Sporo hałasu narobiło się w przedolimpijskim tygodniu w sprawie złożenia oferty wypożyczenia Emila Sajfutdinowa przez klub z Zielonej Góry. Czytając informacje na ten temat zacząłem się zastanawiać, jak pewnie wielu innych kibiców, o co w tym wszystkim chodzi, przy tym będąc przekonanym, że tkwi tu przynajmniej jedno drugie dno. Podobnie zresztą jak w wielu innych działaniach podejmowanych przez działaczy Falubazu, które są mniej lub bardziej zastanawiające, czasem zaskakujące, a głównym ich zadaniem jest narobienie hałasu w mediach i skierowanie uwagi prasy oraz portali, a za ich pośrednictwem kibiców, na z góry założone kwestie.
Jak jest tym razem? Czy ktoś chce coś komuś udowodnić? O ile „Ktosia” nietrudno zidentyfikować, to „Komusia” już nie tak łatwo jednoznacznie ustalić. Sam Emil Sajfutdinow jest tu zapewne tylko swego rodzaju trampoliną, dzięki której próbuje się załatwić jakieś interesy. Akurat jemu nie opłacałaby się nagła zmiana zdania, bo można założyć, że byłby już spalony w Toruniu, czyli klubie, który jest obecnie najlepiej poukładany finansowo. Korzyść to dla niego żadna. Faktem jest, że strzał ten rykoszetem zahaczył o dwie kwestie dotyczącze klubu z Częstochowy, które wielu uznało już za załatwione. Okazało się, że formalnie załatwione nie jest jeszcze ani wypożyczenie Emila do Unibaksu, a i wypożyczenie Grzegorza Walaska do Włókniarza dziwnie długo wisi(ało) w zawieszeniu.
W pierwszym momencie uwaga mediów poszła w kierunku chęci zemsty na torunianach i zabrania im sprzed nosa Rosjanina, ale przecież taką wersją można już na samym początku odrzucić, W ten sposób sprawy załatwia się w piaskownicy, a akurat działaczy biorących udział w tym przedsięwzięciu o takie praktyki nie posądzam. Nowy zawodnik oznaczałby wzmocnienie, ale jednocześnie jego przyjście nie poprawiłoby raczej nastrojów wśród potencjalnych kolegów, bo tych słabszych zwyczajnie wygryzłby ze składu, tych lepszych zaś mógłby wygryźć z pozycji gwiazdy. Poza tym Falubaz stałby się samodzielnym faworytem do mistrzostwa, co wcale komfortową sytuacją nie jest, bo każda przegrana groziłaby coraz większą presją ze strony kibiców (im większa szansa na sukces, tym więcej na stadionie pojawia się przypadkowych ludzi żądających zwycięstw), a ich obecność jest przecież konieczna, aby zrealizować zakładany, dość ambitny, budżet. Do tego utrzymywanie przez klub dwóch lub więcej solidnych żużlowców na ławce rezerwowych byłoby zwykłym marnotrawstwem, na które Falubazu obecnie zwyczajnie nie stać.
Gdyby Rosjanin faktycznie zmienił zdanie (taka hipotetyczna wersja wydarzeń, w którą sam nie wierzę), to najlepiej na tym wyszedłby oczywiście Włókniarz, bo jego długi względem swojego niedoszłego lidera byłyby uregulowane, a co za tym idzie licencja nadzorowana zmieniłaby swój status na bezwarunkową. Wówczas kontrakt można by rozpatrywać jako swego rodzaju działanie charytatywne, mające na celu utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej drużyny z ciekawym składem, świetnym torem oraz najliczniejszą publicznością. Zaiste, godne pochwały byłoby takie działanie - znalezienie sponsora dla... rywali. W zasadzie już teraz powinna być za to przyznana nagroda fair play. Tak na marginesie, to Rosjanin zirytował się w końcu i skierował sprawę do Trybunału PZM. Jeśli centralni działacze szybko nie wymyślą nowego rodzaju licencji, to Włókniarz może stanąć pod ścianą. Wracając do Falubazu, to zakładany budżet ma wynosić 11 mln zł. Jeśli do tego dodamy hipotetyczny koszt zatrudnienia Emila, to okaże się, że Leszno czy Gorzów odjechałyby sezon za połowę tej sumy. A jeśli poukładają sobie dobrze relacje w parkingu, to sportowo wcale nie są bez szans w starciu z ligowymi krezusami. Wówczas cały przedsezonowy PR odbije się wielką czkawką.
