Nie zastanawiało nikogo z was nigdy, dlaczego w Bydgoszczy środowisko żużlowe jest takie słabe? Tak określił je między innymi obecny prezydent miasta, Rafał Bruski. Poprzez środowisko żużlowe rozumiem szerokie spektrum; od tych, którzy przynajmniej kręcą się wokół stadionu i śledzą wyniki drużyny (a czasem nawet chodzą na zawody), po tych, którzy są jej działaczami i zawodnikami. Co się stało z kibicami Polonii? Jeszcze w roku 2002 atmosfera na stadionie była przednia. Nie wymagała "wspomagaczy" ze strony zorganizowanych grup kibicowskich. Pewnie jakieś zawsze były, ale nie pisano o nich w gazetach. Przeciętny kibic nie musiał nawet zdawać sobie sprawy, że coś takiego na stadionie istnieje. W 2004 r. mieliśmy sezon o przetrwanie, a mimo to frekwencja na stadionie oscylowała w granicach 7 tysięcy, co i tak na Polonii uważano za marność. Dziś o takiej możemy coraz częściej tylko pomarzyć, co zresztą pokazał mecz 9. kolejki ze Stalą Gorzów, a i derby w porównaniu do dawnych lat wypadły blado. Mam do was wszystkich pytanie: po co komu klub żużlowy w Bydgoszczy?!
A. Dla zaspokojenia potrzeb grupki fanatyków?
B. "Bo tak"?
C. Dla konkretnych profitów?
- D. Dla miasta! - padnie zapewne odpowiedź.
Miasta? A konkretnie? Może chodzi o władze miasta?
- Jego mieszkańców!
Rozwiń proszę.
- No... mają frajdę.
A bez żużla nie mieli?
- Ale żużel jest najlepszą frajdą!
To dlaczego stadion jest prawie pusty?
- Bo jest stary i zniszczony.
To do oglądania żużla potrzebne są warunki na miarę 5-gwiazdkowego hotelu? W Krośnie i Pile są jeszcze gorsze, a bywają na nich komplety publiczności, mimo że ich drużyny jeżdżą w II lidze.
- Ale świat poszedł do przodu i kibice są coraz bardziej wymagający!
Moment! Zaraz! Czyją zachcianką był żużel? Kibiców, czy ludzi, którzy go wskrzesili, by mieć z tego jakieś zyski?
- Nie! Żużel jest dla kibiców!
Skoro jest dla kibiców, to niech teraz chodzą i za niego płacą!
- No dobrze, ale kto płaci, ten ma prawo wymagać!
Zgadzam się, ale nas nie stać na takie luksusy jak błyszczący stadion, a wpływy z biletów przynoszone przez garstkę kibiców są niewystarczające.
- To niech miasto zbuduje nowy stadion!
Dlaczego miasto? A jakie korzyści miałoby mieć z tego miasto?
- Reklama Bydgoszczy!
Walka o przetrwanie reklamą Bydgoszczy?
- Bo Miasto nie robi wystarczająco dużo, żeby pomóc klubowi!
Może radni uznali, że jednak Polonia chluby Bydgoszczy nie przynosi? Spadająca frekwencja. Słabnące środowisko żużlowe. Ciągły bałagan w klubie.
- To nie tylko reklama Bydgoszczy. To także obowiązek miasta!
Organizować kibicom rozrywkę?
- To nie tylko rozrywka. To tradycja. Polonia to duma miasta! Przez lata najlepiej promowała Bydgoszcz!
I co się stało?
- Upadła...
Dlaczego?
- Byli działacze doprowadzili do tego, że klub popadł w długi!
Skoro wydatki na zawodników przewyższały wszystkie wpływy z biletów, to klub naturalnie musiał upaść.
- Miasto powinno ratować upadające kluby sportowe!
Jak?
- Łożąc pieniądze na nie.
A skąd miasto ma wziąć te pieniądze?
- Ze swojej kasy.
Chwila, moment. Na kasę Miasta Bydgoszcz składa się pareset tysięcy mieszkańców, a na stadion przychodziło w dobrych latach maksymalnie 14-17 tysięcy. To niedemokratyczne!
- A stadion Zawiszy wyremontowali podwójnie w ciągu 4 lat!
I to przyniosło jakieś profity? Stadion Zawiszy jest zapełniany?
- No właśnie NIE!
To skąd pewność, że remont stadionu Polonii zapełni go po brzegi kibicami?
- Jak już jednym dał, to niech da i drugim!
