KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

medal-DMPGdy w zeszłym sezonie środowisko żużlowe po długich debatach i konsultacjach na wielu szczeblach ostatecznie uzgodniło zasady oraz kształt rozgrywek ligowych na kolejne lata, wydawać się mogło, że przed nami przynajmniej kilkanaście miesięcy ciszy medialnej w rzeczonej sprawie. Wydawać się mogło... ale naiwnym. Żużlowa brać nad Wisłą - od zawsze przewrażliwiona, alergiczna na wszystko, automatycznie zaprogramowana na "nie" względem czegokolwiek co wystaje poza obszar własnej miedzy – ponownie staje do debaty o celowości zawracania rzeki kijem. Rzeki śmierdzącej ich własnymi ściekami. Rzeki, w której stoją, czy niektórzy nawet już leżą, na kredyt. Rzeki, w której radośnie karmione na wiosnę piranie już latem odgryzają palce tym, którzy tej karmy już nie mają. A miało być tak pięknie...


W 2014 jedziemy w osiem zespołów i bez KSM. Czytelne? Tak. Zrozumiałe? No, raczej. Przybijamy piątki – huuuuuuraaaaaaa! W czym zatem problem, tak nagle? Ano w tym, że przedstawiciele okresowo mniej zamożnych, a co za tym idzie słabszych kadrowo klubów, wpadli w zachwyt nad zaciętością rozgrywek ligowych w bieżącym sezonie. Równolegle jedni wpadli w panikę – vide Gorzów, inni odzyskali nadzieję – patrz Wrocław. Koniec końców odrodził się jakże polski, we krwi historycznie zaszczepiony, odruch buntowniczo-opozycyjny. A że jest to opozycja względem samych siebie? Że bunt to przeciwko przyszłości całej dyscypliny? Nie pierwszy raz, nie ostatni, jak sądzę.

KSM to pierwsza z szeroko oprotestowanych zasad. Limit ograniczający siłę zespołów ligowych jest ewenementem w świecie sportu. Po pierwsze KSM uniemożliwia prowadzenie długofalowej polityki kadrowej, a długoterminowe planowanie to podstawa w każdym biznesie. Efektem jest to, że rokrocznie największe problemy mają skutecznie zarządzane kluby, które osiągają dobre wyniki. W ostatnich latach to właśnie mistrzowie kraju, Falubaz i Unia Tarnów, musieli pozbywać się swoich liderów. Dlaczego? Aby komfort równych szans miały przeciętne kluby, których działacze zamiast koncentrować się na organizacji finansów na zdrową działalność sportową, skupiają się na obszarpywaniu nogawek bogatszym i sprawniejszym.

Nikt o zdrowych zmysłach nie dopuściłby, aby na przykład bogacze futbolowego świata – Barcelona czy Real – po udanym sezonie za karę musieli pozbywać się najlepszych graczy. Czy austriaccy skoczkowie narciarscy, bijący na głowę pozostałe ekipy, mają obniżany karnie rozbieg w konkursie drużynowym? Czy na wolnym rynku firma handlowa, która notuje świetne wyniki zmuszana jest do oddania części personelu konkurencji? Czy w szkolnych ławach prymus kiedykolwiek znajdzie się w sytuacji, gdy będzie zmuszony celowo zaliczyć kilka ocen niedostatecznych, aby w przyszłym roku szkolnym zbyt wysoka średnia nie pozbawiła go dostępu do książek? Nie, nie, nie, nie. Przykłady można mnożyć. Wszystkie potwierdzą jedno – KSM jako odgórna ręka sprawiedliwości nie ma racji bytu w przyrodzie.

