KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

Pieszczek2015Zielonogórzanie po raz pierwszy w tym roku zaznali goryczy porażki, która sama w sobie nie jest wielkim problemem, tym bardziej, że Falubaz wcześniej wygrał przecież cztery mecze z rzędu. Rozmiary bolą, ale to wszystko da się jakoś przełknąć, uznając, że był to zwykły wypadek przy pracy - ot, połączenie kontuzji Grzegorza Walaska, chwili słabości kilku jego kolegów oraz obiektywnej siły przeciwnika. Prawdę mówiąc, wolałbym, żeby to faktycznie był wypadek przy pracy, albowiem, jeśli się lepiej przyjrzeć poprzednim występom, to niestety konstatacja jest taka, że nie wyciągnięto żadnych wniosków z popełnianych już wówczas błędów, co może być wstępem do prawdziwych problemów.


Kiedy tematem są pojedynki jednego z niemal murowanych kandydatów do miejsca w play-off, to ocena występów na pewno będzie nieco inna, niż w przypadku ekip skazanych na spokojne utrzymanie czy walkę o uniknięcie degradacji. Można założyć, że w lidze najważniejsza jest skuteczność, bo to ona daje punkty, ale nie można jednocześnie nie zauważać powtarzających się mankamentów wpływających na obniżoną notę za "wartość artystyczną”. Bo może przyjść w końcu moment, gdy kolejny rywal zwyczajnie obnaży wszystkie niedoskonałości - i tak właśnie stało się przy Wrocławskiej 31 maja. Przypomnę tylko, że Falubaz ani razu nie przekroczył jeszcze w tym roku granicy 50 punktów, a dotychczasowa skuteczność wynikała w pewnej mierze także ze słabości rywali. Wszak już premierowy mecz miał pokazać siłę Falubazu, jadącego w najsilniejszym możliwym składzie, a tymczasem zakończyło się na dziesięciu "oczkach" przewagi nad rzeszowianami, chociaż Greg Hancock aż dwukrotnie przyjeżdżał do mety na ostatnim miejscu. Potem mieliśmy wymęczony triumf nad "Aniołami". Tak na marginesie, gdy porównamy ówczesne braki kadrowe (Grzegorz Walasek i Andreas Jonsson vs Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski), to próba tłumaczenia się kontuzjami wydaje się lekko śmieszna. Zwłaszcza, że gospodarze mogli skorzystać w zastępstwie z dwóch zawodników mających spore doświadczenie ekstraligowe. Pojedynek we Wrocławiu był chyba najlepszym tegorocznym występem zielonogórzan, a 48 punktów na trudnym terenie jest świetnym wynikiem, chociaż, żeby być obiektywnym, trzeba dodać, że żaden ze startów niepokonanego w tamtym dniu Jarosława Hampela nie był zgodny z regulaminem. Z kolei derbowy pojedynek udowodnił nam jak jedno niespodziewane zdarzenie (w tym przypadku chodzi o upadek Piotra Protasiewicza w XI biegu) potrafi całkowicie odwrócić losy meczu, a borykający się ze swoimi problemami gorzowianie w kluczowej fazie rywalizacji potrafili odrobić aż 10 punktów na przestrzeni zaledwie czterech wyścigów.


Pociągnę jeszcze ten nieco przydługi wstęp, bo myślę, że warto w tym miejscu podkreślić ważną rzecz dotyczącą czterech wygranych meczów Falubazu poprzedzających pojedynek z Unią Leszno. Kiedy podliczymy punkty, to okaże się, że dorobek poszczególnych zawodników przedstawiał się następująco:


Jarosław Hampel
– 54 punkty (28% zdobyczy całego zespołu) w 20 biegach,

Piotr Protasiewicz – 43 punkty (22%) w 20 biegach,

Sasza Łoktajew – 32 punkty (17%) w 19 biegach,

trójka młodzieżowców – 26 punktów (13%) w 30 biegach,

Grzegorz Walasek – 24 punkty (12%) w 15 biegach,

Andreas Jonsson, i Krzysztof Jabłoński – 14 punktów (7%) w 16 biegach.

