Zimno na dworze, mokro, aż się nie chce na stadion ruszać. Pytanie, czy będzie po co? Po raz kolejny okazało się, że kiedy tylko w planie mamy szaleństwa sobotniej nocy pod egidą GP, całotygodniowe analizy najtęższych nawet kibicowskich umysłów w jednej chwili biorą w łeb. Hitowo zapowiadało się starcie wciąż aktualnych mistrzów z Tarnowa z kreowanym na mistrza Falubazem, ale w miejsce kontuzjowanego Jonssona wystąpi Bech Jensen (na zdj.). W Częstochowie gospodarze ogłosili podwójną mobilizację, aby zmazać plamę z Wrocławia, ale zamiast z Woffindenem ścigać się będą z Klindtem. Bardzo wyrównany zapowiadał się bój w Lesznie, gdzie będąca w dołku Unia podejmować miała jadące wreszcie ze swym liderem "Żurawie", ale ... no właśnie, czy Nickiego Pedersena w ogóle zobaczymy na torze?
Zanosi się więc na to, że jedynym pojedynkiem spełniającym zarówno kryterium jakościowe (obie ekipy w najsilniejszych składach), jak i wolicjonalne (zacięta walka o bonusa) będzie starcie w Gorzowie. Przed tygodniem, po fenomenalnym meczu w wykonaniu Nielsa Kristiana Iversena, Stalowcy przegrali jedynie 43:47 i u siebie zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby wygrać przynajmniej o ten jeden punkt wyżej. Mają wszelkie po temu szanse, a z tak jeżdżącymi jak na walijskiej ziemi PUK-iem i Krzysztofem Kasprzakiem, porażka zdaje się wręcz nieprawdopodobieństwem. Ta dwójka w dwunastu swoich startach (nie zakładamy innej liczby) nie powinna przywieźć mniej niż 28-30 punktów. To już potężny kapitał. Na cenzurowanym jest ostatnio Bartosz Zmarzlik, którego żenująco słaby występ w Bydgoszczy nie pozwolił żółto-niebieskim na nic więcej niż 4-punktowa porażka. Młodzież bydgoska to godni rywale, jeśli jednak Bartek na swoim torze nie zmaże plamy sprzed tygodnia, to... może powinien się zastanowić, czy na pewno "dzika karta" na Grand Prix to dobry pomysł. Po raz ostatni ekipa Piotra Palucha skorzysta ze wzmocnienia, jakim na własnym torze jest ZZ-tka za Daniela Nermarka i z pewnością Linus Sundstroem oraz Paweł Hlib zechcą pokazać, że wykorzystali daną im szansę. Jeżeli będą wygrywać z drugą linią "Gryfów", Stali nie stanie się krzywda.
Jeszcze tydzień temu w Bydgoszczy było dość pogodnie, nie tylko ze względu na warunki atmosferyczne. Zwycięski bój ze Stalą odczytano raczej w kategoriach heroicznego wyczynu Iversena, dzięki któremu zamiast spodziewanego łomotu, był ciekawy, momentami widowiskowy mecz. Czyli na plus. W perspektywie było ważniejsze wyzwanie - Derby Pomorza z Unibaksem. Jak się skończyły dla biało-czerwonych, pamiętamy. Teraz nikomu już nie jest do śmiechu. Nagle okazało się, że nad Brdą kompletnie nie ma armat. Greg Hancock dochodzi powoli do pełni sił (na szczęście sobotni występ w Cardiff pokazał, że na starego mistrza wciąż można liczyć - swoją drogą, jak to jest, że obolały wciąż, 43-letni Hancock może śmigać po walijskich dziurach aż miło, a 42-letni Gollob nawet nie próbuje?). Hans Andersen tłumaczy swoje coraz słabsze występy a to zmieniającą się pogodą, a to złymi podszeptami klubowych kolegów, a to fatalną konstrukcją meczowych tabel (gdyby spotkania trwały 25 biegów, niechybnie doszliby Unibax). O jeździe Krzysztofa Buczkowskiego najlepiej nic nie pisać, a jedyny z bydgoszczan, który w ostatnich tygodniach nawet w przegranych meczach zbierał pochlebne recenzje, czyli Aleksandr Łoktajew ma jakieś koszmarne kłopoty sprzętowe. Co z tego, że po szerokiej potrafi objechać, nie dając mu żadnych szans, samego mistrza świata Chrisa Holdera, skoro chwilę później przyjeżdża ostatni, albo w ogóle nie jest w stanie uruchomić motocykla. Chyba także w obrębie samego teamu zawodnika jest jeszcze sporo do poprawienia.
