KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Uczucia są mieszane, chciałoby się wyrwać ten triumf. Staraliśmy się, ale nie wystarczyło. Od początku Motor kontrolował spotkanie. Kiedy poczuliśmy poprawę, było o 10 biegów za późno. Dziękujemy kibicom. Na pewno będziemy ciężko pracować, aby się poprawić.
Maciej Janowski po finale PGE Ekstraligi

Miedziński Adrian2015W minionym roku nie było chyba żużlowca, którego jazda wywoływałaby gwałtowniejsze reakcje wśród polskich kibiców. Mnóstwo upadków, ale i mnóstwo szczęścia. To szczęście opuściło go na początku kwietnia, u progu sezonu 2015. Adrian Miedziński, bo o nim mowa, najpierw walczył o własne zdrowie, później o powrót na żużlowy motocykl, obecnie - o powrót do dawnej dyspozycji. Kręte są ścieżki takich powrotów, a obserwowanie zawodnika, który nie tak dawno w porywającym stylu wygrał rundę Grand Prix, ścigającego się w miasteczku 15-krotnie mniejszym od Rawicza, samo w sobie jest ciekawym doświadczeniem.


Po lewej stronie pole, po prawej łąka, a kilometr za nami centrum 1,5-tysięcznego Mšeno. Czym dla pana są starty w lidze czeskiej?

Tak szczerze? Tutaj w Mšeno to myślę, że niczym. To było bardziej podyktowane tym, że pojechałem po kontuzji tylko cztery mecze ligowe. Za bardzo nigdzie nie mogłem pojeździć. Teraz ta ręka ma już na tyle siły, że mogę sobie pozwolić na większy wysiłek - nie ma tego bólu na następny dzień, który paraliżował. Patrząc przez pryzmat tej sytuacji - ja znałem dobrze terminarz ligi czeskiej, do Pragi i Pardubic można się wybrać, bo tam jest sens coś posprawdzać, a na tym torze... nie ma sensu. Mimo iż chciałem coś sobie potestować, to się nie dało. Tylko tyle, że miałem kontakt z motocyklem, trochę się pościgałem, bo poza jednym treningiem w Toruniu nie miałem ku temu okazji. I to dlatego tutaj jestem. Normalnie, byłem w Mšeno bodaj jeden raz, kiedyś, i pamiętam, że powiedziałem "jestem pierwszy raz i ostatni", ale cóż... sytuacja życiowa zmusiła mnie do tego, żeby tu jednak przyjechać.

Kibice czasami zastanawiają się, czy w takich Czechach da się coś zarobić, czy to raczej zwrot kosztów?

Zwrot kosztów. Tu chodzi o to, żeby pojeździć. Nie jest też tych możliwości wiele, bo w Slanach, z tego co słyszałem, od zeszłego roku mają problem z torem, ale kiedy on był przygotowany - było naprawdę OK. Praga i Pardubice są to tory, na których można się pościgać i przy okazji jakieś wnioski z tego ścigania wyciągnąć. Tego obiektu za taki nie uważam, ale jak mówię - sytuacja mnie zmusiła, żeby brać to, co jest. Ile można siedzieć w domu, patrzeć się w telewizor, albo chodzić na tenisa czy pobiegać? Takie rzeczy mogłem robić zimą, teraz trwa sezon. Chciałem pojeździć, chociaż patrząc dziś na ten tor aż się zastanawiałem, czy jednak dobrze zrobiłem...

Ano właśnie, polscy kibice widzieć tego nie mogli, a jutro zginie to w pędzie sezonu, tymczasem pana pierwszy wyjazd na tutejszy tor mógł się zakończyć fatalnie. Pewna - wydawałoby się - jazda po trzy punkty i nagle, jakby piorun strzelił. Widziane z kilku metrów, wyglądało to groźnie. Gratulacje za instynktowne utrzymanie się na motocyklu, ale zastanawiałem się, nawet nie tyle, czy tych konkretnych zawodów ma pan już dość, ale czy przypadkiem nie odnowiła się kontuzja?

