KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

DSC 9346Czy ja już każdy felieton będę zaczynać od „długo mnie nie było”? Mam nadzieję, że nie. Cóż, to mroczna strona tej komfortowej ogółem sytuacji: mogę pisać wyłącznie wtedy, kiedy faktycznie mam coś do powiedzenia.
A teraz mam. Zapnijcie pasy, nie będzie miło.


Mowa jest srebrem…

Lat temu tyle, że pół mojego życia (kto matematyk, może policzyć), pewien „dziennikarz” pisał mi o żużlowych kibicach, że potrzebują „jasnego podziału na dobrych i złych, wyraźnych bohaterów i antybohaterów”. I że jeśli rzeczywistość tego nie dostarcza, to kreowaniem takich „wyrazistych” postaci muszą się zająć media. Nie wiem, na ile to aktualne w dobie social mediów (wtedy Facebook dopiero raczkował, a najbardziej spektakularnym medium społecznościowym była Nasza Klasa), kiedy każdy może być dziennikarzem i każdy może być opiniotwórczy. Czy nadal słuchamy „autorytetów” z gazet i telewizji? Dobra, słuchamy, w końcu wciąż można trafić na opinie, że coś jest prawdą, bo w telewizji powiedzieli… Ale jednocześnie pojawiła się „mądrość tłumu”. Jeżeli jakiś komentarz pojawia się dostatecznie często, to musi być prawdziwy.

Musi, prawda?

A jeżeli pojawił się tylko raz, ale pokrywa się z naszym wyobrażeniem o świecie, to autor nie mógł się pomylić ani zwyczajnie skłamać, co nie?

Tak, tak, wiem. No przecież, że nie. W końcu umiemy myśleć samodzielnie. Podobno.

A jednak. Jakimś cudem, kiedy pojawia się temat jakiegoś żużlowca uznanego przez „mądrość tłumu” za niegodziwego, hejt rośnie na zasadzie kuli śnieżnej. Mieliśmy w tym sezonie już kilka przypadków.

DSC 8800

Ot, choćby sprawę Gleba Czugunowa w pierwszych kolejkach, kiedy okazało się, że rzucanie butelkami w zawodnika jest mniejszym przewinieniem niż to, że zawodnik „zbliżył się do rzucających i naraził na niebezpieczeństwo”. Mam wrażenie, że ktokolwiek wymyślił takie wyjaśnienie, o raz za dużo usłyszał, dzieckiem będąc, „nie obchodzi mnie, kto zaczął, obaj do dyrektora!”. Wyjaśnijmy: i w szkole, i w dorosłym życiu ofiara nie jest winna tego, że jest ofiarą. A tak, rzucanie w żużlowca przedmiotami i wyzywanie go sprawia, że jest ofiarą.


A co było z Patrykiem Dudkiem? Przez część rodzimych kibiców okrzyknięty zdrajcą (na szczęście przez drugą część potraktowany normalnie, jak zawodnik, który ma ambicje jeździć w najwyższej klasie rozgrywkowej), przez wielu fanów wyśmiewany i krytykowany za poszukiwania formy na początku sezonu. Musiał się chłopak naczytać, że ten żużel to jednak nie dla niego. Podobne przeboje miał Paweł Przedpełski, który nawet usłyszał „życzliwe” propozycje dotyczące zmiany zawodu. Przedpełski ma przebłyski, Dudek ostatnio wygrał rundę Grand Prix. Czy ci, którzy ich wyzywali, przeprosili? Czy w ogóle przyszło im do głowy, że może w tym sporcie tak po prostu jest, zwłaszcza po rewolucji tłumikowej, że raz na górze, a raz na dnie? Że jak nie trafisz ze sprzętem, to choćbyś był mistrzem jazdy, nic nie zrobisz – z pustego i Salomon nie naleje?