A może trzecim i czwartym też? Chemikowi przydałby się nowy, Gwieździe też.
Będziemy mieli trzy zespoły piłkarskie w Ekstraklasie, a może i cztery, bo razem z KP Polonią!
- Chyba kpisz. To są niszowe kluby... bez kibiców.
Gwiazda była pierwszym polskim klubem w Bydgoszczy, jej się chyba najbardziej należy?
- Nie obchodzi mnie Gwiazda, chcę Wielkiej Polonii i już!!! Młodzież będzie się rozwijała. Nie będzie siedziała przed komputerem! A najlepiej jeździła na motorach i zdobywała mistrzostwo świata!
Tak, tak... bo my już tylu mistrzów wydaliśmy... Nie to co Duńczycy... Oni mają mizerne stadiony, z trawą zamiast trybun... A nie, zaraz... Chyba jednak trochę tych mistrzów mają. A Australijczycy? A Amerykanie? Ci mają tory jeszcze krótsze od tych brytyjskich, a jak chcą zobaczyć trybuny, to idą na futbol amerykański, hokej, koszykówkę i baseball.
Ale kibic wie lepiej. Jak kibic coś już powie, to należy przed nim uklęknąć, rozłożyć czerwony dywan i bić mu brawo. Kibic wie wszystko. Zna rozwiązania na wszelkie problemy swojego klubu. Bodajże w 2005 r. (nie pamiętam już dokładnie) kibice Polonii po raz pierwszy usłyszeli na stadionie od spikera o nowo powstałym Stowarzyszeniu Pomagamy Polonii. Okazją do zaprezentowania się publiczności była akcja "taca". Całkiem szczytna. Grupka chłopaków biegała z czapkami po trybunach i prosiła o wsparcie dla rzekomego rozwoju młodych adeptów żużla. Od tamtej pory "doradzają" zarządowi klubu, jak ma budować markę bydgoskiego speedwaya. Do ich sukcesów należy m. in. wyrzucenie prezesa Leszka Tillingera, co w efekcie sprawiło, że co roku mamy innego, bo każdy kolejny się nie sprawdza.
Jak więc uratować klub tym razem? Pytam wielkich mędrców Polonii. Co robić?! Co zrobić z Polonią?!
- Ja wiem!
Kimżeś?
- Jam jest Wielki Kibic z rodu Kibiców Wielkiej Biało-Czerwonej Polonii!
Na Boga! Nareszcie! Cóż mamy czynić, o Wielki Polonisto! Bądź łaskaw i doradź nam, jakie kroki mamy podjąć dla odbudowania naszej Wielkiej Wielosekcyjnej Polonii?!
- Sprowadzić z powrotem Jego Ekscelencję Tomasza Golloba, razem z jego bratankiem, księciem Oskarem!
Cyk, mach, myk! Zrobione! To wszystko, o Najświetlejszy?
- Nie! Należy zbudować PAŁAC z trybunami sięgającymi nieba, by żaden nikczemny i podły płot już nigdy nie mógł zasłonić oczom Wielkopolonistów ich teatru marzeń. Następnie nasz PAŁAC musimy zadaszyć, by uchronić go przed siłami natury, wtedy żaden spektakl nie zostanie przerwany!
Hmm... Wszystko pięknie i cudownie, o Wielki, gdyby nie mały szczegół.
- Co się stało?!
Te wszystkie przedsięwzięcia będą nas kosztowały ok. 110 milionów złotych.
- A skąd te 10 na końcu?
No skoro mamy mieć czterech Gollobów...
- Jak to czterech?
W pakiecie dostaniemy jeszcze hrabiego Jacka i cara Władysława.
- Eee tam.
Z całym największym możliwie szacunkiem, Wasza Świętobliwość, ale jakie "eee tam"?
- No co , co...? Przecież i tak miasto za to zapłaci.
Jeśli Miasto Bydgoszcz ponosi tylko straty z tytułu posiadania prawie na własność Żużlowego Klubu Sportowego Polonia Bydgoszcz, to po co ma go utrzymywać? Ktoś powinien miasto wspomóc. Kto? Może kibice? Jeśli kibice nie przychodzą na stadion, to znaczy, że coś zostało zrobione NIE TAK.
