Zgodnie z oczekiwaniami, telenowela p.t. "Skandal w Lesznie" na łamach głównodowodzącego medialnie portalu ruszyła. Odcinków i zwrotów akcji nie zabraknie, tego możemy być pewni. Tak samo jak tego, że prezes Marta Półtorak na jednym wywiadzie nie poprzestanie. Ponieważ na decyzję Speedway Ekstraligi przyjdzie jeszcze trochę poczekać, a do boju ruszą teraz harcownicy w osobach prawników, PR-owców, rzeczników prasowych i przeróżnych uczonych głów, zebraliśmy w jedną całość jedyne nie spaczone tymi naleciałościami, bo pochodzące z miejsca i dnia zdarzenia, materiały - tak, żeby nie zaginęły w tym tumulcie.
Prezes Józef Dworakowski: Naprawdę trudno mi to skomentować, bo w Szwecji czy Anglii to nie miało prawa się stać. To nie miało prawa się stać! Żeby zawodnik dyktował, co ma robić kierownik czy trener gości?! Ja wiem, że to jest przykro, kiedy jeden z zawodników jest niedysponowany i na pewno to duża szkoda, ale powiem tak: czuję, i muszę to twardo powiedzieć, że moja rola w żużlu dobiega końca. Bo ja nie chcę w takim czymś uczestniczyć - żeby zawodnicy robili dyktat. Co ja mam dzisiaj powiedzieć moim kibicom, którzy przyszli sobie prawdopodobnie na trening? Tak nie może być. Nie wiem czy Ekstraliga, jeżeli w ogóle ktoś tam dowodzi, zajmie jakieś stanowisko. Trudno mi powiedzieć, bo ja sam nie znam na tyle regulaminu. Te hocki klocki, które tutaj były, niech sobie sprawdzą, co było wczoraj o godz 11-12 nad Lesznem, co było dzisiaj w nocy itd. itd. Powiem tak: żałuję tylko, że dzisiaj od 8 goniłem jak konie moich ludzi, żeby przygotowali jak najlepszy tor do jazdy. A państwo widzicie, że nasi chłopacy jadą. Nie ma żadnych negatywnych sytuacji! Jeżeli mamy rekord toru, to o czym my mamy mówić? O czym my mamy mówić?! Jest tylko jedna rzecz: bardzo przykro mi i muszę bardzo przeprosić wszystkich miłośników żużla, że coś takiego się dzieje. Ale to jest nasza wina. Bo my za mało jesteśmy konsekwentni w stosunku do zawodników. Pozwoliliśmy raz, drugi - i dzisiaj po prostu płacimy za to.
(wypowiedź dla nSport)
Prezes Marta Półtorak: Dla mnie jest to bardzo dziwna sytuacja. Wiem jedno: że obiecałam zawodnikom, że już nigdy nie pojadą na niebezpiecznym torze. Zbyt dużo dotknęło nas tragedii i nie zrobimy tego. Zarzucano nam, że Nicki może nie jest w pełnej formie i w związku z tym nie chcemy jechać. Zaproponowaliśmy drużynie przeciwnej, że możemy pojechać w innym terminie bez Nickiego, jeżeli to jest problem, natomiast nie będziemy narażać bezpieczeństwa zawodników.
(Wypowiedź dla nSport)
Marta Półtorak: Nic to (kosmetyka toru - dop. red.) nie zmieniło. Nicki Pedersen, który po wypadku podczas Grand Prix w Cardiff nie był w 100-procentach sprawny, po wyjściu na tor, który w niektórych miejscach był miękki jak guma, stwierdził, że nie dałby na nim rady nawet utrzymać kierownicy. Czyli praktycznie w niedzielę by nie wystartował.
(Wypowiedź dla rzeszowskich Nowin - nowiny24.pl)
Tomasz Welc (kierownik drużyny PGE Marma): W regulaminie jasno jest napisane, że tor musi być na całej długości i szerokości taki sam i umożliwiać ma na całej długości i szerokości płynną jazdę. W tej chwili (ok. godz. 18.30 - dop. red.) ten tor nie jest taki. Jeden łuk jest inny, drugi łuk jest inny. Na drugim łuku pięć metrów od krawężnika jest przyczepnie, następne metry aż do bandy są twarde. Prosiliśmy teraz, będąc na rozmowie u sędziego, żeby zarządził dodatkową kosmetykę, bo mamy jeszcze trochę czasu, pogoda jest ładna, światła są, organizatorzy przystąpili do dodatkowych prac na torze. Miejmy nadzieję, że one pomogą i odjedziemy dzisiaj te zawody.
(wypowiedź dla nSport)
Fredrik Lindgren: Na tak dobrym torze jak dzisiaj jeszcze się w tym sezonie nie ścigałem.
(wypowiedź dla Radia Elka)
Trener Roman Jankowski: Pierwszy raz, biorąc pod uwagę karierę zawodniczą i trenerską, spotkałem się z takim przypadkiem, by rywale nie wyjechali na tor. Co tu dużo komentować. Tor był dobry, super do jazdy. Naprawdę nie wiem, jak to jest, że nie pasował rywalom.
(wypowiedź na pomeczowej konferencji)
Tobiasz Musielak i Damian Baliński (wypowiedzi dla 1938.pl):
Ryszard Kowalski (wiceprezes Speedway Ekstraligi S.A.): Ekstraliga z bardzo dużą uwagą śledziła te wydarzenia. Potrzebujemy trochę czasu, by zająć stanowisko, dlatego w trybie pilnym poprosiliśmy osoby urzędowe o przesłanie wszystkich materiałów, będziemy dysponować także zapisem wideo. Przeanalizujemy i podejmiemy jakąś decyzję. To wydarzenie bez precedensu, które chwały Ekstralidze nie przynosi.
(wypowiedź dla nSport).