Z drugiej części wywiadu przeprowadzonego z prezesem żużlowej drużyny z Podkarpacia będzie można dowiedzieć się m.in. czy jest on zadowolony ze swoich poczynań na rynku transferowym, kiedy można spodziewać się pierwszych wychowanków w składzie drużyny, a także jakie będą cele sportowe Wilków w nadchodzącym sezonie.
Łukasz Koźliński (PoKredzie.pl): Zostawmy w takim razie sprawy infrastrukturalne i przejdźmy teraz do spraw czysto sportowych. Jest Pan zadowolony ze składu? Pozyskał Pan zawodników, których chciał mieć w drużynie? Nie wyszło chyba tylko z Nielsem Kristianem Iversenem?
Grzegorz Leśniak (prezes Cellfast Wilki Krosno): Tak, jestem zadowolony z tego, jaki zbudowaliśmy skład, uważam, że zrealizowaliśmy nasze cele transferowe. Iversen był swego czasu rzeczywiście bardzo blisko jazdy w Krośnie. Można powiedzieć, że był już nawet więcej niż jedną nogą w naszej drużynie, ale ostatecznie zdecydował się na skorzystanie z wyższej finansowo oferty klubu z Tarnowa, który przecież w każdym momencie do podpisania kontraktu mógł złożyć swoją ofertę. Wiadomo, że dopóki kontrakt nie jest podpisany, to jeszcze nie jest nic przesądzonego. Ale niczego nie żałujemy, wręcz przeciwnie, mamy Andrzeja Lebiediewa i Petera Ljunga, jeżeli chodzi o formację zagranicznych seniorów i czuję, że dobrze się stało. Peter Ljung to firma sama w sobie. Poza ubiegłym sezonem regularnie był w czołówce pierwszoligowej klasyfikacji zawodników. Jest też dwukrotnym z rzędu i aktualnym indywidualnym mistrzem 1. Ligi. Z kolei Andrzej Lebiediew to Indywidualny Mistrz Europy z 2017 roku, zawodnik z bogatym już doświadczeniem ekstraligowym, gdzie dwa sezony spędził w Sparcie Wrocław i ostatni sezon w Rybniku. Jest to zawodnik z dużymi ambicjami, który powinien być bardzo mocnym punktem naszej drużyny. On sam mówi, że celuje indywidualnie w bycie w TOP3 zawodników 1. Ligi. Do tego dochodzi Mateusz Szczepaniak, najlepszy zawodnik 1. Ligi z sezonu 2017. Zakusy na tych dwóch ostatnich zawodników miało wiele klubów z 1. Ligi. Cieszę się, że obaj wybrali naszą ofertę.
W obu przypadkach można powiedzieć, że zawodnicy wybrali drogę z Rybnika do Krosna.
Rzeczywiście, tak można powiedzieć. Poza nimi jest jeszcze w formacji seniorskiej bardzo doświadczony Daniel Jeleniewski, który również bardzo dobrze pasuje do naszej koncepcji. Do tego dochodzi najlepszy indywidualnie zawodnik 2. Ligi minionego sezonu Patryk Wojdyło, który będzie kontynuował jazdę w naszej drużynie. Młody „zadziora”, który będzie startował jako zawodnik U-24. Do tego dochodzą zawodnicy młodzieżowi. Liderem tej formacji powinien być Aleks Rydlewski. Są również Jakub Janik i Bartosz Curzytek, no i oczywiście nasz pierwszy wychowanek Kacper Przybylski, przed którym w najbliższym sezonie są przede wszystkim starty w DMPJ, tam będzie nabywał doświadczenia i będzie takim zawodnikiem oczekującym, jeżeli chodzi o formację młodzieżową.
Czyli rozumiem, że jeśli chodzi o juniorów, to Krosno będzie opierać się na wypożyczonych zawodnikach z Torunia i Wrocławia?
