KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Woffinden-BritishFinal2012Odwiedził mnie parę dni temu dawno nie widziany kolega. Taki dobry, ze studenckiej jeszcze ławy. Niejeden się wykład przespało, niejedną nockę zarwało. Tośmy się rozsiedli wygodnie. Nie nie, nic z tych rzeczy. Poniedziałek był, weekend ciężki, a i rano do pracy. - To zostań jeszcze godzinkę. Angole mają swoje mistrzostwa, żużel pooglądamy - rzuciłem, kiedyśmy rozwiązali już dwuosobową komisję śledczą d.s. wyjaśnienia przyczyn kolejnych klęsk Polaków w Londynie. Zaproponowałem przeczuwając negatywną reakcję, bo kolega mój żużel trawi, i owszem, ale głównie taki we flaku. A i to okraszony obficie i raczej nigdy o suchym pysku. Stąd też sylwetkę ma już mocno bajerską. I nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - O, a będzie Bombel? - wypalił za to niespodziewanie. Bo musicie wiedzieć, że druh ów, od lat bez mała dziesięciu jest platonicznym fanem Harrisa Chrisa. I do dziś sam nie wiem, czy to uczucie zapłonęło odkąd, przypadkiem zupełnym, obejrzał raz Grand Prixa w Cardiff, od kiedy lekko stuningowaną, przeuroczą ksywkę usłyszał, czy może odkąd, ujrzawszy Bryta bez kasku, zakrzyknął: o żesz, on tak naprawdę wygląda?! Po czym stwierdził, że przypomina mu serialowego bohatera z lat młodzieńczych. Ale mniejsza z tym.

Akurat do boju wychodzili nasi siatkarze plażowi, co już w prologu łomot z łotewskich rąk wygarnęli. Kolejny rywal, mistrzowie z ojczyzny beach balla, nie nastrajał optymistycznie - to tylko pomogło w wyborze. I nie żałowaliśmy. Chociaż na liście startowej chłopaki, których nic tylko zapakować w RyanAira i 15 sierpnia wysłać do Zielonej Góry (byle porannym lotem, żeby na 14 zdążyli), kilka wiecznie perspektywicznych sierot, i Allen, któremu już przed zawodami warto wpisać "withdrawn" w program (na wypadek jakby w 5. biegu długopis już przerywał), to jak na ten obraz nędzy i rozpaczy, widowisko było przednie. Cóż z tego, że prędkości mniejsze, a co rusz któryś gnie się i łuki "na dwa" wyrabia. Ale jest show? Jest. To czego chcieć więcej?

- Czemu nie ma u nas w mieście takiego toru? - wypalił w końcu koleżka po jednym z biegów, gdzie jego Bombel, choć przegrał, to ze trzy razy tasował się na trasie z Nichollsem. - Bo nie. I kończ to szybciej. Bo u nas jest poważny żużel, za poważną kasę, i też chodzi o to, żeby wygrać. A nawet bardziej - zły, że się ociąga, odpowiedziałem, w nagrodę za trafne pytanie przełączając mądrali na siatkarzy. Którzy tymczasem, miast spodziewanych batów, właśnie sensacyjnie rwali seta czempionom z Florydy. Gdyby ktoś się pytał o genezę cudu, nasza to, nie chwaląc się, z kolegą, zasługa. Bośmy im własnym płucem, gardłem, pięścią i tym, co występuje w puszczy, pomogli.

I tak, skacząc pomiędzy kanałami niczym najbardziej żużlowy z naszych posłów pomiędzy formacjami, dobrnęliśmy aż do finału. I tu się zaczęła ostra jazda. Kolega za Bomblem, a ja za Woffim. A w środku Nicholls, pod płotem tłumik, a nad nim Kennett. I pięknie poszli, i moje górą! Tajski wystrzelił jak z katapulty, nawet Olkowicz by zauważył. Ba, zmiana sojuszu: kolega widząc, że Bombel da ciała, szybko przerzucił nań swą sympatię i darł się: "bij, zabij, rysuj Nichollsa!". Nie lubią się coś, jak Kargul z Pawlakiem. I co? I dupa. Nie dane było dotrzeć do mety naszemu hiroł. Zasuwał do przodu, prowadził pewnie, ale za jego plecami przeszarżował nierozgarnięty jak zwykle Kennett. Postawiło mu bike'a w poprzek, wywinął kozła, poleciał na bandę.

