KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

odkurzaczPolski żużel się zwija, wiemy to nie od dziś. Bałagan organizacyjny, tragiczna sytuacja finansowa wielu klubów, wzajemne wojenki między prezesami, corocznie zmiany regulaminu, ale też przede wszystkim, z roku na rok malejąca frekwencja kibiców na stadionach. Slogan mówiący o „końcu żużla” jest poruszany na okrągło w mediach branżowych, co najmniej od końca tłustych dla tej dyscypliny lat 90. Słowa te są oczywiście przesadą, polski żużel na pewno przetrwa, pytanie tylko w jakiej formie? Cyrkowego objazdu obcokrajowców, który nikogo nie interesuje?

Zmiany na gorsze są szczególnie widoczne od zeszłego roku, gdy na dobre opustoszały trybuny w tak prężnych ośrodkach żużlowych, jak Bydgoszcz, Toruń czy Leszno. Derby Pomorza, kiedyś ściągające kilkanaście do 20 tysięcy kibiców, gromadzą dziś na stadionie w Bydgoszczy ledwie kilka tysięcy najwierniejszych fanów. Czyli tyle samo, co niektóre finały młodzieżowe w latach prosperity. W 2012 roku również, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, średnia frekwencja na meczach żużlowych była niższa, niż na meczach piłkarskich. Do tego należy też dodać, że najbardziej prestiżowa impreza żużlowa w Polsce, stała się zawodami treningowymi, bez udziału najlepszych polskich zawodników. Nie wspomnę już o randze tak popularnych niegdyś Mistrzostw Polski Par Klubowych, w której najczęściej startują dziś juniorzy.

W minionym czasie doszło też do trzech bezprecedensowych wydarzeń ośmieszających naszą dyscyplinę sportu. Chodzi tu mianowicie o zeszłoroczne: wulgarną awanturę w parkingu podczas lubuskich derbów, odwołany „mecz” w Toruniu oraz niedawny mecz w Lesznie, gdzie miejscowa drużyna „pokonała” gości z Rzeszowa w stosunku 75:0. Te trzy niebywałe skandale przepełniły czarę goryczy u każdego, kto dobrze życzy polskiemu żużlowi. Wielu z działaczy, kibiców oraz ekspertów widzi, że jest źle. Pada wiele propozycji, jak tę trudną sytuację uzdrowić. Co zrobić, żeby stadiony znów wypełniały się do ostatniego miejsca, żeby kibice oglądali prawdziwą walkę na torze, żeby przywrócić dawny blask mistrzostwom krajowym? Również i moja skromna osoba pokusi się o wyartykułowanie swoich subiektywnych, niekiedy szalonych, niekiedy kosmetycznych recept na uleczenie chorego pacjenta, jakim jest polski żużel. Swoje przemyślenia zawarłem w 21 punktach. Zapraszam do lektury.


1. Proste, przejrzyste przepisy, identyczne dla każdej klasy rozgrywek, obowiązujące minimum przez kilka lat.

Dziś regulaminy żużlowe są tak zagmatwane, że gubią się w nich nawet sędziowie. Nie mówiąc już o fanach, a tym bardziej o laikach będących pierwszy raz na meczu, którzy nic z tego nie rozumieją. Zeszłoroczny słynny niedoszły do skutku „mecz” w Toruniu pokazał, że regulaminu nie znał ani sędzia, ani trener kadry narodowej, ani cała masa innych osób funkcyjnych z obu klubów biorących udział w imprezie. Nic dziwnego, wszak książeczka zwana „Regulaminem Sportu Żużlowego” stała się trudną do opanowania, wielostronicową encyklopedią. Zmiany w przepisach żużlowych są przeprowadzane rok do roku, najczęściej dla zaspokojenia partykularnych interesów jakichś klubów, czy koterii klubów, które akurat mają bliżej do żużlowego stołu rokowań. W przeszłości bywało nawet, że drużyny w trakcie sezonu nie wiedziały ile ekip spada z ligi, a ile awansuje. Do dzisiaj istnieją różnice w regulaminach poszczególnych klas rozgrywkowych! W związku z tym, szefowie naszych lig muszą się wreszcie umówić, raz na zawsze, na jakieś zasady, których trzeba się trzymać. I dodać, że nie zmienimy tych zasad ot tak, bo prezes klubu X, który będzie miał gadane u pana Y z PZM-otu poprosi o zmianę jakiegoś przepisu, gdyż przypadkiem jego zespół akurat na tym straci. Mimo iż ten sam prezes X jeszcze niedawno podczas głosowania wspólników podnosił rękę w górę za tym samym przepisem, sądząc, że w sprytny sposób „zgnoi” swoich rywali w lidze.

