KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

IMGP3495Sezon żużlowy w Zielonej Górze dobiegł końca. „Dzięki” wyskokowi toruńskiego zespołu bilet na mecz finałowy dał możliwość obejrzenia dwóch innych imprez i dodatkowo otrzymania koszulki. Jeśli mam być szczery, to jestem zadowolony z tej zamiany, bo zamiast ekstraligowego szczytu z całą jego bufonowatą otoczką, "sportowym" dopingiem i niespecjalnie zdrowymi emocjami, mogłem obejrzeć finał Bundesligi oraz pojedynek z Włókniarzem, szumnie nazwany Pucharem Fair Play; czyli uczestniczyć w imprezach, gdzie najważniejszy był żużel, a na trybunach zasiedli ludzie, którzy przyszli przede wszystkim zobaczyć fajne ściganie. Mnie, jako kibicowi czarnego sportu, więcej do szczęścia nie potrzeba.


Wydaje się, że w Winnym Grodzie ucichły już echa niechlubnego finału, bo kwestia wysokości kar dla Unibaksu i tak nie zmienia najważniejszej sprawy, czyli zdobycia mistrzowskiego tytułu przez żużlowców spod znaku Myszki Miki. Poza tym sama zawierucha jest niejako poza Falubazem, bo - oprócz Jacka Frątczaka, kierownika drużyny z W69 - dotyczy z założenia osób zarządzających toruńskim klubem oraz samego przewodniczącego PZMot. Jak wiadomo, pomimo wieloletniego działania w sporcie żużlowym, zielonogórski prezes-senator nie ma wpływu na żadną ze stron konfliktu i nie zmienią tego nawet błyskotliwe wypowiedzi medialne Marka Jankowskiego, których było zdecydowanie za dużo i od pewnego momentu wizerunkowo zaczęły wręcz pogarszać sytuację. Jeśli nie można zadziałać globalnie, trzeba się skupić na swoim podwórku - i w tym sensie decyzja o możliwości zamiany finałowych wejściówek na dwie inne imprezy była dobra. Pewnie jest tam jakieś drugie dno (bo zawsze jest) związane z kwestiami odszkodowania, ale nie będę ani sobie, ani nikomu innemu tymi kwestiami głowy zawracać.

Skoro łotewska czy wcześniej ukraińska, czeska albo nawet węgierska drużyna mogły występować w polskiej lidze, to równie dobrze półpolska ekipa może walczyć o mistrzostwo Niemiec. Zysk jest obustronny, bo Falubaz ma z tego odpowiedni (zapewne niemały) profit, a przy okazji uratowany został sens rozgrywek za naszą zachodnią granicą i przywrócono do życia podberliński obiekt (w polskim rozumieniu ligowym słowo „stadion” nijak tu nie pasuje). Data 3 października, jako rocznica zjednoczenia Niemiec, jest w tym kraju dniem świątecznym, a więc stanowiła świetną okazję do rozegrania finałowego spotkania.


IMGP3634

 

Po przyjeździe do Wolfslake okazało się, że wokół toru zebrało się całkiem sporo miejscowych kibiców. Co ciekawe, pojawili się także fani z oddalonego o ponad 500 km Landshut, chodzący w swoich szalikach pomiędzy innymi kibicami. W rozumieniu polskich przepisów zawody były imprezą masową, ale tu oczywiście nie było ochroniarzy. Nie wiem jak na innych, ale na mnie bardzo pozytywnie działa widok leżaków oraz koców rozłożonych na trawie i wszechobecna atmosfera żużlowego pikniku.

Będąc jeszcze po polskiej stronie słuchaliśmy przedpołudniowych wiadomości sportowych w Radiu Zielona Góra. Prezes Stelmetu Falubazu mówił coś o prestiżu, ale informacja o absencji Saszy Łoktajewa praktycznie przekreśliła szanse gospodarzy na choćby równorzędną walkę z ubiegłorocznymi mistrzami. Regulamin Bundesligi mówi, że w rozgrywkach nie mogą startować uczestnicy cyklu Speedway Grand Prix (Martin Smolinski sprawił, że ten punkt zapewne będzie zmodyfikowany), a w meczu może wystąpić co najwyżej trzech obcokrajowców, jednak wśród nich może być maksymalnie jeden senior. Brak Ukraińca spowodował więc konieczność ściągnięcia Adama Strzelca, ponieważ tego samego dnia rozgrywany był powtórzony finał Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych, do którego zielonogórzanie nieopatrznie awansowali (głównie dzięki słabości rywali). Nie ma co ukrywać, że na wsparcie miejscowych zawodników chyba nikt specjalnie nie liczył, więc ciężar odpowiedzialności za wynik spadł na barki polskiej części Wolfslake. Siła rażenia Strzelca jest oczywiście mniejsza niż Saszy, co nie zmienia faktu, że tym razem „Joker” pojechał raczej jak blotka i walnie przyczynił się do wysokiej przegranej swojego zespołu. O ile porażki z Martinem Smolińskim czy Andrzejem Lebiediewem można było z góry założyć, to niemożność chociażby nawiązania walki i dwukrotna porażka z Marcelem Helferem (sic!) wielkiej chwały Adamowi nie przynoszą.

