Funta kłaków warte okazały się nasze prognozy. O kant okrągłego stołu można było rozbić typy wszelakich ekspertów - liga w tym roku jest nieprzewidywalna. Do kwadratu. W Gorzowie przez całe spotkanie to broniący się przed spadkiem gospodarze nadawali ton rywalizacji, a zwycięstwo przypieczętowali już w 11. gonitwie. - Rzeszów, Leszno i Gniezno byli trudniejszymi rywalami od Falubazu - ironizowali wychodzący ze stadionu kibice. W Częstochowie jadące wreszcie w pełnym składzie "Lwy" miały zdmuchnąć z toru gnieźnieński Start, a tymczasem wynik rozstrzygnął się dopiero w biegach nominowanych. Ale sensację dnia sprawiła wrocławska Sparta. Zastanawialiśmy się czy jadący po 6 razy Woffinden, Batchelor i Ljung uchronią wrocławian od losu zgnębionej 60:30 bydgoskiej Polonii. Kibice Unii chyba takich dylematów nie mieli, bo pofatygowało się ich na mecz mniej niż 4 tysiące. A tymczasem chłopcy Barona nic sobie nie robiąc z matematycznych wyliczeń, eksperckich prognoz i typów bukmacherów szybko posłali "Byki" na zieloną trawkę. Gdyby odjąć punkty juniorów (bo Sparta jeździ w lidze w 5-osobowym składzie), wychodzi... 25:46. Nokaut.
Dajcie trenerowi Baronowi pół juniora, a będą we Wrocławiu play-offy! Zabawnie brzmi? Zabawnie to może być dopiero w momencie, kiedy okaże się, że Wrocław będzie miał spokojne wakacje w sierpniu, a to właśnie Unia ze Stalą Rzeszów stoczą desperacki bój o bezpieczne 7. miejsce. Jak na razie to Sparta ma pewniaka - Taia Woffindena, któremu chyba tylko kontuzja może odebrać w tym roku podium IMŚ, Rzeszów ma coraz gorszą atmosferę w drużynie i lidera przedkładającego osobiste ambicje ponad całą resztę, a Leszno... co ma Leszno? Ma naprawdę dobrych młodzieżowców, ma Przemka Pawlickiego i jakąś kompletnie nie rozumiejącą się na torze grupę "bezpaństwowców". W dodatku ze sprzętem, którym mogliby zaimponować w Rawiczu. Niektórym. We Wrocławiu mogą się tylko cieszyć, że ktoś zechciał przygarnąć Kenia Bjerre i "Fredkę" Lindgrena - "liderów" WTS-u w ostatnich latach. Troy Batchelor, tak jak przypuszczaliśmy, na ten jeden mecz skoncentrował się jak pomidor w puszce i swojego dopiął. "Byłem już umówiony z szefami Unii, a jak przyjechałem, oni powiedzieli, że mnie nie chcą" - pamiętacie takiego "twitta" z jesieni?
Konferencja prasowa po meczu Unia Leszno - Sparta Wrocław
W Toruniu, kiedy okazało się, że Nicki Pedersen kontynuuje leczenie, pytanie dnia brzmiało: czy Tomasz Gollob naprawdę jest w aż takim kryzysie? Współkomentujący spotkanie w nSport Jacek Krzyżaniak twierdzi, że Praga była tylko jednodniową wpadką. Na torze jednak symptomów poprawy nie widać. Umówmy się, jeżeli Tomasz Gollob na własnym torze przegrywa trzykrotnie z Juricą Pavlicem, przegrywa z Okoniewskim, a dwukrotnie przyjeżdża jeszcze przed nim (o klasę lepszy w wyścigu 6) Paweł Przedpełski i "man of the day" Adrian Miedziński... to chyba komentarz jest zbędny.
Rzeszów bez swojego lidera i z zastępującym go Dennisem Anderssonem oczywiście nie miał szans, ciekawe tylko czy prezes Marta Półtorak nie zechce uderzyć Nickiego Pedersena po kieszeni? Najpewniej w kontrakcie są zapisy, które w obecnej sytuacji da się wykorzystać. Tylko czy włodarze Marmy zechcą teraz drażnić swojego lidera? W końcu spadają aż trzy drużyny. Stal Gorzów wygrała dzisiaj szalenie ważny mecz z Falubazem, zachowując szanse na bonusa, a Sparta zdobyła "sześć punktów" w Lesznie. Może, wzorem historii z Crumpem, czegoś dowiemy się dopiero po sezonie.
Swojego Miedzińskiego mają też w Tarnowie. Artiom Łaguta drugi raz z rzędu wykręcił komplet, walnie przyczyniając się do pewnego zwycięstwa Unii nad Polonią Bydgoszcz. Mieliśmy nosa podpytując kilka dni temu trenera Marka Cieślaka czym on tego Łagutę karmi. Tym zwycięstwem etap "kryzys" w ligowych przygodach wciąż aktualnych Mistrzów Polski chyba został zakończony. Tam wciąż jest spory potencjał i kiedyś ta drużyna musi zatrybić. Może faktycznie play-offy jeszcze nie uciekły?
Co innego wśród polonistów. Na początku sezonu byli na ustach wszystkich, ale za wrażenia artystyczne punktów nie dają. Tych punktów mają dziś tylko dwa, tyle samo co skazywany na spadek Start Gniezno. Owszem, ma Polonia jeszcze wiele spotkań na własnym torze (dotąd odjechała tylko jedno), ale co, jeśli nie uda się wygrać z derbowym rywalem? A to przecież całkiem prawdopodobne. Zacznie się nerwówka. W zasadzie, to chyba już się zaczyna. Taki Hans Andersen gaśnie w oczach. I nawet na własnych tyłach ciężko o spokój. W końcu część kibiców wciąż popiera zwolnionego niedawno Jerzego Kanclerza.
Bieg 14 w Tarnowie - Sasza Łoktajew broni honoru gości
P.S. Zapomnielibyśmy. Gratulujemy Juricy Pavliciowi, że wreszcie "przekrzyżował" ze swojej czarnej listy Toruń. Prawdziwy Krzyżak.
P.S.2. Pozdrawiamy torreadora z pierwszego łuku na MotoArenie. Widać w Toruniu pierwszomajowe pochody z flagami nieco się przedłużyły.