Wydawało się, że władze żużlowe poszły właśnie tym tropem, umawiając się, może nie na doskonały, ale na jakikolwiek akceptowalny system rozgrywek, który miał być nienaruszony przez kilka lat. I co? Już teraz nieśmiało przebąkuje się, że kolejny raz ustalone reguły gry zostaną zmienione. Okazuje się, że zespoły z niższych rejonów tabeli opowiadają się za 10-zespołową Ekstraligą. Prezesi zespołów, którym nic nie grozi raczej stoją na stanowisku, że nie zmienia się reguł gry w czasie jej trwania. A jestem głęboko przekonany, że gdyby zamienić role, to jedni i drudzy mówiliby dokładnie odwrotnie. Mogę się też założyć, że jeśli nowy regulamin, bez KSM-u i z 8-zespołową Ekstraligą wejdzie w życie, to nie przetrwa nawet roku, bo znowu ktoś się wyłamie z wcześniejszych ustaleń ze względu na partykularne interesy własnego klubu. Nie jest też przesądzone, że tak wyrównany kształt rozgrywek przy obecnych zasadach, nie zamieniłby się w ligę mniej wyrównaną przy hipotetycznym zachowaniu tych samych reguł w przyszłości. Recepta jest zatem jedna: należy ustalić prosty regulamin na lata, którego później się nie rusza. I tyle, a jak ten regulamin miałby wyglądać w szczegółach, to już sprawa otwarta. Moją osobistą opinię na ten temat można będzie znaleźć między wierszami poniżej.


2. Przywrócenie tłumików starego typu.

Stare tłumiki nikomu nie przeszkadzały, więc decyzja o ich zamianie na cichsze to jeden z największych skandali w światowym żużlu, nie tylko ostatniej dekady. Plusy tego manewru kończą się na większych wpływach do kieszeni producentów i łapówkarzy z FIM-u. Minusy to niebezpieczeństwo dla zawodników. Wypadki Ś.P. Lee Richardsona czy Ś.P. Matiji Duha były znamienne dla rzeczywistego oddziaływania tych urządzeń. Czyli w czasie, gdy zawodnicy starali się hamować, motocykle... przyspieszały. Podobne wypadki zakończone ciężkimi urazami miała też spora grupa innych zawodników. Rozgrzany do czerwoności tłumik potrafił też poparzyć żużlowca. Rozwiązanie zakutych łbów z FIM-u: zakładajmy ochraniacze na tłumiki! W rezultacie rosną koszty uprawiania tego sportu, co przekłada się na finanse klubów. Psują się nie tylko tłumiki, ale większej awaryjności ulegają, i tak już drogie, silniki.

Nowe tłumiki to jednak przede wszystkim nieprawdopodobny minus dla widzów. A nawet kilka minusów. Raz - zawodnicy jadący na ostatnich pozycjach często rezygnują z walki na torze, by nie żyłować zmęczonych maszyn. Dwa - każdy nierówny start, taśma, upadek podczas biegu oznacza drakońskie zwiększenie przerwy do czasu powtórki wyścigu. Wszytko przez niezbędne, długotrwałe prace przy wychładzaniu silników. Trzy - przy przyczepnej nawierzchni nie ma najmniejszych szans na ataki po zewnętrznej, czyli "to, co tygryski lubią najbardziej". Cztery - silniki pracują ciszej. Może zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić, ale kto z nas nie chciałby powrotu do starego, ukochanego dźwięku? Pięć - nowe tłumiki zabierają prawdziwą sól żużla, czyli redukują wspaniały zapach spalin. To zabójstwo dla tej dyscypliny!

