Ta sprawa toczy się już prawie dwa miesiące, ale jest coraz bliżej finału. Tylko wciąż nikt nie wie jakiego... Pewne jest za to, że już teraz jest bacznie śledzona przez całe środowisko żużlowe - kluby i zawodników - a ostateczne rozstrzygnięcie wpłynie na polski #żużel z siłą nie notowaną od dawna. Oto bowiem SportoweFakty.WP donoszą, że trzej zawodnicy Włókniarza - Leon Madsen, Maksym Drabik i Mikkel Michelsen, przedstawili już (na żądanie klubu) faktury potwierdzające ich wydatki "na sprzęt"... sęk w tym, że w przypadku dwóch z nich różnica między pieniędzmi pobranym od CKM Włókniarz a przedstawionymi dokumentami wynosi po kilkaset tysięcy złotych na głowę. Mowa o Drabiku i Madsenie. Michelsen posiada faktury najbliższe kwoty, którą strona częstochowska uzna za uczciwe rozliczenia się z pracodawcą.
#Częstochowa nie zamierza odpuścić, nie bardzo też może sobie na to pozwolić, albowiem prezes Michał #Świącik już wcześniej publicznie zapowiedział rozstrzygnięcia tej sprawy. A po fatalnym sezonie żużlowców i nieprzyjemnej atmosferze wokół klubu we wrześniu, włodarz "Lwów" nie może sobie pozwolić na wizerunkowy strzał w kolano. Zwłaszcza w przededniu rozdzielania corocznych miejskich dotacji na sport. Sprawa trafiła już przed oblicze Trybunału #PZM i jeżeli #żużlowcy będą trwać przy swoim zdaniu, a co za tym idzie Włókniarz skargi nie wycofa, to Polski Związek Motorowy będzie musiał ją rozpatrzyć. Zapewne w swoim nierychliwym trybie, ale wyrok jest kwestią tygodni. Zawodnicy zaś ogłosili już swoje nowe przynależności klubowe, tylko... nadal nie zostali potwierdzeni do startów w nowym sezonie #Speedway Ekstraliga. I nie zostaną, dopóki nierozstrzygnięty będzie status ich rozliczeń z byłym pracodawcą. "Choć każdy z zawodników otrzymał wszystkie obiecane wcześniej pieniądze, to władze klubu już skierowały do Trybunału PZM wniosek o zwrot części wynagrodzenia, które nie zostało wydane na przygotowanie do startów" - informuje portal.
To jedna płaszczyzna tej sprawy - ta dotycząca konkretnych zawodników i ich klubów, nowych oraz poprzedniego. Ale jest też płaszczyzna sensu largo. Na tym szerszym poziomie, nadchodzący wyrok PZM będzie de facto odpowiedzią na pytanie, czym są pieniądze oferowane żużlowcom "za podpis". Jak rozumieć tę część wynagrodzenia? I czy środki, zazwyczaj wielusettysięczne lub wręcz przekraczające milion złotych, zaparagrafowane jako kwoty "na przygotowanie do sezonu" rzeczywiście w całości muszą być przeznaczone na sprzęt (szeroko rozumiany) i budowę formy, czy też wolno je żużlowcom wydawać dowolnie? Pamiętać należy, że wszyscy wymienieni podpisują kontrakty zawodowe, nie amatorskie. Mają stawić się na mecze swoich drużyn z własnym sprzętem, własnym teamem, być w 100% przygotowani do walki. A jako że mówimy o motosporcie - także do walki na najnowocześniejsze technologie. Czy wykładnia Trybunału będzie literalna ("na sprzęt" równa się całość pieniędzy na sprzęt, ewentualnie szerzej - "na przygotowanie do sezonu"?), czy też żużlowcy i ich prawnicy zakwestionują tak radykalne rozumienie tej części umowy klub - zawodnik?
Ten układ (kwota "za podpis" plus "punktówka") trwał od wielu lat, bardzo wielu. W dużej mierze do kieszeni zawodników transferowane były w ten sposób pieniądze także nasze - podatników. Przytaczaliśmy w ubiegłym tygodniu dane z GKM #Grudziądz - ponad 6 mln zł z publicznych pieniędzy w sezonie 2024. A #GKM żadnym liderem w tym "rankingu obłędu" nie jest. Konia z rzędem temu, kto udowodni, że to Madsen z Drabikiem jako pierwsi nie mieli pokrycia w fakturach na otrzymane z polskich klubów pieniądze. Tyle że zazwyczaj nie mówiło się o tym. Dopóki jest sukces, klub osiągnie zakładane cele, zdobędzie finansową premię za zajęte miejsce - wszystko jest dobrze. Panuje cisza. Dopiero kiedy wyniku nie ma, kibice są wściekli, a stan klubowej kasy daleki od zakładanego - wtedy pojawiały się pytania. Albo wręcz żądania "pokażcie faktury", jak w przypadku Włókniarza.
Jaki będzie epilog? Chciałoby się, aby był ozdrowieńczy. Ale równie dobrze, nawet jeśli Trybunał przestraszy żużlowców koniecznością rozliczenia każdej złotówki z pieniędzy "za podpis", nasi prezesi są zdolni obiecać im te same pieniądze wpisane w jeszcze wyższą "punktówkę". Albo wrócić do procederu bardziej ryzykownych umów z zewnętrznymi sponsorami. #Żużlowcy zawsze powiedzą, że zarabiają za mało. Mnóstwo zakochanych po uszy w speedwayu kibiców - również. Argumentami zawsze będą ogromne ryzyko - nieprzeliczalne na PLN, drodzy tunerzy i sprzęt. Władze? Należy przypomnieć, że kiedy PZM i spółka #Ekstraliga spróbowały sztywno ograniczyć horrendalny wzrost płac zawodników, tworząc widełki płacowe, pierwszym efektem była 5-milionowa kara od #UOKiK.