DSC 0871


Wisienka na torcie: Piotr Pawlicki. I słuchajcie, niech to będzie jasne: z Piotrem źle się w tym sezonie dzieje. Jego jazda jest agresywna, ale przede wszystkim jest rozpaczliwa. Głupimi ofensywami nadrabia braki w prędkości i w czymś jeszcze, czymś nieuchwytnym, co nie poddaje się technicznej klasyfikacji. To nie moje ani wasze zadanie szukać przyczyn, debatować nad czynnikami sportowymi i pozasportowymi. Ba, to nie moja ani wasza brosz usprawiedliwiać jego bezmyślne ataki i fakt, że kilka razy już w tym sezonie doprowadził tą „rozpaczą” do wypadków (chociaż moim zdaniem sytuacja z Nickim Pedersenem z meczu Zooleszcz GKM-u Grudziądz z Fogo Unią Leszno była stricte torowa i mogłoby do niej dojść z udziałem dowolnego innego zawodnika).


…a milczenie złotem


To co jest „naszym” problemem? „Naszym” zadaniem? Ano to, żeby nie ferować wyroków, a już na pewno nie hejtować. Napisanie „bardzo dobrze, że się połamałeś”, „nie wracaj na tor” to podłość. Albo i więcej – sami nadajcie odpowiednie rzeczy słowo. Życzenie źle albo cieszenie się z cudzej krzywdy, zwłaszcza gdy ten ktoś nie ma na sumieniu tysięcy istnień albo miotu małych dzieci/kotków, generalnie – gdy nie jest szują i zbrodniarzem – to podłość.

Nie rozliczam nikogo z myśli. Pomyśleć się każdemu może i nie zawsze mamy wpływ na to, co nam się pod kopułą uroi. Ale między „pomyślało się” a „napisałem publicznie w internecie, gdzie każdy może moje słowa przeczytać” jest jeszcze parę etapów, które powinny wywołać jakiś proces myślowy. Na przykład taki: po co to piszę? Jaki to ma dać efekt? Komu ma pomóc? Co zmienić w świecie?

Bo wiecie, to że mamy prawo głosu, to jeszcze nie znaczy, że należy z każdą światłą – lub mniej – myślą lecieć na tak zwaną ulicę. Nawet wirtualną. Wiem, niepopularna opinia.

I w sumie jakoś łatwiej mi zrozumieć (ale nie usprawiedliwić) hejterów Czugunowa, na których zadziała psychologia tłumu, którzy byli pod wpływem jakichś gwałtownych emocji i nie zawsze mogli je kontrolować. Ba, zrozumiem nawet domniemanego kibica, który podejdzie do zawodnika i da mu w twarz (wolałabym, żeby się nie zdarzało, wszelako jestem w stanie pojąć, jaki za tym stał ciąg reakcji). Ale pisanie podłości w internecie to już inna skala. No chyba że ktoś nie myśli o tym, co z siebie wyrzuca – nierzadko pod własnym nazwiskiem. Ale wtedy to świadczy tylko o nim.

DSC 0764

 

Fortuna kołem się toczy


Wielką ironią losu w całej tej sytuacji jest fakt, jaka sytuacja była katalizatorem kibicowskiego oburzenia. Mowa o starciu z Nickim Pedersenem. Tym Nickim, którego jeszcze kilka lat temu, jak żużlowa Polska długa i szeroka, wygwizdywano na niemal każdym stadionie, na którym się pojawił. Ten Nicki, parę lat temu „szmaciarz”, „bandyta”, „niech on już kończy karierę”, teraz nagle stał się ulubieńcem tłumu, ostatnim Mohikaninem „dawnego żużla”, jakimś tchnieniem minionej – a jakże, lepszej! – epoki. Dysonans poznawczy jak się patrzy. To znaczy, mnie się patrzy wygodnie, bo ja dysonansu nie mam, to żadna tajemnica, jaką estymą od wielu lat darzę pana Pedersena. Ale z pewnym rozbawieniem zmieszanym z zachwytem obserwuję, jak ludzie, którzy w pamiętnym 2015-2016 (że o 2007 nie wspomnę) twierdzili, że to „psychopata”, któremu „powinno się dożywotnio zabronić startów na żużlu”, stają się piewcami Nickiego.