Wyjście jest proste jak drut - powrót do starego modelu tłumika. Podkreślę to, nie ewentualnie nowego przelotowego który jest w planach, tylko STAREGO. To jest wręcz konieczność dziejowa, której prawie nikt w naszym środowisku nie rozumie, z kibicami na czele. A jak rozumie, to nie robi nic, aby coś zmienić. Czy pojawił choć jeden transparent na jakimkolwiek meczu przeciwko nowym rozwiązaniom? Czy był choć jeden bojkot dopingu? Był, ale dlatego, że kibicom sprawdzano napisy na flagach przed meczem, albo nie podobała im się obecność danego żużlowca w klubie. Natomiast w sprawie fundamentalnej dla nas wszystkich nie zrobiono kompletnie nic. Czy ziściła się w końcu akcja polegająca na wysyłaniu spamu do PZM w tej sprawie? Był tylko jeden list otwarty sympatyków Stali Gorzów ze stowarzyszenia „Stalowcy”, za co im chwała. Ale to zdecydowanie za mało. A presja naprawdę ma sens, co pokazała choćby „afera orzełkowa” w polskiej reprezentacji piłkarskiej. Nacisk kibiców przywrócił godło narodowe na koszulki naszych kopaczy. Dlaczego kibice żużlowi zachowali się tak biernie, sprowadzając sprzeciw tylko do narzekań w internecie? Jestem przekonany, że gdyby nie nowe tłumiki, nie mielibyśmy choćby całego cyrku z komisarzami toru. A umieszczony na tych łamach artykuł o „betonowych komisarzach”, skądinąd celny i słuszny w swoich uwagach, nawet by nie powstał.


3. Podział lig na 8+8+reszta.

Według mnie jest to na dzień dzisiejszy najbardziej optymalny podział, choć nie muszę się w tej sprawie upierać. Najważniejsze, żeby poziom drużyn w danych ligach był w miarę wyrównany i żeby nie zmieniać tych proporcji rok do roku. A czy to będzie model 8+8+reszta, czy 10+reszta, czy nawet 12+reszta - wszystko jest do dyskusji. Fakt natomiast bezsporny, że doprowadzenie w Ekstralidze do sytuacji, w której spadają aż trzy drużyny i to w okresie kryzysu finansowo-gospodarczego (czytaj: odcięcie ich od telewizyjno-sponsorskiej "kroplówki") jest szaleństwem. Nie wiem tylko, czy jeszcze większym nie będzie kolejna zmiana reguł gry w czasie jej trwania.


4. Likwidacja, bądź racjonalizacja play-off.

Faza play-off w obecnym kształcie jest wypaczeniem sportu. Jeden przypadek lub kontuzja mogą zadecydować o tym, że najlepsza drużyna w sezonie odpadnie w półfinale. Proponuję w to miejsce kilka alternatywnych rozwiązań. Po rozegraniu rundy zasadniczej - tura każdy z każdym, wzorem lat 2000-2003, z zachowaniem obecnego statusu punktowego. Sądzę, że jest to najbardziej sprawiedliwa formuła. A jeżeli mamy się upierać przy play-offach, które są bardziej emocjonujące, to należy wprowadzić, tak jak na prawdziwe play-offy przystało, handicap dla drużyn, które miały lepszy wynik w rundzie zasadniczej. Mogę poddać pod dyskusję trzy opcje, ale zastrzegam, że osobiście i tak wolę mecze systemem „każdy z każdym”.

1) Do punktów biegowych w fazie play-off zostanie doliczona różnica w punktach meczowych po rundzie zasadniczej między zainteresowanymi drużynami. Wytłumaczę to łopatologicznie na hipotetycznym przykładzie:

Załóżmy, że Unibax i Unia Leszno wchodzą do pierwszej czwórki fazy PO i muszą się spotkać w półfinale. Załóżmy, że tabela po RZ w pierwszej czwórce przedstawia się następująco:

1. Unibax         32
2. Falubaz        30
3. Włokniarz     27
4. Unia Leszno  25

Czyli między Unibaksem a Unią Leszno jest 7 punktów meczowych różnicy. W półfinale play-off między tymi drużynami 7 punktów meczowych w tabeli zamienia się na 7 punktów biegowych na rzecz Unibaksu (oczywiście 0 dla Unii Leszno) i wlicza się do bilansu dwumeczu. Jeśli wynik dwumeczu w półfinale będzie wynosił przykładowo 89:91 dla Unii Leszno, Unibaksowi na koniec dodamy te 7 punktów, co da nam w rezultacie wynik 96:91. I to on, mimo, że przegrał minimalnie dwumecz, miałby prawo do startu w finale.

2) Rozegranie trójmeczu. Dwa spotkania u drużyny wyżej sklasyfikowanej i jedno u niżej. O awansie decyduje suma małych punktów w trójmeczu.

