KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Uczucia są mieszane, chciałoby się wyrwać ten triumf. Staraliśmy się, ale nie wystarczyło. Od początku Motor kontrolował spotkanie. Kiedy poczuliśmy poprawę, było o 10 biegów za późno. Dziękujemy kibicom. Na pewno będziemy ciężko pracować, aby się poprawić.
Maciej Janowski po finale PGE Ekstraligi

Ocena użytkowników: 5 / 5

Star ActiveStar ActiveStar ActiveStar ActiveStar Active
 

Janowski DaugaKiedy trzy tygodnie temu rozważałam, jak to jest, że niektórzy mylą swój subiektywizm z obiektywną prawdą, nie spodziewałam się, że tych słów parę cokolwiek zmieni. Ale jeszcze bardziej nie spodziewałam się, że żużel dopisze tej tendencji ciąg dalszy, i to ciąg z gatunku tych, które wolałabym przemilczeć. Kiedy "obiektywnie subiektywni" są kibice, to całkiem naturalne, choć denerwujące. To wpisane w strukturę kibicowania. Gdy zaś rolę tę bierze na siebie żużlowiec, sprawa robi się mniej przyjemna.


Dobry, zły i brzydki

Na wstępie: przypadek z życia. Tak się złożyło, że akurat w niedzielny poranek jedna z pracujących ze słowem koleżanek przyszła się pożalić na obrabianą właśnie książkę. Tekst ponoć dla dzieci, a tu scena: główni bohaterowie, ma się rozumieć, ci dobrzy, opowiadają o śmierci złej wiedźmy. Zła wiedźma – zła z definicji, jakież inne bywają wiedźmy w naszej kulturze? – wpadła w tarapaty i wzywała pomocy, ale nikt jej nie pomógł, ponieważ była… tak jest, złą wiedźmą! Nie dlatego, że zrobiła coś złego wszystkim, którzy mogliby ewentualnie pomóc, ale została określona jako zła wiedźma, a złym nikt nie pomaga. Nawet ci dobrzy.

Koleżanka była oburzona, że coś tak niewychowawczego mogło się znaleźć w książce dla dzieci. Zła wiedźma ma etykietkę ZŁA, więc niech sobie umrze w męczarniach, ponieważ ci dobrzy są akurat zajęci lśnieniem swoim blaskiem.

Wywiązała się z tego dysputa nieomal filozoficzna, a mnie echem pobrzmiewała w głowie runda Grand Prix w Gorzowie…

Jeżeli ktoś jakimś cudem nie widział sytuacji, to zazdroszczę… to znaczy, miałam na myśli, że już wyjaśniam: podczas ostrej ale jak najbardziej fair walki na torze Maciej Janowski pokazał Nickiemu Pedersenowi „międzynarodowy gest niepokoju”. Po czym po zjeździe do parkingu nastąpił szopki ciąg dalszy z kumulacją w postaci Janowskiego seniora odpychającego stojącego tyłem Pedersena. Niech was nie zmylą nagłówki na portalach w rodzaju „scysja/zadyma Pedersena z Janowskim”, ponieważ to było raczej jednostronne widowisko, a zaatakowany Nicki został szczęśliwie w porę odciągnięty przez mechaników i Phila Morrisa, zanim do prawdziwej zadymy doszło.

Co w zachowaniu Janowskiego było złe? Po pierwsze – sam paluszek. Ale paluszki tośmy już widzieli i chociaż są niesportowe, nie wzbudzają aż takiej sensacji. Po drugie – kompletna paluszka bezzasadność. W wyścigu nie było nawet cienia podejrzenia faulu, co więcej: Janowski swoim błędem doprowadził do zbliżenia się Nickiego i sytuacji stykowej. Po trzecie – paluszka przytrzymanie. Krótkie „odejdź”, wsparte gestem, da się wykonać bez straty koncentracji, przytrzymanie gestu już powoduje potencjalne niebezpieczeństwo. Do tego, o czym Polak myślał podczas wyścigu i dlaczego nie o wyścigu, jeszcze wrócę. Po czwarte wreszcie – cała sytuacja w parku maszyn, łącznie z atakiem ojca Macieja na odwróconego tyłem Pedersena. Od tyłu to niehonorowo, wiecie, panowie?

