Dla fanów wyścigów samochodowych w Stanach liczy się tylko NASCAR. W Europie rządzi Formuła 1. W przypadku jednośladów – żużel. Obie dyscypliny przyciągają tysiące widzów przed odbiorniki telewizyjne i do salonów bukmacherskich. W obu zdarzały się zaskakujące powroty na tory wyścigowe w wykonaniu zawodników, którym nie dawano wielkich szans z uwagi na uczestnictwo w kraksach albo inne niepowodzenia w karierze. Rzućmy okiem na kilka nazwisk, które niespodziewanie wróciły w wielkim stylu.
Niki Lauda – Formuła 1
Trudno nie zacząć od prawdopodobnie najsłynniejszego powrotu ze wszystkich w historii sportów motorowych. Po nieudanym bojkocie Grand Prix Nürburgring w 1976 roku z powodów bezpieczeństwa Lauda musiał siąść za kierownicą. Niestety jego obawy o bezpieczeństwo sprawdziły się – sam uległ poważnemu wypadkowi, doznając rozległych poparzeń. Kraksa przeszła do historii Formuły 1. Jednak taki „drobiazg” nie mógł powstrzymać jednego z najlepszych kierowców na świecie, tym bardziej że jego główny rywal do tytułu wciąż znajdował się na torze.
Zaledwie sześć tygodni i dwa wyścigi później, po szybkiej rekonwalescencji i ze zrekonstruowanymi powiekami, Lauda zajął imponujące czwarte miejsce na torze Monzy. Oczywiście nie było to zwycięstwo, lecz dla fanów i samego sportowca był to powód do dumy. Lauda zdobył w późniejszym czasie jeszcze dwa tytuły mistrza świata F1 w 1977 i 1984 roku.
Alan Kulwicki – NASCAR
Przenosimy się na tory NASCAR do USA w latach 90. To czas, w którym zakłady sportowe odbywały się wyłącznie w stacjonarnych kolekturach i nikt nie marzył jeszcze o zakładach sportowych u bukmacherów online. Rok 1992 był dla Alana Kulwickiego rokiem „underdoga”. Po rozpoczęciu sezonu Kulwicki wyglądał na kierowcę, który nie ma szans na zdobycie mistrzostwa. W dodatku stracił rok wcześniej dużego sponsora w postaci Maxwell House, na rzecz zespołu Juniora Johnsona.
Rok 1992 nie zapowiadał się więc najlepiej. Ledwo zakwalifikował się na wyścig Daytona 500 i musiał zająć miejsce w ostatnim rzędzie pola startowego. W końcu udało mu się wystartować z 41. miejsca, ale po zakończeniu wyścigu w Daytonie zajął czwartą lokatę.
Na sześć wyścigów przed końcem sezonu Kulwicki tracił do lidera punktowego Billa Elliota 278 punktów. Nie miał szans na dogonienie go, chyba że Elliot wpadłby w poważne kłopoty. Szczęście stanęło po stronie Kulwickiego, ponieważ zespół Johnsona zaliczył sporo wpadek technicznych. W ostatnim wyścigu sezonu sześciu kierowców miało szansę na zdobycie mistrzostwa. Ostatecznie czterech z tej szóstki zostało wyeliminowanych z wyścigu i pozostali tylko Kulwicki i Elliot. W drugiej połowie wyścigu walczyli ze sobą, a gdy zatrzepotała biała flaga, Elliot wygrał wyścig.
Ale to Kulwicki zdobył mistrzostwo, ponieważ zakończył wyścig z przewagą 10 punktów nad Elliotem i zdobył tytuł mistrza Winston Cup.
Wendell Scott – NASCAR
Wendell Scott jest dziś książkową definicją underdoga. Rozpoczął rywalizację w ramach NASCAR w czasach, gdy sport ten był zdominowany przez białych mężczyzn. Zanim jednak tak się stało, Scott miał portfolio pełne sukcesów: wygrał 128 amatorskich turniejów. Do profesjonalnych wyścigów wszedł w 1961 roku z samochodem kupionym od innego kierowcy, Bucka Bakera.
Ze względu na problemy z budżetem, Scott sam modyfikował swoje auto, ale za kierownicą tego pojazdu nie udało mu się wywalczyć medali. W końcu w 1963 roku, prowadząc auto kupione od Neda Jarretta, zajął miejsce na podium. O dziwo NASCAR oficjalnie nie uznał go za zwycięzcę, choć Scott wygrał na jednomilowym torze w Jacksonville na Florydzie.
Zamiast tego przyznano medal Buckowi Bakerowi. Ostatecznie zarząd zmienił decyzję i dwa lata później przyznano mu zwycięstwo. Scott był pierwszym i jedynym Afroamerykaninem, który wygrał wyścig NASCAR. Mając bardzo niski budżet, odniósł sukces w NASCAR i udowodnił, że może ścigać się z najlepszymi.
Mark Webber – F1
Mark Webber ma na swoim koncie dwa godne uwagi powroty, więc oba umieścimy na tej liście.
W 1999 roku podczas treningu na torze Le Mans Webber przewrócił swojego Mercedesa CLR.
Było to niezwykłe widowisko, o którym kierowca opowiada szczegółowo w swojej autobiografii. Później zrobił to jeszcze raz podczas rozgrzewki do wyścigu.
Wyszedł jednak z tego bez szwanku i rozpoczął karierę w Formule 1. W 2010 roku doszło do drugiej spektakularnej kraksy, podczas której bolid prowadzony przez Webbera wjechał w tył Heikki Kovalainenowi. Tym razem przydarzyło się to podczas Grand Prix Walencji. Ale Webber znów wrócił na czas na następny wyścig w Silverstone – który wygrał!
Pastor Maldonado – Formuła 1
W 2012 roku mieliśmy prawdziwie legendarny początek sezonu Formuły 1. Siedmiu różnych kierowców wygrało pierwsze siedem wyścigów – a ten właśnie kierowca był jednym z nich. Pastor Maldonado nigdy nie był uważany za jednego z najlepszych kierowców F1. Jednak ten sport potrafi być czasem bardzo nieprzewidywalny i Grand Prix Hiszpanii doskonale to pokazało.
Wygrywając wyścig, uciszył wątpiących i dał zespołowi Williams powód do świętowania. Był to również ostatni jak do tej pory raz, kiedy Williams wygrał Grand Prix w sezonie F1. Miejmy nadzieję, że to się zmieni w 2022 roku.
[Artykuł Partnera serwisu. Zdjęcie tytułowe: markwebber.com]