Do inauguracji cyklu Speedway Grand Prix mamy jeszcze trzy miesiące. Zanim wystartuje rywalizacja o Indywidualne Mistrzostwo Świata na żużlu, będziemy już po meczach w Ekstralidze, co pozwoli ocenić formę poszczególnych zawodników. Póki co, już możemy snuć przewidywania przed pierwszymi oficjalnymi jazdami – zakłady bukmacherskie już to robią oceniając szanse poszczególnych żużlowców. [Artykuł eksperta]
Zmarzlik i Madsen głównymi faworytami do złota według zakładów bukmacherskich – słusznie?
Będąc tygodnie przed pierwszymi, oficjalnymi żużlowymi zawodami, analitycy zakładów bukmacherskich opierają się głównie na zeszłosezonowych wynikach. W związku z tym nie może dziwić, że to właśnie mistrz oraz wicemistrz świata są stawiani na równi w rolach głównych faworytów do zwycięstwa w Speedway Grand Prix w 2020 roku.
Jednak w ostatnich latach trudno szukać w żużlu konsekwencji z roku na rok. Wystarczy przytoczyć fakt, że od czasu, kiedy indywidualny mistrz świata jest wyłaniany przez cykl Grand Prix, od 1995 roku, tylko dwóch zawodników zdołało zdobyć trofeum rok po roku. W latach 1998-99 dokonał tego Tony Rickardsson, natomiast w sezonach 2007-08 Nicki Pedersen. W minionej dekadzie Tai Woffinden oraz Greg wygrywali SGP więcej niż raz, ale nie zdołali tego zrobić dwa lata z rzędu.
Tai Woffinden po zdobyciu mistrzostwa w 2018 roku, w minionym sezonie skończył cykl na 13. pozycji. Jason Doyle po swoim zwycięstwie w SGP, w następnym roku był 7. zawodnikiem świata. Z kolei Greg Hancock po złotym sezonie 2016, kolejny skończył na 14. lokacie. W dwóch z tych trzech przypadków wpływ na tak niską pozycję miała kontuzja. W związku z czym od razu dochodzimy do jednej z przyczyn, dlaczego z roku na rok w Speedway Grand Prix rezultaty mogą być tak odmienne.
Żużel to dyscyplina, w której niestety nie da się uniknąć kontuzji. Kolejnym ważnym czynnikiem jest kwestia sprzętowa, która potrafi mieć mocny wpływ na rezultaty niektórych zawodników. Oczywiście to ludzki czynnik ma największe znaczenie, ale przy tak wyrównanej stawce jak walka o Indywidualne Mistrzostwo Świata odpowiedni tunning silnika zrobi przewagę. Zimowe przygotowania ważne są nie tylko na siłowni i torach żużlowych czy motocrossowych, ale także w warsztacie. W trakcie sezonu także trzeba mieć rękę na pulsie, bo nawet tak małe detale jak najlepsze dogranie krzywki zaworowej, części silnika, może mieć ogromne znaczenie. Walkę toczą nie tylko żużlowcy, bo na sukces mają wpływ również tunerzy oraz mechanicy. Niektórzy zawodnicy potrafią znaleźć idealny silnik dopiero po tygodniach jazdy.
Tak więc najważniejsze pytanie dla nas – jakie szanse ma Bartosz Zmarzlik na obronę tytułu w cyklu Speedway Grand Prix? Odnosząc się do analityków zakładów bukmacherskich Totolotka, znajdziemy kurs na jego mistrzostwo na poziomie 3,50, co w przełożeniu na procenty daje ok. 29% szans. Jak bardzo chcielibyśmy znowu przeżyć takie chwile!
Pisząc o Bartoszu Zmarzliku możemy wysnuć tezę, że słusznie jest faworytem do zdobycia tytułu Indywidualnego Mistrza Świata drugi raz z rzędu. Etyka pracy Gorzowianina jest doskonale znana, co przekłada się na jego regularność. Na potwierdzenie wystarczy przytoczyć jego statystyki z Ekstraligi oraz Elitserien w ostatnich czterech latach – w żadnym sezonie nie zszedł poniżej 2,3 punktów na bieg, co jest niesamowitym osiągnięciem i pokazuje regularność w jeździe Bartosza Zmarzlika. Z resztą każdy kto śledzi czarny sport ten wie, że Gorzowianinowi nie zdarzają się dłuższe kryzysy formy.
Kto może zaskoczyć w SGP - kogo nie doceniają zakłady bukmacherskie?