Tylko co? Mam tu swoją teorię, ale może najpierw powróćmy do kwestii poruszonej już na wstępie - słabego środowiska żużlowego w Bydgoszczy. Musiałbym się tu cofnąć aż o 93 lata i znowu przypomnieć do znudzenia powtarzaną piękną historię klubu z nad Brdy... i Wisły. Jest to dla mnie wyjątkowo męczące, dlatego pozwolę sobie to troszkę skrócić, dobrze? Zaczynamy:
1. Rok 1920. Edmund Szyc dostaje pracę w fabryce cegieł w Bydgoszczy i wpada na pomysł założenia klubu sportowego, którego celem miało być krzewienie patriotyzmu w powracającej do swych polskich korzeni Bydgoszczy. Na zebraniu pierwsi działacze wybierają zarząd, nazwę i barwy. Tak powstaje Klub Sportowy Polonja Bydgoszcz, z takim oto herbem:
Pierwszy herb: zielony kolor był swego rodzaju ukłonem w stronę Edmunda Szyca, założyciela Warty Poznań, której barwami do dziś są biel i zieleń.
2. [cytaty z Wikipedii]:
"W międzywojennej Bydgoszczy istniały dwa kluby żużlowo-motocyklowe - Klub Motocyklistów Bydgoszcz powstały w 1925 roku oraz Klub Motocyklistów Związku Strzeleckiego. Pierwsze zawody żużlowe w grodzie nad Brdą odbyły się w 1930 r."
(...)
"...działacz Polonii, Saturnian Wasilewski wiosną 1946 roku wysunął propozycję, by ci sami motocykliści działali w ramach innego klubu. Takim sposobem w maju 1946 r. przy BKS Polonia powstała sekcja żużlowa. W sekcji tej działali sportowcy KMB, Strzelca oraz Polonii."
(...)
"Z chwilą powstania sekcja liczyła 70 członków i działała na zasadach dużej autonomii. Również w 1946 roku w Bydgoszczy przy Milicyjnym Klubie Sportowym Partyzant powstała sekcja motocyklowo-żużlowa."
(...)
"Na przełomie 1948 i 1949 roku władze państwowe wydały dekret, który mówił o przystąpieniu klubów sportowych do zrzeszeń. Zarząd Polonii był zmuszony rozwiązać klub. Wszystkie sekcje i cały ich majątek z częścią zawodników przekazano milicyjnej Gwardii (wcześniej Partyzant). Klub jako milicyjny funkcjonował do 1990 roku. Jednakże nazwa "Gwardia" już w 1957 przestała funkcjonować i od tamtego roku, aż po dziś dzień nosi nazwę "Polonia". Warty jest jednak podkreślenie fakt, że Polonia działająca w ramach resortu milicyjnego z klubem działającym do 1949 roku nie miała zbyt wiele wspólnego."
I... STOP! Dla zwolenników socjalizmu mam przykrą wiadomość. Będzie trochę anty-socjalistycznie, a zacznie się PRO-kapitalistycznie. Jakim klubem nie była Gwardia / GKS Polonia / BKS Polonia - na markę sekcji żużlowej składają się działania wszystkich jej działaczy. Od tego "nieszczęsnego" 1949 roku aż do roku 2003 kibice w całej Polsce bydgoski żużel zapamiętali z następującymi symbolami:
Herb z najdłuższym stażem. W latach 90-tych przeszedł tylko niewielką modyfikację, w postaci zmiany koloru napisów na żółty...
...oraz dodaniem koła motocykla z wkomponowanym weń napisem Bydgoskie Towarzystwo Żużlowe i białym napisem "Polonia" na samej górze, kształt i barwy pozostały jednak te same.
Gryf na plastronie czerwono-biało-niebieskim. Na zdjęciu: Jacek Gomólski
I tak było aż do roku 2007, kiedy Polonia po raz pierwszy od czasów przejęcia klubu przez milicję, "odcina" niebieski kolor.
Jak powstaje od tamtego roku marka Polonii? Wzorowo. Dwa spadki do I ligi, ciągła walka o utrzymanie, utrata najlepszych żużlowców: Piotra Protasiewicza, Andreasa Jonssona, Emila Sajfutdinowa. Z poprzedniego klubu, BTŻ Polonii, został tylko Szymon Woźniak (w miniżużlu reprezentował barwy BTŻ Polonii, zadebiutował w lidze jako zawodnik ŻKS) i poniekąd Krzysztof Buczkowski - piszę poniekąd, bo miał 2-letnią przerwę w startach w Polonii.