On się aż tak nie zmienił. Wciąż jest dzikiem, nieprzewidywalnym i nieobliczalnym jak pierwiastek z dwóch, tylko teraz ta nieprzewidywalność ma już inny smak. Człowiek się nie zastanawia „a kogo on wsadzi w dechy” (tak naprawdę lista wsadzonych w dechy nie jest aż tak spektakularnie długa, ale „mądrość tłumu” robi swoje), tylko „ile czasu tym razem zajmie mu powrót po kontuzji”. I modli się, żeby Nicki z tych kontuzji wracał, bo to przecież kozak nad kozaki i ostatni dowód na to, że „stary żużel” nie umarł.

IMG 9690PK

Nicki też dostał swoją porcję hejtu, i to nieraz. Robiono z niego bandytę, który nie tylko nie szanuje kości rywali, ale aktywnie na tych rywali poluje. Wygwizdywano. Wyzywano. Powstawały artykuły-paszkwile, a nawet pseudowywiady, których Pedersen tak naprawdę nie udzielił (na szczęście to już historia, a osoba za to odpowiedzialna dawno temu uznała, że żużlowe dziennikarstwo nie jest dochodową działką). W odległym 2012 atakom podlegała nawet jego ówczesna partnerka. Nicki sprawiał wrażenie, że to po nim spływa – wszyscy chyba kojarzymy demonstracyjne przystawianie dłoni do kasku i napawanie się gwizdami. Ale jak było naprawdę? Co czuł? To wie tylko on.

A ja wiem jedno – że nawet jeśli Nicki miał gdzieś, że wygwizduje go świat, to nie znaczy, że każdy żużlowiec tak ma. A to, że któryś z nich przejmuje się hejtem, nie znaczy, że jest słaby. Znacie takie pojęcie jak victim blaming? Jeszcze się w polszczyźnie nie przyjęło, stąd obcy termin – ono oznacza przerzucanie na ofiarę odpowiedzialności za wyrządzoną jej krzywdę. I kiedy czytam, że ktoś, kto przejmuje się hejtem, nie nadaje się do żużla, bo ma słabą psychikę, coś się we mnie burzy. Bo to kompletne postawienie na głowie porządku. Znowu odniosę się do toksycznych przekonań na temat dzieci w szkole – „ktoś cię dręczy? Nie reaguj, to mu się znudzi”. Czyli to ofiara krzywdy ma wykonać pracę emocjonalną, nie reagować, znaleźć w sobie grubą skórę? To ofiara jest problemem, nie krzywdziciel? A to ciekawe.

Internet wciąż pełny jest takich kompilacji z ostrą jazdą Pedersena

...a polscy kibice długo nie mogli zapomnieć Duńczykowi wypadku Wiesława Jagusia (GP Szwecji 2007)

 

Stop


Oczywiście, zaraz ktoś powie „a jednorożce w tej bajce były?” „Weź się, Radosz, ogarnij, nie żyjemy w idealnym świecie, hejt jest faktem i trzeba się jakoś dostosować”. Tylko że niezgoda na hejt i piętnowanie go jest jednym z naszych obowiązków jako żużlowej społeczności.

