KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Ocena użytkowników: 5 / 5

Star ActiveStar ActiveStar ActiveStar ActiveStar Active
 

CzarnaKsiazka2Jesienią 2016 roku, kreśląc na prośbę Joanny K. Radosz kilka zdań o jej debiutanckiej "Czarnej Książce", napisałem, że rusza do bardzo trudnego wyścigu, bowiem żużlowa proza to w Polsce taka literacka terra incognita. Praktycznie jej nie ma. A nie ma, bo po pierwsze – kto miałby ją tworzyć? Proza bowiem skutecznie odsiewa "spisywaczy z dyktafonu" od utalentowanych twórców. Po drugie – i to przede wszystkim – nie da się na niej łatwo zarobić. Albo w ogóle - nie da. To dlatego na rynku wydawniczym - sportowym, ale nie tylko - mamy mnóstwo gniotów z "fajnym" zdjęciem na okładce, a wielu naprawdę obiecujących twórców odbija się od kolejnych drzwi i klamek. Takie czasy. Któż z was byłby pewny swego, ruszając spod taśmy spod której nikt jeszcze nie wystartował? - "Czarna Książka" miała być punktem wyjścia dla prozy żużlowej w ogóle. Próbą pokazania, że można pisać o czarnym sporcie także beletrystykę i, wbrew opiniom niektórych fachowców, to "się sprzeda" - pisze dziś, po dwóch latach, Autorka. I wiecie co? Ten wyścig się udał. Na miarę możliwości, bez promocyjnej machiny, bez koncernów medialnych, bez wielkich pieniędzy. Przeciwnie - to pieniądze z tych książek powędrowały do potrzebujących żużlowców. Tak będzie nadal. Teraz pod taśmą ustawia się druga "Czarna Książka - Zostać Mistrzem".


Kolejna "Czarna" to jedenaście nowych historii z alternatywnej rzeczywistości żużlowej - czyli tzw. sports fiction. Przy czym żużel - jak wyjaśnia w przedmowie sama Autorka - "to tylko konwencja, opowieści są o ludziach takich jak my, o ich wzlotach i upadkach". O ile co do drugiego w pełni się zgadzam, to odnośnie do tej alternatywnej rzeczywistości i sports fiction, mam swoje zdanie.

"Galiszewski rozumiał, jak bardzo Rosja jest spragniona prawdziwego żużla" - to pada już w drugim akapicie pierwszego rozdziału. Rozdziału, którego bohaterem jest Artiom Milutin, 15-letni "talenciak" - syn lokalnego biznesmena z baszkirskiego Saławatu. I prezesa tamtejszego klubu zarazem. Znaliśmy - prawda? - i takich prezesów, i takich synów, realizujących ambicje swoje, ale równie często niespełnione ambicje swoich ojców. Jedni serce mieli złote dla żużla, a ręce w pęcherzach od ciężkiej pracy - ci pozostawili po sobie "pomniki trwalsze od spiżu", inni... szkoda gadać. Po niektórych rachunki spłacają do dziś.

"Jak mam jechać w lidze ramię w ramię z facetem, który zabrał mi szansę pokazania się w turnieju Grand Prix?" - rzuca jeden z bohaterów. Któż to ostatnio mówił, że dzika karta na GP należy się mu "jak psu kość", w domyśle: "dostał ją słabszy ode mnie"? W sumie nie ma co szukać w pamięci. Co roku ktoś tak mówi.

A scena prezentacji w Opowieści IV "Życie po"? Prezentacji przed pierwszymi zawodami bez kogoś, kto jeszcze tydzień wcześniej cieszył swoją jazdą tysiące kibiców na całym świecie, a teraz wiadomo, że nigdy już nie pojedzie. Straszniej - nigdy już go nie zobaczymy.

I ten motyw wszechobecnej presji, braku zrozumienia, ale też wygwizdywania i obrażania przez pewien rodzaj kibiców? Także właśnie tego, który chwilę później ponosi największą ofiarę swojej pasji. I tutaj coś świta. Pewnych faktów się nie zmieni, choć pewnie wymazać je "gumką myszką" byłoby najlepiej. Niedawno Darcy Ward zażartował sobie z "najlepszego powitalnego transparentu, jaki mu kiedykolwiek zgotowano". To dobrze, tak mimochodem. Znaczy, że z kondycją psychiczną u "Darka" jest znakomicie. Ale był też jeszcze jeden transparent, którego autorzy pewnie dziś chcieliby cofnąć czas. Bo ten, którego dotyczył, nigdy już nie będzie mógł z niego zażartować.