3) Rozegranie trójmeczu. Dwa spotkania u drużyny wyżej sklasyfikowanej i jedno u niżej. O awansie decyduje to, kto pierwszy wygra dwa mecze.

4) Rozwiązanie od kilku lat stosowane z powodzeniem w ligach szwedzkiej i angielskiej: wygrywasz rundę zasadniczą - w nagrodę wybierasz sobie rywala w półfinale. Proste. I jak uczy historia niekoniecznie ten pierwszy zawsze wybierze tego czwartego, bo w tym sporcie, jak chyba w żadnym innym drużynowym, jedna kontuzja stawia wszystko na głowie. Paradoskalnie, to przy obecnym systemie wygrywając rundę zasadniczą można trafić na rywala... trudniejszego, niż trafi ten, z którym tę rundę się wygrało.

 
5. KSM, limity finansowe - do kosza!

W dzisiejszym świecie o sukcesie w sporcie i tak decyduje pieniądz. Nie łudźmy się, z reguły wygrywa ten, kto ma ich najwięcej, niezależnie czy jest KSM, czy go nie ma. W praktyce, czynnikiem regulującym składy drużyn będzie i tak rynek. Jeśli ktoś odważy się na budowanie "dream teamu" za astronomiczną kwotę, może tego nie spłacić za rok lub później. A i z doświadczenia wiemy, że "drużyny marzeń" również potrafią przegrywać. KSM wprowadza też niepotrzebny ferment w postaci nieustannych transferów. Tutaj zawodnik pasuje, tutaj nie, tam obniży sobie średnią, tu zasymuluje defekt itd. KSM promuje również żużlowe miernoty, które są chętnie rozchwytywane na rynku, a co za tym idzie przepłacane. Ciągła zmiana klubów przez zawodników psuje relacje na linii kibic-klub, gdyż ten pierwszy przestaje się z tym drugim utożsamiać. Nie powinno się też wprowadzać żadnych regulaminów finansowych. Byłaby to utopia i bezcelowe mnożenie i tak zawiłych już przepisów. Wiadomo też, że taki regulamin w żaden sposób nie byłby respektowany, gdyż zawodnicy otrzymywaliby pieniądze pod stołem.
 

6. Redukcja liczby obcokrajowców.

Sądzę, że należy zrobić to jak najszybciej, tak aby swoją obecnością w lidze raczyli nas najlepsi na świecie, a nie przeciętniacy, którzy skaczą od klubu do klubu, w każdym z nich się „zakochując”. Więcej Polaków w składach, to też większa identyfikacja kibiców z drużyną. W związku z otwarciem rynku i zalewem "stranieri" proponuję ich stopniowe wygaszanie w lidze do trzech, a po kilku latach do dwóch w drużynie. Na miejscach juniorskich, tak jak dzisiaj, mogliby występować wyłącznie Polacy.


7. Zachowanie obecnej tabeli biegowej, mecze w niedziele.

Jako świętość i zadośćuczynienie tradycji przyjąłbym, że mecz ligowy składa się z 15 wyścigów z udziałem czterech zawodników ze startu stojącego. Nie jestem zwolennikiem żadnych dżokerów, startów ze stratą iluś metrów po taśmie i innych wynalazków rodem z Wysp Brytyjskich. A kolejki ligowe, według mnie powinny się odbywać wyłącznie w niedziele lub dni wolne od pracy. Oczywiście, tradycyjnie, z uwzględnieniem poniedziałku wielkanocnego. Jestem przeciwnikiem rozbijania kolejek ligowych na piątki, soboty, czy poniedziałki. Oczywiście wszystko w myśl zasady, że tradycja będąca wyróżnikiem tej dyscypliny spośród innych, zobowiązuje. Natomiast w ostatnich rundach każde spotkanie powinno być rozgrywane o tej samej godzinie, tak aby profilaktycznie utrudniać „kolejki cudów”
 

8. Zniesienie przepisu o "gościu".

Jest to wynalazek, który wprowadzono w zeszłym roku. Sądzę, że nie jest to rozwiązanie idące z duchem sportu i zachowaniem równych szans przed sezonem. Nie tylko w lidze, ale również w krajowych mistrzostwach, w których wygrać może drużyna... bez własnych zawodników, tak jak WTS Warszawa.