Co zrobił sędzia? Ano, sędzia nic nie zrobił. W sumie gdyby zamiast sędziego na wieżyczce siedzieli wirażowy z podprowadzającą, albo i prezydent miasta Gorzowa, to aż do biegu finałowego nikt nie odczułby specjalnej różnicy. Krister Gardell przyjął bowiem strategię Piłata, umył ręce od wszelkich sytuacji torowych: Janowski za środkowy palec nie dostał nawet ostrzeżenia, później Patryk Dudek za ostry atak na Szymonie Woźniaku również nijak nie został ukarany, gdyż Woźniak utrzymał się na motocyklu.

Bezradność sędziego i zamiatanie sprawy pod dywan (również w wykonaniu komentatorów, którzy usilnie starali się obrócić zachowanie Janowskiego w żart) poraża. Poraża również poziom komentarzy do sytuacji w mediach społecznościowych. Pozwólcie, że niniejszym przedstawię moje osobiste antytop-3, czyli jak nie bronić ulubionego zawodnika po tym, jak się głupio zachował.

 

Trzy najgorsze sposoby obrony prostackich zachowań – wybór subiektywny

 
1
. „Pedersen to cham. Od dawna mu się należało”.

Komentarz współgrający z późniejszymi wyjaśnieniami Maćka. Ale na bok na razie wyjaśnienia, zajmijmy się komentarzem. Zauważyłam tendencję do wyjaśniania każdej krzywdy Pedersenowi przyczynionej tym, że to „cham” i „należy mu się”. Sam Nicki od dawna nic złego nie zrobił, poza tym, że wciąż zdarza mu się pojechać na styku, ale to jakby esencja żużla. Tymczasem kiedy Hancock daje Nickiemu w dziób, to na pewno Nickiemu się należało. Kiedy dwa tygodnie temu w Malilli Tai Woffinden poleciał do Nickiego z łapami, to na pewno Nickiemu się należało. Kiedy Maciej Janowski pokazuje Nickiemu palec… No, sami rozumiecie. I o ile Hancockowi można by jeszcze przypisać jakieś sensowne motywy – choć przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem, co Amerykanin szybko zrozumiał – o tyle obecne gwiazdy Sparty Wrocław zdecydowanie ze swoimi reakcjami przesadziły, licząc najwyraźniej na to, że gawiedź ich usprawiedliwi, bo to „ten Pedersen”.

Nie żeby się przeliczyli, jak widać. Czytam komentarze, że skoro nawet „taki luzak jak Tai” czy „taki luzak jak Maciek” mają pretensje, to przecież coś musi być na rzeczy. Tylko że luzackość Woffindena czy Janowskiego jest taką samą łatką jak bezlitosność Pedersena – pokazuje tylko część prawdy. Tai potrafi przygwiazdorzyć tak, że człowiek czuje „second hand embarassment” (przykłady? Chociażby latanie do mediów z żalami, że źli rywale nie chcą jechać na torze dziurawym jak ser szwajcarski. Komentarza o „dużym domu i pięknej żonie” litościwie nie będę przytaczać, coby nie wywoływać u was ciarek żenady). A Maciek… cóż, Maciek zademonstrował, że luzakiem to on jest, kiedy mu to pasuje. Czyli generalnie: są ludźmi z krwi i kości, z wadami i zaletami, a nie jakimiś świętymi bytami. I to jest serio dobra wiadomość, świętym bytom kiepsko się kibicuje, jak się z takimi utożsamiać?

Jedyne uzasadnienie, jakie niesie ten komentarz, przypomina kwestię wiedźmy, do której się odwoływałam. Maciek to ten dobry, więc wszystko, co robi, z automatu jest dobre. Pedersen to ten zły, a zło należy tępić i niekoniecznie „dobrem zwyciężać”. Tylko że to tak nie działa. Życie tak nie działa.

W tej konkretnej sytuacji Nicki nie zrobił nic, co uzasadniałoby reakcję Maćka. A jeżeli mamy mu wypominać grzechy do dwóch dekad wstecz, to przyzwalamy na bardzo niebezpieczny precedens: szukanie zemsty na torze. To może niech teraz zawodnik X poluje na zawodnika Y, bo Y kiedyś wsadził X w bandę i skończył mu sezon. Albo ojciec Y skończył sezon ojcu X, w końcu zemsta rodowa to w niektórych kulturach kwestia honoru. Dlaczego polscy żużlowcy nie pokazują międzynarodowego gestu niepokoju rosyjskim? Czy Emil i Artiom przeprosili za wszystko, za co Rosjanie Polaków przeprosić powinni? Dlaczego Duńczycy nie wsadzają Szwedów w bandy i na odwrót? Unia Kalmarska, u diabła! Pamiętajcie o Unii Kalmarskiej!

