Tak generalnie to tegoroczne Grand Prix nie ma w naszym kraju dobrej prasy. Specjalnie też nie ma się czemu dziwić. Jeżdżą tam jakieś dziwolągi, objeżdżane nawet w naszej I lidze, Hampela już nie ma, Gollob jest, a jakby go nie było, a najlepszy z całego tego towarzystwa jest rezerwowy Vaculík. Dlaczego zatem w ogóle trwonimy swój i wasz czas, reklamując takiego gniota? "Gniotsja, nie łamiotsja". BSI nic nam nie zapłaci, ale rzeczywiście - w czynie społecznym tym razem podpromujemy rdzewiejący ździebko cykl. Jeśli znajdziecie w sobotni wieczór chwilę czasu, włączcie pudełka. To Cardiff może być ciekawie.
Plus pierwszy i najważniejszy jest taki, że wreszcie nie będziemy musieli wybierać: EURO, igrzyska czy żużel? Niby dla prawdziwego pasjonata "szlaki" wybór oczywisty, tym bardziej, że obie z wymienionych imprez roku przerżnęliśmy z kretesem, ale patrzenie na wyścig w obsadzie: Ljung, Andersen, Bjarne, Kovacić też do łatwych nie należało.
To Cardiff, choć w środku cyklu zakotwiczone (stąd trudno, by rozstrzygające wynikowo), zawsze było jedną z 2-3 wisienek na torcie całego cyklu. Dla potomków handlarzy niewolników to już miejsce kultowe, bo oni, od czasów Lorama łaknący sukcesu, tylko tam, raz jeden, czerwcowego wieczoru 2007 r. mogli czuć się zwycięzcami. Hancocka wielu nazywa najnudniejszym w historii mistrzem świata, Harrisa zmarnowanym talentem speedwaya. Ale kiedy ten flegmatyk z minimalistą wchodzili w ostatni wiraż, wszyscy wstaliśmy, a wstydliwe dla uszu niewiast słowa padły nie tylko w studiu Sky Sports. 2007 - to był naprawdę kawał dobrego speedwaya.
Teraz ten Hancock, im starszy - tym lepszy, może w swoim ulubionym Cardiff zrobić milowy krok ku czemuś niesamowitemu. Drugi tytuł z rzędu, w takim wieku - jeśli mu się to uda, wskoczy na wyższą półkę historii. A Harris? On w tym roku przegrał wszystko. Ligę polską, Elite League, Grand Prix, DPŚ (choć tam akurat walczył jak lew), przegrał nawet krajowy czempionat. Ze Scottem Nichollsem, którego również w Cardiff zobaczymy. Jeśli i teraz Harris z "Hot Scottem" przegra, współczujemy. Jesień będzie naprawdę smutna.
Rok później nieśmiertelna wyrwa na wyjściu z pierwszego łuku znowu rządziła, a my wreszcie w roli głównej mieliśmy Polaka. Niestety, był nim sędzia Wojaczek. Wielki Przyjaciel Narodu Duńskiego. Najpierw wyautował z turnieju Leigh Adamsa, któremu Nicki Pedersen był łaskaw położyć się na motor. Następnie, w identycznej sytuacji, wywalił z półfinału Bjarne Pedersena. Ma szczęście, że trafił na tak spokojnych żużlowców. Gdyby tam był Greg Walasek, pewnie wparowałby na wieżyczkę prosząc: Nie bądź pan zawodnikiem, do ch...! W finale Nicki był konsekwentny. Przegrał start po raz trzeci, tym razem jednak tak koszmarnie, że z rzeczy na które mógł się położyć zostały tylko banda i powietrze. Wybrał to pierwsze. Zanim Wojaczek wykluczył bandę, Crump z Hancockiem dojechali do mety. 2008 - to był pamiętny turniej. Do dziś w sieci można trafić na wspomnienia po tamtych emocjach. Najczęściej takie: fuck polish ref... it`s a first corner... why?????
W 2009 r. Walaska także nie było, ale rękoczyny - i owszem. Mało kto zapamiętał, o co w tych zawodach chodziło, walkę w wadze lekkopółśredniej Sajfutdinow - Nicholls pamięta każdy. Co lepsze, odnośnie oceny tego pojedynku, nadal nie ma zgody. Jak to często bywa w przypadku walk wielkich. Przy współpracy z amerykańskim portalem fightnews.com przeanalizowaliśmy ten pojedynek, odrzucając na bok wszelkie emocje, sympatie i antypatie. I tak, Emil Sajfutdinow wyprowadził 11 ciosów, z czego 7 było celnych, przy czym 3 to tzw. power punches. Scott Nicholls: 10 ciosów, ale aż 8 celnych, z czego jeden power punch oszołomił rywala. Dwukrotnie też Anglik leżał na "deskach", choć nie było to po czystych trafieniach i nie wymagało liczenia. A członek teamu Sajfutdinowa, w idiotyczny sposób atakujący schodzącego z areny walki Brytyjczyka, tylko rozmazał ostateczny werdykt. Aha, po walce dnia odbył się też finał GP na żużlu. Wygrał Crump przed "młodym Szwedem" Lindgrenem.
