Pomyślności i Zdrowia dla Was i Waszych rodzin - to najważniejsze. A żużel niechaj przyniesie tyle samo dumy z biało-czerwonych barw, jak w roku mijającym - gdy Polak zakładał koronę IMŚ, drużynowo "rzutem na taśmę" zostaliśmy Mistrzami Świata, a młodzież wygrała wszystko, co dało się wygrać.
Z tego minionego roku dumni mogą być (i powinni być!) nasi herosi "szlaki", ale dumni możecie być także Wy - kibice. Nie wszyscy macie tego świadomość, ale w skali makro, zrobiliście rzecz wielką. Ten nasz żużel - pomimo powtarzanych od 20 lat kasandrycznych wizji - jakoś nie chce wciąż umrzeć. Miało już zabraknąć pieniędzy (to po wielokroć), wychowanków, seniorów, juniorów, miał się skończyć po nowych tłumikach, nie odrodzić po pandemii, a inflacja miała przerzedzić trybuny na wiele lat do przodu. I co? I nic. Jest dokładnie odwrotnie. A wiedzą to najlepiej ci, którzy liczą zyski z kombinatu pn. polski #speedway. Jest tylko jeden czynnik, który może spowodować, że żużel w naszym kraju umrze. Tym czynnikiem... jesteście Wy - kibice. Dopóki będziecie zapełniać stadiony, kupować dekodery płatnych telewizji, dopóki milionowa armia sympatyków "szlaki" będzie tak łakomym kąskiem dla reklamodawców i zabiegających o głosy polityków - żużel nie umrze. Ten jeden klocek domino runąć nie może. Gdyby runął... "nic nie będzie", cytując klasyka.
To nie znaczy, że na horyzoncie nie widać żadnych zagrożeń, a my pławimy się w fałszywej świadomości. Morze rzadko kiedy czaruje taflą niezmienną, niesmaganą wiatrem. Kibice Wybrzeża Gdańsk wam powiedzą. Starzejemy się. Wszyscy. Dzisiejsi 18-latkowie mieli 5 lat, kiedy projekt PoKredzie.pl zaczynaliśmy. Tę "żużlową armię" ktoś musi zasilać. Armię utrzymującą przy życiu (i na takim poziomie) #sport w skali makro absolutnie niszowy, w 80% krajów świata wręcz nieznany. Zerknijmy czasem na młodych. Czy młodzież w przedziale wiekowym 10-20 zasila nasze trybuny - nie tylko tory - w stopniu takim samym jak my 20 lat temu, 30 lat temu, 40 lat temu? 🤔 Tego nie wiemy. Nikt nie robi takich badań. Liczymy juniorów, wychowanków, kipimy ze złości na regulamin szkoleniowy, ale tych juniorów i wychowanków nie zabraknie nagle od regulaminu - tego czy innego - za to zabraknie ich na pewno, jeśli przysłowiowej "mamie i tacie" nie będzie się kalkulowało rozpocząć operacji pt. "nasz syn będzie żużlowcem". Czyli ryzykować (zdrowie jego i nerwy własne), zakredytować się, nie przesypiać nocy, biegać po szpitalach, znosić presję... A jeśli zawali się zainteresowanie żużlem - nie będzie im się opłacało. To za duża i za droga inwestycja.
Spaść z wysokiego konia też można. Jeśli ktoś uważa, że żużel w Polsce jest już TAAAKĄ instytucją, że na zasadzie "samograja" ta młodzież będzie lgnąć przed telewizory i na sportowe areny - jako asumpt do dyskusji, polecamy pewien pachnący jeszcze świeżością tekst. Z dyscypliny równie "narodowej" jak speedway nad Wisłą, równie nieznanej w Ameryce, Chinach, Indiach czy Brazylii. Która swego czasu generowała w polskich domach (i wciąż jeszcze generuje) milionowe radości --> "Kantyka: Skoki w Polsce się kończą"
W tym upatrujemy realnego zagrożenia dla naszego żużlowego samograja. Na co dzień się spieramy, narzekamy na Polskę, czasem przy świątecznym stole psioczymy, jak jest źle w kraju... ale dane makro nie kłamią. Jeśli nasi najmłodsi - nigdy wcześniej, w żadnym poprzednim pokoleniu - nie wzrastający w takim dobrobycie jak obecnie, masowo znajdą inne atrakcje, inne bodźce, inne obszary zainteresowań, jeśli my nie będziemy potrafili zaszczepić im naszego "lewoskrętnego" bakcyla, bo w odpowiedzi usłyszymy, że "za nudne to, za wolno się dzieje" albo "wolę pograć w grę, tam są dopiero upadki"... to może być ciężko. Obudzimy się w sytuacji tych trenerów skoków, którzy proszą narybek, aby zechcieli przyjść na kolejny trening. I boją się powiedzieć słowa prawdy, bo prawda to czasem także krytyka... a wtedy trzeba by rozwiązać klub z braku chętnych. Tak, widzimy zagrożenie.
Ale na razie... nie jest źle. #DoSiegoRoku Drodzy Czytelnicy! 💥🎆