Tak, tak to będzie wyglądało, z tym, że z Aleksem Rydlewskim jesteśmy nastawieni na długofalową współpracę, niekoniecznie na jeden sezon. Chcemy, żeby był też naszym juniorem w kolejnych latach. Nie ukrywam, że liczę na to, iż ta „młodzieżówka” będzie również solidnym punktem naszej drużyny. Poziom zawodników juniorskich w pozostałych drużynach jest bardzo zbliżony, ponieważ nie ma tu żadnych asów, nie ma zawodników, którzy w wyraźny sposób mieliby zdominować pozostałych. Uważam, że ten poziom juniorów w poszczególnych drużynach będzie bardzo wyrównany, zresztą podobnie jak poziom całej 1. Ligi. Tak wyrównanych szans w tej lidze nie było od wielu lat. Nie można wskazać ani wyraźnego faworyta do awansu, ani drużyny, która będzie odstawać od pozostałych.
Skoro jesteśmy już w temacie młodzieżowców, to proszę powiedzieć naszym czytelnikom, jak wygląda obecnie kwestia szkolenia w Krośnie? Podkarpackie Wilki bazują dotąd głównie na wypożyczeniach i kontraktowaniu młodzieżowców z innych klubów. Najnowszy nabytek to wspomniany wcześniej Bartosz Curzytek wypożyczony z wrocławskiej Sparty. Wiem również, że miesiąc temu doszło do podpisania umowy o współpracę ze Spartanem Przemyśl. Czemu ma służyć to połączenie sił?
Mówiąc bardzo ogólnie, oczekujemy dalszego rozwoju krośnieńskiego żużla. Liczymy też na dopływ nowych adeptów z klubu z Przemyśla, który szkoli tylko w tych niższych kategoriach pojemności motocykli, a my zadbamy już o ich możliwość dalszego rozwoju.
Zdradzi Pan jakieś szczegóły tej umowy? Czy Wilki Krosno mają pierwszeństwo przy wyborze adeptów z Przemyśla, czy też inne kluby będą mogły korzystać z wychowanków Spartana Przemyśl? A może jest to umowa tylko na wyłączność?
Tak, jest to umowa na wyłączność. W momencie podpisania tej umowy, adepci Spartana stali się automatycznie wychowankami Wilków Krosno. Bierzemy pod uwagę również to, że na razie jest to co prawda zalecane, ale w najbliższej przyszłości posiadanie mini toru, bądź klubu partnerskiego szkolącego zawodników na mini torze, stanie się wymogiem regulaminowym dla klubów 1. Ligi. Takie coś funkcjonuje już w PGE Ekstralidze. W związku z tym spełniamy już ten warunek i nie musimy się martwić na przyszłość o ten element uzyskania żużlowej licencji dla naszego klubu.
Co w takim razie ze szkoleniem młodzieży w samych Cellfast Wilkach Krosno? Słyszałem, że obecnie jest tam kilkunastu młodych adeptów marzących o pójściu w ślady Bartosza Zmarzlika?
Utworzyliśmy przed startem ubiegłego sezonu własną żużlową akademię. Zresztą mamy już pierwszy sukces w tym zakresie. Z początkiem stycznia, kiedy ogłosiliśmy nabór do akademii, zgłosiło się 16 chętnych, a w ubiegłym roku były to zaledwie 2-3 osoby. Obecnie trenują oni trzy razy w tygodniu pod okiem trenera Ireneusza Kwiecińskiego. Są to zajęcia na siłowni i sali gimnastycznej. Powoli będziemy przygotowywać się do zajęć w terenie, również do jazdy na motocyklach crossowych i do pracy ze sprzętem, a od maja powinny zacząć się treningi na torze.
Kiedy zatem Pana zdaniem można spodziewać się pierwszych wychowanków z tej akademii?
Nic na siłę. To jest proces. Twardo stąpamy po ziemi i wiemy, że wszyscy adepci z akademii nie zostaną żużlowcami. Mamy jednak nadzieję, że kilku z nich będzie mogło ubiegać się o żużlowe prawo jazdy i otrzyma szansę reprezentowania naszych barw jako wychowankowie klubu. Potrzeba na to jednak czasu i cierpliwości. Trener Kwieciński i menedżer drużyny Michał Finfa opracowali i złożyli dokument, który nosi nazwę „Plan szkoleniowy Cellfast Wilków Krosno. Budowa akademii”. Jest to plan rozpisany na kilka lat. Dokładnie opisane są poszczególne etapy i jednostki treningowe w rozwoju takiego adepta i przyszłego żużlowca, wraz z określonymi terminami weryfikacji ich umiejętności. Warto podkreślić, że takie plany budowy zawodnika w żużlu, w przeciwieństwie do piłki nożnej, wciąż nie istnieją. Nie można zakupić w Internecie czy księgarniach takiej wiedzy, podczas gdy znajdą się dziesiątki publikacji czy opracowań na temat „jak założyć i prowadzić piłkarską akademię, a następnie szkolić i rozwijać umiejętności zawodników”. W przypadku żużla takie opracowanie tekstowe nie istnieje. Jeszcze nie istnieje. Zatem obaj wspomniani panowie sami stworzyli i opracowali taką strategię. Wszystko od podstaw, na wewnętrzne potrzeby klubu Wilki Krosno.