Sport nie jest sprawiedliwy, sport nie jest demokratyczny. W sporcie nie wszyscy mają równe szanse i tego właśnie nie mogą pojąć od lat szefowie polskich klubów żużlowych.  Od lat sport oparty był na prostej zasadzie „jeśli jestem szybszy i sprawniejszy – mam większe szanse”. W czasach, gdy ekonomia stała się czynnikiem determinującym przyczyny i skutki działania również w sporcie, wyżej wymienioną maksymę można sparafrazować słowami: „jeśli jestem bogatszy, sprawniejszy organizacyjnie – mam większe szanse”. Jakie czasy, takie przymiotniki – nie odwróci tego nikt. Skoro równych szans domaga się Gorzów, Wrocław czy Gniezno – dlaczego nie dać tych szans klubom z Krosna, Ostrowa lub Rawicza? Idąc ze skrajności w skrajność – domagałbym się wtedy Ekstraligi złożonej z 22 zespołów, z maksymalnym KSM 29 punktów. Ile zaciętych spotkań przed nami? Dużo więcej niż w bieżącym sezonie. Głosujemy?

KSM wymusza krótkoterminową, koniunkturalną politykę kadrową. Nieplanowane i niepożądane transfery sprawiają, że zawodnicy jeszcze mniej przywiązują wagę do barw klubowych. A nie czarujmy się, kibic obserwujący żonglerkę kadrową też nie rozwija swojej więzi z klubem. Klub to zawodnicy, ludzie i twarze. Im więcej twarzy się przewinie w kadrowym kalejdoskopie, tym mniejsza więź i identyfikacja, a co za tym idzie frekwencja na trybunach. KSM wynagradza miernoty, promuje słabeuszy, stawia w uprzywilejowanej pozycji zawodników o niskim lub zaniedbanym potencjale. Kto w normalnych warunkach zatrudniłby w Ekstralidze Hliba, Gomólskiego, Adamczaka, Lamparta, Sucheckiego, Davidssona, Brzozowskiego i jeszcze paru innych? Część z nich nie radziła sobie nawet w II lidze. Problem ze znalezieniem pracodawcy miał zimą Greg Hancock, podczas gdy już trzeci klub w sezonie połasił się na... Adriana Gomólskiego. Przyjęte zasady doprowadzają do absurdalnych rozwiązań, które na polu otwartego i konkurencyjnego rynku nigdy by nie zaistniały.

Warto zwrócić uwagę, że obecne rozwiązanie z 10 drużynami w najwyższej klasie rozgrywkowej w zasadzie wyklucza jakąkolwiek rotację kadrową pomiędzy ligami. Nie dość, że E-liga eksponuje wielu żużlowych przeciętniaków, to nie posiada absolutnie żadnego zaplecza, które pozwalałoby odświeżać kadry, rotować zawodników, odstawiać maruderów na rok czy dwa. Analiza składów zespołów pierwszoligowych pod kątem przydatności jeźdźców w elicie kończy się w zasadzie na dwóch nazwiskach – Thomasa H. Jonassona oraz Krystiana Pieszczka. Widać zatem jak na dłoni, że nie ma szans na jakże potrzebny co roku zastrzyk świeżej krwi, który umożliwiłby klubom i kibicom zaczerpnięcie łyka tego zawsze zbawiennego, rześkiego powietrza. Rywalizacja o miejsca w składzie, czy w ogóle o angaż w lidze, w takich warunkach nie istnieje, co powoduje, że żądania zawodników hulają w najlepsze.

Poruszając temat pozostałych lig widać czarno na białym, że obecnie przerabiane rozwiązanie od dwóch lat zupełnie zdezorganizowało kształt rozgrywek na niższych frontach. Kadłubowa formuła rywalizacji, pauza w każdej kolejce, niewielka ilość meczów, wynikające z tego liczne przerwy między kolejnymi spotkaniami sprawiają, że rozgrywki nie nabierają regularności i odpowiedniego tempa. Jak przyciągnąć sponsora, któremu klub może zagwarantować cztery czy sześć ekspozycji w roku? Jak wychować młodego zawodnika przy takim trybie rozgrywek w niezamożnym klubie?

