To, co na zdjęciu, to nie staroć z roku 2020 ani fotomontaż. Pod koniec lutego 2021 w Łodzi, w okolicach Dworca Łódź-Kaliska, nasz fotoreporter uchwycił w kadrze wielki transparent o treści: "Panie Premierze Morawiecki. Żądamy otwarcia stadionów!!!". Transparenty tej samej i podobnej treści od jakiegoś czasu "ozdabiają" puste sektory na stadionach piłkarskich. Podczas ligowego meczu PKO Ekstraklasy Stal Mielec - Wisła Płock (4 marca), pomysłowo umiejscowiony, na wysokości pola karnego, transparent "Otwierać stadiony!" kilkadziesiąt razy znalazł się w oku kamery stacji Canal+.
Kibice piłkarscy i żużlowi, ale także fani innych dyscyplin, podobnie jak niemal wszyscy Polacy, są po prostu zmęczeni trwającymi już dokładnie rok restrykcjami. Mają dość COVID. ...A tymczasem rzeczywistość jest taka, że COVID nie zniknął. Nie tylko nie zniknął, ale obecnie (pierwszy tydzień marca) wszystkie statystyki pokazują, że liczba nowych przypadków rośnie w całym kraju, już nie tylko na Warmii i Mazurach oraz na Pomorzu. To u nas, bo u naszych południowych sąsiadów na alarm biją od dłuższego czasu, a pierwsi Czesi i Słowacy przewożeni są już na hospitalizację do Polski. Pomijając tę część naszego społeczeństwa, która w ogóle istnienie COVID neguje (jednak procentowo niewielką), w związku z czym zdanie na jego temat prezentuje niezmienne od roku, chyba wszyscy zdają sobie sprawę, z czym wiąże się taka sytuacja.
Żaden rząd przy takich danych nie będzie otwierał stadionów i masowo luzował obostrzeń, nawet biorąc pod uwagę doraźny zysk, czyli sondażowe słupki poparcia. Po pierwsze (i najważniejsze) - to realna odpowiedzialność za zdrowie i życie Polaków, po drugie - odpowiedzialność polityczna. Taką decyzję natychmiast wykorzystałaby opozycja, wytaczając przeciwko rządzącym - i słusznie - najcięższe działa.
Jeżeli w TVP, zazwyczaj bardzo dobrze poinformowanej, co w kręgach rządowych piszczy, oficjalnie mówi się, że szczyt tzw. III fali wirusa przewiduje się na przełom marca i kwietnia, to o czymś to świadczy. Warto porównać daty i zerknąć w terminarz ligowych rozgrywek.
PGE Ekstraliga zapewne ruszy bez większych perturbacji. Ruszy, bo "elita" od początku brała pod uwagę zagrożenie, że sezon 2021 może przypominać ten 2020. Kluby były o tym poinformowane i swoje wydatki - wierzymy - skroiły uwzględniając możliwość braku dochodu z dni meczowych. Ale PGE Ekstraliga to tylko kilka ośrodków, to tylko cztery stadiony w dany weekend. Co z resztą?
Oficjalnie - decyzji żadnej nie ma. Wszyscy obserwują statystyki dotyczące COVID. Symptomatyczne jednak, że w zgodnej dotychczas narracji żużlowej centrali pt. "ligi ruszą zgodnie z planem", pojawiły się pierwsze rysy, pierwsze bardziej asekuracyjne wypowiedzi, dopuszczające możliwość opóźnienia startu rozgrywek. Ze strony klubowych działaczy I i II ligi - co naturalne - nie należy oczekiwać parcia za wszelką cenę do jazdy bez kibiców, czyli bez zysku z biletów. Im telewizja nie dosypuje do budżetów tak pokaźnej puli.
Jak zachowają się sami kibice? Czy zgodnie z tym, co piszą na transparentach? Czy weźmie górę wiosenny "głód żużla", przekuty w argument "skoro może jechać Ekstraliga, to my też możemy", czy też fani w swej masie oczekiwania skierują raczej w stronę scenariusza "jedziemy, ale dopiero z kibicami", czyli jeszcze dłuższej cierpliwości?