KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Uczucia są mieszane, chciałoby się wyrwać ten triumf. Staraliśmy się, ale nie wystarczyło. Od początku Motor kontrolował spotkanie. Kiedy poczuliśmy poprawę, było o 10 biegów za późno. Dziękujemy kibicom. Na pewno będziemy ciężko pracować, aby się poprawić.
Maciej Janowski po finale PGE Ekstraligi

kalendarz-tydzień ...a właściwie to nie tydzień, a miesiąc, z okładem, zleciał. Poprzedni odcinek tych żużlowych myśli nieuczesanych spodobał się wam, pokaleczymy więc jeszcze trochę. Dlaczego tak późno? A dlaczego nie? Kto rozsądny - pytamy - na przełomie grudnia i stycznia żyje żużlem? No, może prezesi ligowych ekip. Ci, którzy mają długi (bez skojarzeń) i więcej dziur w składzie niż w zębach. Czyli gdzieś tak 70 proc. ligi. Fakt. Ale normalny kibic, chrześcijańskim wartościom hołdujący (nie mylić z fanatykiem) tuż po Wigilii zastanawiać się raczej zaczyna nad szansami Stocha na Czterech Skoczniach, nad walką Justyny z Terminatorem. Jeno w tym roku jakoś nie rozpieszcza nas ta zima. Zamiast Dziadka Mroza rozłożyła się nam taborem za oknami Babcia Chlapa; Stochu-Śpiochu tradycyjnie Turniej przespał już w Oberstdorfie (tak długo oswajał się z tą skocznią na zgrupowaniu, tak każdy kąt poznawał, że aż chłopa znużyła), z batalii Kowalczykówny z Norweżkami wyszedł zaś jedynie skandalik i medialne zamieszanie. Do putinowych Igrzysk prawie miesiąc... To co, chcąc nie chcąc, wracamy na chwilę na żużlowy padół?

 

Zaczynamy z grubej rury. Uwaga: Drużynowym Mistrzem Polski 2014 zostanie... Unibax Toruń! Przynajmniej w opinii fachowców w dziedzinie szacowania sportowych szans, czyli bukmacherów. Pierwsi odważni właśnie wystawili kursy. Nie powiemy którzy, bo po pierwsze nic nam za to nie zapłacili (jeszcze), po drugie, to - od czasu Mira, Rycha i Zbycha oraz rozmów na cmentarzu - działalność na terenie RP nielegalna, po trzecie: kto ma wiedzieć, ten i tak wie, a po czwarte - i tak nic nie wygracie. Raz, ewentualnie. Potem i tak was zlimitują do 10 PLN lub zbanują konto. Znajoma szwagra opowiadała. To tyle w temacie. Hmm, ale ten Unibax...

żużel-buki

Zdziwieni? Pewnie fifty-fifty. Skąd zatem to nasze, nie ukrywamy, zawieszenie głosu? Bo jednak kara minus 8 punktów na starcie rywalizacji to sporo. Zwłaszcza uwzględniwszy, że w tym roku, po redukcji ligi, meczów będzie mniej. Czy buki nie wiedzą o tym? Niemożliwe. Czyli założyły z góry, że gwiazdozbiór z Torunia śpiewająco lub w trudzie i znoju, ale do play-offów wejdzie. A potem... Święty Boże nie pomoże. Pozostałej trójce. Taki casus Poole Pirates z ostatniego sezonu.

Realne? Całkiem możliwe. Przynajmniej na papierze. Coś nam się jednak zdaje, że w praktyce może się okazać, że tacy z torunian faworyci tej ligi, jak z Kamila Stocha pewniak na Czterech Skoczniach. Porównanie całkiem niegłupie, bo jeszcze 10 dni temu - dziś aż trudno uwierzyć - za wygraną Polaka bukowi spece oferowali kurs identyczny do tego wystawionego na Unibax. I srodze się zawiedli ci, którzy skorzystali.