Na szczęście nie, ale było ostro. Tam były koleiny na wejściach, zwłaszcza ta na pierwszym łuku. W swoim pierwszym biegu akurat trafiłem w nią tak, że mnie wybiło, spadła mi noga z haka i sam już miałem "wielkie oczy". Na szczęście udało się to opanować, ale to mnie ostudziło na całe zawody. To znaczy ostudziło... może źle się wyraziłem, ja tutaj generalnie chciałem jeździć ostudzony, bo przecież najważniejsza jest polska Ekstraliga. Po tej przygodzie w pierwszym wyścigu miałem już oczy dookoła głowy i starałem się uważać, w dwóch sytuacjach odpuściłem. Ale udało się pojeździć, udało się nam uzbierać tyle tych punktów, że wystarczyło do trzeciego miejsca, a dla mnie jest coś jeszcze - nie planowałem tego, ale ta kontuzjowana ręka zaliczyła tutaj największe ekstremum, jakiego mogła doznać. Tak sobie myślę, że skoro przeżyła to Mšeno, to teraz będzie już tylko lepiej.

Tak spoglądam na tę pana dłoń... Palce grubości kciuka, ale tego u nogi, coś czarnego zamiast paznokcia, a na zewnętrznej stronie szrama na szramie. Chris Schramm, o ile jeszcze jeździ, któregoś dnia wpadnie w kompleksy. Nie wygląda to najlepiej, a zdaję sobie sprawę, że wygląda dziesięć razy lepiej niż wyglądało...

Dokładnie. Ja się naprawdę cieszę z tego, co jest. Z tego, że mogę nadal uprawiać ten sport. Jeszcze dwa zabiegi są przede mną, ale mogę już jeździć. Pomału zaczyna mi to coraz mniej przeszkadzać. Dzisiaj ten tor wiadomo jaki był, było dużo kamieni, a wtedy ta szpryca, która idzie po rękach, co tu ukrywać, jest po prostu bolesna. Ale cieszę się, bo naprawdę, mogło być dużo gorzej. Wcześniejsze występy to był tylko start i myśl o tym, żeby jakoś dowieźć to, co się wiozło. Teraz mogę już myśleć o czymś więcej, o jakiejś walce.

liderMiedziński jeszcze na prowadzeniu, ale przednie koło już traci kontakt z torem. Chwilę później przyszło ratować się przed upadkiem i liczyć, że jadący z tyłu Zdeněk Holub zachowa zimną krew

Ta koszmarna kontuzja odniesiona w Anglii - nie mogliśmy tego widzieć, a pierwsze doniesienia były tyleż makabryczne, co sprzeczne. Czy mógłby pan opisać jak ten pechowy wyścig wyglądał?

Jechałem z przodu z bardzo dużą przewagą, potem jechał Chris, za nim chyba Maciek Janowski i jeszcze ktoś, już nie pamiętam kto. Na wejściu w łuk... nie wiem, czy byłem za bardzo rozluźniony, czy coś tam było, w każdym razie obróciło mnie. Uciekło mi tylne koło. Rzadko, ale to się czasem zdarza. Uderzyłem w bandę, nie jakoś mocno, miałem tylko zadraśnięcia, ale obok mnie był motocykl. Leżał w taki sposób, że jeszcze kręciło się koło - i ta ręka akurat wpadła w to kręcące się koło. I tak się narobiło, jak się narobiło...

A konkretnie?

Trzy kości złamane, dwie przy palcach, jedna w śródręczu. Ścięgna w obu palcach zerwane. Groźba amputacji... Cóż, tak naprawdę, mogę mówić o dużym szczęściu, że te dwa palce udało się uratować. Lekarz powiedział mi, że mam szczęście, że te dwa palce są, bo oprócz tych mechanicznych uszkodzeń były jeszcze inne zagrożenia, o których ja sam początkowo nawet nie myślałem, na przykład groźba zakażenia i dalszych powikłań. Druga sprawa to szybkość powrotu do sprawności i do sportu. Normalnie leczy się to pół roku, ja po 5 tygodniach pojechałem już w zawodach. Ta rehabilitacja była bardzo ciężka i teraz, jak tak o tym pomyślę, to było straszne naginanie terminów i straszny wysiłek, żeby rozruszać tę rękę.

Była myśl, żeby dać sobie na wstrzymanie? Na spokojnie wyleczyć się, przejść pełny cykl rehabilitacji i wrócić jesienią albo nawet w przyszłym roku?