Strasznie ciekawe te rozgrywki w tym roku – argumentują. Faktem jest, ze padło wiele zaskakujących rezultatów, ale konia z rzędem temu, kto rozstrzygnie z jakiego powodu. A czy czasem to nie głównie za sprawą komisarzy torów, którzy bezwzględnie pozbawiają organizatorów sprzyjających gospodarzom agro-narzędzi? Bo skoro Rzeszów rozpoczyna rozgrywki od wyjazdowych zwycięstw, po to, by przełykać gorycz porażek u siebie, to chyba nie tylko KSM tłumaczy niespodzianki. Zresztą każdy sam odpowie sobie na pytanie, czy woli obejrzeć dobre ściganie dwóch wartościowych składów, gdzie  - rzucam zupełnie przypadkowo -  Falubaz wygra zdecydowanie, czy mecz zakończony remisem, tylko dlatego, że Jabłoński, Davidsson i Zgardziński w kilkunastu wyjazdach na tor nie potrafią przywieźć jednego choćby punktu, nie licząc tych "na trupie"? I to emocje, i to emocje, prawda?

- Elektryzująca ta tabela w tym roku, jak Pan myśli? No, tak. Ale czy właśnie nie dlatego, że lecą aż trzy zespoły? W innym przypadku już od wielu kolejek skreślone byłoby Gniezno, do którego co prawda w ostatnią niedzielę dołączyłaby pogrążającą się Bydgoszcz. Pozostałe kluby środka tabeli – już z pewnością narzekałyby. Że jazda o nic, że play-offy to dla 8 drużyn chcemy, że trzeba renegocjować stawki za punkt, że słaba frekwencja, że tamci odpuszczają wyjazdowe, a u nas księgowa nie wie co robić. Nie zmyślamy, sięgamy pamięcią wstecz - nie dalej niż rok.

Zresztą ostatnie doniesienia z Gniezna potwierdzają, że w Polsce nie ma 10 ośrodków mogących odpowiedzialnie zaplanować budżet ekstraligowy. Matej Žagar puścił parę. Nie, nie mam na myśli pary PUK - KK w biegu piętnastym, za co już został przez część kibiców w pierwszej stolicy Polski nazwany "sprzedawczykiem". Puścił parę z gęby na temat stanu gnieźnieńskich finansów. Kierownictwo klubu oczywiście pozostaje zniesmaczone wybrykiem Słoweńca, który przecież otrzymał 50 proc. "zobowiązań wymagalnych". Czyli jakich? Tych, których termin płatności już minął. A Pan, Pani, pracują? Dostawaliście kiedyś 50 procent pensji? OK, odpuszczam, w końcu rozmowy o finansach nie leżą w dobrym tonie. Co gorsza dla widowiska w E-lidze, Gniezno już zapowiada poszukiwanie bezrobotnych zawodników z KSM 6,50. Ile sztuk? Nieważne. Byle na sztukę. Kto w odstawkę? Może Matej będzie pierwszy, w trybie małego rewanżu za wylewność? Od bohatera do zera. Tak czy owak słysząc o planach kadrowych Lechmy Startu mało kto pomyślał, ze chodzi o załatanie dziury w składzie na przykład po Watt'cie i rozpaczliwą próbę walki o utrzymanie. Rzecz raczej w tym, aby nie drenować i tak już zrujnowanej kasy klubowej. Idea szczytna, szkoda, że nie pomyślano o tym jakieś 8-9 miesięcy wcześniej. A co słychać w Bydgoszczy? Pamiętamy wiosenne kredyty, widzimy letnią frekwencję, obserwujemy atmosferę w drużynie - reszty się tylko domyślamy.

Kto za Gniezno, ewentualnie za Bydgoszcz – bo przecież upieramy się, żeby spadła tylko jedna ekipa. Gdańsk? Tam też nie ma żadnych perspektyw na stabilizację finansową. Zresztą o ile trójmiejscy działacze nie potrafili sterować klubem przy współudziale Lotosu, trudno podejrzewać, że zamiana głównego sponsora z wielkiej rafinerii na salon samochodowy owocować może złotym deszczem. Po przedsezonowych obietnicach nie ma już śladu, a na początku rozgrywek wręcz kibicowano w Gdańsku zimie, aby dłużej pozostała z nami, dając czas na ogarnięcie finansowych opóźnień. Może Grudziądz wskoczy do dziesiątki? Brytyjskim liderom GKM-u nie jest bliżej do żużlowej Ekstraligi niż polskim piłkarzom do angielskiej Premiership. Tak więc, o ile załoga prezesa Fijałkowskiego myśli poważnie o awansie, to już zapewne mają pomysł na minimum 7 nowych kontraktów na sezon 2014. No i pieniądze.

