Było cymbalistów wielu, ale żaden nie śmiał zagrać przy Jankielu. Te słowa stanowiły preludium do koncertu Jankiela, jaki w "Panu Tadeuszu" opisał Adam Mickiewicz. Wielu cymbalistów, uważało się za równych mistrzowi i godnych, aby stanąć z nim w szranki, ale cytując klasyka: „Każdemu miękła rura”. W ostatnim czasie głośno było karach za uchybienia w szkoleniu młodzieży nałożone na kluby przez PZM (żeby było jasne, w niektórych przypadkach poziom absurdu tych kar, porównałbym do gaszenia świecy gaśnicą).
Prezesi twardo w mediach ogłaszali, że nie zapłacą złotówki i niczym sprzeciwiający się rozbiorowi Rzeczypospolitej w 1773 roku Tadeusz Rejtan, stać będą na stanowisku, które najłatwiej streścić w łacińskim: „Non possumus” (tł. Nie możemy). Tadeusz Rejtan w swoim stanowisku wytrzymał 36 godzin, głodując i nie chodząc do toalety (podobnież uczynił swego czasu były poseł Gabriel Janowski w obronie polskich cukrowni, blokując sejmową mównicę, ale on zaś dodatkowo podskakiwał). Reytan sprzeciwiał się sygnatariuszom rozbiorów wołając: „Po moim trupie”.
W przypadku kar szkoleniowych nie mieliśmy do czynienia z takim mesjanizmem, ale pojawiły się zapowiedzi o nieustępliwości w decyzji, wizji nieprzystąpienia do rozgrywek, twardych niczym diamenty stanowiskach (pamiętajmy, diamenty są wieczne). Minęło kilkanaście dni, Rejtan przerodził się w machającego drewnianą szabelką Don Kichota, walczącego z wiatrakami, a diamenty stały się wapieniami ulegającym procesom krasowym. TŻ Ostrovia, której prezes jako pierwszy zapowiadał rejtanowskie stanowisko, ogłosiła, iż w związku z takim, a nie innym "betonowym" stanowiskiem starszych panów z PZM-otu, zmuszeni są do wypożyczenia swojej "perełki" - Jakuba Krawczyka. Start Gniezno poinformował o ugodzie z rozłożeniem płatności na raty. W kolejce oczekuje leszczyńska Unia i gorzowska Stal. Choć sternik klubu ze Strzeleckiej na portalu x (wolę dawną nazwę twitter) śmiało, z ułańską wręcz fantazją, informował, iż Unia może nie otrzymać licencji i w konsekwencji nie wystartować w lidze, to z szabelki pozostał drewniany mieczyk, jakim niejedno dziecko bawiło się w piaskownicy. Bo jednocześnie Piotr Rusiecki przyznał, że złożą odwołanie i będą wnioskować o rozłożenie należności na raty. Tyle byłoby z „rejtanowania” klubów i w sumie można to streścić parafrazą cytatu legendarnego angielskiego piłkarza - Gary’ego Linekera: „wszyscy walczą, a na końcu wygrywa beton z PZM-ot”.
Śmiało można stwierdzić, że w tym przypadku wygranych jest dwóch, bo na całej sytuacji największym wygranym okazała się wrocławska Sparta, której udało się uzyskać dobrego młodzieżowca. W sumie starszym panom obojętne jest, ile drużyn wystąpi w drugiej lidze… przepraszam krajowej lidze z polską Bawarią, czy Dyneburgiem, a nawet w najlepszej…. lidze świata. Najważniejsze, że ich racja jest na górze i kasa się zgadza… w kasie związków i klubów, które ze szkoleniem młodzieży mają tyle wspólnego, co Rosja z demokracją.
Komizmem całej sytuacji jest fakt, że wśród ukaranych klubów znalazły się kluby, które w szkoleniu młodzieży mogą być wzorem dla innych, często kupujących juniorów za grube pieniądze. Ostrovia Ostrów, będąca pierwszoligowym rodzynkiem i Unia Leszno będąca od lat wzorem dla innych klubów pod kątem szkolenia młodzieży (piszę to jako mieszkaniec Grodu Bachusa i wierny kibic klubu z W69). Spójrzmy na ostatnie lata w Lesznie: Szlauderbach, Musielak x3, Pludra, Pawlicki x2, Jabłoński, Ratajczak, Adamczewski, Borowiak, Mencel, "Smyku" i Kubera. Nie chcę już schodzić poniżej rocznika '05, choć tam cała zgraja młodych i gniewnych Byków ostrzy rogi.
