W piątek 20 lipca w Gorzowie odbył się finał MMPPK 2018. Impreza ta co roku przechodzi do historii praktycznie bez większego echa, niemal kompletnie niezauważona przez szersze spektrum żużlowej publiczności. Tegoroczna edycja, obfitująca w niedociągnięcia organizacyjne, skłoniła mnie jednak do głębszych przemyśleń, nie tylko na temat tego turnieju, ale też wszelkich zawodów juniorskich w Gorzowie w ogóle. Piątkowy finał obnażył bowiem ten problem w sposób dobitny. Coś, na co w domowym zaciszu narzekała garstka kibiców, nagle ujrzało światło dzienne z powodu nieco wyższej frekwencji na ogólnopolskim finale. Wydaje się więc, że to doskonała okazja, by podkreślić, iż najwierniejsi z najwierniejszych fanów Stali mają już dosyć niezwykle specyficznej formuły organizacyjnej zawodów młodzieżowych przy ul. Śląskiej i przydałyby się w tej kwestii jakieś zmiany.
Na czym owa specyfika organizacyjna polega? Od jakiegoś czasu, mniej więcej od gruntownej przebudowy Stadionu im. Edwarda Jancarza, na zawody młodzieżowe udostępnia się kibicom dwa sektory gości, tzw. "klatki" na niskiej trybunie od strony ulicy Jasnej. Kto był na jakimkolwiek meczu wyjazdowym w jakimkolwiek mieście i miał zaszczyt zasiadać w "klatce" gości ten wie, że niemal zawsze gospodarze udostępniają kibicom przyjezdnym najgorsze z możliwych miejsc do oglądania żużla. Nie inaczej jest z sektorami od ulicy Jasnej w Gorzowie. Może i nie ma połamanych ławek z wystającymi drzazgami lub jedynie miejsc stojących, ale żużel z tamtej perspektywy nie wygląda najlepiej, przede wszystkim ze względu na kraty zasłaniające tor, ogólnie słabą widoczność, zwłaszcza z niskich rzędów. Inną niedogodnością jest ogromna ilość lecących kamieni i kurzu, którymi publiczność jest w tamtym miejscu sowicie częstowana. Nie przesadzam. Takiej szprycy nie ma na żadnym innym sektorze tego stadionu. Pytanie więc, czy to jest normalne traktowanie kibica? Dodajmy, że kibica nie byle jakiego. Nie niedzielnego kibica sukcesu, ale tego najwierniejszego, dalekowzrocznego, pochylającego się z troską nad narybkiem Stalowców, cieszącym się z ich rozwoju, a często po prostu urywającym się w tygodniu z pracy, żeby ich zobaczyć. Co taki kibic dostaje w zamian? Najgorsze miejsce na stadionie... Naprawdę, podziwiam tych najwytrwalszych.
Bliskośc toru jest atutem, ale w Gorzowie niesie ze sobą pewne "atrakcje"...
Nie jestem ślepy na kwestie finansowe i oszczędnościowe. Udostępnienie "normalnych" sektorów na tego typu imprezach wiąże się z pewnymi wymiernymi kosztami. Szczególnie dotkliwym problemem jest tu kwestia zaśmiecania, bo to, co wyrabiają kibice po meczu ligowym, zamieniając sektory w jedno wielkie wysypisko śmieci, zasługuje na osobny artykuł. Tyle że 12 tysięcy kibiców na lidze to nie 500 osób (niechby samych "śmieciarzy" - słonecznikożerców) na młodzieżówce. Nie demonizujmy. Pytanie brzmi, dlaczego w innych ośrodkach może być normalnie? Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale nie słyszałem o jakimkolwiek mieście w Polsce, by na imprezach młodzieżowych organizator zamykał własnych kibiców w ciasnej "klatce", odgradzając wszystkie pozostałe sektory! Czyli chroniąc je przed swoimi sympatykami - także sponsorami. Czy nie można udostępnić kilku sektorów na trybunie niskiej przeciwległej do startu, gdzie warunki do oglądania żużla są normalniejsze? Czy nie można w wersji minimalistycznej otworzyć choćby trybuny VIP? Często narzekamy na małą popularność zawodów juniorskich wśród kibiców, ale dlaczego zniechęca się do nich jeszcze bardziej? Kto po takim spektaklu tam wróci?
A teraz o tym, co doprowadziło do przepełnienia tej czary goryczy, czyli o organizacji finału MMPPK słów kilka. Jest dla mnie zupełnie niepojęte, że klub nie przewidział kilku podstawowych rzeczy i uparł się na wariant "klatkowy" także i na te zawody. To nie były Młodzieżowe Mistrzostwa Wielkopolski, tylko finał krajowy, więc siłą rzeczy należało się spodziewać nieco większej liczby potencjalnych fanów. Ostrzegaliśmy dzień wcześniej na naszym fanpejdżu (nie na zasadzie hejtu, ale zwrócenia uwagi na problem), ostrzegali sami kibice na profilu Stali Gorzów, pisząc, że to nie jest najszczęśliwszy pomysł, bo ludzie mogą się nie pomieścić, a ranga zawodów zwyczajnie nie przystoi do takiego pójścia na skróty. Nikt nie posłuchał... Nikt nie raczył nawet odpowiedzieć sympatykom klubu na te uwagi. A trzeba uczciwie przyznać (i docenić), że "Stal Gorzów", jako profil na Facebooku, odpowiada zazwyczaj na postawione przez fanów pytania w komentarzach, nawet na niewygodne lub te nie do końca grzeczne. Jakoś dziwnie w sprawie sektorów na MMPPK nie udzielono żadnych wyjaśnień...
