Po urągającym międzynarodowym standardom Grand Prix Słowenii, do rundy w Sztokholmie mamy pełne prawo podchodzić ze sporą rezerwą. Z jednej strony taka postawa ma duży sens, z powodów, które śledzący cykl doskonale znają. Mistrz świata wyłoniony, czołowa ósemka praktycznie też, do tego umiarkowanie pozytywne wspomnienia z tegorocznych torów jednodniowych. Na szczęście jest jeszcze druga strona – nowa, ekscytująca lokalizacja, wspaniały stadion, walka o dwa medale z mniej cennych kruszców i… i to w zasadzie tyle. Ale chyba wystarczy, byśmy w sobotni wieczór usiedli przed telewizorami?
Zazwyczaj w tym miejscu, po krótkim wstępie, przedstawiamy opisowo-youtube’ową historię poprzednich rund na danym stadionie. W tym przypadku mamy jednak dwa „ale”. Po pierwsze – Friends Arena debiutuje jako arena zmagań o tytuł IMŚ. Po drugie – owszem, kilka lat temu odbywały się rundy w Sztokholmie na tamtejszym Stadionie Olimpijskim, ale największy portal z filmami w całej internetowej galaktyce milczy jak zaklęty na ich temat. Ani jednego biegu. Ani jednego upadku. Nic. Zaskakujące, bo przecież nie było tak, że w stolicy Szwecji nie działo się kompletnie nic. I chociaż historia tych zmagań nie ma absolutnie żadnego przełożenia na tegoroczne prognozy – w końcu to całkowicie inny obiekt – przypomnijmy ją w ramach ciekawostki.
2001 – wejście w nowe millenium rozpoczęło erę torów jednorazowych. W roli inauguratora wystąpił Berlin, któremu w odniesieniu dobrego pierwszego wrażenia przeszkodziła fatalna pogoda. Później było Cardiff, które zaimponowało otoczką całego wydarzenia i zdecydowanie najwyższą w historii frekwencją, ale jeśli chodzi o sam tor… hmm. Nie było różowo. Cały sezon zamykała właśnie runda w Sztokholmie i chciałoby się powiedzieć, że „do trzech razy sztuka”. Niestety, na chęciach się skończyło, bo tor na Stadionie Olimpijskim, przywodzącym skojarzenia z całkiem podobnym, choć brzydszym obiektem we Wrocławiu, można było przy największym natężeniu dobrych chęci nazwać „umiarkowanie przejezdnym”. Ciężko było, oj ciężko. Przekonał się o tym boleśnie debiutujący w cyklu z Dziką Kartą Andreas Jonsson, który co prawda prawie dojechał do półfinału, ale w międzyczasie stracił chyba wszystkie plomby w zębach. Chaosu, jaki młody Szwed generował na torze, zazdrościć mógł nawet słynący z niekontrolowanej jazdy Rune Holta, który zresztą tamtego wieczoru jako jedyny zapoznawał się z nawierzchnią. Ostatecznie całe zawody wygrał Jason Crump, Tony Rickardsson przypieczętował tytuł mistrzowski, zdobyty z rekordowym dorobkiem punktowym, a Tomasz Gollob zanotował najsłabszy występ w sezonie, kończąc starty na samym początku turnieju głównego. W pamięci kibiców zapisał się głównie wyścig trzeci, gdzie niemal równocześnie na metę wpadło trzech zawodników (Adams, Klingberg i Gustafsson). Przytoczylibyśmy go bardzo chętnie, ale niestety - okoliczności są przeciwko nam.
2002 – choć udało się przygotować tor znacznie mniej dziurawy niż rok wcześniej, tym razem główną rolę postanowił odegrać deszcz, który nie uniemożliwił, ale bardzo utrudnił sprawne przeprowadzenie zawodów. Przyczepna nawierzchnia po przyjęciu sporej ilości wody stała się tak grząska, że większość współczesnych zawodników na jej widok załamałoby ręce. Ponieważ jednak kiedyś na żużlu jeździli mężczyźni, zawody odjechano cało i zdrowo, było trochę ścigania, walczono po bandzie i na żyletki, a mimo kilku spektakularnych dzwonów, kości żadnego z zawodników nie zmieniły swojego naturalnego położenia. Rewelacją turnieju okazał się 21-letni wówczas Lukáš Dryml, który musiał ustąpić tylko Tony’emu Rickardssonowi. Polacy ponownie poza półfinałami.
2003 – zawody przeniesiono do Avesty z powodu... strajku służb komunalnych. Nie trzeba nic dodawać, samo w sobie brzmi dostatecznie komicznie.
2004 – tym razem na sztokholmskiem olimpijskiem zainaugurowano sezon. O dziwo, udało się uniknąć zarówno dziur w torze, deszczu, jak i strajkujących służb, dzięki czemu za trzecim razem Grand Prix w stolicy Szwecji przeprowadzono bez żadnych przeszkód. I właśnie przez to było dosyć… nudno. Pierwszy raz w stawce pokazał się Fredrik Lindgren, ale poza efektownym lądowaniem na plecach nie pokazał niczego wielkiego. Pierwszy raz jako stały uczestnik pokazał się też Jarek Hampel, ale poza wygraniem pierwszego wyścigu nie pokazał niczego wielkiego. Pięćdziesiąty ósmy raz w stawce pokazał się Tomasz Gollob, ale poza awansem do finału nie pokazał niczego wielkiego. Zaraz zaraz, przecież w porównaniu do poprzednich lat to i tak kolosalny sukces! Aha, wygrał Leigh Adams.
Tyle - całkowicie niezwiązanej z tematem - historii.
