18 lat od ostatniego tytułu IMŚ, tylko jeden ekstraligowiec i tylko dwóch żużlowców poniżej 30. roku życia w kadrze narodowej. Przykro się na to patrzy, ale taki jest obecny stan "czarnego sportu" w Szwecji. Nacja, która na początku XXI wieku była prawdziwą potęgą, dziś przeżywa głęboki kryzys i poziomem swoich zawodników coraz bardziej oddala się od Polski, Danii, Wielkiej Brytanii czy Australii.
Ligowy regres
Coraz mniejsza liczba żużlowców ze Szwecji w PGE Ekstralidze jest bardzo dobrze zauważalna. Po spadku Arged Malesy Ostrów i pozostaniu w I-ligowej już drużynie Olivera Bernztona, w sezonie 2023 jedynym przedstawicielem Kraju Trzech Koron w naszej żużlowej elicie będzie Fredrik Lindgren. Co prawda Stal Gorzów podpisała kontrakt warszawski z Peterem Ljungiem, jednak jakikolwiek występ 41-latka będzie rozpatrywany w kategorii sensacji. Tak prezentuje się liczba Szwedów sklasyfikowanych w najlepszej lidze świata na przestrzeni ostatnich sezonów:
2017 – 4
2018 – 4
2019 – 3
2020 – 2
2021 – 1
2022 – 2
2023 – 1(?)
A przecież kończący w tym roku 38 lat Fredrik Lindgren wiecznie jeździł nie będzie. Czy po zakończeniu przez niego kariery dojdzie do sytuacji, w której żaden jego rodak nie wystartuje w Ekstralidze? Nie należy takiego scenariusza wykluczać.
Problemem jest nie tylko zmniejszająca się ilość, ale również przeciętna skuteczność tych, którzy jeżdżą. W ostatniej dekadzie jedynie wspomniany Lindgren w 2018 roku oraz Andreas Jonsson w 2013 przekroczyli średnią biegową 2,0 (Odpowiednio 2,146 i 2,041). Blisko był także Antonio Lindbäck w sezonie 2017 (1,984). To wszystko.
Kadrowo wcale nie lepiej wygląda sytuacja na krajowym podwórku. W sezonie 2022 wśród 40 najlepszych pod względem średniej żużlowców Bauhaus-Ligan znalazło się zaledwie pięciu rodzimych jeźdźców (Lindgren, Berntzon, Palovaara, Lindbäck, Nilsson). Pełne zestawienie znaleźć można pod linkiem elitspeedway.com/statistik
Średnią 3,000 miał co prawda Pontus Aspgren, jednak wystartował on w zaledwie dwóch biegach, by resztę sezonu stracić przez kontuzję. Szkoda tym większa, jeśli popatrzymy na jego rezultaty w 2021 – wówczas znalazł się wśród 10 najwyżej sklasyfikowanych zawodników Elitserien, a w Polsce nieźle prezentował się w barwach rybnickiego ROW-u.
Mimo, że szwedzcy zawodnicy odgrywają w większości drugoplanowe role w swojej lidze, same rozgrywki utrzymują solidny poziom. W sezonie 2023 ponownie ujrzymy w nich lwią część światowej czołówki, na czele z dwoma medalistami GP 2022 – Bartoszem Zmarzlikiem (Lejonen Gislaved) i Maciejem Janowskim (Dackarna Målilla). Nazwanie Bauhaus-Ligan drugą najlepszą pod względem sportowym żużlową ligą świata z pewnością nie będzie wyolbrzymieniem.
Poziom sportowy nie daje jednak pełnego obrazu. Istotne są też kwestie finansowe, które nie w każdym klubie wyglądają tak, jak powinny.
- Szwecja to dla mnie nieporozumienie. Występy w tej lidze zabierają mnóstwo czasu i pieniędzy, a coraz trudniej cokolwiek tam zarobić. Rok temu jeździłem w play-off dla Rospiggarny, a potem przez kilka miesięcy musiałem walczyć o zaległe pieniądze. Takie traktowanie nie jest mi już potrzebne - takie słowa w rozmowie z WP SportoweFakty padły z ust Mateja Žagara.
Odzwierciedleniem kłopotów finansowych jest niedawne bankructwo dwóch dużych marek – Vetlanda Speedway i Masarna Avesta ogłosiły swoją upadłość kolejno po sezonach 2021 i 2022.
