Mitologia grecka bywa doprawdy fascynująca. Szczególnie legenda o królu Midasie, który to w nagrodę zażyczył sobie od boga Dionizosa posiadania „złotego dotyku”, a później w złoto zamieniał jedzenie, wino, a na koniec nawet własną córkę przeobraził w przecudnej urody złoty posąg. Zbytnia zachłanność przyprawiła władcę o widmo śmierci głodowej (wszak złotem nawet król się nie naje). Ale przecież nie musimy od razu szukać przykładów wśród greckich polis. Czy jest ktoś pośród nas, kto podczas minionych Świąt Bożego Narodzenia nie przesadził z konsumpcją tego i owego? Śledząc ostatnie wydarzenia, wydaje się, że ekstraligowych włodarzy do spółki z telewizyjnymi możnowładcami i GKSŻ-em ten epikurejski przesyt także nie ominął.
Jestem w stanie nawet wyobrazić sobie sytuację, gdzie po trzecim talerzu bigosu, popijając whisky i wyciągając nogi wygodnie w fotelu, któryś z Panów działaczy mówi sobie: - a może by tak jeszcze na dokładkę połechtać się sześcioma zespołami w play off? Byłoby nieźle... a na dokładkę strzelimy jeszcze tak ze sześć rund IMP. I tak już cały ten żużel, to głównie w Polsce, więc zróbmy sobie takie swojskie Grand Prix.... Alina, odgrzejesz mi jeszcze troszkę pierogów?
Oczywiście wszystko w ramach żartu, natomiast nie ulega wątpliwości, że walka o miejsca w fazie play off nie będzie już tak zażarta jak w poprzednich latach, no bo jak już ktoś zapewni sobie, dajmy na to, bezpieczne piąte miejsce na kilka kolejek przed końcem, to może całą swoją uwagę przenieść na przygotowanie do decydujących starć (i co mu zrobić?). A później może zdarzyć się wszystko i karuzela zacznie się kręcić od nowa.
Czy kibice będą zadowoleni z tych zmian? Jeśli poziom widowiska ulegnie pogorszeniu, to obawiam się że straci na tym też telewizja, licząca zapewne na wybitną oglądalność i zyski czerpane od reklamodawców, ponieważ owi kibice będą woleli rozpalić
grilla ze znajomymi – co może z dużym prawdopodobieństwem dostarczyć większej ilości wrażeń niż kolejne ekstraligowe spotkanie "o pietruszkę".
Szczegółów w kwestii formuły rozgrywania IMP jeszcze nie znamy, lecz zewsząd słychać głosy, że będzie to kilka rund, co może wydawać się niepotrzebnym rozwlekaniem imprezy w czasie i ograniczyć element zaskoczenia – mieliśmy przecież mistrzów dość niespodziewanych, acz zasłużonych, jak na przykład Ś.P. Tomasz Jędrzejak czy Adam Skórnicki, gdzie mogła zadecydować dyspozycja dnia. Jeśli system rozgrywania kilku rund wejdzie w życie, to takich niespodzianek może być jak na lekarstwo, ale za to lekarstwo dermatologiczne powinni zastosować telewizyjni decydenci, gdyż od tego zacierania rąk można doznać otarć naskórka. A kiedy widownia nie będzie spodziewanie entuzjastyczna, w dodatku z tendencją malejącą, to istnieje ryzyko, że te otarcia mogą strasznie szczypać.
Szykujemy sobie polskie Grand Prix, bo kto nam zabroni? No i kto tu w końcu rządzi? Dodając do tego wszystkiego jeszcze zawody eliminacyjne, możemy być świadkami rywalizacji o tytuł przez cały sezon(!) Znasz li ten kraj, gdzie mistrza wyłaniają przez kilka miesięcy? Chciałoby się rzec, parafrazując Goethego. Swoją drogą, co bardziej związani z mediami ludzie twierdzą, że trzeba te zawody rozwijać (z czym się w pełni zgadzam, lecz czy droga do rozwoju wiedzie przez dodatkowe kilkadziesiąt kółek?), że będzie więcej transmisji, że może będzie nawet logo! Panowie Piotrze, Marcinie i Zbyszku – oby nie zabrakło tylko tego, co najważniejsze w tym sporcie – i nie chodzi tu o stadionowe piwo.
Gwoli podsumowania – mamy więcej spotkań ekstraligowych, mamy ekstraligę U24, Grand Prix i SEC o międzynarodowych imprezach drużynowych nie wspominając, wszystko wskazuje również na to, że będziemy mieli wielodniowe czy też wielomiesięczne ściganie w ramach IMP. Dobrze, że jest różnorodność, ale kiedy ona się kończy, to powoli zaczynamy brnąć w eklektyzm. Królowi Midasowi Apollo sprawił uszy osła, byle kibice nie przyprawili ich na koniec sezonu 2022... no właśnie, komu?
Przemysław Owczarek