KALENDARIUM
POWIEDZIELI
Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+
- Szczegóły
Za parę dni miałem zacząć liceum - dwudziesty dziewiąty sierpnia. Złote lata speedwaya - może nie polskiego. Na pewno nie polskiego. Byłem tam. Przed zawodami nabyłem komplet pocztówek z uczestnikami zawodów i grasując kilka godzin po obu stronach prowizorycznego płotu na tyłach parkingu zdobyłem autografy prawie wszystkich riderów oraz Erika Gundersena, Ivana Maugera. Pomyśl - '92.
- Szczegóły
Kiedy po 9. biegu meczu Poole ze Swindon to goście z Wiltshire prowadzili dwoma punktami, cała leniwa radość z wolnego od pracy Bank Holiday, przy Wimborne Road uleciała z wiatrem. - Może Matt też powinien narobić ze 7 tygodniówek długu, to by nasi ruszyli tyłki - z typowo angielską swadą gaworzyli fani "Piratów", patrząc jak Eddie Kennett sprytnymi akcjami objeżdża ich gwiazdy. Mecz był do wygrania, ba, skandalem byłoby go nie wygrać, ale tu chodziło o wygraną "za trzy", przynajmniej 7 punktami. Tak się ułożył w tym roku finisz rundy zasadniczej na Wyspach: wyścig Poole kontra "reszta świata". Ward, Hancock, Janowski i Jonasson w jednej drużynie nawet w Polsce byliby groźni. Wpuścić Poole do play-offów to jak powierzyć piromanowi pieczę nad magazynem petard. Z pomysłodawców niewiele zostanie.
- Szczegóły
- To było coś niesamowitego, kiedy rok temu jechaliśmy nasz mecz w Gnieźnie. Cały stadion czerwony, 12 tysięcy ludzi - opowiadał nam niedawno swoje wrażenia z wizyty przy Wrzesińskiej jeden z I-ligowych prezesów. - Jaka tam musiała być presja, że do tego dopuścili... - dodał, nawiązując do obecnej sytuacji Startu. To nie będzie tekst kopiący leżącego. Żaden to splendor. To będzie tekst (audycja, de facto) o czymś, czego 90 proc. kibiców może się tylko domyślać - o tym, jak to wszystko wygląda od wewnątrz. Nie jak wyglądać powinno, a jak wygląda - w naszych realiach, tu i teraz. Jak to jest, że mając niemal pełne trybuny, niezależnie od wyniku, miejski stadion, poważnego tytularnego sponsora, tych mniejszych tylu, że ledwo mieszczą się na klubowej stronie, kończy się sezon z długiem "na pewno powyżej miliona"? Czyli może 1,9 mln. Jak kontraktuje się zimą zawodników? Jak potem jeździ się na mecze z "kopertami"? Dlaczego lider musi mieć płacone gotówką tuż po zawodach? Dlaczego nie wyjeżdża na tor w "nominowanych" w derbach, które trzeba wygrać; dlaczego nawet na osobiste prośby gardzi możliwością godnego pożegnania się z fanami w meczu ostatnim? Jak można, szacując zimą dochody, "pomylić się" na kilkaset tys. zł? Sporo tego. Nie jesteście z Gniezna i was to nie dotyczy? Złudne. Pierwszą część audycji (do 0:22) można opuścić - to czytana z kartki relacja z dwóch ostatnich spotkań i wywiady. Dalej głos zabierają prezes Arkadiusz Rusiecki oraz menadżer ds. marketingu Marcin Śliwiński.
- Szczegóły
Gdyby cofnąć się 80 lat w czasie, do Polski, którą rękoma naszych dziadów wskrzeszano z martwych i pierwszego napotkanego na warszawskim bruku przechodnia zagadnąć o Challenge, zapewne zaświeciłyby mu się oczy. To słowo przez niemal pełną dekadę Polski wolnej, a i długie lata tej zniewolonej - choć nie w smak to było pomazańcom Kremla - kojarzyło się ze wszystkim, co w polskiej duszy najlepsze. Rycerskim duchem, brawurą, sprytem, ułańską fantazją "podniebnych kawalerzystów", ale i rozważnym pokonywaniem kolejnych przeszkód. Dziś na tym samym warszawskim bruku mało kto już zdoła odpowiedzieć, z czego zasłynęli Żwirko z Wigurą, a i samo piękne pojęcie Challenge'u pośród wielkiego sportu ostało się chyba tylko w żużlu. Choć już jako przedsionek sławy. W latach 30. najlepsi lotnicy w wieloetapowym wyścigu oblatywali dookoła całą Europę, nasi (prawie) najlepsi żużlowcy, uzbrojeni w te same mechaniczne konie, zlatują się w jedno miejsce, a wszystko - jak za starych dobrych czasów - muszą rozstrzygnąć w jeden wieczór, w 20 wyścigach. Czy nasze Orły mają szansę nawiązać do pięknej legendy?