Portal, by był wartościowy musi być użyteczny, więc ciutkę wam pomożemy. Tak na szybkiego, policzmy. Punktów do zdobycia jest 35 (14+21). Zakładając nawet z góry 5 pewnych "oczek" w rywalizacji z jedną drużyną specjalnej troski, do tego komplet domowych triumfów (i to z bonusami), mamy już punktów 23. Ale tak naprawdę tylko 15 (pamiętajmy o minus 8 kary). To za mało, by myśleć o czymkolwiek. O ile za mało? Tutaj można już tylko spekulować. Rok temu Unia Tarnów wturlała się do "czwórki" mając 25 punktów. Wydaje się zatem, że te 20-21 "oczek" to będzie absolutne minimum potrzebne do awansu. Brakuje zatem 5-6 cyferek. Gdzie jeszcze wygra Unibax? W Częstochowie - zgoda, ma wielkie szanse. W Lesznie? Tam remis zapisany w gwiazdach, ale niechby nawet. I tak wygrać trzeba gdzieś jeszcze. Wrocław? Tyle, że tam "Krzyżakom" od lat idzie jak po grudzie, a teraz Sparta już nie tylko "Zibim" chce straszyć. W Tarnowie, Gorzowie i Zielonej Górze? Wszystko możliwe, ale... dopóki nie zobaczymy, nie uwierzymy.

I taki to chyba morał i rada dla kandydatów na milionerów: tu się jeszcze, Drodzy Państwo, wiele dziwów może zdarzyć. Dużych dziwów i małych... [cenzura]. Nie pijemy absolutnie do pana posła, który w sejmowym hotelu z naszych podatków płacił za zaspokajanie żywotnych potrzeb Wybrańca Narodu.

***

- Kto to jest ten łysy? Dobrze gada! - usłyszałem, śledząc w gronie znajomych - fanatyków narciarstwa decydujące chwile konkursu skoków w Bischofshofen. Zapewne nie ja jeden; podejrzewam, że w wielu polskich domach na widok bijącego światłem odbitym, niczym księżyc, czerepu Jarka Hampela padły podobne słowa. Dlaczego warte to osobnej wzmianki? Bo ten jeden konkurs w Bischofshofen, a co za tym idzie ogoloną głowę Hampela, śledziło w swoich domach ponad 6 mln Polaków! To w tamtym momencie stanowiło 40 procent udziału w całym rynku telewizyjnym. Grubo. Ile milionów Polaków śledziło najpiękniejsze nawet ligowe szarże i najmądrzejsze choćby wypowiedzi tegoż Hampela w minionym sezonie? To akurat równie łatwo sprawdzić. Według oficjalnych wyników: dokładnie 88 447 osób (szerzej temat opisaliśmy w analizie: NC+ czy NC-).

T4S-widowniaŹródło: www.sportnaekranie.pl


Żużel musi być obecny na szklanym ekranie. To frazes, ale wart powtarzania. Zwłaszcza teraz, gdy - zdaje się - nasze żużlowe władze obrały dokładnie odwrotną politykę. Ma być wąsko, bardzo komercyjnie, za to bardzo profesjonalnie. Dla dobra kibica oczywiście.

A ten żużel to nie tylko Tomasz Gollob. My to wiemy, Kowalscy z Warszawy, Piaseccy ze Szczecina i Stysiowie z Ełku - już nie. Za rok-dwa tego Golloba zresztą zabraknie. Czymkolwiek pan Tomasz się nie zajmie, nie miejmy złudzeń - telewizja żyje chwilą. A żadna ligowa młócka z odtworzenia czy nawet wygrany w cuglach cykl SEC nie zainteresuje nikogo na Woronicza. Chyba, że ktoś widział goszczącego w "Pytaniu na śniadanie" Martina Vaculíka...

Ten ogolony na łyso Hampel - bez względu czy traktowany przez część z nas jako wicemistrz świata i lider drużynowych mistrzów globu, a przy tym ligowy "wymiatacz", czy jako najsłabszy medalista Grand Prix w historii, "złodziej startów", niefortunny parodysta Golloba i renegat z Leszna przez innych; robi nam wszystkim dobrą robotę. Nie dość, że dobrze jeździ, w światowym żużlu jego nazwisko coś znaczy (co do tego chyba zgoda), to jeszcze, kiedy się odezwie, nie trzeba się wstydzić. Już pal licho, że bez tego "czerwonego byka" na sobie ani rusz. Szczęście, że nie kazali mu po każdym zdaniu pociągać z bidonu. Takich ludzi polski żużel, jako sport, powinien eksponować. Nie wiemy, czy pan Jarek zimową porą faktycznie nurkuje także w skokowych wynikach, czy jedynie tak znakomicie przygotował się do wizyty w studiu, faktem jest, że wypadł w nim o wiele lepiej niż pewien fachowiec, komentujący co tydzień pucharowe zmagania, który właśnie zapowiedział powrót na skokowe salony Veli-Matti Lindstroema. To mniej więcej tak samo prawdopodobne jak występ Hliba na mamucie.