 

A zatem dwójka Hampel - Protasiewicz generowała dokładnie 50% zdobyczy swojej drużyny (po meczu z Unią ta wartość jeszcze wzrosła, bo w nim para liderów przywiozła... 67% wszystkich punktów). O ile trudno mieć jakieś zastrzeżenia do pierwszej trójki, to gołym okiem widać, że pomimo wygranych meczów bardzo mocno kulała skuteczność juniorów oraz seniorskiej drugiej linii, przy czym warto pamiętać, że zarówno AJ, jak i Walasek mieli należeć do grupy liderów tej ekipy, a zadaniem Krystiana Pieszczka było zdecydowane wzmocnienie formacji młodzieżowej. Jak się tak dobrze zastanowić, to zielonogórzanie pomimo posiadania klasowych zawodników i wygrywania wszystkich pojedynków tworzyli bardzo przeciętny zespół, bazujący na skuteczności dwóch doświadczonych liderów. Dopiero z tą wiedzą warto przystąpić do analizy meczu z Unią Leszno.
Hampel-Protasiewicz2015Foto: Paweł Mruk (zuzlowefotki.pl)

Jak skończyła się potyczka z "Bykami", to wszyscy wiemy. Po niedzielnym meczu czołowa trójka, zdobywając 32 z 36 punktów (89%!), jeszcze bardziej odjechała reszcie. To oczywiście sprawiło, że tylko stosowanie rezerw taktycznych pozwalało na wygrywanie wyścigów, a każda wpadka zawodnika prowadzącego parę automatycznie oznaczała podwójną przegraną. Jarosław Hampel pojechał kolejne doskonałe zawody, trudno mieć także jakieś pretensje do młodego Saszy, bo on i tak robi więcej, niż można od niego wymagać. Niepokoi mnie natomiast jazda Piotra Protasiewicza, bo szczególnie na swoim torze po przegranych startach (te wygrane w całym sezonie można policzyć na palcach jednej ręki) jedzie bardzo agresywnie, starając się wykorzystywać znajomość toru przy W69. Kibice szaleją widząc tą walkę, jednak kapitan Falubazu, coraz bardziej ryzykując, zaczyna przypłacać taki styl jazdy upadkami, potem mocno poobijany znów staje pod taśmą w kolejnym meczu, wiedząc jednocześnie jak wielką odpowiedzialność za wynik zespołu nosi na swoich barkach. Po niemrawym początku, rozgrywki mocno przyspieszyły i nie ma zbyt wiele czasu na odpoczynek. Natury się nie oszuka, a 40-tka na karku sprawia, że wszelkiego rodzaju urazy goją się dłużej. Proszę spojrzeć nieco inaczej na mecze rozgrywane w Zielonej Górze. Ogólnie walki jest całkiem sporo (jak na ten owal), jednak jeśli zawodnik jadący z przodu błędów nie popełnia, wyprzedzenie go jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe, a zdecydowana większość "mijanek" wynika raczej z bezwzględnego wykorzystywania błędów rywali. Bezwzględnego i bezpardonowego. Co czasem kończy się niestety upadkami.


Na temat Andreasa Jonssona powiedziano i napisano już wiele. Nie wiem na ile zrzucanie winy na sprzęt jest stwierdzeniem prawdziwej przyczyny jego słabych występów, a na ile jest to ucieczka od poszukiwania prawdziwych problemów. Przecież to jest 6. zawodnik w klasyfikacji cyklu SGP, a tymczasem nie potrafi nawiązać walki z poskręcanym naprędce Tobiaszem Musielakiem. Słyszymy, że klub oferuje mu pomoc sprzętową, ale jednocześnie nie podejmuje ryzyka puszczenia go w pierwszych biegach z torów bliżej krawężnika. Adam Skórnicki pokazał, że w ten właśnie sposób można wesprzeć swojego podopiecznego, na co trafnie zwrócił uwagę Krzysztof Cegielski podczas relacji telewizyjnej. W poligowym magazynie Radia Zielona Góra Jacek Frątczak zdradził ciekawą informację: otóż podobno żaden z klasowych tunerów nie chce współpracować z Andreasem Jonssonem. Dlaczego? Z pewnością to nie kwestia pieniedzy, których Szwedowi nie brakuje. Mimo wszystko, słuchając i patrząc na samego AJ'a trudno mi uwierzyć, że chodzi wyłącznie o sprzęt. Wziąwszy pod uwagę obecną formę Szweda, aż dziw bierze jak ludzie w klubie mogli wykazać się tak dalece posuniętą niefrasobliwością w temacie Patryka Dudka. Jest to dla mnie tak niezrozumiała sytuacja, że jakoś nie potrafię sobie jej wytłumaczyć wyłącznie zbiegiem okoliczności.

