KALENDARIUM
POWIEDZIELI
Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+
Artykuły
- Szczegóły
W Vetlandzie koniec września jest jeszcze ładny. W leżącej nad Kanałem Gotyjskim, nieco ponad 100 km na północ, Motali również. To ta łaskawsza część Szwecji. Bo do tej mniej łaskawej już za miesiąc zaczną ściągać zastępy biegaczy narciarskich, skoczków i dwuboistów, by dokonać ostatnich szlifów formy przed inauguracją Pucharu Świata. Ale w środę po obu stronach pięknego jeziora Vättern ma być pogodnie. Pogodnie, to znaczy w momencie zakończeniu meczu odczuwalna temperatura może oscylować w granicach 6 stopni. Termosy zamiast bidonów. - I jeszcze ten Davidsson... - marszczy czoło Jarek Hampel, po raz drugi pokonany przez Szweda. Chyba faktycznie pora kończyć tę zabawę.
- Szczegóły
Darcy Ward w roli głosu rozsądku, apelujący do Adriana Miedzińskiego o rozwagę i zaniechanie indywidualnych szaleństw na rzecz interesu drużyny? Wyobrażacie to sobie? Świat staje na głowie... A "Miedziak" kolejny raz nie staje na wysokości zadania. W pierwszej fazie meczu - świetny, po głupim ataku na Patryka Dudka - już ledwo widoczny na torze. Co prawda część strat odrobił jemu i torunianom sędzia Leszek Demski, w sobie tylko zrozumiały sposób wykluczając Jabłońskiego za to, że "Miedziak" był aż tak wolny, że nawet położyć się na deflektor ledwo zdążył, ale całościowo to Falubaz ma już u szyi awers i pół rewersu złotego kruszcu. Decyzję o przyznaniu zaszczytu prowadzenia finału sędziemu, który skompromitował się w półfinale nazwaliśmy w przeddzień meczu skandaliczną, jednak chyba jeszcze większy skandal i jeszcze większą ułomność naszych żużlowych przepisów ukazał w pełnej krasie 14. bieg meczu w Tarnowie. Tam atakiem wręcz głupszym od tego "miedziakowego" popisał się Kacper Gomólski i cud autentyczny, że Arturowi Czai nic się nie stało. Zapewne "Rudy" nie miał żadnych złych intencji, ot, przeszarżował i stracił panowanie nad motocyklem, ale nie w tym rzecz. W momencie, kiedy Ginger wprasował w "dechy" Artura, Włókniarz jechał na 5-1 i 43-41 w całym meczu. Decyzja sędziego Bryły: powtórka. W tej oczywiście wygrał bez problemów Artiom Łaguta, zapewniając miejscowym zwycięstwo. Dlaczego w takiej Elite League, z której często się podśmiewujemy, sędzia (a może sędzina, bo tak - tam sędziują też panie), nawet gdyby rzeczony incydent wydarzył się nie na ostatnim, a na drugim okrążeniu, widząc brutalny faul Gomólskiego i wlokącego się jak smród po kalesonach Artioma, potrzebowałby 5 sekund na podjęcie trafnej decyzji - 5:1 dla Włókniarza; a u nas, w najlepszej ponoć lidze świata, zaczyna się cyrk. A co, gdyby Czaja wyjechał z toru w karetce, a nie miał go już kto zastąpić? W nagrodę, zamiast 1-5, rywal dostałby biegowe zwycięstwo. Włókniarzowi i Falubazowi serdecznie gratulujemy, bo są bliżej medali, ale - jakkolwiek by się ta rywalizacja nie zakończyła - pytamy: czy ktoś w zimie usiądzie wreszcie na poważnie nad biblią zwaną u nas regulaminem DMP, czy trzeba, by przez taką sytuację ktoś przegrał złoto?