- I co teraz? - zapytał kolega, kiedy już jasnym się stało, ze nasze okrzyki "wstawaj!", okraszone drobnym epitetem, Edek z krainy kredek ma totalnie gdzieś. - Standardowo, Kennetta wykluczą i powtórka we trzech.
Com ja się nasłuchał... Aż wąs sumiasty na portrecie ś.p. dziadka-piłsudczyka opadł. I o błazenadzie, i o sporcie wiejsko-niszowym, i o sprawiedliwości społecznej tam było. - Śmieszny ten wasz żużel. Przełącz na siatkówkę - to tylko nadaje się do zacytowania. Nim przełączyłem, powtórkę, zgodnie z przewidywaniami, wygrał Nicholls.

Kolega dawno już wyszedł, siatkarze dzielni ostatnie SMS-y z gratulacjami odebrali, a mnie, staremu konserwatyście, przez myśl przemknęło: kurczę, ma sporo racji ten druh mój serdeczny. Bo w zasadzie to sytuacja prosta jak drut. Woffinden ruszył i mknął po zwycięstwo. Na własnym torze, gdzie ścieżki nie tyle zna, co sam je stworzył. Wyrypał się za jego plecami Kennett siermięga. Miał szanse wygrać? Mniej więcej takie, jak ja wrzucony do basenu z Phelpsem. Jaką rekompensatę za krzywdząco przerwany bieg otrzymał Woffi? Powtórkę wyścigu? Wolne żarty. Tym bardziej, że jechał akuratnie z parszywego pola B, bo pole najlepsze, tuż obok, wybrał stary wyga Nicholls. A wybrał po temu, że na 20 wyścigów aż 9 zakończyło się zwycięstwem rajdera z trzeciego. To więcej niż to woffindenowe plus A, razem wzięte.

Że statystyki nie jeżdżą - to ja wiem. - Byłby dobry, to i powtórkę by wygrał - powiecie. Bylibyście konsekwentni, to zacieszalibyście, gdy kret jeden skończony (przepraszam juniora z Rzeszowa), stojąc metr obok, nie dostrzegł ukraińskiej piłki w EURO-bramce Anglików - odpowiem. Zacieszaliście? Nie, a dlaczego? Przecież jakby byli dobrzy, to by wbili Angolom jeszcze trzy.

Błędy sędziów są taką samą solą tego sportu, jak piękne akcje - wciąż słychać zewsząd. To ja p... taką sól. Przynajmniej odkąd młodzieńczą traumę przeżyłem, kiedy to awans do okręgówki poszedł w diabły, bo Siwego, cośmy go też "Tregeze" zwali, postrach całej A-klasy, jeden taki omylny "ecce homo" w 25 minucie z boiska wyrzucił. W 25-ej! A potem karnego jeszcze wymyślił. Kolega do dziś polewa, że było być skończonym idiotą; biegać, starać się, gdy jasnym było, że kierownik tamtych szwagra ma w Polmosie, a sędzia wesele na dniach.

Tyle o piłce w tym felietonie. Poza tym, co to za błąd sędziowski, kiedy w naszym Wolverhampton żadnego błędu nie było. Kennett dupska nie ruszył na czas z toru, więc sędzia, ku rozpaczy Woffindena, bieg musiał przerwać. Dla jego, i dla Kennetta dobra. Coś się dało zrobić lepiej? Chyba tylko harpun wielorybniczy wycelować i ściągnąć go migiem, wraz z całym żelastwem, na trawę. Nie, żebym Edkowi nieczystość zarzucał (choć wie go czort jeden), lecz i takich magików to by się na pęczki zebrało. I u nas. Ręka do góry, u kogo w klubie akcji takowej nikt nie odstawił. A jednego nawet Rejtana kojarzę, co legł na łuku jak kłoda, ale punkt rywalom urwał. Jego kolega w powtórce. Ale to było dobre...

A jakby tak - myślę sobie - wyścig powtarzać, i owszem, ale w powtórce ten, co prowadził, ruszałby już nie z linii, lecz dokładniuśko z taką przewagą, jaką miał w momencie przerwania? Śmieszne? Jak dla mnie, to ani trochę bardziej niż obecny przepis. Że nie da się precyzyjnie ustalić, czy tej przewagi było 5 metrów czy 7,5? To niech się nie da. Niech rusza z jakąkolwiek ustaloną.

Ale to nie przejdzie, bo... No właśnie, pomóżcie - bo co? Kolega obiecał wpaść znowu pod koniec igrzysk, a jak już splądruje lodówkę, pewnikiem zapyta.

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43