Uprzedzamy - to nie jest wywiad sensu stricte, a jedynie zapis fragmentu niedawnego spotkania autorskiego, jakie zorganizowano w Warszawie z okazji premiery książki „Testament Diabła”. Fragmentu, gdy do mikrofonu przeznaczonego dla publiczności dorwał się nasz wysłannik. A jak już się dorwał, to nie chciał puścić. I mikrofonu, i Golloba. Z tych czterech zadanych pytań zrobiła się zaskakująco obszerna wypowiedź, więc… zapraszamy do lektury.
Mam pytanie odnośnie Grand Prix na Stadionie Narodowym, skoro już jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Powiedział pan, że będzie się starał "nie przeszkadzać kolegom jadącym o tytuł", ale czy nie jest tak, że jednak chciałby pan spróbować wygrać po raz 23. i wyrównać rekord Crumpa?
No właśnie, to jest to, że zaczynają mnie łapać za słowa (śmiech). Oczywiście, powiedziałem tak, bo wystartuję tylko jako osoba zaproszona na tę edycję. Zdaję sobie sprawę, że w tym ostatnim, czy dwóch ostatnich Grand Prix liczy się każdy punkt. To była taka moja normalna myśl, że pojadę, oczywiście będę chciał zdobywać i wygrywać, natomiast nie chciałbym przeszkadzać przede wszystkim Polakom, bo sobie zdaję sprawę, i sam wiem jak to boli, w ostatnich zawodach przegrać tytuł czy jakikolwiek medal dwoma-czterema punktami. Ale myślę, że nikt nie będzie miał za złe i te pierwsze zawody pójdą w takim sportowym akcencie, a to, co będę mógł, oczywiście zrobię. No właśnie… (westchnięcie) pan znów to powiedział: "czy wyrównam rekord?". Proszę sobie wyobrazić, że przez te 20 lat, albo 36, bo tyle jeżdżę w sporcie zawodowym, wszyscy się mnie pytali: "kiedy zostanę mistrzem świata?", "a czy będę?”, "a nie będę?”, "a w tym roku?”, "a nie w tym roku?”, więc.. być może wyrównam ten rekord, jeżeli nie – nic się nie dzieje, będę jechać dla sportu, dla kibiców, dla tej atmosfery żużlowej w naszym kraju, na pięknym Stadionie Narodowym. To jest rzecz niesamowita, bo mało brakowało i bym tam nie startował… Zawsze powtarzałem i powtarzać będę, że mamy piękny stadion narodowy, a żużel jest dyscypliną… właśnie narodową. Oczywiście, jest też piłka nożna, ale tak się składa, że na Narodowym w kwietniu wystartuje nasz sport narodowy. A ja w nim wezmę udział. To jest rzecz niesamowita.
Dlatego tym bardziej myślę, że nie warto Kasprzakowi czy Hampelowi odpuszczać tego jednego punktu…
(śmiech)
…bo jeżeli mają sobie poradzić, to i tak sobie poradzą. Będą mieli jeszcze 11 rund, a pan już nie.
Oczywiście. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby dobrze się zaprezentować, żeby pomachać kibicom, żeby oni też się cieszyli. Ale ja jestem człowiekiem, który stoi na ziemi i zdaję sobie sprawę, że ci którzy przyjadą nie będę rowerzystami, ale na tyle, ile będę mógł, bezpiecznie, będę chciał wygrywać.
A kogo widzi pan jako następnego polskiego mistrza świata?