W czym upatrywać zatem szans polonistów? W szybkich wyjściach spod taśmy Hancocka, w szaleństwie Łoktajewa, w juniorach, którzy - prawem sinusoidy - po kapitalnym meczu przed tygodniem i beznadziejnym z Unibaksem, tutaj powinni znowu pojechać lepiej. Może jeszcze w przebudzeniu potrafiącego "trzymać kredę" i dobrze znającego gorzowski owal Andersena. Sporo tych warunków do spełnienia. To gospodarze mają wszystkie atuty w garści, typujemy więc pewne trzy punkty dla gorzowian.
Stal Gorzów:
9. Daniel Nermark (ZZ)
10. Linus Sundstrom
11. Krzysztof Kasprzak
12. Paweł Hlib
13. Niels Kristian Iversen
14. Adrian Cyfer
15. Bartosz Zmarzlik
składywęgla.pl Polonia:
1. Greg Hancock
2. Mateusz Szczepaniak
3. Aleksandr Łoktajew
4. Hans Andersen
5. Krzysztof Buczkowski
6. Szymon Woźniak
7. Mikołaj Curyło
Nasz typ: 51:39
Czy w obliczu straty jednego z liderów, 18 puktów zaliczki to dużo, czy mało? W Zielonej Górze skłaniają się raczej do tej pierwszej wersji. Teraz dopiero należy docenić jazdę do końca "MotoMyszy" przed tygodniem. Wszak po wygranym przez tarnowian 12. wyścigu wynik brzmiał tylko 39:33. Nokautujące ciosy w końcówce meczu pozwolą teraz na duży spokój. ...i ewentualne zamknięcie ust tym wszystkim, którzy już od miesiąca dopominali się o Mikkela Becha Jensena w składzie. Chcieliście Duńczyka za któregoś z liderów - to go macie, mógł dzisiaj ogłosić prezes Marek Jankowski. Co może pokazać na totalnie innym od tych, na których się wychował, torze w Mościcach? Zapewne mniej więcj tyle, ile polkazał na nim niedawno jego rodak, Patrick Hougaard w barwach gospodarzy. Takie debiuty "na wariata" rzadko kiedy mają pozytywny finał. Aczkolwiek chcielibyśy się mylić, bo z tego Jensena wciąż może mieć światowy speedway sporą pociechę. Mecz będzie w telewizji, a więc wszyscy obejrzymy jak sobie radzi. Mamy tylko nadzieję, że dostanie więcej wyścigów niż dwa.
Czy w obliczu braku AJ-a Falubaz stoi na straconej pozycji? Wcale nie. Jest przecież lider prawdziwy - Jarosław Hampel, który co prawda kolejny raz jedzie przeraźliwie słabe Grand Prix, ale na krajowym podwórku mało kto odbiera mu w tym roku punkty. A tutaj przecież tor z gatunku "i w sto koni nie dogoni". Zabraknąć może wsparcia. Jest Patryk Dudek, który startowcem jest niezgorszym, ale dalej...? Dalej jest Piotr Protasiewicz, który rok temu w Tarnowie swoją misję zbijania KSM wypełnił wzorowo (2*,1,2,D,0,D) i wiecznie "humorzasty" Jonas Davidsson. Jak on pojedzie - tego nie wie nikt. Skłaniamy się jednak ku tezie, że nie pojedzie specjalnie lepiej niż w ubiegłym sezonie (3,0,0,1).
To wszystko na bonusa może wystarczyć, ale na podopiecznych Marka Cieślaka może być za mało. Maciej Janowski i Artiom Łaguta u siebie zawiedli w zasadzie raz, w koszmarnie przegranym meczu ze Stalą Gorzów. Martin Vaculík pokazywał już pojedyncze przebłyski w Szwecji, a wczorajszym Grand Prix chyba nawet samego siebie zaskoczył. Jakby nie patrzeć, może mówić, że tylko dzięki niemu Emil Sajfutdinow zdjął kolejny skalp z żużlowego Olimpu. Nie będzie Leona Madsena - i to jest dla "Jaskółek" osłabienie co najmniej równe brakowi AJ'a w szeregach gości, będzie jednak Janusz Kołodziej. Niektórzy już dziś mówią o nim "żużlowiec-hobbysta". Może w obliczu problemów kadrowych sympatyczny Jasiek zechce udowodnić, że fatalny występ w Zielonej Górze był poniżej jego obecnych możliwości i trochę za szybko chce się go skreślać.
Jeżeli mecz się odbędzie (w Tarnowie pada niemal cały tydzień, a w sobotę opady ustały dopiero po godz. 20), stawiamy na pewne zwycięstwo miejscowych, jednak do bonusa kilku "oczek" zabraknie.