Patrząc na wystawione kursy przez zakłady bukmacherskie na przewidywania dotyczące zwycięzców Speedway Grand Prix w 2020 roku, to po Bartoszu Zmarzliku i Leonie Madsenie najwięcej szans od analityków mają kolejno – Emil Sajfutdinov, Tai Woffinden, Jason Doyle, Fredrik Lindgren, Maciej Janowski, Patryk Dudek, Martin Vaculik, Artem Łaguta, Matej Zagar, Niels Kristian Iversen, Greg Hancock, Max Fricke i Antonio Lindback. Oczywiście takiej kolejności nie będzie, bo gdyby wszystko było tak przewidywalne, to sport byłby nudny.
Popolemizuję trochę z analitykami zakładów bukmacherskich, bo dwóch żużlowców na pewno widzę wyżej niż eksperci wystawiający kursy do obstawiania. Zacznę od Łaguty, na którego znajdziemy kurs na poziomie 30 w przypadku końcowego zwycięstwa w SGP, natomiast 8 na fakt, że znajdzie się na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata w 2020 roku. Widać, że analitycy w dużej mierze sugerują się klasyfikacją generalną z zeszłego roku. Co prawda Rosjanin ma za sobą w karierze trzy sezony w cyklu Speedway Grand Prix i nawet nie zbliżył się chociaż do brązowego medalu, to uważam, że ma na to większe szanse niż wskazują na to bukmacherzy.
Artem Łaguta od lat jest czołową postacią w Ekstralidze czy szwedzkich rozgrywkach. Na potwierdzenie tej tezy można przytoczyć statystyki, że w 2019 roku w Polsce zanotował piątą średnią punktów na bieg, natomiast w Elitserien drugą, tuż za kosmiczną statystyką Bartosza Zmarzlika. W minionym sezonie zawodnik reprezentujący GKM Grudziądz tylko 3 razy zdołał wejść do półfinałów. Jednak pamiętajmy, że indywidualna jazda w SGP to zupełnie inna bajka niż rozgrywki drużynowe, co często powtarzają wszyscy zawodnicy. Nikt nie powinien mieć wątpliwości do potencjału Łaguty i sądzę, że doświadczenie z poprzednich dwóch lat może zaprocentować i z pewnością Rosjanin namiesza.
Bardzo nisko stawiane są szanse Maxa Fricke’a, bo wyższy kurs w zakładach bukmacherskich na wygraną w SGP znajdziemy tylko na Antonio Lindbacka. Jednak wydaje się, że analitycy przespali chyba zimę, tym samym lato w Australii. Młody Kangur w dominujący sposób poczynał sobie w zawodach na swoim kontynencie. Wiadomo, że to nie ten sam poziom jak w SGP, ale styl w jakim potrafił mijać rywali robił wrażenie. Max Fricke to młody, bo 23-letni zawodnik, który według mnie może nas w tym sezonie zaskoczyć swoim progresem. W minionym roku miał okazję jechać w pięciu turniejach jako zastępstwo za nieobecnych, z czego dwukrotnie osiągał półfinał z solidnym wynikiem. Pisząc o wielkiej presji w SGP… to ten australijski luz. Oczywiście końcowe podium to nadal daleka perspektywa, ale młodego Kangura stać na lepszy rezultat w sezonie niż np. Zagara czy Iversena, których zakłady bukmacherskie stawiają wyżej.
* * *
Legalne zakłady bukmacherskie
W tekście odnoszę się do faworytów według kursów zakładów bukmacherskich. Trzeba mieć świadomość ryzyka wynikającego z hazardu jakim jest uzależnienie. Typowanie nie może być traktowane jako zarobek, natomiast pożyczanie pieniędzy na zakłady bukmacherskie czy chęć odegrania się po przegranych kuponach oznacza, że powinno się przestać obstawiać i zwrócić o pomoc. W Polsce można typować tylko w legalnych zakładach bukmacherskich, z zezwoleniem z Ministerstwa Finansów, takich jak Totolotek, który działa na podstawie zezwolenia Ministerstwa Finansów z dnia 02.04.2019 r., o nr PS4.6831.8.2018. Obstawianie w nielegalnych firmach grozi karą określoną w ustawie hazardowej.
Autor tekstu: Damian Maniecki (@Maniecki_Damian) redaktor Zagranie.com, współzałożyciel podcastu Piąte Okrążenie, fanatyk żużla, sportów walki i hokeja na lodzie.