KALENDARIUM
POWIEDZIELI
Wspieram zawsze juniorów, gdy widzę pasję. Dziś nasi pojechali kapitalnie. Nie myślę teraz o IMŚ. Chcę mieć "fun" ze speedwaya. Żużel jest dla mnie pracą, ale także hobby. Rodzina zmieniła moją perspektywę. Chciałbym znowu zostać Mistrzem, jednak najważniejsze, że wróciłem do rywalizacji.
Jason Doyle w Eleven Sports
- Szczegóły
To fatalnie, jeśli młodszy i zdolniejszy Ward odejdzie, a zostanie cieniujący coraz bardziej Holder, nad którym teraz nie będzie już żadnego "bata" - takie zdanie puentowało przemyślenia większości kibiców toruńskich, kiedy okazało się, że Darcy nie dogada się z klubem. Dziś Holder zrobił 13+1, Doyle 13+1. Gdyby był Ward, któryś z nich by nie pojechał. Najpewniej główny beneficjent "sprawy Warda" - Chris. I co teraz? Holder jeździ coraz lepiej w GP, jeżeli teraz, mając już spokojną głowę, przełoży to na ligę...
W Zielonej Górze wszystkie spojrzenia, obiektywy i kamery skierowane były na tego młodszego "bliźniaka". Warto było. Pomimo lodowatego przyjęcia z sektorów dopingujących, "Darky" dał show, a mecz był widowiskiem momentami porywającym. Niestety, z kilkoma żenującymi "atrakcjami" pozasportowymi. Jak nazwać dorosłych (metrykami) ludzi, którzy wybiegają na tor w trakcie wyścigu, w dodatku przełomowego dla swojej drużyny, żeby ukraść flagę kibicom gości? Bangladesz... Wielu tzw. zwykłych kibiców miało mieszane uczucia po angażu Warda - człowieka, który swego czasu podeptał ukochane przez nich barwy, ale sektor "K" swoimi występ(k)ami zrobił dla przełamania tych lodów więcej, niż najlepiej zaplanowany klubowy PR.
- Szczegóły
Co można powiedzieć o formie drużyny, która w ciągu ostatnich siedmiu tygodni odjechała zaledwie dwa mecze? Posiłkować się można indywidualnymi startami, ale w tym przypadku również trudno mówić o wielkiej regularności, zarówno samych występów, jak i wyników. Nie da się ukryć, że takie okoliczności powodują niepewność, zwłaszcza, że sytuacja kadrowa daleka jest od komfortowej, a do Zielonej Góry przyjadą rywale, którzy wymykają się schematowi jeźdźców własnego toru. Jednak cel, jaki wyznaczyli sobie gospodarze na ten sezon, nie zmienia się, więc 19 lipca mam nadzieję zobaczyć dobre ściganie.
- Szczegóły
W lipcową niedzielę na torze w Lesznie byliśmy świadkami niecodziennego wydarzenia, jakim bez wątpienia było rozegranie dwóch mistrzowskich imprez w tym samym miejscu i niemal w tym samym czasie. O finale juniorskim nie będę się rozpisywał, bo przebiegł właściwie zgodnie z oczekiwaniami, jednak jaki cel przyświecał organizatorom całego "maratonu"? Po obejrzeniu tego drugiego finału, w postaci MPPK, chyba wszystko stało się jasne. Krajowy czempionat postanowiono "zaliczyć". Jak najtaniej, jak najszybciej, byle nie musieć już do niego wracać. Dlaczego więc impreza, która w minionych latach cieszyła się tak dużym prestiżem i zainteresowaniem, dziś jest traktowana przez światek żużlowy per noga (bez aluzji do redaktora Roberta, który nam te zawody skomentował dla polskizuzel.pl), niczym niechciane dziecko polskiego speedwaya? A jeżeli ta kpina z żużla ma się powtarzać w przyszłości, jeśli kluby i zawodnicy nie traktują tej walki poważnie, to czy nie lepszym pomysłem byłoby w ogóle wykreślenie tej imprezy z kalendarza? Skoro ma być "na siłę", to może przerwijmy tę farsę?
- Szczegóły
O ile dla kibiców w Polsce imprezą mistrzowską numer jeden była w tym roku kwietniowa runda Grand Prix w Warszawie, o tyle dla fanów w europejskiej ojczyźnie speedwaya takim number one była Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Żużlowe święto już za nami. Co z niego zapamiętamy? Tai Woffinden, pomimo dopiero czwartego miejsca, powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Zadowoleni kończyli również Duńczycy, a upokorzeni zostali Polacy oraz Szwedzi. Pora więc na małe statystyczne podsumowanie tego, co wydarzyło się na Millenium Stadium.