W Ostrowie wiele w ostatnich dniach mówi się o Kubie Krawczyku, który trafi wskutek tej całej afery szkoleniowej... do Wrocławia. Dziwne, że kolejny raz w skutek jakiejś budzącej kontrowersje sprawy, największym beneficjentem staje się wrocławska Sparta, podobnie zresztą jak w przypadku polskiego paszportu dla Gleba Czugunowa czy dopuszczenia do startu w EŻ rosyjskich żużlowców z polskim paszporem w tym Artioma Łaguty. Niemniej w klubie dowodzonym wzorowo przez prezesa Waldemara Górskiego, pod okiem Mariusza Staszewskiego nadal pozostają: Jakub Poczta, Sebastian Szostak, Kacper Grzelak, czy Gracjan Szostak, a mówimy o pierwszoligowym klubie (przepraszam, klubie z wiceekstraklasy). Jak się do tego mają kluby, które od lat nie wykształciły żadnego zawodnika? Bo choć wielu z kibiców na socialmediach atakuje Falubaz, to fakt jest taki, że ów klub młodzież szkolił, jednakże jakość wyszkolonych zawodników (a może całego procesu szkolenia) pozostawiała wiele do życzenia i przeważnie po jednym, dwóch, góra trzech sezonach, kończyli z jazdą na motocyklu.
Grunt, że kasa będzie się zgadzała, zarówno na kontach związku, jak i klubów, które śmieszne limity wypełniły, tworząc zawodników "na sztukę", z których wielu nigdy nie powącha choćby drugiej ligi, ale zostały nagrodzone za to, że zgadzają się im cyferki i na konta wpłynęły pokaźne kwoty. Co do klubów, które te kary zapłaciły… na myśl ciśnie się znowu cytat ze środowiska piłkarskiego, a mianowicie „golimy frajerów”. Jeleń zrobił swoje, młodzież wyszkolił, niech jeszcze zapłaci i siedzi cicho. No może bym dodał, że jeszcze się powinien cieszyć, że może występować w Ekstralidze albo Wiceekstralidze.
Co można powiedzieć o podejściu związku do szkolenia? Najlepiej to obrazuje historia pewnego klubu, któremu szczerze kibicowałem, a skończył w niebycie i nie chodzi tu o Victorię Machową, będącą fanaberią biznesmena, a o Spartana Przemyśl, którego właściciel, podobnie jak Waldemar Górski, z własnych środków, na swojej działce wybudował tor miniżużlowy, zorganizował szkółkę, jednakże bez wsparcia z centrali i od lokalnych firm musiał zakończyć działalność. Zamiast tworzyć nowe absurdalne wymogi i wytyczne, jak fakt posiadania walca z kolcami na zawodach ekstraligi i viceekstraligi, czy obowiązek posiadania na stadionie jednolitego wzoru lamp sygnalizujących wykluczenia (zawsze można wprowadzić do regulamin jednolitą długość drzewca chorągiewek wirażowych, wzór koloru i szerokość flag), można było pomóc takiemu klubowi, bo raz: powstałby nowy ośrodek żużlowy; dwa: byłaby to forma rozwoju dyscypliny, ale jak mówi klasyk, "są rzeczy ważne i ważniejsze".
Najważniejsze, że eksperci w mediach mogą atakować wszystkich - od zawodników, przez dziennikarzy, na samorządach kończąc. Samorządy to przecież bankomaty, które niczym Chihuahua na komendę mają wykładać kolejne pieniądze. Ostatnio natrafiłem na artykuł, w którym Krzysztof Cegielski atakował włodarzy miasta Krakowa, oskarżając ich o brak pomocy odradzającemu się niczym feniks (któryś już raz z kolei) klubowi z królewskiego miasta. Zapomniał jednak, że oprócz naszych chęci i marzeń, pozostają rzeczy przyziemne, jak chociażby budżet i przepisy o dyscyplinie finansowej. Pominę fakt, iż przedstawiciele miejscowych jednostek samorzadowych wskazali zakres pomocy, jaki został udzielony (i nie był to wcale taki niewielki wkład patrząc na inne drugoligowe ośrodki), tym bardziej, że w Krakowie działa kilkadziesiąt klubów sportowych i każdy z nich startuje w konkursie o dotację na działalność.
Wiem, że to co napiszę, może nie spodobać się niektórym kibicom, a przy tym jest brutalne, ale miasto nie może naprawiać błędów i nieudolności poprzednich zarządów, czy szukać klubowi sponsorów. Tamten artykuł spotkał się z odpowiedzią, jaką w rozmowie z red. Mateuszem Kmiecikiem z serwisu wpSportoweFakty udzieliła Anna Nowosielska, rzeczniczka Zarządu Infrastruktury Sportowej:
- Tylko w 2023 r. miasto Kraków zmodernizowało obiekt stadionu żużlowego przy ul. Odmogile za kwotę 1 168 312,61 zł brutto. Łącznie od początku istnienia Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie wydatki na tor żużlowy KS Wanda wyniosły 8 241 481,85 zł brutto.
Żeby to było jasne, kibicuję zarówno nowemu tworowi z Grodu Kraka, jak i Śląskowi Świętochłowice, bo są to kluby, których brakuje na żużlowej mapie Polski, a przy tym posiadają kameralne i nastrojowe obiekty żużlowe.
Wszystkim czytelnikom naszego portalu, z okazji nadchodzących świąt pragnę złożyć najszczersze życzenia zdrowych, rodzinnych, radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w nowym, oby lepszym, roku 2024.
Albert Pachowicz