Wie pan co... jest u sportowca coś takiego, co napędza. Taka motywacja, żeby wrócić, za wszelką cenę. U każdego, kto był w treningu, kto przygotowywał się do kolejnych zawodów, a nagle doznał poważnej kontuzji - to się zapala. I potem właśnie to zawodnika napędza i pozwala jak najszybciej się z tym uporać. Na pewno szkoda mi tego sezonu, bo sprzętowo jest wszystko dobrze, ale uciekły mi wszystkie eliminacje. Tego bardzo żałuję. Mamy połowę czerwca... Teraz dopinamy Szwecję, więc myślę, że trochę załapię jeszcze tej jazdy tam. To też nie jest takie proste w tym momencie, bo w Elitserien nadal obowiązują średnie, a ja mam dość wysoką. W dodatku jedna drużyna wypadła z ligi, więc zrobiło się automatycznie ciaśniej, ale jestem dobrej myśli. Tam są normalne tory, na tych normalnych torach będzie można się pościgać.

A'propos tych torów: tor w Mšeno a tor we Wrocławiu. Tam również w tym sezonie jest ciężko, też można oberwać szprycą i też robią się koleiny. Tak przynajmniej mówił po ostatnim meczu Grzegorz Zengota, krytycznie oceniając stan nawierzchni przygotowywanej przez trenera Barona...

... to do Mšeno musi wpaść (śmiech).

Zaproponuję, ale on chyba w tym roku na brak imprez nie narzeka. A wracając do pytania: z trudnych wyjazdów torunian, to właśnie mecz w stolicy Dolnego Śląska wydaje się być najtrudniejszy. Nie obawia się pan trochę?

Ja widziałem mecz Sparta - Leszno w telewizji. Ten tor wygląda bardzo podobnie do tego, jak zawsze tam wyglądał. A czy są obawy? Na pewno ten obiekt i ten tor jest duży i można by go zrobić tak, żeby był bardziej do ścigania, ale to gospodarze go sobie przygotowują. Ja oczywiście jestem zwolennikiem wyścigów na takim torze, gdzie można coś porobić, a nie tylko decyduje start, ale cóż... Tak sobie go przygotowują, więc trzeba się do tego dostosować. Trzeba być lepszym od nich ze startu i na tym się skupić.

tor


Ta przygoda z British Elite League, tak retrospektywnie, co panu dała?

Po prawdzie, nic mi nie dała. Co mogła mi dać? Teraz tylko straciłem, a mogło skończyć się jeszcze gorzej. Było, jak było. Wtedy nie chciałem mieć więcej jazd, nie miałem podpisanego kontraktu w Szwecji, zdecydowałem się na Anglię. Patrząc z perspektywy czasu, było sporo ciekawych zawodów: były fajne zawody w Czechach, były różne eliminacje; gdybym teraz miał podejmować decyzję, to pewnie wybrałbym inaczej. Skupiłbym się na eliminacjach, żeby awansować do SEC-u, żeby startować w IMP, żeby pojeździć na tych dobrych torach w Czechach. I gdyby było OK, może udałoby się załapać na Szwecję. Ale taka była wtedy decyzja, czasu się nie cofnie. I tak się cieszę, że nie było gorzej, bo lekarz powiedział, że mogła w te rany wedrzeć się infekcja. To stało się na torze, było brudno, ja tylko oczyściłem tę ranę, wróciłem z tym do Polski. Tutaj zrobiłem operację i na szczęście z posiewu nie wyszło, że wyhodowała się jakaś bakteria. Szczęśliwie nie "paprała" mi się ta rana, wszystko goiło się idealnie, aż byli zdziwieni, że tak szybko. Wolę nie myśleć, co by było, gdyby weszło w to jakieś zakażenie. Nie można by było zdjąć szwów, zacząć rehabilitacji, dużo byłoby komplikacji i właściwie miałbym po sezonie.

A palce dla żużlowca - rzecz niezbędna. Nawet dla Nickiego Pedersena.

... ale on akurat ma uszkodzone palce prawej dłoni, więc trzyma ją na gazie. Gdyby miał lewą, byłby to dla niego większy problem. W lewej te palce muszą być sprawne, bo to jest moment startowy, puszczenie sprzęgła, ta dłoń nie ma wyłącznie zadania trzymania kierownicy. U mnie było to szczęście w nieszczęściu, że większy uraz złapał czwarty i piąty palec, a cała siła idzie na pierwszy, drugi i trzeci - to one przytrzymują. Tego czwartego jeszcze nie mogę zginać, po sezonie trzeba będzie zrobić operację, żebym odzyskał w nim pełną sprawność, ale i tak, tymi czterema palcami mam już swobodny ścisk na kierownicy i czuję się pewnie na torze.