9. Obowiązkowa klauzula w kontraktach zawodników o priorytecie polskiej ligi.

W naszej lidze od jakiegoś czasu tylko cud sprawia, że wszystkie rundy rozgrywamy zgodnie z planem, wyłączając oczywiście wpływ pogody. Nie wiem, czy czytelnicy zdają sobie z tego sprawę, ale większość meczów była zagrożona podrzędnymi sobotnimi zawodami, najczęściej o nagrody UEM, rozgrywanymi na żużlowych peryferiach świata. Aby nie drżeć o takie przypadki, każdy zawodnik polskiej ligi musi podpisać zobowiązanie, które stawia rozgrywki polskie na pierwszym miejscu w hierarchii, także wobec rozgrywek międzynarodowych. Jeżeli tego nie chce, nie musi takiego dokumentu podpisywać, ale wtedy nie zarobi żadnych pieniędzy w rodzimej lidze. Trzeba jasno to wyartykułować: jesteśmy żużlowym pępkiem świata, który płaci najwięcej na świecie i ma swoje wymagania wobec pracowników. A polska liga nie będzie ustępować pierwszeństwa każdym innym zawodom, włączając w to GP.


10. Ograniczenie wpływu pogody na rozegranie meczu.

Spółka Ekstraliga powinna zlecić odpowiednim ośrodkom naukowym projekt, polegający na zaprojektowaniu w miarę taniego, szybkiego w zastosowaniu systemu ochrony torów żużlowych przed wpływem deszczu. Odwoływanie meczów z powodu pogody - poza ciągłym, silnym opadem przed samym meczem lub w jego trakcie - praktycznie nie powinno mieć miejsca.

 
11. Zniesienie wymogów dotyczących oświetlenia w I i II lidze.

Pomysł, który początkowo dotyczył tylko Ekstraligi (i tu zgoda), rok temu postanowiono przenieść także do niższej klasy rozgrywkowej. Efekt? W naszej żużlowej rzeczywistości sprawa wyglądała tak: najpierw uchwalono przepis o obowiązkowym oświetleniu, potem awans do wyższej klasy niespodziewanie wywalczył klub nie posiadający tegoż i otwarcie mówiący, zgodnie zresztą z prawdą, że ani klubu, ani nawet miasta, absolutnie nie stać na taką inwestycję; wobec czego... na przepis przymknięto oko, klub wystartował w wyższej lidze, a w ramach "zadośćuczynienia" dowalono mu organizację totalnie deficytowej imprezy juniorskiej. Takie rzeczy tylko w Polsce.

Kluby w I i II lidze są często zbyt słabe organizacyjnie, by podołać takim wyzwaniom. Nie warto ich zatem dobijać w ich wystarczająco trudnej, codziennej egzystencji.


12. Większa elastyczność w decyzjach sędziego.

Chodzi mi o sytuację, w której wydarzenie na torze miało miejsce już po pierwszym łuku, a trudno ocenić kto był bardziej winny kraksy. Powinno się wtedy dopuścić możliwość powtórki w czteroosobowym zestawieniu. Co nie znaczy, że każde zdarzenie na torze, włączając w to pierwszy łuk, ma być powtarzane w czwórkę. I jeszcze taki szczegół absolutnie poboczny i techniczny: jeżeli sędzia dopuszcza całą czwórkę do powtórki wyścigu, niechaj zapali wszystkie cztery lampki na sygnalizatorze wykluczeń, tak aby była szybka informacja dla kibiców, że nikt nie został wykluczony. Prosta sprawa, a ile ułatwi...

 
13. Regulacja dotycząca punktu bonusowego.

Niekiedy może zdarzyć się tak, że w rundzie zasadniczej mecz zostanie przerwany po co najmniej 8 biegach, a wynik zaliczony. Wtedy w rewanżu rywal ma większe szanse na bonus. Należy więc przyjąć taką regułę, że punkt bonusowy jest przyznawany po tej samej ilości biegów rozegranych w dwumeczu. Czyli, jeśli mecz zakończył się po 8 biegach, to w rewanżu o bonus walczymy do 8. biegu. Jeżeli rewanż również kończy się po 8 wyścigach, sprawdzamy, jaki był stan po 8. gonitwie w pierwszym meczu i na tej podstawie ustalamy losy punktu dodatkowego. Podobna zasada mogłaby obowiązywać w rudzie play-off, tak aby jej nie wypaczyć nierównymi szansami.