Unia Tarnów:
9. Maciej Janowski
10. Patrick Hougaard
11. Artiom Łaguta
12. Martin Vaculík
13. Janusz Kołodziej
14. Mateusz Borowicz
15. Kacper Gomólski
Stelmet Falubaz Zielona Góra:
1. Mikkel Bech Jensen
2. Jonas Davidsson
3. Piotr Protasiewicz
4. Krzysztof Jabłoński
5. Jarosław Hampel
6. Patryk Dudek
7. Kamil Adamczewski
Nasz typ: 50:40
Szalenie trudno typować wyniki drużyny, która wygrywa w Gorzowie, wygrywa w Częstochowie (niechby nawet osłabionej), po czym... przegrywa u siebie z Wrocławiem. A takie są właśnie w tym sezonie koleje ligowego losu Unii Leszno. Duńczyk Kenneth Bjerre liderem jest papierowym, nawet w Elite League ubiegły tydzień miał fatalny, a Fredrik Lindgren... no właśnie: który Lindgren? Ten przywożący 3-4 punkty w lidze, czy ten rozstawiający po torze światową czołówkę w Cardiff? Bo nigdy nie wiadomo jakiego "Fredkę" zobaczymy. Jeżeli przyjąć, że w polskiej lidze jest po prostu słaby, to jak wytłumaczyć 12+1 na torze w Gorzowie? Lindgren jeździć umie, pokazywał to już w ubiegłym roku w barwach Sparty (choć głównie na własnych śmieciach), a tłumaczenie się torem w czwartym meczu u siebie już nie przejdzie. Chyba pora na przebudzenie. Pora najwyższa, bo ligowa tabela jest w tym wypadku złudna. Jeśli "Byki" tego nie wygrają... spadną z ligi. Zbyt odważna teza? Oczywiście. Mnóstwo jeszcze spotkań do końca. Ale takie w tej chwili jest nasze zdanie i napiszemy to otwartym tekstem. Przegrać u siebie z Rzeszowem to skazać się na desperacką walkę o utrzymanie.
Gdyby pewny był udział w meczu pełnosprawnego Nickiego Pedersena, ta hipotetyczna porażka nabrałaby całkiem realnych kształtów. "Żurawie" muszą zdobyć na Lesznie bonusa i właśnie mecz na styku jest planem minimum. Tak się terminarz ułożył, a właściwie został zmodyfikowany przez aurę, że na Hetmańskiej będą już wiedzieli ile punktów trzeba odrobić w rewanżu. Bo mimo wszystko optujemy za tym, że odrabiać będą musieli. Nicki? Pojedzie, czy nie pojedzie - jakoś nie widzimy go na zmoczonym po opadach leszczyńskim torze. Zresztą, czy narażałby ryzykancko swoje zdrowie teraz, kiedy cały jego misterny plan wypalił w 150 procentach? Znający jak własną kieszeń tor na "Smoku" Jura Pavlic, uwielbiający przyczepne nawierzchnie Grzegorz Walasek i startowiec, Rafał Okoniewski to jest spora siła, jednak przewaga wsród młodzieżowców i (wreszcie) determinacja seniorów powinny przynieść pozytywny dla gospodarzy efekt. Umówmy się, drugiego tak dramatycznie słabego meczu seniorzy trenera Jankowskiego chyba nie są już w stanie pojechać.
Unia Leszno:
9. Przemysław Pawlicki
10. Damian Baliński
11. Fredrik Lindgren
12. Grzegorz Zengota
13. Kenneth Bjerre
14. Tobiasz Musielak
15. Piotr Pawlicki
PGE Marma Rzeszów:
1. Nicki Pedersen
2. Dawid Lampart
3. Rafał Okoniewski
4. Jurica Pavlic
5. Grzegorz Walasek
6. Łukasz Sówka
7. Łukasz Kret
Nasz typ: 47:43
Na koniec dwa mecze, gdzie wskazanie zwycięzcy nie jest wyczynem. W Toruniu jedyną sensacją jest brak transmisji telewizyjnej. Poza tym, w zasadzie wypisz-wymaluj sytuacja jak po GP w Pradze. Wściekły po straconej szansie Holder i sypiący nam piach pod powieki odcinaniem na światowych arenach kuponów od dawnej sławy Gollob zechcą podreperować sobie nastrój i budżet, a zapewne znowu pogodzi ich wszystkich latający na Moto Arenie Adrian Miedziński. Po środowym występie Kamila Brzozowskiego, jego imiennika Pulczyńskiego oraz Pawła Przedpełskiego fani w Toruniu mogą być nawet spokojniejsi niż przed meczem z PGE Marmą. Najważniejsze zostało już osiągnięte - derby wygrane, a ZZ-tka za Darcy'ego Warda nie przepadnie.
