KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Ocena użytkowników: 5 / 5

Star ActiveStar ActiveStar ActiveStar ActiveStar Active
 

Lindbaeck SoN2018Tak to już jest w tym naszym żużlu, że bardzo długo czekamy na sezon, a kiedy ten już ruszy, to na nic nie ma czasu. Taki Robert Lambert w sobotę przed północą opuścił wrocławski Stadion Olimpijski po finale Speedway of Nations, a już o 13 musiał znowu przebierać się w kevlar i grzać silniki w dalekim Lublinie. Trochę to smutne, że ci chłopcy, którzy tak pięknie dają z siebie wszystko w walce o światowy prymat, nie mają nawet kiedy nacieszyć się ze zdobytych laurów i zwyczajnie odreagować. Powiedzcie kiedyś fanowi piłki nożnej, że po finale Mundialu futboliści mogliby się szybko ewakuować z miasta - gospodarza i pędzić na klubowy szlagier w Anglii czy Hiszpanii. Nie chodzi mi o klub nocny. Pewnie miałby ów delikwent minę niczym Dudek po ujrzeniu czarnej flagi. Taki już ten żużlowy światek. I jak oni mają nazajutrz powtórzyć te same wyniki w lidze? A przecież tego oczekują kibice. Swoją drogą, to naprawdę ciekawe i wykraczające poza kontekst sportowy - jak to jest, że tak łatwo oczekujemy tak wiele od ludzi znanych, w sytuacjach, w których - gdybyśmy sami się w nich znaleźli - mielibyśmy cały katalog racjonalnych argumentów i wyjaśnień, dlaczego nam nie wyszło. Tymczasem ci znani, oprócz maestrii w swoim fachu, mają te same trzewia, pali ich to samo słońce, męczą podróże, praca, a nawet - o zgrozo - odczuwają też zmęczenie psychiczne. Którego my, rzecz jasna, w naszej pracy nigdy nie doświadczyliśmy. Prawda?

 

Nie obejrzałem wszystkich ligowych meczów, wszystkich skrótów, relacji i opisów (myślicie, że pismaków w żużlowe niedziele nie zapraszają na Bardzo Ważne Uroczystości Rodzinne? Zapraszają, i Bogu dzięki! Świat żyje sobie własnym rytmem, ludzie zawierają uświęcone mocą sakramentu związki, posyłają swoje pociechy do Pierwszej Komunii, chrzczą te młodsze - zupełnie nic sobie nie robiąc z najważniejszych na świecie rozstrzygnięć w najlepszej na świecie lidze). Zerkam sobie tedy na pierwsze powtórki, wyniki - i co widzę? Bohaterowie są zmęczeni. Mistrz Świata Par/Drużyn/Narodów/Mistrz i już Emil Sajfutdinow w Tarnowie - 8 punkcików w 5 startach. Jego zołotyj towariszcz Łaguta Artiom Grigorjewicz - 14+2 w 6 biegach. Przed nim czapki z głów, choć nijak nie jest to lepsze niż 17 na 18 możliwych w piątek i 14+2 w sobotę. Drugi tytan "Nejszynsa" (a dla wielu, w tym niżej podpisanego, pierwszy) - Tai Woffinden. Też nieźle, 10 punktów, średnią 2.0 wyrobił. Ale we Wrocławiu z rywalami, z całym szacunkiem, ciut mocniejszymi od GKM-u wynik zrobił taki: (3,3,3,3,3,3) i (2,3,3,3,3,3) +3 w finale. Prosimy nie regulować odbiorników.