W dzień zawodów chaos był widoczny już przed wejściem na stadion, jak przed każdym lepszym wiosennym sparingiem, gdy klub (jak co roku) wygląda na zaskoczony frekwencją. Działała tylko jedna kasa z ogromną kolejką chętnych do zakupu wejściówki w postaci programu, potem trzeba też było odstać drugie tyle przed samym wejściem na stadion. Gdy natomiast w klatce gości na dolnej trybunie zaczęło się robić nieco ciasno, część ludzi nie wytrzymała i tuż po prezentacji zawodników zaczęła krzyczeć w stronę oficjeli stojących na murawie "co to jest?!". Szybko zareagował Władysław Komarnicki i ostatecznie otwarto łaskawie dwa następne sektory "klatki" trybuny górnej. Choć kto wie, gdyby nie zdecydowany protest kibiców, być może i do tego by nie doszło. W rezultacie i tak część fanów siedziała na schodach w przejściach między sektorami trybuny górnej, gdyż kto tylko mógł popędził tam czym prędzej w oczekiwaniu na lepszą perspektywę stadionu. Jakby tego było mało, z relacji Dawida Lisa ze Sportowych Faktów wynika też, że ochroniarze wyganiali ludzi z pustej przecież trybuny VIP, której furtkę omyłkowo uchylono. Na stadionie nie działały też telebimy, co jest kolejną "normą" w zawodach juniorskich w Gorzowie. Czy to są okoliczności godne finału Mistrzostw Polski? Czy naprawdę to musiało tak wyglądać, mimo tylu zastrzeżeń przed zawodami? Liczę na refleksję ze strony klubu na przyszłe zawody juniorskie.
W tej chwili (piszę dzień po zawodach) w jednym z postów na Facebooku klub przeprosił fanów za niedociągnięcia organizacyjne, co trzeba pochwalić, bo nie w każdym klubie biorą takie rzeczy "na klatę". Ale też zganić, bo o możliwych problemach wiedzieli wszyscy fani żółto-niebieskich, poza ludźmi z klubu.
Już po proteście kibiców i interwencji prezesa Komarnickiego. Fani tłoczą się w "klatce" - reszta trybun pusta.
Na koniec wypada też wspomnieć o samych zawodach, już tylko pod kątem sportowym. Myślę, że znakomita większość publiczności wybrała się na ten finał, by zobaczyć w akcji utalentowanego Stalowca, 15-letniego Mateusza Bartkowiaka. To drugi zawód, oprócz tego organizacyjnego, że obiecującemu juniorowi Stali nie dano żadnej szansy na występ. Być może podstawowi zawodnicy byli w lepszej formie, być może trener Paluch chciał im się dać rozjeździć przed ważnym meczem z Unią Leszno. Trener na pewno wiedział co robi. Żałuję jednak, że wspomniany młokos nie wyjechał do żadnego biegu, gdyż jeden jedyny raz widziałem go w akcji i naprawdę zrobiło doskonałe wrażenie. Trzeci zawód gorzowian związany z tą imprezą, to wynik sportowy. O ile porażki z Unią Leszno każdy się spodziewał, ja przynajmniej liczyłem na lepszą zdobycz punktową. Wiemy jednak, że Rafał Karczmarz ma trudny czas ze względu na przebyte kontuzje i przerwy w startach.
Cieszy inna rzecz, widać wyraźnie, że forma Huberta Czerniawskiego sukcesywnie wzrasta. Pytanie, czy to wystarczy na rozpędzone "Byki" w rewanżowym meczu w Ekstralidze? Zobaczymy. Całość zawodów była typowa jak na gorzowski owal. Nieprawdopodobnie nudne biegi, właściwie każde z nich kończyły się po rozegraniu pierwszego wirażu. Na plus dość sprawny przebieg finału, obyło się bez większych upadków, dzięki czemu zawody nie wydłużyły się, jak często w tego typu turniejach ma to miejsce, do 3 lub nawet 4 godzin. Czy widać na horyzoncie nowe talenty polskiego speedwaya? Wszystkim zaimponował Przemysław Liszka (słusznie), ale ja zwróciłem uwagę na Mateusza Cierniaka, który jeździł niezwykle widowiskowo i walecznie. Punktów za dużo nie zdobył, ale jest to na pewno materiał na dobrego żużlowca.
Michał/GW
Ilustracja tytułowa: panstwomiasto.pl