Przy okazji porządków wpadły mi w ręce żużlowe pamiątki z lat dziewięćdziesiątych. Wśród nich zgrana talia kart kupiona w małym sklepiku z pamiątkami w Kudowie-Zdroju podczas wakacji. Obstawiam 1994 rok. Zapraszam na małą partyjkę. W końcu żużlowy poker 2019 rozpoczęty.
Przy stoliku znowu ośmiu graczy. Wszyscy obserwują się z lekką podejrzliwością i z nadzieją, że tym razem stolik nie okaże się zielony, a karty znaczone, jak to w żużlu już bywało. Niby każdy z pokerową miną myśli, że konkurencję czymś zaskoczy, ale na tak ubogim rynku transferowym w sporcie niszowym, to jest gra prawie w otwarte karty. Widać jak na dłoni, że Piotr Baron gra po byku fest i znowu ma na ręce karetę, a w niej cztery Damy. Brzmi może słabo i niepoważnie jak na twardy męski sport, ale przecież Unia to nie król, lecz Królowa Polskiego Żużla. I chyba nic tego nie zmieni, choć we Wrocławiu Dariusz Śledź rzuci na stół wszystko co ma, czyli Króla Maciusia, Jokera z Wysp i Asa Maksymalnego. Karty pewne, ale trener musi mieć jeszcze trochę szczęścia w dobieraniu, bo tu trzeba przecież karty do pewnych par sensownie dołożyć.
W Gorzowie Król Słowacji uznał, że trzech do gry o tron to za dużo i zdezerterował, więc trener Chomski zagra pozostałymi pewniakami. I tak 3K - Król Krzysztof Kasprzak z Królem Bartkiem Drugim Na Świecie będą bronić honoru stalowej twierdzy.
W Częstochowie Toruń, w Toruniu zagranica. Nieźle to wszystko przetasowane...
W Grudziądzu dramat, bo rosyjski Joker pierwszy mecz sezonu obejrzy z trybun z ręką na temblaku. Pechowo to się wszystko zaczęło, a właściwie jeszcze zacząć nie zdążyło. Oby Robert Kempiński przed meczem z Motorem nie nucił przy stole pokerowym przeboju Nosowskiej Ja pass!, bo tu jest potrzebna pełna mobilizacja.
W Zielonej Górze trzy Asy i jeden Król tanio Skóry nie sprzedadzą. Nazwiska dobierzcie sobie sami. Tam każdy zasługuje na miano Królewskiego Asa. Adam Skórnicki z taką talią może sprawić, że Myszy postraszą nawet Byka. Wszystko jest możliwe skoro rok temu na tych MotoGryzoniach nawet Rekiny połamały zęby.
Eksperci twierdzą, że w Lublinie niewesoło i goło, czyli Kępa gra na waleta. Ale żużel to nie poker rozbierany i ekipa Koziołków na własnym torze nie padnie na zawał za każdym razem, gdy usłyszy od rywala Sprawdzam! Kto twierdzi, że Motor skończy sezon z zerowym dorobkiem, ten Koziołek Matołek.
No dobra, skoro prawie wszystkie karty rozdane, to pozostaje jedno pytanie. Kto trzyma ostatniego asa w rękawie? Nazywa się Greg Kto Da Więcej Hancock. Ta ksywa to żadna złośliwość. Każdy ma swój sposób na życie i emeryturę i Amerykanin dobrze wie, co robi. To prawdziwy bohater drugiego planu. Niby nikt go nie widzi, nie słyszy, ale ciągle o nim mówią i piszą. A jemu wszystko jedno, więc czeka na rozwój wydarzeń. Podobno jedną nogą był już we Wrocławiu. Zarząd wrocławski nie chciał jednak wyłożyć kasy z własnej kieszeni. I dobrze. Sparta od kilku lat inwestuje w zawodników, którzy nie widzą jeszcze na ostatniej prostej chorągiewki z napisem EMERYTURA. Jest na pewno w WTS taniej, a wyniki i tak przecież są bardzo dobre. Eksperci piszą, że tylko z Hancockiem Sparta może postawić się Unii. Czy Hancock naprawdę jest gwarancją zdobycia złota? Nie. Już to kiedyś we Wrocławiu przerabialiśmy. Sytuacja w Sparcie jest stabilna. Woffinden wielokrotnie podkreślał, że inni dawali mu więcej, ale we Wrocławiu wie, że pieniądze na pewno trafią na czas na jego konto. Krótko mówiąc TOTALNA STABILIZACJA.
W stolicy Dolnego Śląska jest ciśnienie na złoto. Prezes Rusko tego nie ukrywa i mówi wprost, że pierwsze miejsce miało być już w 2017 roku. Jednak czy można mówić o wrocławskiej gorączce złota? Polityka kadrowa wskazuje jasno, że nie. Pzy Paderewskiego temperatura trzydzieści sześć i sześć.
I za to zarządowi chwała i cześć.
Tomasz Armuła