Ale można przecież bazować na doświadczeniu innych. Istnieją przecież w kraju ośrodki mini żużla szkolące przyszłych adeptów tego sportu, jak choćby Rybki Rybnik, JUST Fun GUKS Speedway Wawrów czy akademie żużlowe działające przy klubach w Gdańsku, Bydgoszczy lub w Częstochowie. Można od nich czerpać wzorce i przyglądać się procesowi szkolenia młodzieży.
To nie jest tak do końca z bezgranicznym czerpaniem z czyichś doświadczeń. Każdy klub i każdy trener ma swoje know-how. Oczywiście, na pewno nasz sztab będzie podglądał, co się dzieje w takich szkółkach, żeby czerpać najlepsze wzorce i przenosić je na nasz grunt. Z pewnością trzeba korzystać ze wszystkich możliwych źródeł, aby nasza akademia rozwijała się w prawidłowym kierunku.
Czyli jest szansa, że na jednym Kacprze Przybylskim temat wychowanków w drużynie się nie skończy?
Oczywiście, że nie, ale na to potrzeba czasu i cierpliwości. Nie można rzucać słów na wiatr, mówić, że w tym roku na pewno doczekamy się wychowanków. Podchodzimy do tego spokojnie. Mam nadzieję, że w kolejnych sezonach pojawią się pierwsi zawodnicy, którzy podejdą do licencji. Jak wiadomo są również wymogi regulaminowe, aby w klubie szkolić zawodników startujących na motocyklach o mniejszych pojemnościach silników np. 250 cm3. Dlatego niewykluczone, że może nawet w tym sezonie doczekamy się jakiegoś wychowanka w tej kategorii.
Nowy sezon, nowa drużyna, nowy poziom rozgrywkowy, to i nowy trener. Do klubu wrócił Ireneusz Kwieciński. Postać, której w Krośnie nikomu przedstawiać nie trzeba. Czy długo trwało namawianie go do poprowadzenia „Watahy” w eWinner 1.Lidze?
Nie trwało to długo. Końcem roku kalendarzowego zaczęliśmy w klubie zajmować się tematem szkoleniowym. I mimo że wpłynęło do nas kilka ofert, to postanowiliśmy sami wybrać trenera pasującego do naszej strategii prowadzenia drużyny i szkółki. Okazało się, że tak naprawdę mamy pod nosem, tutaj na miejscu, taką osobę, która spełnia nasze oczekiwania jeśli chodzi o pracę z młodzieżą, ale także i doświadczenie w prowadzeniu pierwszego zespołu oraz przygotowywanie toru. Trener Ireneusz Kwieciński łączy te wszystkie elementy ze sobą. A jeżeli dodatkowo dodamy do tego fakt, że jest byłym żużlowcem oraz byłym mechanikiem takich zawodników jak Hans Andersen czy Jarosław Hampel, a ostatnio komisarzem toru, to okazało się, że mamy człowieka z szerokim wachlarzem umiejętności, który chce się temu przedsięwzięciu poświęcić. Spotkaliśmy się na przełomie roku, ustaliliśmy warunki, trener wyraził zainteresowanie, skorzystał z naszej propozycji i jesteśmy umówieni na wspólną budowę coraz mocniejszego klubu żużlowego.
A jak wyglądają przygotowania do sezonu? Kto trenuje na miejscu? Czy są jakieś specjalne treningi? Jak wyglądają przygotowania obcokrajowców? A może każdy przygotowuje się indywidualnie, we własnym zakresie?