Cóż, prawdopodobnie dlatego, że to, co jest na torze, zostaje na torze. Żużel sam w sobie jest dostatecznie niebezpieczny, by nie dokładać czynnika pozasportowego, czynnika poza-tym-konkretnym-biegiem.

Pedersen2018


2.
„Jak możecie być przeciwko Polakowi? Jak możecie krytykować rodaka?”

O ile pierwszy typ komentarzy jest po prostu nielogiczny, o tyle ten jest zwyczajnie głupi. Chamskie zachowanie nie ma narodowości. Jeżeli ktoś zrobił coś niesportowego, a Janowski niewątpliwie postąpił w tym biegu niesportowo, to nie ma znaczenia, pod jaką flagą jeździ. Nie ma sensu, by teraz wszyscy Polacy się za Maćka wstydzili, ale z drugiej strony – bronienie go „bo to Polak” jest kuriozalne. Czyżby w polskiej kulturze środkowy palec oznaczał coś innego niż w międzynarodowym pojęciu? Przypuszczam, że wątpię.

Możemy krytykować rodaka tak jak możemy krytykować każdego, kto postąpi niewłaściwie. Ba, wręcz powinniśmy, nie po to, żeby go dobić, ale żeby pokazać, że na pewne zachowania nie ma społecznego przyzwolenia. Z kibicowaniem to trochę jak z przyjaźnią – prawdziwy przyjaciel wesprze w trudnej chwili i może publicznie stanie w twojej obronie nawet jak zachowasz się idiotycznie, ale potem weźmie cię na stronę i powie: „stary, weź tak więcej nie rób. To było słabe. Nie powinieneś się tak zachowywać”. Ktoś musi to powiedzieć, prawda?

Czy jeśli Polak wsadzi w bandę obcokrajowca, to też mamy się jego jazdą bezrefleksyjnie zachwycać, bo to Polak? Czy jeśli polski żużlowiec na torze czy poza torem zachowa się w sposób niegodny sportowca, to mamy mu klaskać? Macie świadomość, że to jest przyzwolenie na bardzo dużo bardzo niefajnych zachowań?


3. „Hejtujecie Maćka, jakbyście już zapomnieli, co spotkało Tomka Jędrzejaka…”

To jest typ bardzo rzadkiego komentarza – i bardzo bolesnego. Proszę, nie wplątujmy w to świeżej tragedii i nie róbmy z niej uzasadnienia dla niesportowego zachowania.

Z jednej strony – oddzielajmy, na litość, krytykę od hejtu. Krytyka jest potrzebna. Krytyka rozwija. Krytyka jest konstruktywna. Wskazanie złego zachowania to krytyka. Nieprzyzwalanie na złe zachowanie – to krytyka. Hejtem jest to, co uprawiają ci, co się zagalopowali, życząc Maćkowi wszystkiego najgorszego i nie oddzielając zachowania od człowieka. Ci, którzy uważają, że teraz jest już na wieki skreślony, czego by nie zrobił – jako sportowiec i jako człowiek. Ale oprócz tego jest rzesza ludzi, którzy krytykują zachowanie.

Hejt jest zły. Hejt nie powinien mieć miejsca. Tylko nie idźmy na skróty, stwierdzając, że trzeba tylko chwalić, bo wszystko inne to hejt.

A z drugiej strony – krytykowanie Maćka jest niebezpiecznym hejtem, a otwarte wyzywanie Pedersena hejtem nie jest? Ciekawe podwójne standardy.

 

Sorry Seems To Be The Hardest Word

Chciałam wmieszać w sprawę psychologię sportu, ale konsultacja ze znajomą specjalistką podpowiada, że to droga donikąd – psychologia sportu skupia się na efektywności zawodników, nie na etyczności ich działań. A my kolejny dzień wałkujemy temat tego gestu właśnie ze względu na etykę. I ze względu na głębokie rozczarowanie, jakie przeżyła większość naszej redakcji. Nie z powodu samego palca Maćka. To się nie powinno zdarzyć, ale emocje robią swoje. Tylko że poza emocjami w całej sytuacji jest za dużo wyrachowania, by uzasadniać to gorącą głową.

