Harris będzie walczył z Najmanem! Przypakował 5 dni i stąd sylwetka kieszonkowego Herkulesa, Pięć, bo tydzień to na Najmana za dużo - takie myśli krążyły po głowie, gdyśmy ujrzeli Chrisa Harrisa po 10. wyścigu brytyjskiego półfinału.
Żarcik żarcikiem, ale trzeba przyznać, że ten żółwik robi wrażenie. Promowany przez Jasona Bunyana ochronny ekwipunek zdał dziś świetnie egzamin podczas upadku kapitana "Lwów Albionu". Natychmiast nadymał bojowego Brytyjczyka do rozmiarów małego pontonu. Jeszcze trochę a "Bombel" uniósłby się w powietrzu.
- Pierwszy raz dziś miałem okazję sprawdzić działanie tego urządzenia w akcji i muszę przyznać, że to świetna sprawa - powiedział na gorąco Harris, który akurat dziś swoją postawą na torze absolutnie na "bąbelkowe" porównania nie zasłużył. Jak rasowy Bomber bombardował rywali, ulegając tylko raz genialnemu w tym sezonie Holderowi i raz własnemu silnikowi. Wracając do tematu, my również nie mieliśmy dotąd okazji zaobserwować działania tego "ustrojstwa" w praktyce. Dlatego poczekamy jeszcze do momentu ciut groźniej wyglądającego zdarzenia (które - to niestety oczywista oczywistość - prędzej czy później się zdarzy).
____ fffff
Błyskawiczny konkurs: kogo przypomina Harris?
Ponoć cały ten żużel to sport dla dużych chłopców. Na chwilę luzu warto sobie pozwolić, zwłaszcza kiedy nie jadą nasi. A tak poważnie, nie da się uciec od myśli, który drąży w takiej chwili umysł każdego prawdziwego kibica: czy ten nowy sprzęt byłby w stanie uratować życie ś.p. Lee Richardsona? Nie wiemy. Ale bardzo dobrze, że cokolwiek się dzieje.
Jason, mate, thanks