***

Skoro jesteśmy już przy Hampelu - wybaczcie monotematyczność - wypada zauważyć (albo inaczej: nie wypada nie zauważyć), iż nasz żużlowy rodzynek został doceniony w skali makro i głosami kibiców znalazł się w dziesiątce najlepszych sportowców Polski w tradycyjnym plebiscycie Przeglądu Sportowego. Co prawda miejsce 10. specjalnie w pamięć nie zapada, a i nad samą formułą plebiscytów - przynajmniej od kiedy triumfatorem pewnego, lat temu niemal 20, został niejaki Marek Citko - można się cokolwiek zadumać, pozytywnym jest jednak fakt, że przynajmniej w roku nieolimpijskim, kiedy tych wielkich sukcesów polski sport nie notuje wiele, gdzieś tam w kibicowskiej przestrzeni publicznej ten żużel, mimo wszystko, istnieje.

Swoją drogą, czy to przypadek, że od lat wygrywają Plebiscyt przedstawiciele sportów zimowych, skoro odbywa się on w styczniu, a od tych samych kilku lat głosować można również telefonicznie, za pomocą systemu Audiotele oraz SMS-ów? Nie, absolutnie nie mam nic przeciwko rozmaitym sportowym plebiscytom, nawet jeśli sukcesem godnym I miejsca okazałoby się tylko strzelenie dwóch karnych San Marino, ale - tak sobie myślę - oddzielmy może wreszcie piękną legendę Plebiscytu Przeglądu Sportowego na Najlepszego Polskiego Sportowca Roku, kiedy siedziało się z nożyczkami w ręku, wypełniało i wysyłało wycięte z gazety kupony (tak, były takie czasy), od obecnego głosowania na najpopularniejszego sportowca kraju?

***

Mniej o żużlu, za to pozostając w kręgu motoryzacji i wyścigów: był kiedyś taki wywiad z naszym eksportowym mistrzem kierownicy, Krzysztofem Hołowczycem; otóż po którymś z ostatnich wielkich sukcesów Małysza zapytano "Hołka" jak to możliwe: takie triumfy w tak dojrzałym już wieku i czy, porównując obie niebezpieczne dyscypliny, on też widziałby siebie na skoczni. Na co pan Krzysztof, z właściwą sobie gracją i czarującym uśmiechem, odpowiedział, że Adam jest znakomity, wręcz go podziwia, ale nie... on sam raczej nie zechciałby zjechać głową w dół pędząc 100 km/h, i tak jak on nie zostanie skoczkiem narciarskim, tak samo gwiazda skoków Adam Małysz nie będzie nim - kierowcą rajdowym walczącym na bezdrożach Dakaru.

Panie Adamie, jakby co, niech pan poczeka na pana Krzysztofa w tym Chile. On zawsze ładnie o panu mówił.


dakar2014

***

Ciekawie dzieje się w Zielonej Górze. Paradoksalnie, gdyż to właśnie tam zima miała być najspokojniejsza, najmniej ciekawa. Mistrz wywalczony, skład gotowy, kadra że hoho, junior pierwyj sort, wszystko dopięte na ostatni guzik... a tu - ni z tego, ni z owego - plotka o zadłużeniu klubu, długo nazywana przez falubazowych włodarzy jedynie "spekulacjami niechętnych klubowi mediów", zaczęła żyć własnym życiem. Nie ucięły jej łba ani przyzanie racji falubazowej wykładni wysokości kary dla torunian, ani nawet publiczne zadeklarowanie przez prezesa Jankowskiego u progu grudnia, że "wszystko to, co powinno, jest rozliczone".  I trudno się dziwić, że "ludzie gadają", skoro nie jest już tajemnicą, że klub żużlowy Falubaz został właśnie dofinansowany pożyczką w wysokości 500 tys. zł przez prezesa stowarzyszenia Falubaz, senatora Roberta Dowhana.

To oczywiście piękny przykład samarytańskiej troski o swój ukochany klub i nic "ciekawskim" do tego, sama natomiast sytuacja wymusza jedno pytanie (nasz zielonogórski korespondent wybaczy, że uprzedzimy): jak to się stało, że ta prężnie działająca machina marketingowo-finansowa została położona na łopatki przez jeden nierozegrany mecz, który tak strasznie zadłużył klub, że ten musiał się uciekać do tego typu pożyczki?
Najciekawsze odpowiedzi opublikujemy.

