czy ten manewr (i wymiana Bjerre na Harrisa) przyniesie efekt? Oddać trzeba działaczom CKM-u, że z założonymi rekoma nie siedzą. Niechaj wygra lepszy. I jeszcze coś. Abstrahując od wyniku, mamy nadzieję, że wszyscy ukończą to spotkanie cali i zdrowi, bo ilość groźnych wypadków na Stadionie Olimpijskim jest w tym roku zatrważająca.
Takiego Chrisa Harrisa chcą oglądać fani Włókniarza. Starty w DPŚ dały nadzieję. Ale we Wrocławiu na trasie nic się nie zdziała. Czy Brytyjczyk poprawił wreszcie starty?
Wcale nie mniej ciekawie będzie w Bydgoszczy, wszak Polonia i PGE Marma Rzeszów mają jeszcze teoretyczne szanse na załapanie się do strefy medalowej, przy ewentualnej słabszej postawie Unii Leszno i Unibaksu Toruń. Szansa jest niewielka, ale jest i trzeba próbować ją wykorzystać. Ten kto przegra, odpada z gry. I właściwie będzie jechał już tylko po to, żeby wypełnić terminarz, a to na pewno nie przyciągnie na stadion kibiców (których i tak coraz mniej pojawia się na trybunach). No i anonsowany już smaczek. Ponownie, po słabym występie w półfinale DPŚ, do Bydgoszczy przyjedzie były kapitan Polonii Grzegorz Walasek. To już inne zawody i wynik też pewnie będzie inny, ale chęć udowodnienia swojej wartości przed publicznością, która kilka dni temu tak bardzo tego żużlowca sponiewierała może sprawić, że goście ten mecz wygrają.
Nietęga mina i butelka wody w dłoni - czyżby już wtedy czuł, że jak nie poleją, to nie pojedzie? Grzegorz Walasek ma w Bydgoszczy coś do udowodnienia.
Na koniec o pojedynku, który teoretycznie ma wielkiego faworyta, a który od kilku dobrych dni wzbudza emocje. Mistrz Polski podejmuje drużynę z dołu tabeli i wygląda na to, że... trzęsie portkami przed Lotosem Wybrzeżem Gdańsk. Robienie cyrku z tego czy Zbigniew Suchecki dostanie, czy nie dostanie pozwolenia na start od drużyny, z którą podpisał "kontrakt warszawski" wygląda żałośnie i wychodzi na to, że zielonogórzanie w obliczu kontuzji Patryka Dudka naprawdę boją się starcia z gdańszczanami. Czy to zachowanie godne mistrza kraju? Dla kibiców z Zielonej Góry pozytywne jest to, że wreszcie szansę występu otrzyma Krzysztof Jabłoński i być może jego dobra postawa pozwoli wykrystalizować skład przed najważniejszą fazą rozgrywek. Jeśli oczywiście Falubaz tam awansuje, bo to akurat wcale nie jest takie pewne. Ciekawi też jesteśmy, jak z zewnętrznych pól startowych zaprezentuje się Rune Holta. Do tej pory Norweg korzystał z przywilejów, jakie dają na większości torów pola przy krawężniku i choć tak naprawdę nic nie jechał, to te kilka dowiezionych punkcików było przepustką do składu. Z tego punktu widzenia kontuzja "Duzersa" nie powinna być traktowana jak osłabienie, ale jako szansa dla Falubazu na wytypowanie najlepszych do walki o medale.
W sobotę mógł pofrunąć do góry na rękach kolegów, gdyby "zlikwidował" australijskiego jokera. Ale mistrzem i tak został, chwilę później. Teraz duńska maszynka do robienia punktów zawita na W69.
Ma o czym myśleć Walasek, ma i Piotr Protasiewicz. Dotąd na domowym torze krajowy lider Falubazu nie zawodził. Jak będzie tym razem?
Juniorski debiut kolejki - najmłodszy w kadrze Falubazu Remigiusz Perzyński powalczy o pierwszy w życiu ligowy punkt z Krystianem Pieszczkiem i Marcelem Szymko