Tytułowy "rebranding", jak uczą mądre podręczniki, to proces zmiany postrzegania marki, który najczęściej wiąże się ze zmianą nazwy firmy lub produktu, jej wizerunku oraz logo. Zastanawiam się tedy czy ten polonijny rebranding był dobrym pomysłem. Został on podyktowany głównie przez wcześniej już wspomniane Stowarzyszenie Pomagamy Polonii, dodatkowo przez grupę Ultras From Polonia oraz Polonia Bydgoszcz Net Fans. Ci ostatni akurat jeszcze w 2004 roku wieszali na płocie flagę z niebieskim pasem.
Ja też miałem taką flagę - trójkolorową. Przez dwa sezony wieszałem ją na płocie, mimo że kibole odwiązywali ją i rzucali w piach. Raz chciano mi ją zabrać, ale jeszcze wtedy, jako 15-latek, pobiegłem i najpewniej tylko małoletniości zawdzięczam, że mi ją oddano i nie dostałem po mordzie. Tu jednak nie chodzi o mnie, a o wizerunek tego klubu. Wizerunek, który zdeptano. Jak moją flagę, wytarzano w błocie. Ale co tam!
Polonia jest biało-czerwona. I co z tego? Wiecie z czym mi się biało-czerwona Polonia kojarzy? Z nędzą. Z przegraną i prawdziwym upadkiem żużla w Bydgoszczy. Kibice noszący biało-czerwone - dodam polonijne szaliki, bo nie chodzi tu o szale z napisem "Polska gola!" czy "Adam Małysz" - odrzucili całą historię EKSTRALIGOWEGO żużla, zapomnieli o tym, czym był ten klub. Nagle stał się on tylko i wyłącznie symbolem ucisku władzy, komuny i policji. Ci "patriotyczni" i "bogobojni" kibice zapomnieli, a może nie są tego świadomi, że całe niemal tutejsze środowisko żużlowe było "niebieskie". Przecież od 1949 do 1990 roku Polonią zarządzała milicja obywatelska. Pracownicy klubu na co dzień zarabiali pieniądze na komisariacie. Niewielu kibiców o tym wie, ale pracownicy milicji mogli dobrowolnie oddawać część swojej pensji na Polonię. I bardzo wielu to robiło! Niestety, w zgodzie z linią partii, prześladowali wrogów komuny, zwolenników demokratycznych przemian, "Solidarność", a pałami tłumili głosy niezadowolenia Polaków z sytuacji panującej w kraju. Może nie ad personam, nie ci konkretni - polonijni, ale zakładając niebieski mundur, chcąc nie chcąc, firmowało się te zasługujące na pogardę działania. Koszmarny paradoks polegał na tym, że niejednokrotnie rękę podnoszono na ludzi tak samo wierzących w bydgoski żużel i wspierających Polonię. Dlatego w tym aspekcie jak najbardziej rozumiem kibiców, którzy chcą odciąć swój ukochany klub od tej przeszłości. Wszak policja kibicowi nigdy przyjazna nie była.
Przyjrzyjmy się jednak innemu zjawisku. Jerzy Matuszak, którego akurat bardzo lubię, też pracował - jeżeli nadal tego nie robi - w policji. Kręcił się koło Polonii w latach 80-tych i pod koniec tamtej dekady otrzymał rolę spikera, w której, w mojej opinii, sprawdza się dość dobrze. Nieodżałowany Zdzisław Rutecki, były zawodnik i trener Polonii, przez całą karierę sportową i po jej zakończeniu też był policjantem. Z niego i pana Matuszaka nikt nigdy nie szydził, ale już z Waldemara Cieślewicza jak najbardziej. Waldemar Cieślewicz także pracował w policji. Piszę "pracował", bo nie wiem co porabia obecnie, ale chyba nadal jest funkcjonariuszem. Pamiętacie środową transmisję z Derbów? Kogo ciągnął za język reporter nSport, by ustalić, czy na milicyjnym etacie wypisywał bloczki z mandatami? Podaję te wszystkie przykłady po to, by pokazać, że od przeszłości nie da się uciec jednym pociągnięciem pióra. Prawie całe środowisko, które odstraszono od tego klubu, było związane z policją. Wielu kibiców, którzy przychodzili w latach 90-tych na stadion to byli członkowie rodzin policjantów, pion administracyjny policji, ich znajomi, którym żużlowego bakcyla zaszczepiono. To była armia ludzi. Do dziś tam przychodzą, choć oczywiście już nie tak licznie, a może to właśnie ich na stadionie brakuje?
Podkreślę jeszcze raz - nienawidzę socjalizmu. Ubóstwiam kapitalizm i wolność gospodarczą. Do wszelkich form ucisku przez państwo czuję pogardę. Dlaczego więc, nadstawiając karku pod nieuchronną w sieci agresję, tak krytykuję kibiców, którzy chcieli odwrócić historię Polonii?