- Szczegóły
Kiedy Maciej Janowski zaczynał pierwszą honorową rundę wokół toru "Jancarza", a chwilę wcześniej stało się jasne, że tego dnia nawet diabelska moc ataku musi ustąpić pola przed maestrią defensywy, panel dyskusyjny p.t. "IMP" ruszył. W czasie rzeczywistym, jak na XXI w. przystało. Takie wydarzenie nie mogło przejść bez echa, tym razem jednak echo niosło niczym w Białowieskiej Puszczy. Jedni mistrzostwo Janowskiego kwestionowali, inni cieszyli się wraz z nim, jeszcze inni żałowali Zmarzlika i Kołodzieja albo psioczyli na regulamin. Wszędzie jednak na plan pierwszy wysuwał się fakt niezaprzeczalny - oto Mistrzem Polski został zawodnik z sześcioma II miejscami na koncie (czyli - jakby nie patrzeć - porażkami), który wygrał jeden, ostatni, wyścig. "Fartem", "Niezasłużenie!". To ostatnie nawet by do mnie trafiło, gdyby tylko nosiciele tej tezy potrafili udowodnić, że jedynie Maciej Janowski znał regulamin zawodów w których wziął udział, zaś resztę stawki umyślnie wprowadzono w błąd i jechała turniej 20-biegowy. Tym niemniej, uważam, że spłycać tak sprawy nie powinniśmy. Nie mam żadnego problemu ze złotem Janowskiego, mam natomiast problem z odczytaniem intencji, jakie przyświecają działaczom - obecnym strażnikom powagi IMP.
- Szczegóły
Cardiff, Cardiff, oczko w głowie BSI, najważniejsza runda Grand Prix w roku. Osobiście, myśląc o zawodach w stolicy Walii, od razu przed oczami mam Chrisa Harrisa i jego niespodziewany triumf w 2007 roku. Czy tylko ja? To zwycięstwo było tak ważne dla szefów GP, i tak popisowo wykorzystane. że trudno oprzeć się wrażeniu, iż gdyby tylko istniała taka możliwość, to bieg finałowy pokazywaliby nam codziennie przed Teleexpresem, a dokument o kulisach tamtego wydarzenia byłby wałkowany niczym nowe okulary Roberta Lewandowskiego w pudelkowych portalach. Nie mam absolutnie nic do sympatycznego Brytyjczyka, może poza tym, że od kilku lat jest po prostu za słaby na Grand Prix, co trzeba sobie jasno powiedzieć. Dziś jednak nie o "Bomberze", a przynajmniej nie tylko o nim. Pomówmy o szansach elitarnej 16-tki widzianych przez pryzmat wyzutej z emocji statystyki.
- Szczegóły
Rzadko się zdarza, żeby bohaterem ligowego weekendu został pierwszoligowiec. W dodatku po meczu z drużyną, którą zlali już wszyscy, z własnymi kibicami włącznie. Ba, nie odnosząc w nim indywidualnego zwycięstwa, a drużynowo z trzech wyścigów przegrywając dwa. Osobliwość istna. Cud. Kiedy 80 kilogramów żelastwa rozpędzonego do niemal 100 km/h mija o centymetry leżącego człowieka, jego głowę i kręgosłup, trzeba cudu. Kto miałby pretensje, gdyby nie minęło? Pytanie retoryczne. Nikt. Absolutnie nikt. Chciałbym wierzyć, że tak samo jak tarnowska jaskółka w orlich piórach zachowałby się każdy. Chciałbym, ale nie wiem. Dopóki los nie postawi nas w takiej sytuacji, wiedzieć nie będziemy. Wiem natomiast z całą pewnością,że Jakub Jamróg swój test na człowieczeństwo, być może test życia, zdał w sposób wzniosły. I gdyby nawet okazało się, że jako żużlowiec wielkiej kariery nie zrobi, dla mnie zawsze będzie "kimś". Jakub Jamróg - prawdziwy rycerz speedwaya.