Janowski 9+3, Dudek 11. Brawo, bardzo dobre występy, choć z pewnością obaj powiedzą, że stać ich na więcej. Lindbaeck - to dopiero dramat. Nadspodziewanie dobrze radzący sobie w sobotę, na domowym torze w Grudziądzu zaginął w boju (0,1,-,-). Huckenbeck (1,d,-,-). Fricke: (w,1,-,-). To akurat oddaje jego formę z całej tegorocznej "parowej drużynówki". Czugunow - 6 pkt w 5 startach. Najczarniejszy z czarnych koni SoN (oprócz oczywiście Toninha) Jensen - 10+1 w sześciu. We Wrocławiu było 12+2 i 15. No i wreszcie lider GP, Fredrik Lindgren. W pierwszym dniu SoN jeździł naprawdę dobrze (13+1), w drugim poprzestawiał trochę naszych już w pierwszym wyścigu, sam się doprosił u sędziego o wykluczenie, a potem był już znacznie wolniejszy niż przywykliśmy widzieć. Dowoził "dwójki", ale brak prędkości najlepiej pokazał bój z Doylem i Fricke w 18. biegu. Freddie robił wszystko poprawnie, niemal perfekcyjnie, zadziornie pikował, wynosił się na szeroką, ale zamiast tradycyjnie przemykać między bandą a rywalem, był w stanie co najwyżej z nim się zrównać. I to był właśnie, wypisz-wymaluj, Lindgren z meczu Toruń - Częstochowa. Nie zawalił kompletnie (10/6), ale nie pozwolił wygrać, nawet uratować bonusa. - Troszkę widać, że Fredka jest przemęczony po Speedway of Nations - tłumaczył podopiecznego trener Cieślak. A może oprócz samego jeźdźca także sprzęt został przemęczony solidną dawką żużla? Pamiętajmy, że oni mieli trening i 6 biegów w niesamowicie upalny piątek, 6-7 biegów w sobotę, a za chwilę 5-6 w niedzielę. To musi dać się odczuć, i w materii żywej, i martwej.

Kto najlepiej, prócz Łaguty, zniósł te trudy? Jason Doyle i Kenneth Bjerre (on akurat w końcówce SoN oglądał już jak jeździ rez. Jakobsen). I jakoś tak wyszło, że to właśnie oni poprowadzili swoje ligowe drużyny do zwycięstw w najciekawszych meczach kolejki. Wspierani wydatnie przez kolegów będących poza kadrami reprezentacji. W Tarnowie jak lodołamacz parł do przodu niezawodny, jak zwykle zresztą, Nicki Pedersen (14), a w Toruniu bez punktów Holderów i "trójek" każdego z pozostałych tych 12 "oczek" Doyle'a nic by nie dało. Niemniej to właśnie "Kangur" i mały Duńczyk odwalili najtrudniejszą część roboty. Polecam obejrzeć zwłaszcza ostatnie wyścigi w Mościcach i jazdę Bjerre. Z uderzeniem w bandę włącznie. Jak oni wyprowadzili w pole z ustawieniami Kołodzieja, który na tym torze własne zęby zjadł - nie mam pojęcia. Chyba częściej musi się tam psuć polewaczka, a zamiast niej rosić nawierzchnię wóz strażacki...

StrażPożarna-Tarnów

 

 

 

 

 

 


Lipiec 2013 - derby i podobnie specyficzna "polewaczka", a po meczu prezes Marta Półtorak domagająca się walkowera dla Stali Rzeszów. Tak wtedy pisaliśmy o tej sprawie

Oczywiście z miejsca pojawiły się teorie spiskowe, że to trzykrotne 1:5 w końcówce meczu nie było dziełem przypadku. Problem pojawia się, kiedy "wiedzący, że tak miało być", proszeni są o przedstawienie strategicznego celu tej misternej intrygi. Dlaczego Unia Leszno miałaby oddać punkty imienniczce z Tarnowa? Może ktoś wie?