 
14. Sprzedaż praw telewizyjnych, sponsoring.

Celem sprzedaży powinno być uzyskanie jak najwyższej kwoty za transmisje telewizyjne od nadawcy. Warto też zadbać, aby chociaż jeden mecz z kolejki był transmitowany przez kanał ogólnodostępny. Drugi ważny cel to uzyskanie jak najhojniejszego sponsora strategicznego rozgrywek. Uzyskane przychody nie powinny być dzielone według obecnego klucza, czyli po równo dla wszystkich. O tym poniżej.

 
15. "Restrukturyzacja" finałów krajowych.

Dziś krajowe finały stały się nikomu niepotrzebne. Mają słaby poziom i cieszą się słabym zainteresowaniem widzów. Nawet broniący się najdłużej finał IMP traci dawny blask. A szkoda, bo są to imprezy o ogromnym potencjale marketingowym. Niektórzy pamiętają przecież, jakimi widowiskami były choćby MPPK. Aby przywrócić blichtr tym rozgrywkom, proponuję wysokie nagrody finansowe dla zawodników i klubów z puli, która została zgromadzona od telewizji i sponsora(ów). Pula ta miałaby być przeznaczona wyłącznie na te nagrody. Oczywiście najbardziej dochodowe muszą być finały IMP i MPPK. Nagrody za finały juniorskie motywowałyby kluby do bardziej wytężonej pracy z młodzieżą. W zawodach mogliby brać udział jedynie Polacy, stąd też ograniczenie obcokrajowców w ligach, tak aby stworzyć nową generację polskich żużlowców i żeby miał kto ze sobą w tych finałach rywalizować.


16. Stworzenie profesjonalnej strony internetowej rozgrywek.

Dzisiejsza oficjalna strona internetowa Speedway Ekstraligi jest bardzo skromna. Należy stworzyć taką, która zapewnia kibicom relacje, zdjęcia i filmy. A może warto się też zastanowić nad niskobudżetową transmisją internetową na żywo (np. z jednej kamery, bez komentatora) tych meczów, które nie są pokazywane w telewizji?


17. Prowadzenie oficjalnych statystyk frekwencji na meczach.

Dane z Tarnowa z tego weekendu. Dwa razy po 8.000 widzów. Przecież to nonsens, na drugim łuku trybuny były wypełnione w zaledwie 1/4 jeśli nie 1/5.

Dzisiaj ilość widzów jest bardzo często zakłamywana. Może być znacznie zawyżona, czasami jest zaniżana. A są takie stadiony jak wrocławski "Olimpijski", gdzie co rundę szacowanie ilości widzów odbywa się na zasadzie "No, Mareczku, to ile dajesz? 4,5 koła? No dobra, to ja napiszę 4, bo SyFy i tak dadzą 3,5". Warto, aby kluby podawały oficjalne komunikaty z odczytu "kołowrotków" lub dotyczące ilości sprzedanych biletów. W szwedzkiej Elitserien przy okazji każdej jednej ligowej transmisji w oficjalnym panelu live SVEMO już od pierwszego biegu wisi jak wół informacja: "Publik: 2749". Koniec wątpliwości i radosnej twórczości portali. Czy nie mogłoby być w Polsce tak samo?

Chyba nie, bo nagle okazałoby się, że w kilku ośrodkach na mecze Ekstraligi chodzi średnio o kilka tysięcy widzów mniej.


18. Odrębny podmiot zarządzający żużlem.

Należy jak najszybciej, bezwzględnie oddzielić się od PZM-u, który jest jeszcze większym reliktem PRL-u niż PZPN. Działacze tego związku są tam głównie po to, by pobierać wysokie apanaże, nie dając nic w zamian. Patologie w sporcie motorowym nie dotyczą tylko żużla, ale również innych dyscyplin zarządzanych przez PZM. Działacze zajmują się tam wszystkim i niczym. Należy stworzyć coś na kształt federacji żużlowej, która przejmie dzisiejsze obowiązki PZM i będzie zarządzać Mistrzostwami Polski. Warto też chyba choć trochę ukrócić uprawnienia wspólników Speedway Ekstraligi, których jedynym celem jest ustalanie regulaminu rozgrywek dla własnych celów. A to kończy się coroczną biegunką legislacyjną.