***

GKSŻ pokazała swe srogie oblicze i bez zbędnej zwłoki, już teraz, w połowie stycznia, osądziła i ukarała dwóch negatywnych bohaterów z połowy września. Hurra! Po kieszeniach dostali: nasz eksportowy sędzia Marek Wojaczek oraz, nie mniej znany, arbiter Krzysztof Meyze z miejscowości Wtelno w gminie Koronkowo. Koronkową akcją tego drugiego było "banalne" niezebranie podpisów od Piotra Protasiewicza i jego kolegów w zielonogórskim parkingu, numer tego pierwszego zasłużył na splendor większy. Pamiętne "pole A puste, za niego Czaja" przejdzie do historii polskiego speedwaya. To już nawet nie śmiech, a rechot żużlowej rzeczywistości, że po raz kolejny, drugi rok z rzędu, w decydującym momencie sezonu przepisów nie znają... sędziowie.

Meyze dostał karę w wysokości dwóch tankowań samochodu (osobowego), Wojaczek za równowartość nałożonej kary na CPN podjechałby cztery razy. Dodatkowo obydwaj za zupełną darmochę, jak na pasjonatów żużla przystało, posędziują sobie: ten pierwszy dwie imprezy, drugi aż pięć. Listę karnych zawodów przekaże GKSŻ kiedy tylko powstanie krajowy kalendarz.

Obstawiamy, że pierwszą imprezą na liście będzie Turniej Zaplecza Kadry Juniorów we Wrocławiu. Który, jak wiadomo, z powodu awarii transformatora się nie odbędzie.


***

P.S. Niby wszystko słusznie, niby wszystko fajnie, a jednak coś nam tu jeszcze nie gra... Czy obok Wojaczka na wieżyczce nie stał wtedy inny "primabaleron"? Który, jak wyznali po meczu wszyscy zainteresowani, w przełomowej chwili, gdy przyszło do zgłoszenia obsady biegów nominowanych, wsparł swym autorytetem zagubionego i zestresowanego Wojaczka. Pan Marek dostał klapsa (bo karą sensu stricto tego nie nazywajmy), zaś Leszek Demski, bo o nim mowa, w nagrodę za wzorowe wywiązanie się z funkcji przewodniczącego jury dostał... przywilej sędziowania finału Ekstraligi. Ot, polski żużel.

***

Jak donosi Przegląd Sportowy, szamoczący się ze swoimi byłymi (a w myśl zapisów kontraktu wciąż aktualnymi) pracodawcami z Częstochowy Emil Sajfutdinow "ma nadzieję, że Trybunał PZM sięgnie nie tylko po uzasadnienie wyroku o przyznanie licencji nadzorowanej, ale i po regulamin, gdzie jest napisane, iż jeśli klub nie płaci przez 30 dni, to żużlowiec może wystąpić o rozwiązanie kontraktu. Emil ma niezapłacone faktury za maj, lipiec i wrzesień".

Zagadka: za jakie miesiące Emil Sajfutdinow zapłacone ma? Odliczając kontuzję, która dwukrotnie zdobywanie punktów mu uniemożliwiała.

Swoją drogą, fragment: "jeśli klub nie płaci przez 30 dni, to żużlowiec może wystąpić o rozwiązanie kontraktu" dla wielu (większości?) czytających to naszych ligowców musi brzmi dość zabawnie. Gdyby tak chcieli któregoś razu zawalczyć o swoje, zgodnie z prawem rozwiązać kontrakty i pójść jeździć do klubu, który ze wszystkich powinności, jak Bozia przykazała, się wywiązuje... Unibax Toruń musiałby wystawić w E-lidze więcej ekip niż Norwegia w drużynowym sprincie stylem łyżwowym.

***

Nasi herosi szlaki, hołdując krótkiej jeszcze tradycji, ruszyli na podbój Dzikiego Zachodu. Występ na przedmieściach Los Angeles zakończył się zgodnie z krótką tradycją, ale rzecz jasna nie o to chodziło i wszyscy są zadowoleni. Najbardziej chyba Patryk Dudek, który mógł spotkać falubazowych idoli z dzieciństwa, Billy'ego Hamilla i jego imiennika Janniro. - Spotkałem chłopaków na zawodach i muszę przyznać, że trochę im się przytyło. Miałem okazję się z nim ścigać i dla mnie było to duże przeżycie. Cieszy też to, że dalej bawią się oni w żużel, pomimo iż nie są zawodowymi zawodnikami.

Panie Patryku, nie dalej jak dwa lata temu, w półfinale DPŚ, czyli dość zawodowych zawodach, jeden komentator C+ długo i nudnie żartował sobie z Hamilla, hamburgerów i McDonaldsa, i było mu nawet całkiem wesoło, tylko chwilę później jeden ex-lider pana klubu musiał oglądać plecy tego "hamburgera". Z tymi Jankesami nigdy nic nie wiadomo.