Bardzo szczerze odpowiem, to jest moje zdanie: wiemy, jak jechał w zeszłym roku Krzysiu Kasprzak. Krzysiu Kasprzak jest człowiekiem… to jest poznaniak. Charakter niesamowity. Nieustępliwość. Ja uważam, że Krzysiu na pewno będzie się liczyć w stawce i walce o tytuł mistrza świata, pod warunkiem, że dojdzie do porozumienia z tłumikami. Na tę chwilę ma jeszcze problemy i to widzimy, natomiast jechać potrafi. Co do Krzysia, nie mam złudzeń. Na pewno - jestem przekonany, że tak będzie - do walki o tytuł mistrza świata wróci Jarek Hampel. Dlatego, że weszły te tłumiki z przelotem, może mniejszym, albo podobnym. Jarek pięć lat temu miał bardzo dobrze przygotowany sprzęt na te przelotowe tłumiki. Ja mu ten tytuł zabrałem. Więc uważam, że Jarek wróci do gry, ostatni sparing w Zielonej Górze mówi sam za siebie, bo zrobił komplet, 14+1. Jeżeli dzisiaj w Toruniu [rozmowa odbyła się przed I rundą SBPC - dop. red.] potwierdzi tę formę i zrobi dużo punktów, to znaczy, że już jest na dobrej drodze. Tyle, jeśli chodzi o tych zawodników. Oczywiście, Janowskiemu też życzę… młody zawodnik, dopiero wszedł i będzie walczyć. Myślę, że dużo musi się jeszcze nauczyć, żeby zrozumieć pewne rzeczy, ale to nie znaczy, że nie będzie wygrywać poszczególnych biegów, czy nawet zawodów. A jeśli chodzi o młodych zawodników, to moje zdanie jest następujące: dochowaliśmy się żużlowców takich jak Bartek Zmarzlik, Piotr Pawlicki… no niestety Dudek już nie jest młodzieżowcem, nie? Ale on wróci, ja mu tego życzę. Z Torunia jest Paweł Przedpełski, z tej gamy młodych zawodników jest jeszcze syn mojego brata i paru innych, ale ja myślę, że ci których wymieniłem będą w następnych latach wchodzić do Grand Prix, wygrywać i zdobywać trofea. Są to dobrze przygotowani, wyszkoleni młodzi zawodnicy, którzy przejmą pałeczkę po Jarku Hampelu i Krzysiu Kasprzaku, i będą nas radować zwycięstwami. Jestem pewny, że tak będzie
Jeszcze odnośnie Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy. To może nie spodobać się redaktorowi Majewskiemu, ale mam wrażenie, że stawka w tegorocznym Grand Prix będzie strasznie słaba. Zabraknie według mnie czterech zawodników, którzy mogliby potencjalnie walczyć o medale, i wychodzi na to, że ciężej o medal może być w SEC. Za czasów gdy pan startował to było nie do pomyślenia. Wtedy rzeczywiście w Grand Prix jeździli wszyscy najlepsi… no a teraz nie.
Marcin Majewski: ja nie mam z tym problemu, od razu mówię.
Rzeczywiście, ale… odpowiem troszeczkę na okrągło: każdy rok jest inny, to po pierwsze. Po drugie, są młodzi zawodnicy, którzy weszli do stawki Grand Prix. Rzeczywiście, w latach 90-2000 te wszystkie sławy pochodziły ze Szwecji, z Danii czy z Anglii. Dzisiaj te nazwiska skończyły swoją żywotność w sporcie, natomiast są młodzi. Młodzi zawodnicy być może dlatego tak są przez pana oceniani, bo nie jeżdżą na przykład. w Anglii. Nie są pokazywani z różnymi innymi. Też prawda, że era tych zawodników z nazwiskami odeszła. Hans, Ermolenko, inni… Ostatnim wojownikiem który został z tej starej gwardii jest Hancock. Potem odejdzie Nicki i następni, ale to nie znaczy, że ta nowa gwardia nie będzie dawała rady. Nie mnie oceniać jaki jest wynik sportowy, ale rzeczywiście ci zawodnicy zagraniczni, którzy byli znanymi nazwiskami przez te 20 lat nas, że tak powiem, do siebie przyzwyczaili. Teraz są nowe. Nie będę wymieniać, ale jest ich dużo. Dla sportu żużlowego w Polsce najważniejszą rzeczą jest to, żeby Polacy zwyciężali, natomiast jaki będzie poziom – zobaczymy.
Marcin Majewski: myślę, że każdy by chciał, żeby nie Chris Harris jeździł w Grand Prix, tylko dużo lepsi zawodnicy. Kiedyś, za twoich czasów kiedy startowałeś w Grand Prix, trzeba powiedzieć, że faktycznie miejsca dla takich zawodników jak ten Chris Harris, popularny ‘Bomber’, no jednak… nie było.
Rzeczywiście, startując jakiś czas temu mogłem mieć w jednym biegu samych mistrzów świata. Oni już odeszli, ale są nowi. Natomiast zagadką jest dla mnie dlaczego nie ma jeszcze Sajfutdinowa. On już dawno powinien być z powrotem w Grand Prix, ale pewnie ma jakieś inne priorytety, które nie pozwalają mu tam wejść.
Wypytywał: Marcin Kuźbicki
(Twitter)