Dla kogo zatem? Dla kogo – pytamy – utrzymywać 10 zespołów w Ekstralidze? Dla Harrisa i Nichollsa, którzy jak zwykle potwierdzą gotowość walki o najwyższe cele? Dla spełnienia ambicji gnieźnieńskich działaczy, gdy ich kieszenie od nadmiaru gotówki mają olbrzymie dziury? Dla Jonasa Davidssona, wymiennie z Adrianem Gomólskim? Dla spokojniejszych snów w Gorzowie? Dla utrzymania żużla na "Olimpijskim", gdy przynajmniej od dwóch sezonów na przedwiośniu wydaje się, że jest to priorytetem wszystkich, oprócz kierownictwa klubu?

Zmniejszenie liczby zespołów w Ekstralidze do ośmiu oraz zniesienie KSM, jako sztucznego ograniczenia siły drużyn, wydaje się być oczywistym krokiem. Szefowie klubów muszą zrozumieć, że budować trzeba takie drużyny, na jakie zgromadzili, a nie wymyślili, budżety. Trzeba zaakceptować to, że jeździmy w takiej lidze, na jaką nas stać; a nie takiej, jaką sztucznie dla nas napompowano. Nie ma innego wyjścia, niż uszanować fakt, że istnieją kluby bardzo dobrze zarządzane, które mają prawo zbudować bardzo silny skład i serwować rywalom łomot raz za razem, jadąc po pewne medale. A czy dojadą? Sport, a w szczególności żużel, podatny jest na działanie czynników zupełnie nieprzewidzianych. Czy pogratulujemy w przyszłym roku dream-teamowi, który uwolniony od KSM-u zdobędzie złoto? Czy klaskać będziemy tym ekipom, które niespodziewanie pokrzyżują szyki pewnym siebie faworytom? Tego nie wiemy. Wiemy, że czas najwyższy przenieść odpowiedzialność za poziom rozgrywek i stan finansów we wszystkich ligach na wiarygodnych, przewidywalnych i skutecznych w zarządzaniu działaczy. Czy takich mamy? Stawiam tezę, że to jest ważniejsza kwestia, niż pytanie o rację bytu KSM i liczebność drużyn w poszczególnych ligach.


Marcin Skowroński

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2023
1. Betard Sparta Wrocław  14 30 +124
2. Platinum Motor Lublin  14 28 +185
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 20 +54
4. TAURON Włókniarz  14 18 +13
5. ForNature Solutions Apator  14 15 -42
6. FOGO Unia Leszno  14 11 -98
7. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 10 -61
8. Cellfast Wilki Krosno  14  7 -175
 1. Liga Żużlowa 2023
1. ENEA Falubaz Zielona Góra
 14  35 +232
2. Abramczyk Polonia Bdg.
 14  21 +18
3. Arged Malesa Ostrów  14  21 +22
4. ROW Rybnik  14  18 -28
5. Trans MF Landshut Devils
 14  15 -56
6. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14  12 -45
7. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź  14  10 -93
8. InvestHouse Plus PSŻ  14  8 -50
2. Liga Żużlowa 2023
1. TEXOM Stal Rzeszów
 12  21 +137
2. Ultrapur Start Gniezno
 12
 20 +91
3. OK Bedmet Kolejarz Opole  12
 19 +43
4. Grupa Azoty Unia Tarnów  12
 14 +43
5. Optibet Lokomotiv
 12  14 -24
6. ENEA Polonia Piła  12  10 -111
7. Metalika Recycling Kolejarz  12
 5 -177

Klasyfikacja końcowa SGP 2022

1. Bartosz Zmarzlik
166
2. Leon Madsen
133
3.  Maciej Janowski
106
4. Fredrik Lindgren 103
5.  Robert Lambert 103
6. Daniel Bewley
102
7. Patryk Dudek 102
8. Tai Woffinden 93
9.  Martin Vaculík
91
10. Jason Doyle 83
11. Mikkel Michelsen 82
12. Jack Holder 67
13. Max Fricke 52
14. Anders Thomsen 51
15. Paweł Przedpełski
29

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43