Po raz kolejny słaby mecz pojechał Krystian Pieszczek. Tu problemem na pewno nie są silniki, bo wychowanek Wybrzeża Gdańsk w zawodach indywidualnych prezentuje się bardzo przyzwoicie. Trudno rozpatrywać jego przypadek zapominając o przypadkach juniorów, którzy zostali wcześniej sprowadzeni do Falubazu. Sytuacja jest wręcz analogiczna do tej Kamila Adamczewskiego, który praktycznie zmarnował tutaj dwa lata. W tym czasie w lidze pojechał dosłownie kilka naprawdę udanych wyścigów, chociaż ambicji i woli walki nigdy nie można mu było odmówić. Jednocześnie całkiem dobrze potrafił jechać w zawodach niezwiązanych z Ekstraligą. A gdzie jest dziś Łukasz Sówka? Wręcz narzuca się wniosek, że rozwiązania problemu należy szukać nie tylko u samego zawodnika, ale także, a może przede wszystkim, w klubie i atmosferze wokół niego. Słyszymy, że "Krycha" ma otrzymać od klubu pomoc trenera mentalnego, tylko czy rzeczywiście w rozwiązaniu problemu pomóc może ta strona, która prawdopodobnie jest jego źródłem?

Przyczyn należy chyba szukać głębiej. Nie jest tajemnicą, że żużel jako sport bardzo drogi wymaga sporych nakładów finansowych, zwłaszcza kiedy kontraktuje się 7 seniorów plus juniora z najwyższej krajowej półki. Nie wiem, czy wszyscy zdają sobie sprawę jak wielką wagę ma najbliższy mecz Falubazu z GKM-em w Grudziądzu i jak ewentualna porażka może wpłynąć na frekwencję. Już niedzielne spotkanie pokazało, że nawet mając same zwycięstwa na koncie, nawet pokonując w derbach Stal Gorzów, nawet potykając się z rywalem z najwyższej półki, Falubaz nie może już liczyć na frekwencję wyższą niż 11-12 tys. kibiców. Wiem, wielu może się puknąć w czoło i powiedzieć: co on pi..sze? Proszę jednak wziąć pod uwagę, jak wielki jest odpływ kibiców, jeśli przypomnimy sobie, że jeszcze dwa lata temu tyle ludzi przychodziło na każdy mecz, ale przy biletach droższych o 10-15 złotych. Wystarczyła podwyżka o 5 zł (słownie: pięć złotych), aby sektory I, J świeciły pustkami, aby na pełnym do tej pory sektorze A pojawiły się prześwity. A dodać trzeba, że na własnym torze Falubaz nie będzie już podejmował tak atrakcyjnych rywali, przy całym szacunku dla ekip z Wrocławia, Grudziądza i Tarnowa. Póki co klub musi za wszelką cenę utrzymać przy sobie tych kibiców, którzy są, więc możemy spodziewać się obniżek (przy okazji pozdrawiam posiadaczy karnetów). Co więcej, ewentualna przegrana w nadwiślańskim mieście sprawi, że beniaminek dojdzie zielonogórzan na dwa punkty, a przecież Falubaz ma przed sobą aż 6 pojedynków wyjazdowych. Jeśli ktoś się dziwi, że pierwsza porażka może prowadzić do takich pesymistycznych wniosków, to spieszę z wyjaśnieniem, że zagrożenie wisi nad klubem już od jakiegoś czasu i chyba każdy kto uważnie obserwuje to, co dzieje się wokół klubu, widzi więcej niż tylko doping i oprawy; widzi także coraz mniejsze znaczenie żużla w tej całej maszynerii.