- Szczegóły
Przed Grand Prix w Terenzano odtrąbiliśmy – będzie ciekawie. Więc było nudno. Przed Grand Prix w Daugavpils zapowiedzieliśmy – nie ma się czym ekscytować, szykuje się beton i jazda gęsiego. I co? I dostaliśmy jedną z najlepszych rund w sezonie. Bądź tu człowieku mądry... Przezornie należałoby określić wszystkie trzy pozostałe turnieje jako potencjalnie nudne lub bardzo nudne, bo wtedy prawdopodobnie okażą się super. Póki co jednak - prześledźmy wydarzenia z (nie tak) dalekiej Łotwy.
- Szczegóły
Od pewnego czasu w żużlowym światku zrobiło się głośno na temat rozegrania jednej z rund Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie. Temat miał umrzeć śmiercią naturalną rok temu, jednak niespodziewanie powrócił. Padła nawet konkretna data - 28 czerwca 2014, co może wskazywać, że do rundy na Narodowym jest bliżej, niż kiedykolwiek wcześniej. Czy żużel na najwyższym poziomie w stolicy jest dobrym pomysłem? Czy zawody mają szansę osiągnąć organizacyjny sukces? Czy potencjalna runda GP w Warszawie poprawi kondycję polskiego żużla? Wreszcie, czy jest sens bić się o organizację tej imprezy za wszelką cenę?
- Szczegóły
Trener Piotr Baron przed meczem we Wrocławiu prosił, żeby nie podawać wyniku z Bydgoszczy. Nie dało się. Każdy kolejny wyścig nad Brdą kwitowany był okrzykami tych, którzy posiadali przy sobie telefony, laptopy, iPhone'y i co tylko nowoczesna technika wymyśliła. Przy stanie 23-13 dla Polonii ilość przyjaciół Bydgoszczy w stolicy Dolnego Śląska przekroczyła liczbę mieszkańców Krosna i Rawicza razem wziętych. Kiedy jednak przy Sportowej do tyłu zaczął jeździć Aleksandr Łoktajew, pozycje tracić Kościecha, a defekt w decydującym, wydawało się, wyścigu zanotował Mikołaj Curyło, kibice na "Olimpico" czekali już tylko na potwierdzenie hiobowej wieści. A jednak... Hans Andersen nie zamierzał brudzić się żadnymi nieczystymi gierkami. To już koniec snów Marty Półtorak o podboju Ekstraligi. Ani punkt zwrócony przez PZM, ani brak Hancocka, ani dwa ostatnie mecze z drużynami jadącymi o "pietruszkę", nie były w stanie pomóc teamowi firmowanemu Marmą Polskie Folie. I doprawdy trudno będzie komukolwiek obronić tezę, że był to spadek niezasłużony.
Najważniejszy wyścig sezonu PGE Marmy (A - Buczkowski, B - Pedersen, C - Andersen, D - Walasek):
- Szczegóły
To już ostatni raz w tym roku z pełną ekstraligową kolejką. Szczęśliwie - aż trudno w to uwierzyć - wszędzie jest o co walczyć i na żadnym z 5 stadionów nie pojadą o "pietruszkę". Ale tak do końca normalnie nie będzie. Nie w tej lidze. Nie może być, skoro Greg Hancock - żywa legenda speedwaya, człowiek, który w Daugavpils zdobył 18 na 21 możliwych do zdobycia punktów, nie wystąpi w Bydgoszczy, w meczu wieńczącym niemal 5-miesięczne zmagania o pozostanie w elicie. A nie wystąpi, bo działacze Polonii po raz kolejny w ostatniej dekadzie udowodnili, że Ekstraliga ich przerasta. We Wrocławiu z kolei gnieźnieński Start w normalnych warunkach powinien dziś walczyć przynajmniej o urwanie bonusa. Czy w ogóle powalczy? Na drugim biegunie, w Zielonej Górze, rozstrzygnie się prestiżowa walka o fotel lidera, ale jeszcze ciekawiej zapowiadają się pojedynki w Lesznie oraz Tarnowie. Tam gra idzie o uniknięcie wakacji w sierpniu... choć mamy wątpliwości, czy wszyscy klubowi skarbnicy podzielą zachwyt z ewentualnego sukcesu.