Bo w kapitalizmie liczy się rozpoznawalność marki. Jeżeli marka jest solidna, zakorzeniona na rynku, to pomimo kryzysu zawsze łatwiej znaleźć dla niej inwestorów. Łatwiej można przywrócić jej dawny blask, kiedy znajdzie się w tarapatach. Polonia w 2006 roku nie była bogatym klubem, a klubem, który sobie po prostu radził. Rebranding Polonii nie tylko został przeprowadzony w złym czasie, ale także kompletnie nieprofesjonalnie. Przecież nikomu dziś biało-czerwona Polonia nie może kojarzyć się z Drużynowym Mistrzostwem Polski, Tomaszem Gollobem, Mieczysławem Połukardem, Piotrkiem Protasiewiczem czy Henką Gustafssonem, już nie mówiąc o "Jutrzence Polonii". Ponadto klub, którego kibice łatwo zmieniają barwy, pod wpływem - powiedzmy - nawet kilkudziesięciu ludzi, to bardzo słaba firma, z bardzo słabym zapleczem. Działacze Polonii wykazali się nieznajomością rynku sportowego w Bydgoszczy, będąc zbyt pewnymi, że to Polonia jest najsilniejsza w mieście i nic jej nie grozi ze strony konkurencji. Czy na pewno? Jeśli przeprowadzono rebranding tylko dla kilku klientów, to jak stabilność marki mają dostrzec potencjalni inwestorzy? Od 2003 roku ten klub zmieniał logo AŻ 4 RAZY! Kibice dziwią się, że nie przyjęto od razu herbu trójkątnego, tylko bawiono się nieznanym w Bydgoszczy białym gryfem. Później, kiedy nowy zarząd na czele z Marianem Deringiem zaakceptował herb trójkątny, zaczęło się makabryczne kombinowanie z wieloma jego wersjami i ostatecznie... zostawiono herb z amatorsko wykonanym wieńcem i szarfą. Jednak należy zadać sobie pytanie, dlaczego w ogóle tak kombinowano? Bo być może ten herb nie jest atrakcyjny! Działania przed obecnym sezonem pokazały, że jest on wręcz niefunkcjonalny! Nie można w nim dodać żadnego napisu, dostosować go do rozpoznawalności marki, jako marki BYDGOSKIEJ. Sam napis "Polonia" nie może wystarczyć. Kiedy tworzy się coś nowego, ludzie spoza klubu i samego miasta muszą wiedzieć, że dany klub jest akurat z Bydgoszczy, a nie ze... Słupów.
Wersja pierwotna kibiców. Bardzo ważne jest podkreślenie, że ten pierwotny herb Polonii ma ciemniejszy odcień od obecnego, klubowego.
Herb LZS Polonia Słupy
Herb po liftingu przeprowadzonym przez pijanego chirurga
Zmieniono kształt i, nie wiedzieć czemu, także czcionkę, na brzydszą. Na dzisiejsze czasy ten herb nie nadaje się do tworzenia nowej silnej marki sportowej. Dziwi mnie, dlaczego w ogóle Leszek Tillinger, były prezes Polonii, pod koniec 2006 roku zdecydował się na taki krok, jak zmiana herbu i przyjęcie nowych barw. Przecież on przy tym klubie też spędził wiele lat. To on z Bogdanem Sawarskim, tworzył nowy, samodzielny klub żużlowy. A tu nagle dał się przekonać grupie kilkunastu, może kilkudziesięciu zorganizowanych kibiców. Dał się przekonać po 3 bardzo owocnych latach BTŻ Polonii, która po jednym sezonie o utrzymanie, już w dwóch kolejnych zdobyła kolejno srebrny i brązowy medal DMP! Niestety to chyba jednak pokazuje, że kibice mieli co do niego rację. Ten człowiek naprawdę nie nadawał się do sprawowania funkcji prezesa.
Zastanawia mnie jeszcze, co z resztą kibiców na stadionie? Tak łatwo dali się przekonać do nowej twarzy Polonii? A gdzie są teraz? Gdzie na stadionie są teraz ci, którzy wybrali drogą głosowania prasowego nową twarz Polonii? Gdzie flagi na płotach? Gdzie powiew szalików? Gdzie głośne okrzyki? Gdzie atmosfera, która panowała jeszcze w 2006 roku, towarzysząca zdobyciu przez Polonię ostatniego jej medalu w DMP?!
MetaByd