Dwa lata temu wygrać miał Gollob. Trzy zwycięstwa, 12 punktów w fazie zasadniczej, ale przede wszystkim kosmicznie szybka, dopasowana do toru maszyna. I... defekt na prowadzeniu w półfinale. W ostatnim wyścigu dnia Chris Holder wygrał walkę na łokcie z jadącym z pierwszego pola Hampelem. 0 0 0 1 0 1 2 0 2 0 1 0 1 1 1 0 1* 1 0 1* 0 1* 2 - ten osobliwy ciąg to nie wyjazdowe wyniki Maćka Kuciapy. Tak prezentował się dorobek rajderów startujących rok temu w czerwonym kasku. Gwiazdki oznaczają punkty "na trupie". Ciekawe, prawda? To pierwsze pole startowe w Cardiff wcale nie jest atutem. Przyjrzyjcie się, jak będzie tym razem.
A cały turniej sprzed roku mógł mieć tylko jednego bohatera. Dominator Hancock przecisnął się pod płotem, korzystając nieco z pomocy Nickiego, który znowu próbował rozrabiać z pierwszego pola. W opinii wielu tylko wskutek tego wiktorii nie powtórzył Holder.
Może uda mu się w tym roku? Nie siląc się na wielki obiektywizm, nie mamy nic przeciwko temu. Od początku sezonu wieszczyliśmy medal dla toruńskiego "Kangura" (bijemy się w piersi - nawet ten z najcenniejszego kruszcu). Dwa fatalne upadki w ciągu 3 dni i oddane punkty w Goričan zahamowały nadzieje, ale potencjał wciąż jest. Strata punktowa także, to fakt, jednak czy aż taka duża? Rok temu w połowie sierpnia Greg Hancock miał 22 punkty przewagi nad drugim zawodnikiem. W zasadzie było pozamiatane. Dzisiaj tego awantażu sympatyczny Jankes ma o połowę mniej. Emocje będą o połowę większe?
Coś w tym jest, bo doprawdy konia z rzędem temu, kto autorytatywnie powie, który z żużlowców jest w tej chwili number one. Na pewno "Herbie" nie jest już dominatorem. Wielu twierdzi, że Nicki Pedersen - to on za chwilę zluzuje Amerykanina. Ale przecież ten sam Nicki na własnym torze w Gdańsku potrafił przegrać z Holderem, a w Szwecji kawał męskiego speedwaya pokazał mu Tomasz Gapiński. Crump? Obolały. I czy jest jeszcze w nim ta ambicja? Emil - potrafi wszystko. Dlaczego więc kolejny sezon jest tak daleko od tego złota? Nie ma w tym sezonie "maszyny". Ktoś jednak ten tytuł zdobędzie. I coś nam się wydaje, że właśnie Cardiff da odpowiedź, kto.
Lista startowa:
1. Greg Hancock
2. Antonio Lindbaeck
3. Krzysztof Kasprzak
4. Emil Sajfutdinow
5. Andreas Jonsson
6. Nicki Pedersen
7. Tomasz Gollob
8. Chris Holder
9. Bjarne Pedersen
10. Jason Crump
11. Martin Vaculík
12. Peter Ljung
13. Scott Nicholls
14. Hans Andersen
15. Chris Harris
16. Fredrik Lindgren
17. Ben Barker
18. Josh Auty
A | B | C | D | |
---|---|---|---|---|
1 | Hancock | Lindbaeck | Kasprzak | Sajfutdinow |
2 | Jonsson | Gollob | N.Pedersen | Holder |
3 | Crump | Vaculík | B.Pedersen | Ljung |
4 | Harris | Andersen | Lindgren | Nicholls |
5 | Nicholls | Hancock | Jonsson | B.Pedersen |
6 | Andersen | Crump | Lindbaeck | N.Pedersen |
7 | Vaculík | Harris | Gollob | Kasprzak |
8 | Sajfutdinow | Holder | Ljung | Lindgren |
9 | N.Pedersen | Lindgren | Hancock | Vaculík |
10 | Ljung | Jonsson | Harris | Lindbaeck |
11 | Holder | B.Pedersen | Kasprzak | Andersen |
12 | Nicholls | Sajfutdinow | Crump | Gollob |
13 | Gollob | Ljung | Andersen | Hancock |
14 | Lindbaeck | Nicholls | Holder | Vaculík |
15 | Lindgren | Kasprzak | Crump | Jonsson |
16 | B.Pedersen | N.Pedersen | Sajfutdinow | Harris |
17 | Hancock | Holder | Harris | Crump |
18 | B.Pedersen | Lindbaeck | Gollob | Lindgren |
19 | Kasprzak | Ljung | Nicholls | N.Pedersen |
20 | Jonsson | Andersen | Vaculík | Sajfutdinow |
P.S. Tradycyjnie nie zapominamy o fanach bukmacherki. Zanim pójdziecie zapłacić podatek od żużla, przeanalizujcie układ tych pól, bo coś jest na rzeczy. Odnośnie tych, na których liczymy, coś-niecoś z tekstu da się wyłuskać. Hancock, Holder, Harris. Do Lindbaecka podchodzimy jak pies do jeża. Kto da ciała? Stawiamy na tych, którzy nie walczą już o nic, a zanim wywiną kozła, pomyślą o niedzieli. A tak w ogóle, to zapraszamy do naszego ulubionego bukmachera. Oczywiście bez kryptoreklamy i tylko spoza terytorium RP. Od piątkowego południa wisi tam taka oferta:
My wzięliśmy Hancocka po 8, Kasprzaka po 8, Lindbaecka 8,25 i Emila po 4,50. Źle nie będzie. Może też na coś się załapiecie.