- Szczegóły
Jeszcze nawet "torun" nie wklepali zielonogórzanie w swych samochodowych GPS-ach, a najlepsze w tym finale już sie wydarzyło. Oto Leszek Demski - facet, który tydzień temu powinien na kolanach pokonać odcinek Olsztyńska-Sanktuarium by podziękować Przenajświętszej Panience za defekt Holty, ręka w rękę z "primabaleronem" tamtej opery, Wojaczkiem Markiem, a spółka Ekstraliga następnego dnia rano winna obydwu czym prędzej wysłać na dwutygodniowe chorobowe, jak najdalej od jakichkolwiek stadionów; teraz - chyba w nagrodę za swe niedołęstwo - dostaje przywilej sędziowania najważniejszego meczu w roku. Tak jak go lubimy za wkład w tłumikową sprawę, tak nam szczęka opadła. Panu, panie Stępniewski też? To prawda, w kraju, w którym co rusz sami nagradzają się urzędnicy, sowite nagrody wypłaca się za ukończenie budowy stadionów i autostrad na długo zanim się je wybudowało, nie powinno nas nic dziwić, ale skoro już, to niechaj będzie jakiś egalitaryzm. Apelujemy więc: nagrodźmy też sędziego Piotra Lisa! Za walkowera w Toruniu, za pogonione do domów 15 tys. ludzi, i za każdą z 6 minut z osobna. Pal licho, że grubo po fakcie. Przecież gdyby nie ten piekielny defekt Holty, jego numer sprzed roku to byłby "pikuś" w porównaniu z akcją duetu Demski-Wojaczek. Jasnogórska Pani pochyliła chyba swe miłosierne oblicze nad nami wszystkimi i ostatecznie finał, ustalony na torze, będzie taki, jaki miał być w przedsezonowych dywagacjach.
- Szczegóły
Sezon 2013 w Speedway Ekstralidze powoli dobiega końca, czas więc na jego pierwsze, nieśmiałe podsumowania. Tym razem nie sportowe, nie finansowe, nie regulaminowe czy kibicowskie. Postanowiłem zatrzymać się przy mediach, a konkretnie przy obsłudze telewizyjnej tegorocznych rozgrywek. Jak wiadomo, doszło w tym sezonie do głośnej zmiany partnera telewizyjnego ligi. Platforma NC+ zamieniła TVP, pokazującą spotkania najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce w latach 2008-2012. Zmiana ta początkowo wywołała wiele kontrowersji, a nawet złości wśród kibiców i części środowiska żużlowego. Kurz nieco już po tych emocjach opadł.
- Szczegóły
Ogromny pech Częstochowy, co by nie powiedzieć. Czy na szybko znajdujemy w pamięci większy dramat, gdzie w meczu o tak wysoką stawkę, w mgnieniu oka, pełen stadion z ekstazy wpada w nieodwracalną rozpacz? Na szybko, nie znajdujemy. W obu meczach drużyna pokazała fantastyczny speedway oraz ogromny hart ducha. Odbicie się w Toruniu z dna na poziomie -14 oraz porywający finisz na Olsztyńskiej pokazały, że pod Jasną Górą doczekano się prawdziwie dzikiej ekipy głodnych, nieokiełznanych Lwów. Zawodnikom gratulujemy fantastycznego show, bo w każdym świetnym spektaklu oprócz zwycięzcy potrzeba równie dobrej drużyny, która okaże się o milimetr gorsza. No właśnie, czy Lwy były gorsze? Z pewnością nie każdy przytaknie…
- Szczegóły
Za 20 sekund Holta będzie miał defekt - miał powiedzieć Tomasz Lis w saloniku VIP, kiedy wszyscy składali już gratulacje częstochowianom za niesamowity awans do finału. Zatem mamy winnego. Ale przepychanka dopiero się zaczyna. Jak doniosła właśnie Gazeta Pomorska "włókniarze" rozkręcili dwa silniki Tomaszowi Gollobowi, jeden Darcy'emu Wardowi, a za tym drugim dodatkowo "biegali z alkomatem". Ward na pijanego nie wyglądał, acz przyznać trzeba, że bez czegoś z procentami trudno było w spokoju przeżyć ten mecz. Tak jak się spodziewaliśmy, emocji było aż nadto. I niestety, więcej tych złych. Teraz kibice podzielą się na zwolenników tez głoszonych przez prezesa Mizgalskiego ("Na torze byliśmy lepsi, oszukali nas sędziowie") oraz apologetów odważnej decyzji Marka Wojaczka. Prawdy, jak to zwykle, nie poznamy. Jeśli faktycznie Rafałowi Szombierskiemu strzelił łańcuszek sprzęgłowy, kiedy torunianie jechali na 5-1; jeśli faktycznie nie był w stanie opanować maszyny; jeśli to prawda, że żona dźwiga go co rano z łóżka; jeśli naprawdę popsuła się jedyna polewaczka; jeśli rzeczywiście w centrum Częstochowy zdarzył się jakiś koszmarny wypadek, akurat wtedy, kiedy Rune Holta bardzo potrzebował każdej dodatkowej minuty; jeśli faktycznie obsługa karetek ruszyła na trybuny ratować kibica z zawałem; jeśli naprawdę Darcy Ward po meczu lżył prezesa Mizgalskiego... dość już. Nam w pamięci - wbrew temu co twierdzi włodarz "Lwów" - pozostanie to, co rozstrzygnęło się na torze. Atak Łaguty w stylu Joe Screena, koszmarny wypadek, w opinii sędziego, sprokurowany przez Golloba, świeca Warda jakimś cudem nie zakończona na plecach, 45 sekund chwały "Lwów" i w końcu ten nieszczęśliwy defekt Holty. Jednym płacz, drugim szalona radość. Wszystko w ciągu kilku sekund. Esencja speedwaya. A teraz wróćmy na ziemię. Przez najbliższe kilka dni czeka nas "delektowanie się" pomyjami po tym meczu i kolejnymi newsami o tym, kto kogo bardziej próbował oszukać. Gdyby nie działacze, to naprawdę byłaby piękna propaganda żużla.