IMGP3430

Goście byli zdecydowanymi faworytami, wszak Martin Smoliński i Andrzej Lebiediew wsparci Renatem Gafurowem oraz Mikkelem Michelsenem stanowili po prostu bardziej wyrównaną ekipą. Mimo wszystko szkoda, że „Wilki” nie podjęły takiej walki, jakiej oczekiwali miejscowi fani, nie mający przecież zbyt wielu okazji obserwowania w akcji swoich ulubieńców. Kibice nie mieli pretensji, nie było oczywiście także gwizdów, ale dało się wyczuć w ich reakcjach lekki zawód. I trudno się dziwić, bo chociaż sama możliwość uczestniczenia w wieńczących ligowe zmagania zawodach jest dla kibica żużlowego sporą frajdą, to powtarzający się widok przegrywania wyścigów już na prostej startowej przez trzech (z pięciu) zawodników klubu z Wolfslake na pewno nie był powodem do szczególnego optymizmu. Nie zmienia to faktu, że wyjazd był fajny (bo wyjazdy na żużel zwykle są fajne), a kilka pojedynków walecznego Patryka Dudka i Krzysztofa Jabłońskiego z rywalami stało na niezłym poziomie.

Dziewięć dni później odbyła się ostatnia tegoroczna impreza przy W69, czyli Lotto Puchar Fair Play. Wcześniej zdemontowano barakową wieżyczkę, a premiera nowej siedziby arbitra na SPAR Arenie odbyła się w przededniu meczu z częstochowskimi „Lwami”. Podczas turnieju zorganizowanego przez AKS Chóragan na tor wyjechali amatorzy, dzięki czemu każdy, mający trochę wolnego czasu kibic mógł posłuchać sobie dźwięku starych tłumików. Nie da się ukryć, że różnica w jakości "fonii" jest spora. Dorośli panowie radzili sobie różnie, ale przyznać muszę, że kilku z nich prezentowało zupełnie przyzwoity poziom i mogłoby z powodzeniem rywalizować z kilkoma zawodnikami (zawodniczętami?) posiadającymi licencję „Ż”. Rozpoczęcie opóźniło się nieco (prace na torze oraz trening trwały prawie godzinę), więc z powodu innych zobowiązań mogłem zobaczyć tylko pięć wyścigów, ale nie żałuję tej niemal półtorej godziny spędzonej na stadionie, bo widziałem żużel w najczystszym wydaniu. Warto także wspomnieć, że na trybunach pojawiło się około stu kibiców (wśród nich dało się zauważyć Remigiusza Perzyńskiego oraz Alana Marcinkowskiego), co jest chyba niezłym wynikiem.

zawody-amatorowKto w czyim kevlarze, skąd osłona, od kogo siodełko - dla koneserów speedwaya ta feria barw podczas amatorskich zawodów także ma swój urok

Patrząc na to, co działo się na dworze w sobotni późny wieczór miałem sporo wątpliwości, czy niedzielny mecz uda się rozegrać. Tymczasem na godzinę 12.30 przygotowano całkiem dobry tor. Chociaż zawodnicy są zmęczeni tegorocznymi rozgrywkami (zapewne poza Piotrem Protasiewiczem, który jest niesamowicie szybki i dynamiczny, a sam twierdzi, że może w tej chwili rozpoczynać już kolejny sezon), jednak, mimo to, kibice zobaczyli kilka naprawdę ciekawych wyścigów, a o to przecież w całej zabawie chodzi. Pojedynki Andreasa Jonssona czy wspomnianego wcześniej kapitana Stelmetu Falubazu z rywalami, wyprzedzanie dwóch przeciwników za jednym zamachem czy przejście Grzegorza Walaska z czwartego na drugie miejsce mogły zadowolić nawet najwybredniejszych fanów. A to wszystko na torze, do którego nie czepiał się żaden komisarz. Zupełnie przy okazji okazało się, że arbitrowi zasiadającemu w nowej wieżyczce widok zasłoniło... dwóch chłopców, którzy w pierwszym rzędzie akurat chcieli sobie na stojąco obejrzeć start do jednego z wyścigów; ale kwestia rozbudowy stadionu to temat na zupełnie inny artykuł.


protas-wyprzedza-dwoch-rywaliSą tacy, którzy szczyt formy osiągnęli w październiku. Ponoć Darcy Ward już pytał, czy pan Piotr nie szykuje się na Międzynarodowe Mistrzostwa Australii. Na zdjęciu jednym manewrem wyprzedza dwójkę częstochowian

Dobrze, że kibice podziękowali żużlowcom, a żużlowcy kibicom, podczas zawodów na zielonogórskim stadionie, bo skoro jedni kochają się ścigać, a drudzy kochają oglądać wyścigi, to jest to najlepsza możliwa forma. Kwestia nazewnictwa samej imprezy była sprawą drugorzędną, bo i tak tego typu turnieje nie będą miały w przyszłości swojej kontynuacji (chciałbym, aby Falubaz po każdym sezonie mógł sam sobie przyznać puchar fair play, ale jest to mało prawdopodobne). Niech będzie, że wynikała ona z chęci zaproszenia akurat drużyny częstochowskiej. Nie ma to znaczenia. Ważne, że wreszcie fani speedwaya z Winnego Grodu i okolic mieli okazję uczestniczyć w turnieju nie wynikającym z kalendarza rozgrywek opracowanego przez żużlową centralę. Lepiej późno niż wcale. No proszę, i to wszystko dzięki kilku panom K., którzy zupełnie niechcący zafundowali kibicom "czarnego sportu" w Zielonej Górze (nie mylić z kibicami zorganizowanego dopingu) całkiem fajne ściganie.

puchar-fair-play

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43