Jak wspomnieliśmy we wstępie, walka o srebro, walka o brąz i nowa, imponująca lokalizacja, czyli nieco wyszydzana z nazwy „Friends Arena”, to dostateczny magnes, by opóźnić nasze sobotnie wyjście na imprezę o te trzy godziny. Jeśli chodzi o kwestie medalowe, ciężko bawić się w proroka, bowiem sobotnia arena zmagań stanowi jedną wielką zagadkę. Wiadomo jedynie, że z zabawy na dobre wypadł Emil Sajfutdinow, który oficjalnie zakończył sezon. Wiadomo też, że praktycznie wszyscy pozostali kandydaci są ostatnio w niezłej formie. Hampel – terminator w lidze polskiej. Pedersen – piekielnie efektywny w ostatnim SEC. Iversen – niezmiennie dominujący w Elite League. Hancock… czy Hancock w konfrontacji z powyższą trójką ma jakieś szanse? Tradycyjnie życzymy sympatycznemu Jankesowi wszystkiego najlepszego, ale chyba jednak największe szanse ma on na utrzymanie swojego szóstego miejsca w generalce.
Co nie powinno być takie trudne. Znajdujący się za nim Matej Žagar nie imponował ani w ostatnim Grand Prix na ojczystej ziemi, ani w „tymtygodniowych” finałach Elitserien. Słoweniec miałby pełne prawo drżeć o swoją pozycję, gdyby za nim nie czaił się Tomasz Gollob, który na jednodniowych torach prezentuje się bardzo chimerycznie. Jeśli będzie jak w Kopenhadze – pójdzie dobrze. Jeśli jak w Cardiff – Darcy Ward zaciera ręce. Jedynym argumentem przemawiającym za brakiem kangura w TOP8 jest spora strata punktowa (odpowiednio 11 do Golloba i 14 do Žagara). Na takim krótkim i technicznym torze (275 m - dop. red) jego wynik powinien być więcej niż przyzwoity. Przed Kopenhagą wytypowaliśmy jego zwycięstwo, teraz również radzimy: jeśli zalegają Wam w portfelu jakieś drobne, być może warto przeznaczyć je na kupon zakładający sobotnie podium Warda.
Co do pozostałych zawodników, liczymy na przebudzenie któregokolwiek ze Szwedów. Głupio byłoby zawieść publiczność, która ponoć bardzo chętnie stawi się w sobotę na szwedzkim odpowiedniku Stadionu Narodowego, pomimo tego, że wyniki osiągane w tym sezonie przez trio Jonsson-Lindgren-Lindbaeck są po prostu kompromitujące. Jeśli kiedykolwiek planują zmazać chociaż część plamy – maja idealną okazję. No i jest jeszcze Krzysiu Kasprzak, który na skrzydłach euforii po zwycięstwie w ostatniej rundzie SEC może pokusić się o powtórzenie swojego wyczynu choćby z GP w Cardiff. Niestety – szans na czołową ósemkę w generalce nie ma. Stety – i tak zobaczymy go w przyszłym roku w stawce.
Na koniec, w ramach zachęty i by tradycji choć minimalnie stało się zadość, przedstawiamy przepiękną bramkę pewnego umiarkowanie sympatycznego dżentelmena, strzeloną właśnie na tym stadionie. Mamy w związku z tym jedno życzenie – oby jutro było równie efektownie!
{youtube}oHSavwXSfyw{/youtube}
P.S. Zastanawialiśmy się, czy na końcu tekstu zamieścić wyjaśnienie tytułu dla mniej spostrzegawczych Czytelników, ale jednak odpuścimy. Wierzymy w Waszą inteligencję:)
Lista startowa Grand Prix Skandynawii:
1. Greg Hancock (USA)
2. Fredrik Lindgren (Szwecja)
3. Antonio Lindbaeck (Szwecja)
4. Martin Vaculík (Słowacja)
5. Tomasz Gollob (Polska)
6. Andreas Jonsson (Szwecja)
7. Matej Žagar (Słowenia)
8. Tai Woffinden (Wielka Brytania)
9. Krzysztof Kasprzak (Polska)
10. Nicki Pedersen (Dania)
11. Leon Madsen (Dania)
12. Aleš Dryml (Czechy)
13. Jarosław Hampel (Polska)
14. Kim Nilsson (Szwecja) - DK
15. Darcy Ward (Australia)
16. Niels Kristian Iversen (Dania)
----
17. Fredrik Engman (Szwecja)
18. Oliver Berntzon (Szwecja)
Rozkład pół startowych:
1 | Hancock | Lindgren | Lindbaeck | Vaculík |
2 | Gollob | Žagar | Jonsson | Woffinden |
3 | Pedersen | Madsen | Kasprzak | Dryml |
4 | Ward | Nilsson | Iversen | Hampel |
5 | Hampel | Hancock | Gollob | Kasprzak |
6 | Nilsson | Pedersen | Lindgren | Jonsson |
7 | Madsen | Ward | Žagar | Lindbaeck |
8 | Vaculík | Woffinden | Dryml | Iversen |
9 | Jonsson | Iversen | Hancock | Madsen |
10 | Dryml | Gollob | Ward | Lindgren |
11 | Woffinden | Kasprzak | Lindbaeck | Nilsson |
12 | Hampel | Vaculík | Pedersen | Žagar |
13 | Žagar | Dryml | Nilsson | Hancock |
14 | Lindgren | Hampel | Woffinden | Madsen |
15 | Iversen | Lindbaeck | Pedersen | Gollob |
16 | Kasprzak | Jonsson | Vaculík | Ward |
17 | Hancock | Woffinden | Ward | Pedersen |
18 | Kasprzak | Lindgren | Žagar | Iversen |
19 | Lindbaeck | Dryml | Hampel | Jonsson |
20 | Gollob | Nilsson | Madsen | Vaculík |