Opowieść kolejna. "Któż, jeśli nie on, najlepiej wiedział, jak czuje się ktoś, na kim wieszają psy, zapominając, że taki jest ten sport? (...) bo równie dobrze mogło być na odwrót i to Artiom mógł się w tym feralnym wyścigu znaleźć bliżej bandy, a Davey by go do niej docisnął, bo Davey tak właśnie jeździł. Wszyscy tak jeździli!".

Imiona i nazwiska wymyślone - to prawda - ale odniesieniom i paralelom do tego co znamy, co przeżywaliśmy i co pewnie jeszcze przyjdzie nam przeżywać, dach stawia jedynie własna wyobraźnia.

"Z tym dziennikarzem nie rozmawiamy, choćby błagał na kolanach!"(…) "Należy nam się chyba szacunek, nie?". Tak, jest też o dziennikarzach. "To oni wydawali wyroki, nie licząc się z emocjami samych żużlowców". Napisane, jak głosi adnotacja, jesienią 2016. Jak widać, ta fikcja niekiedy wyprzedzała rzeczywistość. A nawet całkiem często.

Nie spotkacie w tej książce opisów meczów z przeszłości, wypowiedzi gwiazd tego sportu, ni choćby jednego autentycznego nazwiska. No, może poza panią prezes Łabędzką z Leszna (pytanie, czy tym młodszym coś to nazwisko mówi...). Co bynajmniej nie oznacza, że tych nawiązań do rzeczywistości nie ma. Są - jak najbardziej są, niektóre bardzo bezpośrednie, jak wtedy, gdy kolegium działaczy PZM zastanawia się, jak wyjaśnić zagranicznemu klubowi, że to, iż wygrali naszą ligę wcale nie oznacza, że awansują; inne trudniejsze do uchwycenia. A im kto dłuższy staż umorusania "czarnym sportem" posiada i im zamaszyściej potrafi nakreślić sobie żużlowy (i szerzej - sportowy oraz społeczny) firmament, tym dostrzeże ich więcej.

Nie wszystko jednak jest fikcyjne. Drużyna z Torunia nosi historyczną nazwę Apator, jest zadłużona po uszy Stal Rzeszów, Włókniarz, Wanda (w składzie której karierę zaczyna robić... wybitnie zdolna dziewczyna), migają nazwy połowy klubów rosyjskich, w Dyneburgu siedzibę ma Lokomotiv, Falubaz opatrzono charakterystyką "samograj ze świetnym zapleczem marketingowym i finansowym, a co najważniejsze - z oddanymi kibicami", a we Wrocławiu jeździ Sparta. I nawet kieruje nią (od wielu lat) pewna energiczna pani prezes.


Kiedy tylko sezon nad Wisłą (ten prawdziwy, nie literacki) wkracza w decydującą fazę, coraz częściej i głośniej słychać goryczą podszyte opinie. Że ktoś się nie starał, bo w tym natłoku imprez i celów bardziej zależało mu na czymś innym. Albo, co gorsza, już w lipcu wiedział, że za rok wyląduje w innym klubie. Że kiedyś jeździły chłopaki-swojaki z naszego miasta, a teraz... jakaś kosmopolityczna armia, która nawet słowa po polsku nie wydusi. A w ogóle to machnijmy ręką na to wszystko, bo przecież dla żużlowca liczy się tylko liczba zer na fakturze, którą za chwilę wystawi.

I sporo w tym prawdy. Żużel doszedł do takiego etapu rozwoju, że niekiedy nawet zagorzały kibic nie jest w stanie wyłapać w mig, że ten szarżujący po zewnętrznej rywal, który ewidentnie zasługuje co najmniej na upomnienie od sędziego, bo przecież jedzie niebezpiecznie z naszym ulubieńcem, bardzo niebezpiecznie (eh, kiedyś to by mu dał w trąbę w parkingu... - wyrwie się z niejednej piersi), już za 24 czy 48 godzin pojedzie z nim w tej samej drużynie po drugiej stronie Bałtyku. Zresztą w Polsce też pewnie pojedzie, tylko za kilka lat. "Po moim trupie!" - to rzężą jeszcze ostatni obrońcy tego bastionu. Gdyby ktoś wiosną 2017 powiedział kibicom Włókniarza, że za chwilę będą mieć Lwa Miedzińskiego, i mają go ciepło przyjąć, pewnie tych trupów padłoby więcej.

