Gdyby właśnie teraz, w czerwcu 2020, rozpoczynały się piłkarskie ME, tak jak to pierwotnie planowano, nikogo zupełnie nie dziwiłoby wyłonienie mistrza w ciągu jednego miesiąca. Najnormalniejsza rzecz pod słońcem. Ale w żużlu?! To przecież już nie czasy jednodniowych finałów. A i tych czempionów IME z lat 2001-2011, choć to lata nieodległe, mało kto już dziś potrafi wymienić. A jednak... Koronawirus zrobił swoje także na tym poletku. Zanosi się na mistrzostwa bez precedensu - ekspresowe (5 imprez w nieco ponad 3 tygodnie), rozgrywane w środku tygodnia i na arenach, o których - może poza Toruniem - jeszcze pół roku temu nikt by nie pomyślał.
Mówiło się o Grudziądzu, ale Grudziądza wśród gospodarzy nie będzie. Będzie za to inny ośrodek na "G", przez wiele lat rywalizujący z GKM-em na zapleczu elity, czyli Gniezno (15 lipca). Wcześniej już organizatorzy oficjalnie poinformowali o odwołaniu rund w Vojens oraz na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Zaplanowane były jeszcze zawody w Łodzi (debiut, 4 lipca) oraz Gorican (22 sierpnia).
Eliminacji do SEC 2020 nie było, bo nie było ich jak przeprowadzić. Wirus skutecznie zastopował rozgrywki sportowe we wszystkich krajach naszego regionu. Poza Białorusią, ale tam zaszczepić żużla do dziś się nie udało. Czołową piątkę z roku 2019 znaliśmy: Michelsen, G. Łaguta, Madsen, Woryna i Smektała. Jedno miejsce to tradycyjnie "dzika karta" na konkretne zawody. Pozostało aż dziesięć do obsadzenia. Trudno było oczekiwać od Organizatorów oraz FIM, by wymyślili coś sensowniejszego niż nominowanie zawodników - według mniej lub bardziej zawiłego klucza - zamiast eliminacji w drodze walki na torze. Oficjalna strona SEC wciąż milczy, ale coraz więcej informacji przedostaje się do żużlowej opinii publicznej. Kilka rzeczy udało nam się potwierdzić z dobrego źródła.
Cały cykl TAURON SEC 2020 - Indywidualnych Mistrzostw Europy ma odbyć się w jednym tylko letnim miesiącu, konkretnie w lipcu. A inauguracja... już 4 lipca na Motoarenie w Toruniu. Pięć turniejów w niespełna cztery tygodnie - to będzie prawdziwa jazda bez trzymanki.
TERMINARZ:
4 lipca (sobota) - Toruń
8 lipca (środa) - Bydgoszcz
15 lipca (środa) - Gniezno
22 lipca (środa) - Rybnik
29 lipca (środa) - Toruń
Przez długie lata przywykliśmy do środowych piłkarskich wieczorów przed telewizorami, teraz mamy dostać środy żużlowe. Transmisje bez zmian - na antenach Eurosportu ze stałą ekipą komentatorów. Czy to się sprawdzi? Raczej nie ma wielkiego zagrożenia, że nie - przy kompletnym braku zawodów indywidualnych, urozmaicanym co rusz informacjami o kolejnych odwoływanych rundach Grand Prix, nawet w dni robocze dobry pozaligowy żużel przyciągnie przed ekrany sporą rzeszę kibiców.
A czy faktycznie będzie dobry? To zawsze połączenie dwóch kwestii - umożliwiających walkę torów i ciekawej stawki zawodników. Trudno porównywać owal w Gnieźnie do tego z Bydgoszczy, a ten z Rybnika do toruńskiej Motoareny, ale z pewnością na każdej z tych aren (nawet na stereotypowo nudnym torze Startu) da się stworzyć ciekawe widowisko. Paradoksalnie, może być znacznie ciekawiej niż na wielkiej i mocno promowanej arenie - czyli Stadionie Śląskim w Chorzowie. O tym, że ostatnie turnieje "na Śląskim" pod kątem walki na torze były po prostu słabe, pisaliśmy nie raz i zdania nie zmieniamy. Być może uda się jeszcze reanimować dla żużla (takiego interesującego dla oka) chorzowski "Kocioł Czarownic", ale najwyraźniej potrzeba na to więcej czasu, więcej prób oraz lepszej pogody niż ta wrześniowa. Plus dla ekipy One Sport za podjęte próby, plus za odzyskanie dla żużla zasłużonego stadionu, plus za promocję eventu i żużla samego w sobie, plus za trzymające w niepewności do samego końca rozstrzygnięcie w rywalizacji Michelsen kontra Łaguta, plus wreszcie za udane przedsięwzięcie od strony finansowej (czyli wciąż da się na tym żużlu nad Wisłą zarobić, i wbrew utartej opinii, nie tylko na lidze), ale do pełni sukcesu wciąż jeszcze brakuje tego najważniejszego - toru "na tak".
Co do stawki w sezonie 2020, poza Kasprzakiem, Woryną i Smektałą więcej Polaków wśród stałych uczestników nie będzie. To już pewne. Jedyna opcja to ten szesnasty, nominowany na konkretne zawody. I należy przypuszczać, że działacze z miast gospodarzy już wiedzą, kogo zaproponować, by kibice klubowi (ale i szerzej - polscy) byli zadowoleni. Skądinąd wiemy, że założeniem promotorów z SEC było, aby w w tym roku w każdym z turniejów tego "dzikusa" dostał jeden z zawodników cyklu SGP. Czyli ambitnie. Jeśli się uda, to z pewnością podniesie poziom sportowy.
Kto z zagranicznych asów spośród pełnoprawnych uczestników? Z tego co ustaliliśmy, zaproszenie do udziału w cyklu powędrowało tylko do jednego spośród bardzo utytułowanych żużlowców, za to takiego, który z pewnością byłby magnesem dla fanów także na arenach SGP. Czy wyraził zgodę - tego jeszcze nie wiemy. Wiemy za to, że aż czterech zawodników w tegorocznej stawce ma pochodzić z jednego tylko klubu PGE Ekstraligi. I żaden z nich nie jest juniorem. Jeżeli wszyscy podejmą rękawicę (a to wiąże się z zaakceptowaniem nowych warunków finansowych), będziemy mieli małe wewnętrznoklubowe mistrzostwa. ...A zarazem co środę kilka stanów lękowych sympatyków tej drużyny, których zapewne w równym stopniu będzie interesowało powodzenie ich ulubieńców w walce o medale IME, co zakończenie przez nich zmagań w "jednym kawałku".
Czy to wszystko się potwierdzi? Czasu do startu SEC 2020 pozostało bardzo niewiele i należy przypuszczać, że już w pierwszej dekadzie czerwca organizatorzy oficjalnie podadzą wszystkie szczegóły.