Starty w Grand Prix
Mimo przytoczonych wyżej takich sobie rezultatów w rozgrywkach ligowych, ostatnie poczynania Szwedów w Grand Prix nie wyglądają źle. W 2018 i 2020 roku brązowe medale zdobył Fredrik Lindgren. Były to pierwsze medale dla kraju od sezonu 2011 i srebra Andreasa Jonssona. Natomiast na następne mistrzostwo, kibice czekają od 2005 roku i ostatniego triumfu Tony’ego Rickardssona. Jeśli spojrzymy szerzej, lata 2006-2022 to 17 edycji GP i tylko 3 krążki. W porównaniu do pozostałych czołowych nacji, wygląda to po prostu słabo
Wracając do Lindgrena, na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż od pięciu lat kończy zmagania na pozycji w TOP5. Gdyby nie kontuzja, która w 2017 wykluczyła go z dwóch ostatnich rund, seria być może byłaby jeszcze dłuższa. Taką samą skutecznością pochwalić się może jedynie Bartosz Zmarzlik. Ostatnim rodakiem „Freddiego”, który samodzielnie utrzymał się w cyklu, był Antonio Lindbäck w sezonie 2016. Od tamtego czasu, mimo że o czołowe lokaty bije się wyłącznie Lindgren, Szwedom zwykle udaje się mieć w elitarnej stawce dwóch przedstawicieli.
Ich wyniki w ostatnich sezonach Grand Prix przedstawiają się następująco:
2017 – 8. Lindgren (1x zwycięstwo, łącznie 3x podium), 12. Lindbäck (1x podium)
2018 – 3. Lindgren (1x zwycięstwo, 4x podium)
2019 – 4. Lindgren (1x zwycięstwo, 3x podium), 12. Lindbäck
2020 – 3. Lindgren (1x zwycięstwo, 3x podium), 15. Lindbäck
2021 – 5. Lindgren (3x podium), 15. Berntzon
2022 – 4. Lindgren (3x podium)
2023 – Wystartują Lindgren i Nilsson
Podobnie jak przed dwoma laty, w sezonie 2023 więcej szwedzkich zawodników obejrzymy w roli stałych uczestników elitarnego cyklu, niż na ekstraligowych torach.
Wieku nie oszukasz
Oto wszyscy Szwedzi przewidywani do jazdy w podstawowym składzie w polskich klubach, a więc ci, którzy stanowią o sile tamtejszego speedwaya:
Antonio Lindbäck – 38 lat
Fredrik Lindgren – 38
Kim Nilsson – 33
Daniel Henderson – 32
Mathias Thornblöm – 31
Jacob Thorsell – 30
Oliver Berntzon – 30
Victor Palovaara – 29
Gustav Grahn – 19
Jedynie dwóch z nich rocznikowo jest przed „trzydziestką”. Za kilka lat skutki braków wśród roczników 1994-2000 staną się jeszcze bardziej widoczne, bo nagle okaże się, że poza żużlowcami wchodzącymi dopiero w wiek seniora, pozostaną tylko ci zbliżający się szybciej lub wolniej do końca swoich karier i zwyczajnie nie będzie kim jeździć.
Kontrakty podpisali również Peter Ljung (41), Pontus Aspgren (32) – obydwaj „umowy warszawskie”, Filip Hjelmland (25), Philip Hellström-Bängs (20) i Theo Johansson (19) – tej trójce będzie jednak trudno przebić się do meczowych zestawień. Dosyć obiecująca jest za to liczba przedstawicieli w U24 Ekstralidze. Na chwilę obecną potwierdzeni do startów są już Anton Karlsson, Casper Henriksson, Jonatan Grahn, Ludvig Selvin i Noel Wahlqvist. Łącznie w kadrach polskich drużyn we wszystkich rozgrywkach znajduje się więc 19 Szwedów.
Podobnie wygląda struktura wiekowa wśród powołanych do seniorskiej kadry narodowej. Spośród 10 nominowanych zawodników, jedynie dwóch urodziło się w 1994 roku lub później (Palovaara, Hjelmland).
Na pytania dotyczące powyższych tematów (i nie tylko!) odpowiedział nam menadżer Indianerny Kumla, Peter Johansson. Wywiad wkrótce ukaże się na naszej stronie.
Hubert Czajatwitter