Z tymi kierownikami startu, bardzo wrażliwymi na przepisowe ustawienie zawodników pod taśmą (jakoś tak zawsze tych w białym i żółtym kasku), to w naszej lidze bywało ciekawie. Tak mi się przypomniało:

Ta nieprzyjemna sytuacja pomiędzy Matejem Žagarem a kierownikiem startu była jedynym zgrzytem w dobrym, zaciętym spotkaniu Get Well - Włókniarz (50:40). Nie tyle nawet wpłynęła na jego wynik (choć, gwoli ścisłości, przed startem do 13. biegu było 40:32 i goście wciąż mieli szansę na zwycięstwo), co stanowi niebezpieczny sygnał na przyszłość. Jeśli bowiem wierzyć słowom Leszka Demskiego wypowiedzianym w Magazynie PGE Ekstraligi, to równie dobrze w kolejnym meczu jakiś nawiedzony miejscowy funkcyjny może przeszkadzać gościom pod taśmą, a sędzia będzie milcząco akceptował te harce.

Na razie w Toruniu powiało optymizmem. Wreszcie. Jacek Frątczak odetchnął, kibice są szczęśliwsi. Zaczyna to mieć "ręce i nogi". Myślę, że warto jednak zachować umiar i nie dać się ponieść jednej z naszych narodowych przywar, czyli popadaniu ze skrajności w skrajność. Jeszcze wczoraj Toruń był "zlepkiem przypadkowych najemników", dziś niektórzy widzą w nim rozpędzającą się lokomotywę, która jeśli wjedzie do play off, to wyhamuje najwcześniej w finale. Z czwórmeczu z ekipami Barona i Cieślaka na razie wychodzą dwie porażki i jedno zwycięstwo, okraszone cennym punktem bonusowym. Ten punkt, pamiętajmy, wyrwany został w ostatniej akcji dnia. W sposób piękny, ale o jakiejś deklasacji częstochowian w dwumeczu nie ma mowy. Forma Doyle'a ustabilizowała się na poziomie porównywalnym do tej z ubiegłego roku, pozostali potrafili - wreszcie w komplecie - wygrywać wyścigi, Iversen po przerwie przypominał w końcu zawodnika z minionych lat. To wszystko prawda, warto jednak zauważyć, że najlepszy mecz torunian (chyba nawet lepszy niż ten ze Spartą) zbiegł się ze słabszym występem obcokrajowców Włókniarza: Lindgrena i Žagara. "Jeździ się tak, jak przeciwnik pozwala" - to zawsze w sporcie będzie prawdą, niemniej już dzień wcześniej tzw. gołym okiem widać było, że szwedzki as "Lwów" przegrywa ze wszystkimi liderami rywali (poza porozbijanym Huckenbeckiem), co gorsze, męczy się bardzo, żeby dojechać do mety przed tymi teoretycznie słabszymi. Nie tyle wskutek swojej słabości, co wskutek braku prędkości. Takie słabsze momenty się zdarzają i z reguły nie trwają długo. Prawdziwą siłę torunian zweryfikują kolejne mecze, zwłaszcza te wyjazdowe. Wtedy okaże się, ilu zawodników zdoła powtórzyć wysoką formę z Motoareny.

Lindgren vsGKM2018

 


To o co walczono na tym "Olimpijskim"? To ciekawa historia, bo pamiętam, że w tygodniu poprzedzającym finał najpierw oklejono Wrocław billboardami z wielkim tytułem "Mistrzostwa Świata na Olimpijskim!", co wśród śledzących na bieżąco żużlowe media wywoływało promienne uśmieszki, bo przecież dopiero co Armando Castagna tłumaczył wszem i wobec, że to nie żadne mistrzostwa świata, tylko "mistrzostwa of nejszyns" - tak jak w motocrossie i gdzieś tam jeszcze. I tak ma być, i to jest fajne. Nie minęły dwa dni, a marketingowcy WTS-u, niczym na zawołanie, rozesłali po redakcjach newsa z wypowiedzią niejakiego Torbena Olsena, potwierdzającego rangę mistrzowską imprezy. Wesoło wypadł w tej sytuacji włoski Armando. Najwyraźniej szef światowego żużla sam nie wie, co organizuje.

Pan Torben, zdaje się, jest pracownikiem BSI, więc pewnie potwierdziłby każdą rangę, z feldmarszałkiem włącznie, ale jeśli to on ma rację, a Castagna doznał pomroczności jasnej i plótł androny, to nadal nie pojmuję - dlaczego "to" się nazywa Speedway Narodów, a nie Mistrzostwa Świata Par? Po to, żeby później stawać na głowie i udowadniać, że to są Mistrzostwa Świata Par?