10 czerwca ma nastąpić połączenia dwóch piłkarskich drużyn z Winnego Grodu, a nowo powstały klub będzie występował pod nazwą... Falubaz. Znając potencjał futbolu, do którego dorzucone zostanie zaplecze marketingowe i kibicowskie, należy liczyć się z tym, że w ciągu najbliższych dwóch lat żużel przestanie być w mieście sportem dominującym. Gdyby ktoś zastanawiał się co otrzymuje KSF (czyli piłkarski Falubaz) od Stelmetu UKP (dawna Lechia Zielona Góra), to są to rozbudowane struktury szkoleniowe, które klub na tym poziomie rozgrywek musi posiadać, a także obycie w strukturach PZPN-u. I nie ma znaczenia, że na razie jest to "tylko” III liga. Obecność na niedzielnym meczu Piotra Reissa (jego PR9 od kilku lat prowadzi przynoszącą spore zyski Akademię Piłkarską Falubaz) oraz Dariusza Dziekanowskiego na pewno nie była przypadkowa i chyba nie pozostawia żadnych wątpliwości, w którą stronę wszystko będzie szło. Warto pamiętać także, że w przyszłym roku kończą się kontrakty praktycznie wszystkim żużlowcom...


Żeby nie bić w żałobne surmy, zakończę tę analizę - zdziwią się zapewne niektórzy - pozytywnym akcentem. Niezależnie od tych mało optymistycznych wniosków, uważam, że porażka z Unią przyszła w najlepszym możliwym momencie - kiedy jest kilka zwycięstw i kiedy sytuacja w tabeli jest jeszcze dobra. Obecnie można sobie było na nią pozwolić, co więcej, może okazać się pożyteczna - w tym aspekcie, żeby wyeliminować błędy i wzmocnić zespół, a nie rozbić drużynę i od tego momentu lecieć w dół, jak to mialo miejsce w ubiegłym sezonie.

 

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2023
1. Betard Sparta Wrocław  14 30 +124
2. Platinum Motor Lublin  14 28 +185
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 20 +54
4. TAURON Włókniarz  14 18 +13
5. ForNature Solutions Apator  14 15 -42
6. FOGO Unia Leszno  14 11 -98
7. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 10 -61
8. Cellfast Wilki Krosno  14  7 -175
 1. Liga Żużlowa 2023
1. ENEA Falubaz Zielona Góra
 14  35 +232
2. Abramczyk Polonia Bdg.
 14  21 +18
3. Arged Malesa Ostrów  14  21 +22
4. ROW Rybnik  14  18 -28
5. Trans MF Landshut Devils
 14  15 -56
6. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14  12 -45
7. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź  14  10 -93
8. InvestHouse Plus PSŻ  14  8 -50
2. Liga Żużlowa 2023
1. TEXOM Stal Rzeszów
 12  21 +137
2. Ultrapur Start Gniezno
 12
 20 +91
3. OK Bedmet Kolejarz Opole  12
 19 +43
4. Grupa Azoty Unia Tarnów  12
 14 +43
5. Optibet Lokomotiv
 12  14 -24
6. ENEA Polonia Piła  12  10 -111
7. Metalika Recycling Kolejarz  12
 5 -177

Klasyfikacja końcowa SGP 2022

1. Bartosz Zmarzlik
166
2. Leon Madsen
133
3.  Maciej Janowski
106
4. Fredrik Lindgren 103
5.  Robert Lambert 103
6. Daniel Bewley
102
7. Patryk Dudek 102
8. Tai Woffinden 93
9.  Martin Vaculík
91
10. Jason Doyle 83
11. Mikkel Michelsen 82
12. Jack Holder 67
13. Max Fricke 52
14. Anders Thomsen 51
15. Paweł Przedpełski
29

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43