Bo wiecie co? Kiedyś ten hejt znowu doprowadzi do tragedii. Ktoś sobie coś zrobi przez nienawistne komentarze. A my znowu postawimy „świeczki” na Facebooku, trzy dni popłaczemy i zamkniemy temat, może tylko z tą myślą, że „ach, pewnie miał inne problemy”. Być może miał. Ale bycie ofiarą szykan i słyszenie wyzwisk pod swoim adresem, nawet jeśli jest kroplą, to czasem przelewa czarę goryczy. A ci, którzy myślą, że falę przekonania, że można napisać wszystko i wszędzie, powstrzyma dopiero kolejne samobójstwo, to chyba optymiści. Nic się nie zmieni. Świat stanie na kilka dni, może dwa tygodnie. Potem wróci do normalnego-nienormalnego biegu. Bo przecież to, żeby ten czy inny nabywca biletu i stadionowej kiełbasy „wyraził swoje zdanie” jest ważniejsze od komfortu i szeroko pojętego dobrostanu tych, bez których tego sportu by nie było.

Tak właściwie – czekam teraz na krok telewizji. Kolejny. Pierwszy zrobiła z akcją #Hejtstop po tym, jak fala wyzwisk i zwyczajnego ścieku spłynęła na sędziego Krzysztofa Meyzego. Tak, sędzia popełnił błąd w meczu Unii z Apatorem. Ba, powiedziałabym, że wielbłąd. Ale żaden błąd nie przyzwala na takie traktowanie człowieka.

DSC 0650


I ta akcja mnie szczerze ucieszyła. Jednocześnie gdzieś z tyłu głowy pojawiła się smutna myśl, bo w tych czasach każdy człowiek jest po trosze pesymistą: „dlaczego mówimy o hejcie dopiero gdy jego ofiarą padł sędzia?”. Dlatego liczę, że tak jak w ostatnim Magazynie PGE Ekstraligi głosy dotyczące wypadku były bardzo stonowane, tak i akcja #hejtstop zatoczy szersze kręgi i obejmie też zawodników. Dziś Piotra Pawlickiego, a jutro… każdego, komu się przyda. W to, że się przyda, niestety nie wątpię.

Natomiast PZM i GKSŻ powinny się zastanowić nad tym, żeby przeznaczyć pewne środki (może te z kar?) na zwiększenie wśród zawodników świadomości tego, jak ważna jest współpraca z psychologiem. I w sytuacjach kryzysowych (niezależnie, czy chodzi o kryzys psychiczny, czy kryzys formy), i tak na co dzień. Wiem, ktoś z was właśnie robi wielkie oczy, bo w końcu żużlowiec to dorosły chłop, ma własną firmę, chyba sam wie, co jest dla niego najlepsze? Cóż, nie zapominajmy, że opieka psychologiczna w naszym kraju to wciąż – niestety – temat tabu budzący opór i przekonanie, iż z kogoś chce się „zrobić wariata”. Żyjemy w Polsce, w tej Polsce, w której pewna sieciówka uznała za doskonały pomysł kampanię reklamową „Mężczyzna nie prosi o pomoc”. Zmiana tego przekonania musi się odbywać w warunkach instytucjonalnych.

A na razie obu poszkodowanym w grudziądzkim wypadku życzę zdrowia i siły na wszystko to, co ich czeka. I żeby szybko* i zdrowo wrócili na tor. Dobrych żużloków nigdy za wielu.

 *W przypadku Nickiego: w ogóle. Trzymajcie kciuki za tego dzika, bo kto nam ze starej gwardii zostanie, jak on skończy karierę?


Joanna Krystyna Radosz

PS: Chcecie zobaczyć żużel, który jest kolorowy, dobry i kochany, a jednocześnie pełen znanych nam emocji? . „Szkołę wyprzedzania” w formie e-booka kupicie już za 14,99 zł [tutaj], ale papierową też dostarczymy wam do domu, a jaką ma ładną okładkę! Natomiast „Czarna książka. Antologia opowiadań żużlowych” [tutaj] oraz „Opowieści na marginesach” [tutaj] są dostępne zupełnie ZA DARMO.

 

PPS: Wszelkie przedstawione w niniejszym felietonie poglądy należą do autorki i nie trzeba się z nimi zgadzać. Wszelkie przedstawione w niniejszym felietonie fakty należą do rzeczywistości i nie ma sensu ich negować.

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43