Kolejne firmy z "Racing" w nazwie, coraz "cięższe" faktury, sponsorzy, bidony, miasta dobre (bo dały kilka milionów) i miasta złe (bo dały mniej niż milion), pęd, mecz za meczem, turniej za turniejem, brak czasu, pieniądze, pieniądze i jeszcze więcej pieniędzy. Taki jest, bo musi być, ten nasz modern speedway. Czy ktoś zaprzeczy?

Ale to przecież nie jest cała prawda. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim wciąż jeszcze jest miejsce naautentyczną radość z jazdy, na własne ambicje, urażoną dumę czy taką zwykłą, męską chęć udowodnienia temu obok, że jest się lepszym - coś, co jest istotą każdego sportu. Coś, czego nigdy nie przeliczymy na pieniądze. W tej książce jest mnóstwo takich wątków. Jeśli więc coś jest fikcją, to chyba właśnie ich nadreprezentacja w stosunku do tego, co widzimy na co dzień. I pewnie nie tylko kibice, ale i sami żużlowcy też chcieliby często, żeby ta machina nieco zwolniła. Żeby częściej było tak jak w "Czarnej Książce". Czytając przewijające się przez wszystkie opowiadania motywy parkingowych, wyjazdowych czy po prostu knajpianych rozmów fikcyjnych bohaterów, machinalnie przypomina się niedawna opowieść kończącego karierę Piotra Śwista, który tak barwnie opowiadał, "jak to się kiedyś na mecz jechało". Siłą rzeczy wymusza to też pytanie, czy żużel kiedykolwiek jeszcze zbliży się do tej pierwotnej prostoty i familijności?


Jedno z opowiadań ("Święto Bajora") gościnnie napisała debiutująca w roli żużlowej prozaiczki Zuzanna Śliwa. Warto zapamiętać to nazwisko. Otwierającą jej opowieść scenę bójki w pubie, zakończonej rozbitym nosem głównego faworyta rozgrywanych nazajutrz zawodów (skąd my to znamy...) czyta się jednym tchem. Znakomity debiut.

* * *

Czego najbardziej brakuje w naszych żużlowych mediach i generalnie w twórczości o żużlu? Ja zawsze twierdziłem, że zdolnych ludzi. Ostatnie lata tego trendu nie zastopowały, a raczej - niestety - pogłębiły. Pogoń za klikalnością, wyścig "kto pierwszy" i błyskawiczny rozwój mediów społecznościowych (przy wszystkich dobrodziejstwach, które ze sobą niosą), rykoszetem zaowocowały też epidemią bezmyślności, kopiuj-wkleizmu i samodoktoryzowania się w fachu, który wcale nie jest łatwy. I nie dla każdego. Żużlowe felietony (ale felietony z "krwi i kości", a nie z otagowania ich w panelu takim hasłem) są już towarem deficytowym, a o dłuższe formy trudniej niż o prawdziwego anarchistę.

Cieszę się, że Joanna Krystyna Radosz - jedna z tych zdolnych osób - zmniejsza tę lukę i pomimo rozlicznych trudności związanych z tak niszową materią (pewnie o wielu wie tylko ona sama), nie składa broni i z gracją pokonuje kolejny wiraż.

Zachęcam do przeczytania tych jedenastu historii z alternatywnej - lub, jak kto woli, quasi-alternatywnej - żużlowej rzeczywistości. Jestem przekonany, że każdy ze świadomych odbiorców znajdzie wśród nich coś dla siebie.


Jakub Horbaczewski


----------------------------
Autorzy: Joanna Krystyna Radosz, Zuzanna Śliwa
Tytuł: Czarna Książka. Zostać mistrzem
Objętość: 260 stron
Data premiery: 3 kwietnia 2018
Wydawca: Inicjatywa Literacka Imperium
Partnerzy i patronat medialny: PoKredzie, Speedway Events, Fundacja Speedway'a, Speedway News, Tygodnik Żużlowy, Kreatywa, Kawerna.pl, Radio Września, Wiadomości Wrzesińskie, Esensja, Duzeka.pl
Oficjalny fanpejdż: Czarna Książka
Oficjalny blog: Wszystko Czarne
Gdzie kupić?

Wydanie książkowe można kupić w madbooks.pl i tess-shirt.pl w cenie 35,99 zł. Stacjonarnie - w toruńskiej Księgarni Centrum oraz w Gnieźnie podczas Super Meczu (Start - Unia Leszno, 2 kwietnia 2018).
E-book dostępny jest w tess-shirt.pl za 14,99 zł.

Całkowity dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na cele charytatywne związane ze sportem żużlowym.

 

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43