Nie bez kozery zahaczyłem o Pedersena. Widział pan już akcję Greg kontra Nicki?

Tak, widziałem tę akcję. Powiem tak: akurat z tych ujęć, które widziałem aż tak wiele nie było widać, ale skoro ktoś taki jak Greg aż tak się zdenerwował, to tam naprawdę musiało nie zostać nic miejsca. To zresztą nie jest pierwsza taka sytuacja. Ja oczywiście nie jestem za tym, żeby w taki sposób jeździć. Wiemy bardzo dobrze, że kiedy Nicki przegrywa start, to jego ambicja jest bardzo podrażniona. A przecież nie o to chodzi, żeby zabijać się na torze.

O awans do play off akurat wy chyba nie będziecie musieli się zabijać. Jakbym poprosił pana o próbę oceny: K.S. Toruń jako klub po odejściu Romana Karkosika - co się zmieniło? Oprócz kevlarów...

Organizacyjnie nie dostrzegam wielkich różnic. Wiadomo, częściowo skład itd., ale pierwsze, co przychodzi mi na myśl przy tym porównania, to ta presja, jaka była rok temu. Wtedy zaczynaliśmy sezon od minus 8 punktów, zaczęliśmy w dodatku słabo. Niby człowiek powtarzał sobie, żeby spokojnie do tego podchodzić, ale gdzieś tam z tyłu głowy to wszystko siedziało. W tym roku jest zdecydowanie spokojniej. Ludzie są i starzy, i nowi, ale wszyscy dobrze się znamy, jak na razie wszystko fajnie gra.

Idziecie jak burza. Na półmetku rozgrywek macie tylko punkt straty do lidera z Leszna, ale tego lidera pokonaliście już na jego torze. Wygraliście też w Gorzowie, a w Zielonej Górze, mocno osłabieni, ulegliście dopiero ostatnim biegiem. W rewanżach - zanosi się - będziecie siać spustoszenie. Rok temu wszystko miało się kręcić wokół trójki mocnych liderów: Golloba, Warda i Holdera. W tym roku, z różnych przyczyn, jeździ tylko Holder, doszli za to inni, o których jednak "gwiazdy Grand Prix" trudno było powiedzieć. To może to jest recepta?

Przede wszystkim drużyna składa się z 7 zawodników. Ja w ogóle nie chciałbym takiej drużyny, w której jeden robi 13, drugi 16, trzeci - 3, a reszta zwozi zera. Każdy musi być ważnym ogniwem. Trzeba dążyć do tego, żeby cała drużyna wzajemnie sobie pomagała na torze, wzajemnie się uzupełniała, żeby to się po prostu układało, od formacji młodzieżowej w górę. Mamy fajnych juniorów, ja się cieszę, że akurat te mecze, kiedy wróciłem, zostały wygrane. Tyle, ile mogłem, tyle tych punktów dorzuciłem, chociaż niektóre biegi musiałem odpuszczać, ale to właśnie po to, żeby drużyna mogła wygrać. Polegliśmy tak naprawdę raz - w Tarnowie, bo tam każdy z nas pobłądził. Między innymi dlatego tutaj jestem - żeby jeszcze potestować, posprawdzać w silnikach i wiedzieć więcej o ustawieniach, gdzie w którą stronę iść; żeby takie sytuacje więcej nie miały już miejsca.

Ale chyba to nie były ekstraligowe silniki?

To znaczy, to nie były silniki, które stosowałem dotąd w lidze, to był taki drugi rzut. Ale drugi, który może stać się pierwszym. Jeżelibym wygrywał uśmiechając się przy tym, zwłaszcza na tak ciężkim torze, to wtedy postawiłbym na taki silnik dalej. Będę jechał jednak na tych, które są bardziej sprawdzone.

AK-Slany


Idzie wam dobrze, a niebawem wróci Darcy Ward, przynajmniej wszystko na to wskazuje. Jak to wpłynie na waszą drużynę? Mówią, że lepsze jest wrogiem dobrego...