19. Popularyzacja żużla w Warszawie.

Aby nasz sport wypłynął na szersze wody, warto wspierać w każdy możliwy sposób warszawskie środowisko żużlowe, tak aby za jakiś czas stworzyło prężną drużynę ligową. Lub przynajmniej przeprowadzić rundę GP na Stadionie Narodowym w Warszawie. To jest prawdziwy klucz od rozwoju naszej dyscypliny. Opiniotwórcze media, wielkie spółki, kapitały znajdują się właśnie tam. Nikt z tych podmiotów nie zainteresuje się żużlem, jeżeli będzie go znał tylko z kodowanej telewizji.


20. Popularyzacja sportu w innych dużych miastach.

Na chwilę obecną nas na to nie stać. Ale w przyszłości sądzę, że warto w taką rzecz zainwestować. Sprawa polega na tym, aby rozgrywać czasem finały IMP na torach jednodniowych w takich miastach, jak Szczecin, Katowice, Białystok, Olsztyn, Kielce, Radom. Stadiony są, a nuż, może mieszkańcom tych miast się to spodoba i zapragną własnej drużyny ligowej? Warunkiem jest również sprzedawanie biletów na takie zawody po jak najniższej cenie, a także rozdawanie biletów dzieciom w szkołach. Po to, by przyciągnąć jak największą rzeszę nowych fanów, z których część z czasem połknie bakcyla i zacznie za mecze płacić. Finał obowiązkowo w święto 15 sierpnia, zgodnie z najnowszą tradycją. Ale podkreślam, jest to melodia dalekiej przyszłości, takie moje science-fiction.

 
21. Zmiana naszego stosunku do światowego żużla.

Według mnie sport żużlowy na świecie odszedł już do lamusa, stał się bardzo kadłubowy. Grand Prix jeszcze się broni, ale w takim Drużynowym Pucharze Świata liczy się jedynie pięć, góra sześć poważnych reprezentacji. Nie widzę więc żadnego powodu, aby Polacy dopłacali do tego śmierdzącego interesu, na którym kokosy zbiera kilku cwaniaczków z BSI. Należy zrezygnować z wypłacania im horrendalnych haraczy za organizację turniejów Grand Prix. Przykład gorzowski najlepiej pokazuje, że tracą na tym nasze samorządy. Czyli pośrednio my wszyscy.

Na Mistrzostwach Świata i Europy traci też przede wszystkim polska liga. Piramida turniejów o Mistrzostwa Świata i Europy rozrosła się do niebotycznych rozmiarów, przez co dezorganizuje DMP. Zawodnicy są przemęczeni, nie mamy za dużo wolnych terminów, musimy czasem ustępować jakimś zawodom w Rumunii. Rozwiązanie jest jedno - mówiąc wprost należy przewartościować nasze podejście do wszystkiego, co nie jest związane z polska ligą.

Nasi działacze za granicą zabiegają o Grand Prix. OK. Kluby i samorządy, zamiast zarzynać się finansowo poprzez licytacje, powinny postawić twarde ultimatum. Albo wyłącznie jedna runda GP na Stadionie Narodowym w Warszawie, albo wcale. Albo stanowiska we władzach światowego żużla dla naszych rodaków, redukcja GP, IMŚJ i innych podrzędnych zawodów mistrzowskich do minimum, powrót do starych tłumików na całym świecie, albo bojkot rozgrywek międzynarodowych przez Polaków. To my, jako najważniejsi na świecie powinniśmy stać za sterem tego okrętu, a nie pozwalać się sterować innym. W razie czego, za dużo nie tracimy. My sobie bez nich poradzimy - oni bez nas nie. Nie można już dłużej być baranem dającym się aż tak strzyc.

Tutaj potrzebna jest jednak zmiana pewnej mentalności, bo dla niektórych poklepanie po plecach przez działacza z zagranicy i usłyszenie z jego ust, że "Polska is beautiful country" oznacza spełnienie najskrytszych marzeń sprzed 30 lat. A nie wiedzą oni, że taka serdeczność jest spowodowana radością drugiej strony z tego, że tak łatwo udaje im się osiągać swoje cele. Nie dość, że dajemy się doić, to jeszcze dziękują nam za to z uśmiechem na ustach, a my się cieszymy jak dzieci. Zmienić myślenie! Polska nie jest żużlową kolonią w sercu Afryki. To Polska powinna „trzymać za mordę” speedway na świecie.

 

Michał

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43