- Szczegóły
Kiedy 7 lat temu Daugavpils zadebiutowało jako organizator cyklu Grand Prix, wydawało się, że będzie to tylko przystanek na drodze wschodniej ekspansji światowego żużla. Przystanek okazał się tymczasem pętlą końcową, w dodatku zamkniętą po czterech latach użytkowania. Wesoły autobus z logo BSI nie dojechał do Rosji, tłumacząc się problemami organizacyjnymi, tymczasem na drogę wjechało rodzime One Sport Marketing i organizując rundę SEC w Togliatti pokazało, że – ups – jednak można. Grand Prix w Rosji pewnie tak szybko nie ujrzymy, ale póki co wracamy na Łotwę. Wbrew pozorom, te cztery turnieje na stadionie miejscowego Lokomotivu wcale nie są wspominane tak źle.
- Szczegóły
Wiele mówiło się o meczu Stelmetu Falubazu w Rzeszowie. Snuto różne domysły, wymyślano scenariusze, z góry przyznawano punkty gospodarzom. Wszyscy wiemy jak to spotkanie się zakończyło, aczkolwiek na temat jego przebiegu więcej powiedzieć mogą tylko ci, którzy obecni byli na stadionie przy ul. Hetmańskiej, bo z bliżej nieokreślonych powodów nSport zmieniła decyzję i nie pokazała tego pojedynku.
- Szczegóły
Oczy całej, bez fałszywej skromności, żużlowej Polski zwrócone były na Rzeszów, gdzie zielonogórski Falubaz - zdaniem wielu - miał ulgowo potraktować łaknącą punktów PGE Marmę, a tym samym udowodnić, że w naszej lidze układy i układziki są wciąż chlebem powszednim. Gdyby tak faktycznie się stało, klub senatora Dowhana straciłby co najwyżej w oczach kibiców, prezes Półtorak spadłby głaz z serca, natomiast już dziś z Ekstraligą pożegnałaby się wrocławska Sparta. Przy 6-punktowym prowadzeniu rzeszowian i niespodziewanej taśmie Andreasa Jonssona dyskusyjne fora zagrzały się od domysłów. To jednak Falubaz może wracać w Lubuskie z podniesioną przyłbicą, a wstydzić się za swoich zawodników mają prawo wrocławianie. PGE Marma zdobyłaby cenny punkt, gdyby nie koszmarny pech Grzegorza Walaska. Sparta, w swoim meczu o wszystko, zdobyła tych punktów... 29. Komentarz jest zbędny. Cisza jak makiem zasiał, z lekka przyrywana gwizdami, zapadła też na SGP Arenie. Włókniarz na punkt bonusowy zasłużył, ba, miał już go w kieszeni. I znowu defekt zadecydował, że w ostatniej chwili z tej kieszeni wypadł. Niespodziewanie odżyły nadzieje w Gorzowie oraz Lesznie. Ostatnia kolejka nie będzie ciekawa. Będzie ekscytująca.
- Szczegóły
Rocznica "cudu nad Wisłą", Dzień Wniebowstąpienia, imieniny Napoleona - to chyba całkiem niezłe tło do decydującej rozgrywki w krajowym żużlu. Decydującej, bo PGE Marma nie chce czekać do ostatniej kolejki i wcale niełatwej wycieczki do Bydgoszczy. Wygrana z Falubazem na 90 proc. zapewni im utrzymanie. Jest się o co bić. Falubaz? Jeśli nie pokaże walki na pełny gaz, kibice go "zjedzą". Niekoniecznie właśni. Mecz o wielką stawkę, mecz z podtekstami. Dziękujemy UnibaxTV, że tego nie zobaczymy. Na swój cud czekają też kibice Sparty i Unii Leszno, których drużynom w wyjazdowych potyczkach, w Gorzowie i Toruniu, eksperci nie dają większych szans. Żeby było ciekawiej, wstawiennictwa sił wyższych łakną też fani Stali. Im, oprócz własnej wiktorii, do szczęścia potrzeba pożarcia "Jaskółek" przez częstochowskie "Lwy". Z kretesem i bonusem. Na papierze wydaje się, że niespodzianek nie będzie. Ale papier jest cierpliwy, wiele już przyjął i wiele przyjmie. Nawet "cud nad Wisłokiem".
KALENDARIUM
POWIEDZIELI
Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+
Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!
NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV
PGE Ekstraliga 2024 | ||||
1. | Orlen Oil Motor Lublin | 14 | 31 | +162 |
2. | Betard Sparta Wrocław | 14 | 19 | +30 |
3. | ebut.pl Stal Gorzów | 14 | 19 | -37 |
4. | KS Apator Toruń | 14 | 15 | -7 |
5. | ZOOLeszcz GKM Grudziądz | 14 | 14 | -58 |
6. | NovyHotel Falubaz | 14 | 13 | -33 |
7. | Krono-Plast Włókniarz | 14 | 12 | -50 |
8. | FOGO Unia Leszno | 14 | 11 | -87 |