Jako że trener Rafał Dobrucki jeszcze nie zabrał głosu i znamy tylko wersję z filmu Macieja Janowskiego, media wraz z kibicami oraz samym Marcinem Najmanem(!) rozliczyły i już wręcz zwolniły trenera reprezentacji, który "nie umie być człowiekiem". A to zarzut najgorszy. Wskutek czego Ola i Bartek musieli weselić się bez wybitnego żużlowca, którego "wilk w ludzkiej skórze" zmusił do pobytu na bzdurnym, niepotrzebnym i w ogóle idiotycznym - w opinii większości fanów - zgrupowaniu kadry ulepionej z kilkunastu jednoosobowych działalności gospodarczych. Czyli takich "aktorów scen polskich", którzy jak na coś mają ochotę i im się to opłaca - to idą to robić, a jak im się nie chce albo nie opłaca - to wtedy nie idą. I nic nam do tego. Wolny rynek. My mamy kupować bilety na ich mecze i abonamenty płatnych telewizji, kiedy sami ocenimy, że warto - że obu stronom rywalizacji się chce, zależy im, będą się ładnie ścigać. Na tej samej zasadzie kupujemy transmisje PPV na przeróżne mordobicia albo kodowane czempionaty. Sami ponosimy ryzyko, czy warto było wydać pieniądze.
Śledząc dyskusję wokół maltańskiej afery, wychodzi na to, że tak powinna wyglądać Żużlowa Reprezentacja Polski XXI wieku. Jeździ ten, kto chce. Komu pasuje. Dla kogo ramy czasowe oraz zaproponowany ekwiwalent finansowy są wystarczające. Komu akurat nie wypadnie załatwianie roboty w Anglii, przegląd u tunera w Danii albo weselicho u sponsora. Żadnego przymusu, żadnego traktowania, jak by to była "Bóg wie jak poważna" Kadra Narodowa Polski. To przecież kadra narodowa żużla.
Dotąd usiłowano łączyć te dwie wartości. I też udawało się marnie. A to żużlowcy w Pile zrobili kibicom awansem "Lany Poniedziałek" na Złotym Kasku. A to na torze Wilków Krosno wypełniający trybuny kibice dowiedzieli się, że kadrowicze mają inne zdanie niż arbiter i organizujący Indywidualne Mistrzostwa Polski działacze. Hmm, cofam. Do dziś niewiele się dowiedzieli. A jeśli jeszcze jakiś kibic miał wątpliwości, jak ma wyglądać żużel w XXI wieku, to co jakiś czas zawodnik Walasek Grzegorz wyjaśniał temat, przy okazji memoriału Jędrzejaka we Wrocławiu albo każdych kolejnych Indywidualnych Mistrzostw Ligi. Też "bzdurnych i niepotrzebnych". I też daleko. I weekend zajęty. Prawie jak to maltańskie zgrupowanie.
I to jest w sumie pozytywna konstatacja - chyba dotarliśmy do brzegu. To już chyba jest TEN moment, w którym większość kibiców nie chce norm z żużla XX wieku. I już TO pokolenie na trybunach, które nie pamięta klubowych asów na fikcyjnych etatach w milicji, wojsku, na kopalni czy w hucie za PRL-u. Którym można było coś kazać, czegoś od nich żądać. "Aktorzy scen polskich" sami decydują, czy zagrają w filmie, czy przyjmą propozycję od danego reżysera. Nawet jeśli to film "o dużym znaczeniu dla polskiej kinematografii". A w tym "głupim" żużlu granatowe marynary wciąż dzierżą w rękach kilka "straszaków" - anachronizmów, uniemożliwiających optymalną "pełną swobodę prowadzenia działalności gospodarczej" (sportowej). I potem dobre chłopaki cierpią.
To pewnie smutne dla tych starszych wiekiem sympatyków żużla - patrzeć, w którą stronę to zmierza. Nie tylko u nas. Starsi wiekiem Szwedzi (średnia wieku kibica żużla w Szwecji czy Anglii generalnie sporo się różni od naszej) też smucą się obecnie, że ich jedyny prawdziwy mistrz, Lindgren, właśnie ogłosił, że woli pojechać wcześniej na wczasy, niż męczyć się w Toruniu podczas "MŚ" Speedway Of Nations. Zimno, późno, październik już, szanse na złoto iluzoryczne, a stare kości po całym sezonie umęczone... "Życzę powodzenia kolegom z kadry". Pocztówkę im wyśle.