- Szczegóły
Z Grand Prix szczęśliwie doczołgaliśmy się do końca - i był to koniec znaczony oddechem ulgi, przynajmniej z trzech stron świata. "Bałkańskie rytmy, polska moc", a przede wszystkim bez karetki noc. Cała szóstka liderów Unibaksu, Unii i Falubazu spokojnie wyjechała spod górującej nad okolicą i nieco grozą ziejącej pamiątki po towarzyszu Tito. Leona Madsena 30-letnia elektrowania atomowa przeraziła do tego stopnia, że przy okazji wyrównał tegoroczny, wyśrubowany do granic możliwości, rekord Antonio Lindbaecka. Cztery zera i defekt. Chapeau bas! Niechaj i jemu, i Vaculíkowi ta oszczędność sił i środków wyjdzie na dobre w niedzielny wieczór, bo jeśli obaj przy W69 pojadą swój wyjazdowy standard, kwestią będą tylko rozmiary klęski "Jaskółek". Co innego w drugim (a w zasadzie pierwszym) półfinale. Unibax wzmocniony brakiem swojego transferowego hitu roku - Sullivana, Włókniarz niby osłabiony, a tak naprawdę kto wie czy nie wzmocniony brakiem cieniującego ostatnio Sajfutdinowa. I 8 punktów zapasu torunian. A w obu miastach kibice przekonani, że to ich pupile są w lepszej sytuacji. Oby tylko zawodnicy obu drużyn oraz 20 tys. częstochowskich fanów skupili się na jeździe i na dopingu, a nie wyrównywaniu wątpliwych rachunków z pierwszego meczu.
- Szczegóły
Jeszcze przedwczoraj pojawił się promyk nadziei na podtrzymanie walki o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Niestety, informacje Przeglądu Sportowego, powielone m.in. przez speedway365.com, okazały się nieprawdziwe. Emil Sajfutdinow rezygnuje z występu w Krško, czym definitywnie przekreśla swoje szanse na złoty medal. Nie ukrywajmy, przez sobotni wypadek w Toruniu Grand Prix straciło 50 proc. swojej atrakcyjności. W sobotę przed telewizorami usiądą już tylko najwierniejsi fani cyklu i ci, którzy będą chcieli zająć czymś swoje myśli przed niedzielnymi rewanżami w półfinałach Ekstraligi. Ponieważ są wśród nas tacy, którzy oglądaliby Grand Prix nawet z zawodnikami pokroju Aleša Drymla i Martina Smolinskiego (oh, wait…), przedstawiamy tradycyjną zapowiedź historyczno-prognozową.
KALENDARIUM
POWIEDZIELI
Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+
Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!
NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV
PGE Ekstraliga 2024 | ||||
1. | Orlen Oil Motor Lublin | 14 | 31 | +162 |
2. | Betard Sparta Wrocław | 14 | 19 | +30 |
3. | ebut.pl Stal Gorzów | 14 | 19 | -37 |
4. | KS Apator Toruń | 14 | 15 | -7 |
5. | ZOOLeszcz GKM Grudziądz | 14 | 14 | -58 |
6. | NovyHotel Falubaz | 14 | 13 | -33 |
7. | Krono-Plast Włókniarz | 14 | 12 | -50 |
8. | FOGO Unia Leszno | 14 | 11 | -87 |