Ojciec Maćka wcale nie pobiegł spontanicznie bronić syna. Dobrze widział na ekranie, co się dzieje w wyścigu i podjął świadomą decyzję, że chce dołączyć do akcji „bić Dzika”. Maciek natomiast nie przeprosił, wbrew temu, co się twierdzi. Stwierdzenie „niektóre gesty były niepotrzebne, ale…” nie jest przeprosinami. Jeżeli przepraszasz, to bez ale. Bez uzasadniania. Bez „bo on mnie prowokował przez dziesięć lat, to mu w końcu oddałem”. To nie są przeprosiny.

Co do tych dziesięciu lat prowokowania, to to też jest niepokojąca sprawa. Oczywiście, między bajki należy włożyć teorię, że kiedy żużlowiec zakłada kask, to nie widzi konkretnych rywali, tylko trzech gości, których należy pokonać. Ale świadomość, z kim jedziesz w biegu, leży bardzo daleko od świadomości wszystkich grzechów tego zawodnika. Jeżeli Janowski naprawdę myślał w wyścigu, że oto odda Pedersenowi za tych dziesięć lat, to pojawia się pytanie: czy to nie było niebezpieczne? Nie mógł jednocześnie skupiać się na tej świadomości i na samym biegu, musiał nastąpić moment dekoncentracji. Ile mógłby kosztować na gorszym torze albo w przypadku wpadnięcia w dziurę? Ile mógłby kosztować wszystkich uczestników biegu?

Nic się nie stało. Ale mogło. A ja nie poznaję Maćka. Dosłownie przed tym biegiem stwierdziłam, że szalenie by mnie ucieszyło, gdyby został IMŚ jako pierwszy Polak po Gollobie, bo to taki sympatyczny gość – i w ciągu jednej doby z tego obrazu „sympatycznego gościa” nie zostało wiele. Najgorsze, że wspierany przez bezrefleksyjnych kibiców (czy już fanatyków?) Janowski brnie w zaparte w swoje przekonanie, że wszystko zrobił jak należy. Palec można by wybaczyć. O wiele trudniej jest wybaczyć brak jakiejkolwiek skruchy – jeśli nie wobec Nickiego, to wobec wszystkich kibiców, którzy musieli to żenujące widowisko oglądać.


Zmarzlik2018

 

Wcale nie chcę kończyć tego felietonu bolesnym rozczarowaniem. I kiedy tak szukałam jakiejś przeciwwagi dla złego zachowania Maćka, jakiegoś pozytywnego przykładu, znalazłam go w dość zaskakującym miejscu. Jeżeli należycie do tych osób, które męczy i drażni szum zachwytu wokół Bartosza Zmarzlika i stałe pompowanie balonika w kwestii tego żużlowca, to przybijcie piątkę. Mnie też. Sceptycznie podchodzę do takich wychwalanych talentów. Ale jeśli odciąć się od ochów i achów pod adresem zawodnika gorzowskiej Stali, to nie da się nie zauważyć, że on naprawdę fajnie dorasta. Niekoniecznie w sensie torowym – nadal potrafi przesadzić, a to wystawianie nogi, tak chwalone przez większość środowiska, to element niebezpieczny, za który inni żużlowcy byliby niemiłosiernie krytykowani. Ale poza jazdą i gorącą głową w samych wyścigach Zmarzlik zrobił się szalenie poukładany. Posłuchajcie, co ten chłopak mówi w wywiadach. Sama dyplomacja, spokój, chłodna kalkulacja i zdrowy sportowy egoizm. On nie patrzy na innych i nie przejmuje się innymi dłużej niż to konieczne. Nie zastanawia się, czy jedzie z „luzakiem”, czy z „bandytą”. I może nie zawsze od razu, ale umie przyznać się do błędu. Pod względem samego stylu jazdy większą sympatię nadal wzbudza Janowski, ale wszystkie inne elementy wypadają na korzyść Zmarzlika, który nawet jak traci głowę, to traci ją w sensie czysto sportowym.

Fajnie by było, żeby pozatorowo Maciek Janowski dorósł tak jak Bartek Zmarzlik. Jeżeli nie dziś i nie za tydzień, to w ogóle. Błądzić jest rzeczą ludzką, ale po co trwać w błędzie?

 

Joanna Krystyna Radosz   

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Uczucia są mieszane, chciałoby się wyrwać ten triumf. Staraliśmy się, ale nie wystarczyło. Od początku Motor kontrolował spotkanie. Kiedy poczuliśmy poprawę, było o 10 biegów za późno. Dziękujemy kibicom. Na pewno będziemy ciężko pracować, aby się poprawić.
Maciej Janowski po finale PGE Ekstraligi

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43