Na miejscu z akademią trenuje tylko Kacper Przybylski. Pozostali zawodnicy przygotowują się indywidualnie, bądź przy udziale innych klubów, tak jak ma to miejsce w przypadku Bartosza Curzytka, który trenuje z klubem z Wrocławia. Mam pełne zaufanie do naszych seniorów dlatego, że są zawodowcami nie od wczoraj i nie mamy żadnego powodu, by im nie zaufać, że przygotują się do sezonu zarówno pod względem sprzętowym, jak i fizycznym. Zawodnicy jeszcze w styczniu otrzymali wszystkie środki do przygotowania do najbliższego sezonu, zarówno te wynikające z kontraktów klubowych, jak również te wynikające z umów sponsorskich. Są to zawodnicy nieprzypadkowi, dlatego nie bawimy się w działania typu pomiary czy waga. Dlatego jeżeli ktoś się nie przygotuje do sezonu, to bardzo szybko wyjdzie to na torze i zwyczajnie sam sobie zaszkodzi. Poza tym nieprzypadkowo mamy dwóch zawodników rezerwowych, którzy będą czekali na swoją szansę. Mam tu na myśli Mathiasa Thoernbloma i Jasona Joergensena. Uważam, że nie ma sensu jednak dywagować na temat hipotetycznego braku profesjonalizmu tych z podstawowego składu.
A jakie są w takim razie plany wobec pozostałej dwójki młodych obcokrajowców, czyli Witalija Kotlara i Davida Pacalaja? Czy klub wiąże z nimi jakieś nadzieje?
Z Witalijem Kotlarem cały czas jest problem logistyczny. Pewnie gdyby nie COVID, to byłby już w zeszłym roku u nas na treningach. Pozostajemy z nim w kontakcie, jednak na chwilę obecną jest to ogromne przedsięwzięcie, żeby sprowadzić zawodnika, który nie jest pewny występu w żadnym meczu. Do tego dochodzi jeszcze kwestia zapewnienia mu odpowiedniego sprzętu, bo jak wiadomo on ze swoimi motocyklami z Władywostoku nie przyleci. W związku z tym nie ma sensu na razie mówić cokolwiek więcej o tej współpracy, bo musimy poczekać jak ruszy sezon, zobaczyć jak będzie wyglądała sytuacja z obostrzeniami i może jeszcze w tym roku Witalij do nas zawita. Podobnie ma się sprawa z Davidem Pacalajem. On w zeszłym sezonie praktycznie nie startował w żadnych zawodach, bo wszelkie imprezy żużlowe na Słowacji i w Czechach zostały bardzo mocno okrojone, więc musimy poczekać na to, jak zaprezentuje się w pierwszych tegorocznych zawodach z jego udziałem.
Czy jest w planach jakiś przedsezonowy obóz integracyjny albo zgrupowanie drużyny?
To będzie uzależnione od tego, kiedy ruszy liga. W połowie marca ma zapaść decyzja odnośnie startu rozgrywek 1. Ligi, więc dopiero jak będziemy tego pewni, będziemy planować jak się do ligi przygotować – czy to poprzez obóz integracyjny czy też specjalne treningi. Uważam, że na razie wyjazd na tor jest całkowicie pozbawiony sensu, ponieważ wszystko wskazuje na to, że rozgrywki ruszą dopiero w maju.
A jeżeli chodzi o przedsezonowe sparingi, czy były już w tym temacie pierwsze przymiarki i rozmowy z innymi klubami? Z kim i kiedy Cellfast Wilki planują się sprawdzić przed rozpoczęciem sezonu i czy w tych spotkaniach wystąpią również zawodnicy zagraniczni?
Obecnie, aby takie sparingi mogły dojść do skutku, muszą się odbywać w pewnym reżimie sanitarnym. Na tę chwilę nie opublikowano takiego regulaminu dla 1. Ligi, przedstawiono tylko regulamin organizacji spotkań towarzyskich dla drużyn ekstraligowych. Wynika z niego, że praktycznie nie ma szans na organizację spotkań sparingowych pomiędzy drużynami ekstraligowymi a pierwszoligowymi, a to dlatego, że drużyny pierwszoligowe musiałyby w całości przeprowadzić testy na obecność koronawirusa. Pierwszoligowcy nie znając faktycznej daty startu rozgrywek lub zakładając, że te rozpoczną się dopiero w maju, nie będą zainteresowani odjeżdżaniem sparingów z drużynami ekstraligowymi w marcu, tym samym nie będą chcieli ponosić dodatkowych kosztów na przeprowadzanie testów w tym zakresie. W związku z tym uważam, że cały dotychczasowy plan sparingowy ulegnie weryfikacji i wiele sparingów po prostu nie dojdzie do skutku.