***

Słówko o poważnym ściganiu. Chris Holder Mistrzem Australii 2014! Widać, że rany goją się na nim jak na psie. Gratulacje! Sami nie wiemy za co bardziej.

A wracając do zakończonego na torze w Gillman cyklu IMA nie sposób pominąć milowego postępu, jaki poczynił w ciągu ostatniego roku niemłody już przecież Jason Doyle. Z kim, albo czym, kojarzył się ten zawodnik jeszcze trzy lata temu? Z jaskrawym kevlarem co najwyżej. Potem Kolejarz Rawicz i te sprawy. Cały ubiegły sezon na Wyspach pokazał, że drzemie w nim potencjał. W tym ciągu dwucyfrówek nie było przypadku. Gdyby nie upadek w finałowym biegu australijskiego czempionatu, skończyłby cykl z taką samą liczbą punktów jak Holder. Jakie tam zasady, nawet nie wiemy. Ale mniejsza o nie, tak czy siak, kolejny sukcesik. Może jeszcze urodzony w Newcastle "Kangur" zaskoczy nas czymś "big" w tym sezonie?

australia

***

Za mocni na drugą ligę, za słabi na pierwszą, czyli drużyna Kolejarza Rawicz, wyruszyła właśnie na zimowe zgrupowanie. Jak przystało na "abarotnych" krezusów - do Szklarskiej Poręby. Swojsko nie znaczy źle. Jak zgodnie podały media: "Program zgrupowania jest dość napięty. Zaplanowano poranne marszobiegi, narty zjazdowe oraz biegowe".

Chwilę później w głównym dzienniku TV pokazano organizatorów Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie-Jakuszycach opowiadających barwnie jak polują na każdą kupkę śniegu po czeskiej stronie granicy. Zdążą chyba, acz pomoc potrzebna. Łopaty rozdadzą każdemu. Chyba mamy pierwszych chętnych. - To jak, panie Heniu, pomożecie?

***

Na koniec, tak w nagrodę dla tych, którzy dotrwali (czyli - jak mawia jeden nasz redakcyjny kolega - wszystkich trzech), coś luźniejszego. Dzięki Piotrowi Szymańskiemu i Twitterowi (obydwu dziękujemy) poznaliśmy bardzo ciekawe zestawienie. Istna uczta dla statystyków. Porównanie liczby medali zdobytych dla biało-czerwonych barw przez różne sportowe-narodowe związki.

związki


Prym wiodą piloci i szybownicy, ale żadne to dziwy, wszak od lat niemal stu wiadomo, że "Polak to i na drzwiach od stodoły poleci". Antyrządowa propaganda szermuje co prawda inną tabelką, wskazującą, że za rządów panującej koalicji w katastrofach lotniczych zginęło więcej polskich generałów niż w Kampanii Wrześniowej, Katyniu, na Zachodzie i generalnie w całej II Wojnie Światowej łącznie... ale my tu o polityce przesadnie nie debatujemy. Powracając do rankingu: jesteśmy drudzy. Tzn. PZM jest. Czy to świetnie, czy słabo? Pewnie ile osób, tyle opinii. Warto zauważyć, że pod skrzydłami PZM dyscyplin i sekcji jest sporo. Słyszał ktoś o mistrzostwach w Campingu i Caravaningu?

Z pozostałych pozycji rośnie w siłę Polski Związek Rock'n'rolla Akrobatycznego. Więcej elastyczności życzymy Polskiemu Stowarzyszeniu Boogie Woogie, a już zupełnie martwi nas skromny dorobek Polskiej Federacji Smoczych Łodzi. Sport to, wbrew pozorom, szalenie trudny, a w pewnych rejonach geograficznych, nader prestiżowy. Tak się składa, że w Łodzi mamy pewne kontakty i pomyślimy, kto z naszego żużlowego podwórka mógłby pomóc. A na początek może transfer red. Smokowskiego?

 

Jah

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Uczucia są mieszane, chciałoby się wyrwać ten triumf. Staraliśmy się, ale nie wystarczyło. Od początku Motor kontrolował spotkanie. Kiedy poczuliśmy poprawę, było o 10 biegów za późno. Dziękujemy kibicom. Na pewno będziemy ciężko pracować, aby się poprawić.
Maciej Janowski po finale PGE Ekstraligi

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43