Takich Lindgrenów będzie więcej. I co z tego? Rozszarpią ich kibice żużla? Znielubią? Koszulki i czapeczki z #66 i #71 przestaną kupować? Bzdura. Wiwatów będzie tyle samo. Janowski jako przedsiębiorca ma w centrum Wrocławia własny sklepik z odzieżą sygnowaną swoim nazwiskiem. Stawiam, że obroty jeszcze wzrosną. Dobry filmik nagrał, a Dobrucki żadnego (stan na 3 lutego). Poza tym i tak nikt go nie będzie słuchał. Tak to działa. Tak samo, jak za każdym razem, gdy Walasek robił defekt + taśmę + dwa wykluczenia, zamiast krytyki, był wybuch radości. Zwłaszcza w internecie. "Ale dowalił leśnym dziadom"!
Janowski nie zrezygnował z kadry, chciał "tylko" kilka dni wolnego, a i tak został zawieszony. Już mniejsza z tym, czy wrócił na tę nieszczęsną Maltę z ogromnej woli dalszego zaszczytnego reprezentowania naszego kraju, czy po prostu najpierw był przekonany, że nikt nie waży się podjąć radykalnych kroków wobec Indywidualnego Mistrza Polski, a potem zorientował się, że za dużo ma do stracenia sportowo i finansowo, bo na przykład marketingowcy Red Bulla mogą nie chcieć słuchać o "złym Dobruckim i nienawistnikach w PZM", kiedy przyjdzie do negocjowania nowej umowy. "Tuż przed opuszczeniem hotelu Janowski spytał o możliwe konsekwencje i usłyszał, że karą może być wykluczenie. Mimo to poleciał" - pisze dziś red. Puka w SportowychFaktach, cytując swojego informatora, jak mniemam, z łona kadry. On też na portalu X ostro "jedzie" po Dobruckim, jak wszyscy niemal, stąd raczej nie stał się nagle jego adwokatem, ni cichym fanem.
Jak to się skończy? Stawiam, że tak jak zawsze. Tak samo jak za Cieślaka. Janowski wróci do kadry prędzej, niż się to wielu wydaje. Zwrócą mu wszystkie przywileje i pozwolą spokojnie zarabiać w ME, GP i gdzie tam będzie chciał. Jak będzie dobry, to i w kadrze pojedzie. Kiedyś nie było internetu i omnipotentnych mass mediów. W XXI wieku decyduje "barometr opinii publicznej". Ta wyrok już wydała. Nieważne, czy ma rację. Kiedy turlała się do rozpuku ze śmiechu ta sama opinia publiczna, gdy jeden "prostak ze wsi" z wysokości mównicy sejmowej mówił, że widział Talibów w Klewkach, to miała rację, czy nie miała?
W tym starciu dwóch wizji "żużla narodowego" ma być... nowocześnie. Fajnie. Bez wielkich wyrzeczeń, bez kieratu i nahajki. Tak jak pasuje, zwłaszcza gwiazdom. Bo to dla nich sto tysięcy ludzi co weekend kupuje bilety, coraz droższe i droższe. Teraz GKSŻ musi "dla dobra sportu" (i podpisanych umów ze sponsorami) zacząć deeskalować konflikt. Mają jeszcze trochę czasu i "okoliczność łagodzącą" (wrócił!). I to jest w gruncie rzeczy pozytywne, że dzięki tej drace poznaliśmy jasną odpowiedź na tak fundamentalne pytanie. Vox Populi, Vox Dei!
Można wracać do patrzenia na żużel z dystansu, czego i Wam życzę. Tyle innych ciekawych rzeczy dzieje się dookoła.
Aha. Wiele szczęścia na nowej drodze życia, Olu i Bartku! 💍 To już ostatni raz, kiedy ktoś przeszkodził w takiej uroczystości.
🖋️ Jakub Horbaczewski
📸 Konrad Świerad