Przez ostatnie 10 dni mieliście możliwość wypowiedzieć się w sprawie limitu KSM na nowy sezon - fundamentalnej w tej chwili kwestii w naszym ligowym żużlu. Ponoć internetowe sondy to już przeżytek, a tu proszę - potrzymalibyśmy dwa dni dłużej i niechybnie padłoby 100 głosów. Dziękujemy za zaangażowanie. Co z tych głosów wynika? Odsyłamy do tytułu. KSM-owe ograniczenia podobają się Wam mniej więcej tak samo jak niegdyś nowe tłumiki. Dlaczego taka ankieta nie pojawiła się na stronie PZM lub Speedway Ekstraligi? Może właśnie dlatego, że wyniki byłyby bardzo podobne. A szykowane "ku chwale dyscypliny" zmiany, zanim jeszcze by je ogłoszono, vox populi posłałby prosto na śmietnik. Pytanie, czy by się tam zmieściły, bo spod klapy wyziera już zapleśniały nieco finansowy regulamin.
Powyżej autentyczny zrzut wyników sondy. Żeby nie było, że wzorem robiącej kolejny krok "nazad" ukraińskiej demokracji komuś coś dosypaliśmy, komuś odjęliśmy. Piękna choinka powstała. A na jej szczycie propozycja najbardziej restrykcyjna - KSM o wartości 39,00. Padły na nią tylko trzy głosy. Ślady dwóch z nich prowadzą do Gorzowa, trzeci był zapewne pomyłką. To tak trzymając się luźnej konwencji, jednak wypowiedź honorowego prezesa Stali, który nie tak dawno stwierdził, że 39,00 to najlepszy limit, humorystyczna wcale nie była. Tylko jak odeprzeć zarzuty, że taka nagła wizja pana Władysława - dotąd raczej budowniczego "dream teamów", nie jest pokłosiem (niebezpieczne dziś słowo) średnich, jakie natłukli jego wybrańcy w mijającym sezonie? Niewiele brakuje, a z obecnego, wciąż jeszcze, składu Stali można by w nowym roku stworzyć dwie drużyny, spełniające minimalny wymóg KSM. - Skoro więc nie ma rady i swoich trzeba rozpuścić w kraj, to chociaż innym też narobić kłopotów - czy nie tak kombinowano nad Wartą?
Wróble ćwierkają, że wszystko już jest jasne i po miesiącu debaty limit pozostanie bez zmian i wynosić będzie 41. To faktycznie rewolucja. Chyba dlatego do opiniotwórczo-decyzyjnego gremium dodano tzw. czynnik społeczny... Ilu z Was poparło taką wersję? Niecałe 10 procent głosujących. I to w zasadzie wszystko na ten temat.
Tymczasem aż cztery piąte z Was chce czegoś zupełnie innego - podwyższenia regulaminowego limitu, albo jego całkowitego zniesienia. Taką opinię wyraziło niemal 85 procent głosujących! To już ciut za dużo, by zrzucić wszystko na karb radosnej twórczości nieświadomej, szarej masy.
Spośród tych "rewolucjonistów" tylko 15 procent opowiada się za podwyższeniem maksymalnego KSM-u do wartości 43,00. Czy jednak taka propozycja była w ogóle poważnie brana pod uwagę przez naszych decydentów? Co czwarty z Was chciałby zlikwidowania górnego KSM-u w ogóle, a pozostawienia dolnego. Tutaj nie wchodziliśmy w dyskusje na temat jego wysokości, domyślnie przyjmując, że obowiązująca obecnie wartość (34,00) nie wzbudza wielkich kontrowersji.
I wreszcie faworyt większości. Aż 41 procent głosujących opowiedziało się za zmianą kompleksową: obok likwidacji górnego KSM-u, także "wykopaniu" z przepisów ZZ-tki i limitu zawodników z Grand Prix. Jeżeli władze naszego speedway'a zaglądają czasem gdzieś poza główny nurt sportowych mediów, zachęcamy, by pochyliły się zwłaszcza nad tym głosem. Skoro większość uważa, że z tym obecnym KSM-em jest coś nie tak, to warto się w ten głos wsłuchać. Nikt nie chce powtórki takich szopek, jakie zademonstrował choćby Falubaz w meczach o pietruszkę (co więcej, potem, przy rozliczaniu średnich, okazało się, że PZM liczy mecze w rundzie zasadniczej, w tym te o "warzywo", natomiast... nie liczy spotkań play-off, gdzie wszyscy jadą "na maxa"). Ale sam KSM to nie wszystko. Ci, którzy na co dzień żyją speedway'em o wiele szybciej, niż dotrze to do żużlowej centrali, dostrzegli, jak w polskim wydaniu wygląda stosowanie przepisu o zastępstwie zawodnika. Zwłaszcza kiedy przychodzi do decydujących spotkań. Czy Piotr Świderski i Joonas Davidsson już wyzdrowieli?
Bzdurny limit zawodników z cyklu Grand Prix, zdaje się, już zauważono. Chociaż tyle. Tylko, czy trzeba było całego roku, żeby to przewidzieć? Po raz kolejny przetestowano coś na żywym organizmie.
Co z tych naszych życzeń się ziści? I czy w ogóle? W obecnym sezonie zapewne niewiele. Lub bardzo niewiele. Czy to znaczy, że tego typu sondowanie opinii samych kibiców jest sztuką dla sztuki? Nie wydaje nam się. Działacze i prezesi się zmieniają, liga pozostanie. Nawet jeśli niebawem usłyszymy, że regulamin zmieni się jedynie w punkcie dotyczącym zawodników z GP "bo środowisko nie jest jeszcze gotowe na więcej", za rok temat powróci. Warto, żeby za te kilkanaście miesięcy nie zaczynać od zera, a kolejnym zmianom przyświecała jakaś spójna myśl. Kto ma ją kreować? Cóż, skoro "granatowomarynarkowi" oraz ligowi prezesi tyle razy udowadniali już, że nie umieją spojrzeć dalej, niż poza drzwi swoich gabinetów, ostatnim ogniwem tej układanki, któremu autentycznie zależy na atrakcyjności rozgrywek pozostali... kibice.