To jest pytanie bardziej do Jacka (Gajewskiego - dop. red.), jakie jest pole manewru i jaka będzie taktyka. Z tego co wiem, to na razie dopóki każdy jedzie dobrze, nie sa przewidywane jakieś większe zmiany. Myślę, że menadżer sięga już w przyszłość. Będą play offy, wiadomo jakim sportem jest żużel, są kontuzje, sądzę, że Darcy jest pomyślany także pod tym kątem. Chyba, że komuś z nas naprawdę by się powinęła noga. Najbliższy czas pokaże, jak to się będzie układało.

Nie ma już z wami Karola Ząbika. Jak pan ocenia jego decyzję?

To też jest pytanie tak naprawdę do Karola. Ja czytałem ten jego wywiad, w którym o tym opowiadał. Myślę, że podjął słuszną decyzję, bo zdrowie jest najważniejsze, a urazy głowy to poważna sprawa. Tak naprawdę próbował, próbował... a czas leciał i gdzieś to wszystko uciekało. Moje zdanie było takie, że aby wrócić do jeżdżenia, powinien spróbować w niższej lidze. Znaleźć jakiś stabilny klub i przejechać na spokojnie cały, dobry sezon. Ale nie chciał. W międzyczasie spotkała go jeszcze przykra sytuacja, chodziło o wypłacone środki. Podjął taką decyzję. Jeżeli ta jazda nie sprawiała mu już takiej przyjemności - a tak przynajmniej czytałem - to myślę, że dobrze się stało jeżeli znalazł inne zajęcie, które daje mu więcej frajdy. Ten aspekt, sam w sobie, jest chyba najlepszą odpowiedzią na to pytanie.

Kiedy w 2006 r. w Terenzano Karol Ząbik sięgał po laur mistrza świata juniorów, pan był na 6. miejscu. Obaj mieliście cały żużlowy świat przed sobą, a jednak te kariery potoczyły się tak różnie. Wiem, że to niełatwe pytanie, ale w czym pan był lepszy? Albo inaczej: czego takiego zabrakło Ząbikowi, co miał pan?

Kontuzja, czyli pech - to na pewno. Do tego chyba też jakaś zbyteczna presja, ambicja. Karol był - przepraszam, jest - bardzo ambitnym człowiekiem i myślę, że czasami to był problem. Czasami to jest niedobre, wiem to po sobie. Niekiedy trzeba bardziej sfolgować i podejść do pewnych rzeczy spokojniej, wtedy to wszystko lepiej wychodzi. Proszę też pamiętać, że to nigdy nie jest jedna przyczyna - to się nakłada na siebie, sumuje i wynika jedno z drugiego. Ale taki też jest żużel, nie każdemu, nawet bardzo utalentowanemu, w tym sporcie wychodzi. Co zrobić...

Ząbikowi nie udało się znaleźć tego klubu - koła ratunkowego, który być może odwróciłby losy jego przygody z żużlem, a pan w tym Toruniu to tak do końca kariery...?

[po dłuższej chwili] Nie wiem. Nie chciałbym teraz powiedzieć, że do końca kariery, a później coś się wydarzy i będę jeździć gdzie indziej, co będzie źle odbierane. Jestem na dzień dzisiejszy w Toruniu, do końca tego sezonu, a co będzie później - będziemy myśleć. Na pewno jednak Toruń ma u mnie zawsze pierwszeństwo.

Pana urocza partnerka zbiera wśród naszych czytelników świetne recenzje za reporterską przygodę z cyklem SEC. Oglądał pan już efekty jej pracy? Podobało się?

Tak, jasne, widziałem już jak Marcelina pracuje. Na pewno sprawia jej to dużą frajdę, odnajduje się w tym, lubi te wyjazdy, lubi pracować przed kamerą. Mogę się tylko cieszyć, że ma pracę, która sprawia jej przyjemność, bo to zawsze jest najważniejsze. A jeśli kibicom to się podoba i są zadowoleni, to mogę tylko jej pogratulować i życzyć, żeby kariera w telewizji się rozwijała.

W skali 1-10 dajemy...?

Od 1 do 10? To jedenaście.

 

Rozmawiał: Jakub Horbaczewski

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Uczucia są mieszane, chciałoby się wyrwać ten triumf. Staraliśmy się, ale nie wystarczyło. Od początku Motor kontrolował spotkanie. Kiedy poczuliśmy poprawę, było o 10 biegów za późno. Dziękujemy kibicom. Na pewno będziemy ciężko pracować, aby się poprawić.
Maciej Janowski po finale PGE Ekstraligi

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43