Man of the day, a właściwie... man of the week. W sobotę finał Grand Prix Szwecji w Goeteborgu, w niedzielę 18 (słownie: osiemnaście) punktów w ligowym meczu w Rzeszowie. I chociaż Unibax przegrał, Chris Holder rządzi. - Gdyby Toruń mógł wziąć "taktyka", puknąłby 21 punktów - z uznaniem kiwali głowami nawet kibice rzeszowskiej Stali. Ale 18, czyli 6 trójek z rzędu, to i tak wyczyn nie lada. Kto ostatni popisał się takim w Ekstralidze? Łaguta? Crump? Gollob? Pedersen? Na pewno bardzo blisko analogicznego osiągnięcia był niedawno jeden z głównych aktorów niedzielnego widowiska przy Hetmańskiej - Grzegorz Walasek. Pamiętnej tragicznej niedzieli 13 maja popularny "Greg" zaliczył przecież 5 trójek z rzędu. W ostatnim, powtarzanym wyścigu źle wyszedł ze startu i nie zdołał już dogonić Fredrika Lindgrena, a w końcu przeszarżował i zawody zakończył upadkiem.
Wracając do Holdera, powiedzieć, że imponuje w ostatnim czasie równą formą, to mało. Probierzem dyspozycji odważnego "Kangura" są według nas rezultaty w cyklu Grand Prix. Bo wielu doświadczonych zawodników robi świetne wyniki w ligach, ale nijak nie potrafi utrzymac równej formy wśród elity. A tymczasem "szafy" Holdera pracują równo jak robotnicy na feralnym odcinku A2. I kto wie, czy to właśnie nie "Chrispy" jest w tej chwili głównym faworytem do tytuły czempiona globu.
Źródło: X-news, ENEA Ekstraliga