Druga elekcja przed nami. Tydzień temu nie mieliśmy wątpliwości, kto godzien miana Człowieka Tygodnia, tym razem - tak dla odmiany - również ich nie mamy. Specjalnego napięcia nie będziemy budować, bo przy wyczynach dzisiejszego laureata nasze środki budowania emocji bledną. Ze startu, "po małej", od bandy, szeroką, a jak potrzeba to i po trawie. Wszystko na pełnym gazie i na nieosiągalnych dla reszty ligowców prędkościach. Panie i Panowie - oklaski dla Nielsa Kristiana Iversena!
Szybki quiz: Ile punktów zdobyła w tym tygodniu Stal Gorzów? I jaki procentowo udział miał w tej sumie PUK? Sami sobie odpowiemy. Stal zdobyła 90, Iversen: 29. To ponad 32 proc. Ale już w meczu z Unią Leszno było tych procentów dokładnie 35. Prawie jak dobra "łycha".
Gdzie byłaby w tym roku Stal, gdyby nie wyciszony Duńczyk? Pewnie tam, gdzie Warta wpada do Odry. A przecież gros spośród żużlowych ekspertów twierdziło, że sezon 2012 w wykonaniu PUK-a był efemerydą, że drugi taki już się nie ma prawa powtórzyć. A jak dojdą regularne starty w Grand Prix, będzie prawdziwy klops. Na tym klopsie w tym tygodniu połamały sobie zęby wszystkie gwiazdy mistrzów kraju i wyrównana jak krajobraz Niderlandów ekipa z Leszna. Na 11 wyścigów Niels Kristian Iversen wygrał 9, na 33 możliwe do zdobycia punkty stracił 4. Nic do powiedzenia nie miał tylko raz, ale wtedy rywalem była taśma. Czapki z głów!
Grafik Nielsa Kristiana Iversena (22-28 kwietnia):
23 kwietnia: Lakeside - King's Lynn 9 (U,2,4!,3)
24 kwietnia: King's Lynn - Poole 13+1 (3,1',3,3,3)
27 kwietnia: Stal Gorzów - Unia Leszno 15 (T,3,3,3,3,3)
28 kwietnia: Unia Tarnów - Stal Gorzów 14 (3,3,3,3,2)
Słówko o innych. Jeszcze w czwartek wieczorem faworytem był dla nas Maciej Janowski. To on w pięknym stylu wygrał najważniejszą krajową imprezę tygodnia - finał Złotego Kasku. A dzień wcześniej, warto przypomnieć, tylko świetna jazda "Magica" uchroniła Poole Pirates od solidnego łomotu z rąk Iversena&spółki. Końcówka tygodnia i dwa ligowe mecze Unii posłały jednak tę kandydaturę do kosza. W Toruniu była nędza, co zresztą sam sympatyczny zawodnik nie owijając w bawełnę nazwał po imieniu. Ten występ uszedłby jeszcze płazem.Cała drużyna gości pojechała "piach", Janowski przełożył się na dwa ostatnie wyścigi. Gorzej w niedzielę. Porażka u siebie z najsłabszą (ponoć) ekipą ligi, kłopoty ze sprzętem, w efekcie czego 8 punktów w 6 startach - to zadecydowało.
W zasadzie jedynym godnym kontrkandydatem PUK-a był w tej sytuacji... ubiegłotygodniowy zwycięzca, Tai Woffinden. Płatny komplet w poniedziałkowym meczu Wolverhampton, 16 punktów w 6 startach w niedzielę w Bydgoszczy. Powoli wymyka się to z przyjętego nad Wisłą nazewnictwa, co wyprawia australijski Anglik. W zasadzie powinny być dwa pierwsze miejsca. Tai ma już jednak pewny finał miesiąca (mamy nadzieję, że "Jaka to melodia" nie skasuje nas za prawo do nazwy), Iversen odjechał w tym tygodniu więcej spotkań, a co ważniejsze był głównym twórcą megasensacji, jaką sprawił jego klub w naszej Ekstralidze.
O Nickim Pedersenie zwykło się mówić jako o maszynce do zdobywania punktów. Jak w takim razie ochrzcić Iversena? (Foto: Stal FB)