Wysłużony Autosan i trzydziestu chłopa w środku - cała drużyna, wraz z mechanikami podskakuje na kujawskich dziurach, by w czwartkowe południe zdążyć do Torunia. Jedni się koncentrują, inni przysypiają w naprędce stworzonym "sleepingu", z tyłu autobusu. Trzeba mieć siłę, bo gospodarze szykują niezłe kartoflisko. Na torze stoi dumnie Ursus C-360. Produkcja dumy polskiej agro-motoryzacji ustała w 1992 r., czyli jakoś wtedy, kiedy śpiący "Jajacek" akurat szukał prawa jazdy wsiadając do klubowego wehikułu, ale egzemplarz z toru Apatora z pewnością dobrze pamiętał czasy towarzysza, który "rzucił szynkę, rzucił serek". Siermiężna strasznie i biedna ta Polska była... tylko, kurczę, były emocje. I pełne trybuny. Żyło się tymi meczami. Wczorajsze Derby Pomorza się odbyły. Widzów: może 8 tysięcy. A lżony przez własnych kibiców Gollob musiał w końcówce mocno się postarać, żeby jego ukochana Bydgoszcz wyszła z 30-tki. Chyba coś się skończyło.