To znaczy, że dotąd klub nie prowadził żadnych rozmów z potencjalnymi sparingpartnerami?
Oczywiście, takie rozmowy się toczą, ale ich finalizacja dojdzie do skutku dopiero w momencie, kiedy będzie znany termin rozpoczęcia rozgrywek pierwszoligowych. Po co ogłaszać przymiarkę do sparingu, skoro nie wiadomo czy dojdzie on do skutku, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna. My cały czas utrzymujemy w gotowości różne opcje i wybierzemy takie, które będą nam odpowiadać terminowo i logistycznie.
Sezon najprawdopodobniej znów rozpocznie się bez kibiców na stadionach. Czy Krosno jest finansowo gotowe na deficyt wpływów ze sprzedaży biletów?
Jeśli tak się stanie to będziemy musieli się z tym zmierzyć. Myślę, że żaden klub nie jest do końca gotowy na brak wpływów ze sprzedaży biletów i dnia meczowego. Trudno to jednoznacznie oszacować, bo nie wiadomo też jaka to będzie frekwencja, czy będzie to 50% pojemności stadionu czy mniej. Na pewno jest to negatywny aspekt w działalności finansowej każdego klubu. Jestem za tym, żeby maksymalnie opóźnić termin rozpoczęcia sezonu, aby kibice mogli pojawić się na trybunach. Jazda bez fanów to ostateczność.
Co to znaczy według Pana maksymalnie?
Moim zdaniem przesunięcie terminu rozpoczęcia sezonu przynajmniej na maj lub jeszcze później zwiększa prawdopodobieństwo uczestnictwa kibiców. Nie zapewnia, ale zwiększa to prawdopodobieństwo. Żużel robimy nie dla działaczy, klubów czy PZM, ale przede wszystkim dla kibiców. Obecnie nie ma możliwości uczestnictwa kibiców w imprezach sportowych, ale przecież nic nie trwa wiecznie. Obostrzenia muszą być kiedyś znoszone i kto wie, może w maju tak będzie. Jest coraz więcej ludzi zaszczepionych, coraz więcej jest tzw. ozdrowieńców. Poza tym uważam, że skoro otwarte są kina, teatry czy galerie handlowe, czyli pomieszczenia zamknięte, to tym bardziej powinny zostać otwarte stadiony dla kibiców. Oczywiście w reżimie sanitarnym, tak jak to miało miejsce w ubiegłym sezonie. Zawodnikom też zależy na późniejszym starcie, wolą przecież startować za wyższe kwoty, a według regulaminu mamy w tym roku podział stawek w zależności od frekwencji na trybunach.
Znając Pana podejście do sportu, wiem że zawsze mierzy Pan wysoko. Jaki wynik sportowy zadowoli Pana w nadchodzącym sezonie?
Zadowoli mnie utrzymanie w 1. Lidze, bo to jest nasz cel na najbliższy sezon. Krok po kroku chcemy realizować nasze założenia, a utrzymanie zespołu w 1. Lidze jest naszym podstawowym celem sportowym. Po cichu liczę na to, że być może odegramy większą rolę w rozgrywkach pierwszoligowych, bo beniaminkiem w zasadzie jesteśmy tylko z nazwy. Uważam, że posiadamy zawodników z dużym doświadczeniem, co najmniej pierwszoligowym, i wiem, że jeżeli zespół pojedzie to, na co stać tych zawodników, to myślę, że śmiało możemy powalczyć o pierwszą czwórkę. Nikomu nie zamierzamy oddawać pola, bo Ljung, Lebiediew, Jeleniewski, Szczepaniak i Wojdyło to są bardzo dobrzy zawodnicy na tę klasę rozgrywkową.
To prawda, „na papierze” są argumenty, aby myśleć poważnie o czymś więcej niż tylko jazda o utrzymanie w lidze.
Zatem podstawowy cel, to utrzymanie się w 1. Lidze - i to będzie realizacja naszego planu na ten rok. Jeżeli uda się coś więcej, to będzie wszystko na plus.
W takim razie życzę Panu i drużynie realizacji tego podstawowego celu, a także dalszego rozwoju klubu w przyszłości. Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Dziękuję bardzo!