Szukam dalej drugiego dna całej sprawy. Właśnie rusza w Falubazie sprzedaż karnetów, która pozwala klubowi na otrzymanie w stosunkowo krótkim czasie całkiem dużych pieniędzy, stanowiących 10 ÷ 15% rocznego budżetu. Zasugerowanie kibicom: mamy pieniądze, mamy perspektywy na pozyskanie znaczącego sponsora, mamy mocny skład, a możemy mieć jeszcze silniejszy, do tego podanie i tak wysokich cen minimalnych, które w rzeczywistości mają być jeszcze wyższe (35 zł na mecz z Wybrzeżem i 40-50 zł na pozostałe pojedynki rundy zasadniczej), na pewno napędziłoby sprzedaż karnetów, choć te poza zarezerwowaniem sobie stałego miejsca tak naprawdę nic więcej nie oferują. Wystarczy jedno opuszczone spotkanie i całą oszczędność diabli wezmą (sam miałem taki przypadek dwa lata temu, gdy dysponując karnetem dwa najdroższe mecze obejrzałem w telewizji podczas urlopu, bo nie odbyły się w pierwotnym terminie). Pamiętajmy, że Falubaz zakończył sezon ze sporym długiem. Co ciekawe zadłużenie spowodował mecz, który się nie odbył. Teraz planowany budżet ma być o 10% wyższy, choć meczów będzie mniej. Sprawa Emila ucichła, ale mamy zapowiedź podpisania jeszcze jednego kontraktu. Czy jest to konieczne? Odpowiedź poznamy zapewne za kilka miesięcy. O ile kontrakty podpisywane do 15 grudnia można traktować jako budowę drużyny, to próba wzmocnienia i tak mocnego składu powoli zaczyna być próbą kupienia sobie mistrzostwa.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia, dotycząca zielonogórskiego podwórka. Nie jest tajemnicą, że Falubaz walczy o dotację z miasta. Choć dokładniej, to nie tyle walczy, co domaga się od miasta finansowania części swoich wydatków. Jeszcze kilka lat temu był tu niekwestionowanym liderem, ale sytuacja zmieniła się, gdy koszykarze weszli do Tauron Basket Ligi. Teraz Stelmet (ten od koszykówki) ma swoje problemy – odejście amerykańskiego duetu HoHo (Walter Hodge i Quinton Hosley), niesamowita rotacja w składzie, zapłacenie frycowego w europejskich pucharach i w rezultacie coraz więcej pustych krzesełek na trybunach. Po prostu idealna sytuacja, żeby pokazać swoją wyższość, zwłaszcza że w tym roku mamy wybory samorządowe, a okrągła suma z magistratu piechotą nie chodzi, nawet jeśli przedstawia się prezydenta miasta jako wroga publicznego numer jeden.
Na koniec porzucę kwestie związane z finansami. Ogłoszono kalendarz imprez, które mają być rozegrane jako rozgrzewka przed sezonem ligowym. Oprócz sparingów ma być zorganizowany także turniej memoriałowy, co jest nie lada sensacją. Kpię z memoriału? Nie mam takiego zamiaru, w końcu na zielonogórskim torze zginęło czterech zawodników Falubazu i dobrze byłoby o nich nie zapomnieć. W pamięci mam także nieodżałowanego Rafała Kurmańskiego, za którym jeździłem z grupą przyjaciół po Polsce i Czechach. Mam nadzieję, że obsada turnieju będzie przyzwoita, a organizatorzy zadbają o odpowiednią oprawę. Napisałem o sensacji, bo w tym mieście ostatnim turniejem organizowanym przez klub, a nie wynikającym z odgórnego narzucenia było bodajże Grand Prix Challenge, rozegrane w 2008 roku. Po wielkiej klapie (na trybunach zasiadło niespełna 3 tys. ludzi, bo bilety wyceniono na 90 zł) ograniczono się już tylko do turniejów młodzieżowych, a dwukrotnie zorganizowano zawody na zakończenie sezonu - m.in. jako swego rodzaju rekompensatę za brak finału.
Sezon 2013 był pod tym względem najuboższy i wypada tylko wierzyć, że nastąpi w tym zakresie jakieś pozytywne odbicie od dna i na W69 obejrzymy ciekawe zawody zorganizowane po prostu po to, żeby pooglądać trochę dobrego żużla. Póki co Falubaz organizuje turniej w dniach 22-23 marca w... King's Lynn. Miało być Peterborough, ale zaszła pewna zmiana, miało być tydzień wcześniej, ale zaszła pewna zmiana, mieli być drużynowi mistrzowie czterech krajów, ale zaszła pewna zmiana... Teraz jeszcze okazało się, że na niedzielę 23 marca przełożono Indywidualne Mistrzostwa Elite League, a zapowiadani Duńczycy Niels Kristian Iversen i Kenneth Bjerre przyjęli już zaproszenie na 22 marca od Mortena Risagera. Ciekawe czy to będzie rzeczywiście turniej z prawdziwego zdarzenia, czy może to tylko kolejne PR-owe zagranie. Póki co na stronie "Gwiazd" z King's Lynn nie ma o tych zawodach ani słowa. Interesuje mnie to o tyle, że miałem zamiar tam pojechać, jednak dwudniowy wypad na Wyspy tylko po to, żeby zobaczyć trening Falubazu średnio mnie interesuje. Jeśli faktycznie uda się pojechać, to chyba lepiej zahaczyć o Poole (pożegnanie Gary'ego Havelocka) oraz Ipswich.