To wbrew pozorom nie tylko smęcenie przywiązanych do tradycji kibiców - konserwatystów, bolejących nad tym, że ani to następca DPŚ, ani kontynuacja MŚP, takie nie-wiadomo-co, ale także całkiem konkretne, mierzalne kwestie. I dla żużlowców, i dla potencjalnych miast organizatorów, zwłaszcza kiedy jest szansa wyrwać ministerialne pieniądze (a nie oszukujmy się, głównie o pieniądzach myśli każdy organizator).

Tak sobie głośno myśląc wpisałem w google frazę "ustawa o sporcie dofinansowanie imprez mistrzowskich" - i oto, co wyskoczyło:

Puchar Świata w skokach narciarskich z pewnością to kryterium spełnia. Mistrzostwa Europy w podnoszeniu ciężarów też. Niechby nawet ME kadetek w czymkolwiek. Ale Spidłej of Nejszyns, trzymając się definicji Castagni? Coś mi się wydaje, że ten glejt z potwierdzeniem mistrzowskiej rangi będzie ważny jak pieczęć Rządu Narodowego w styczniowym zrywie. Glejt, który ponoć ma pan Torben. A jak nie, to każda kolejna edycja też będzie mocno w Torbe.

SpeedwayOfNations2018Zdj. z fanpejdża PoKredzie.pl, autor Tomasz Kubicki


To taki chichot żużlowego losu, istna przekora sportu, że ten turniej, już na dzień dobry pokarany regulaminem tak absurdalnie głupim, że wymyślić coś głupszego byłoby wyzwaniem, przyniósł nam tak znakomicie przygotowany tor i tak piękne ściganie. Z jednej strony mieliśmy speedway na TAK i akcje takie, że należy sobie tylko życzyć, byśmy choć raz jeszcze w tym roku trafili na takie zawody, z drugiej - rzędy pustych krzesełek, idiotyczne "play-offy", niedorzeczności w stylu "wykluczenia się sumują, bo turniej jest jeden" (w porządku, niechaj tak będzie), ale zawodnik niezdolny do jazdy, którego lekarz zawodów wysłał do szpitala, następnego dnia już mógł jeździć...

Jak to dobrze, że w tym finale znaleźli się Rosjanie i Brytyjczycy i jakoś da się to wszystko obronić wersją, że "rozstrzygnęli między sobą" (tak jakby wcześniej w 19. biegu nie rozstrzygnęli...), bo inaczej - szkoda gadać. Rzeczywiście mielibyśmy postulowane przez Castagnę pokazowe show dla gawiedzi.

Oczywiście, zawsze znajdą się zwolennicy tezy, że w sporcie liczy się umiejętność wygrania tego ostatniego wyścigu czy meczu. Świetnie. Rozstrzygnijmy zatem, postuluję, losy tytułu IMŚ na tych samych zasadach. Niech sobie jeżdżą 10 czy 12 rund, zbierają punkty, a potem ten pierwszy niech ma przywilej awansu do biegu finałowego z urzędu, ten drugi z trzecim niech powalczą o to w barażu. Przecież też dobrze jeździli, zuchy. Ostrzeżenia się liczą, Žagaru nie wolnu w koleinu. Jedziemy!

Coś jeszcze powinienem napisać o występie naszych, ale po usłyszeniu jak trener Cieślak musi już powoływać się na świadków, którzy słyszeli, jak mówił swoim podopiecznym, żeby uważali, bo ostrzeżenia się sumują, a Janowski z Dudkiem zgodnie twierdzą, że "nikt im nic nie mówił", wolę zachować w pamięci tylko ten piękny speedway i tego Taia balsamicznie odświeżającego archetyp żużlowca-parowca (w końcu Taitanic, nie?).


Jakub Horbaczewski

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43