Nowy trener Startu Stefan Andersson moment na debiut miał bardziej niż trudny, a i tak osiągnął już więcej niż się od niego spodziewano. Odważne odsunięcie od składu własnego rodaka - beznadziejnego w tej chwili Antonio Lindbaecka, zaowocowało bardzo poprawnym meczem pod Jasną Górą (przy pomyślnych wiatrach z szansą nawet na bonusa) oraz zwycięstwem nad kreowanymi na mistrzów gwiazdami z Torunia. Teoretycznie w jaskini lwa wystarczy wyjść z 30-tki. Ale nowa miotła z reguły przynosi nowe w wielu aspektach, niekiedy też zaskakujące rezultaty. A w Toruniu było już w tym sezonie kilka spotkań, które pachniały pogromami, a kończyły się zaciętą walką. Oby w tym wypadku było podobnie.
Unibax Toruń:
9. Chris Holder
10. Kamil Brzozowski
11. Adrian Miedziński
12. Darcy Ward (ZZ)
13. Tomasz Gollob
14. Paweł Przedpełski
15. Kamil Pulczyński
Lechma Start Gniezno:
1. Davey Watt
2. Piotr Świderski
3. Matej Žagar
4. Damian Adamczak
5. Bjarne Pedersen
6. Wojciech Lisiecki
7. Oskar Fajfer
Nasz typ: 52:38
Co by zostało ze Stali Gorzów, gdyby kontuzji doznał Niels Kristian Iversen? To samo, co ze Sparty Wrocław bez Taia Woffindena. Nie ma się co rozpisywać jakie to jest osłabienie, bo tutaj matematyka pozostaje bezradna. To, ile pozycji wypracowywał kolegom Woffi, jaką pewność dawał trenerowi Baronowi przy najważniejszych wyścigach, ile znaczył dla atmosfery w ekipie - tego żadne liczby nie oddadzą. Wiemy już, że kierownictwo zespołu z Wrocławia nie skorzysta z zastępstwa zawodnika, co - choć nie powinno się nikomu odbierać szans - de facto wyjaśnia ostatecznie kwestię zwycięzcy w tym meczu. Pozostaje jednak pytanie równie istotne: komu przypadnie punkt bonusowy?
Klindt-Suchecki, Jędrzejak-Ljung, Batchelor-Dolny - tak najprawdopodobniej wyglądać będzie skład tych, którzy muszą podnieść z częstochowskiego toru 18 punktów. Bo 15 regulaminowych dostaną (choć raz już w tym roku w przypadku Sparty okazało się to przedwczesne założenie). Kto ma wygrywać z Sajfutdinowem, Łagutą, Jensenem i Holtą? Z pewnością są w stanie urywać im punkty Troy Batchelor i spisujący się ostatnio świetnie Peter Ljung. Tomasz Jędrzejak pojechał kapitalnie w pierwszym meczu z Włókniarzem, ale w jego przypadku trudno coś przesądzać - już wcześniej na "Olimpico" wykręcał dwucyfrówki, a na wyjazdach był cieniem samego siebie. Zaskoczyć częstochowian może Zbigniew Suchecki. Ex-gorzowianin doszedł do porozumienia ze swoimi silnikami, na własnym torze wciąż nie czuje się najpewniej, ale niemal na każdym wyjeździe raz czy dwa udaje mu się świetnie wyjść spod taśmy i przywieźć cenne punkty. Niezwykle ważny będzie też bieg juniorski. We Wrocławiu po raz pierwszy od niepamiętnych czasów miejscowi młodzieżowcy wypracowali w nim przewagę, przytomnie wywożąc Artura Czaję na szeroką. Każdy punkt przywieziony przez nich na Czai czy Łęgowiku pod Jasną Górą będzie miał kolosalne znaczenie w kontekście obrony bonusa.
Czy to się uda? Nie raz już w tym sezonie Spartanie udowadniali, że kiedy nikt na nich nie liczy, mobilizują się podwójnie. Minimalnie, może rzutem na taśmę, ale ta misja ma szansę się powieść.
Dospel CKM Włókniarz Częstochowa:
9. Michael Jepsen Jensen
10. Rune Holta
11. Emil Sajfutdinow
12. Rafał Szombierski
13. Grigorij Łaguta
14. Hubert Łęgowik
15. Artur Czaja
Betard Sparta Wrocław:
1. Nikolai Klindt
2. Zbigniew Suchecki
3. Tomasz Jędrzejak
4. Peter Ljung
5. Troy Batchelor
6. Patryk Dolny
7. Patryk Malitowski
Nasz typ: 57:33