- Szczegóły
Niedziela. Po obfitym rodzinnym obiedzie sięgasz po pilota i siadasz przed telewizorem. Wyćwiczony kciuk szybko zmienia kanały, lecz w grającym pudle nie znajdujesz żadnych zapierających dech programów. Nie ma śpiewaków, tancerzy, kucharzy, ani gwiazd biznesu skaczących do wody. Nudzisz się, oglądając po raz setny skecz o chińskiej knajpce, który upodobała sobie twoja krzykliwa żona. Córki, choć najedzone nie mniej niż ty, jeszcze tylko przez chwilę będą grzecznie siedzieć obok ciebie. Co zrobisz, aby zaspokoić konsumpcyjny głód własnej familii? Z dworu dobiegają dźwięki warczących motocykli... Pomysł zdaje się absurdalny, kiedy patrzysz na trzy znudzone dziewczęce twarze, ale właśnie ten absurd będzie dziś hasłem przewodnim.
- Szczegóły
Ponoć w przyrodzie musi być równowaga. Suma musi wyjść na zero. Tegoroczna Ekstraliga miała być - jak utrzymywało wielu - "ligą dwóch prędkości", tymczasem w pierwszej rundzie rozgrywek roiło się od meczów i całych kolejek, gdzie wytypować faworyta nijak się nie dało. Pora nieco przyhamować. Siedzenie na szpilkach od 17 do 21.30 ma swoje minusy. Najtrudniejszy do wytypowania mecz 10. kolejki odbył się awansem, a wynik, zgodnie z planem, rozstrzygnął się w 15. biegu. W Gorzowie i Wrocławiu takich emocji być nie powinno, ale już w Toruniu... czemu nie. Choć pewnie 90 proc. typujących postawi na pewne zwycięstwo Doyle'a i spółki.
- Szczegóły
Tegoroczny cykl turniejów DPŚ już za nami. 14 czerwca byliśmy świadkami kapitalnego wręcz finału, z niesamowitą walką na torze, dramaturgią oraz bardzo wyrównaną stawką, w której o rozdaniu medali zadecydował ostatni wyścig. Nie po raz pierwszy zresztą w DPŚ. Historia pokazuje, że finalny akord walki o puchar Ove Fundina zazwyczaj oglądamy z wypiekami na twarzach. Bez cienia wątpliwości należy podkreślić, że pod względem emocji jest to jedna z najlepszych imprez sezonu. I tylko szkoda, że tak piękna fasada w postaci turnieju finałowego przesłania nam to, czego w żużlu najbardziej nie znosimy. Kontuzji, leserstwa i kombinacji (kolejność dowolna). A tego wszystkiego byliśmy świadkami w tym roku, już od turnieju półfinałowego w Gnieźnie, aż po kuriozalną próbę rozegrania finału w pierwszym terminie.
- Szczegóły
Rok temu o medalach zadecydowały kontuzje w Tarnowie i fantastyczna forma gorzowian, ale wtajemniczeni twierdzili, że najważniejsze wydarzyło się wcześniej, zanim jeszcze zawarczały silniki w półfinałach. "Spółdzielnia" trzech klubów miała rzekomo dopilnować, by do play-offów nie awansował Unibax. Torunianie, z Wardem, Sajfutdinowem, Holderem, Gollobem, Miedzińskim i Przedpełskim, wygrali jeszcze we Wrocławiu 58:32 (to prawie jak teraz...), u siebie z Wybrzeżem 74:16 (sic!) - po czym, w szczycie formy, zakończyli sezon. Niedawno Stanisław Chomski wyliczył, że pomimo ledwie dwóch punktów na półmetku, jego nowa drużyna ma jeszcze szansę na jazdę o medale. Żeby ten cud się ziścił konieczna będzie świetna forma jego podopiecznych, ale pomóc musieliby inni, generując korzystne wyniki dla Stali. Wtedy wielu przyjęło deklarację menadżera ostatniej ekipy w tabeli z rozbawieniem. Po meczu z Unią Tarnów miny nieco zrzedły. Jeśli odradzająca się Stal leje rywala walczącego o "czwórkę" do 29-ciu, to już nie są żarty.
- Szczegóły
W minionym roku nie było chyba żużlowca, którego jazda wywoływałaby gwałtowniejsze reakcje wśród polskich kibiców. Mnóstwo upadków, ale i mnóstwo szczęścia. To szczęście opuściło go na początku kwietnia, u progu sezonu 2015. Adrian Miedziński, bo o nim mowa, najpierw walczył o własne zdrowie, później o powrót na żużlowy motocykl, obecnie - o powrót do dawnej dyspozycji. Kręte są ścieżki takich powrotów, a obserwowanie zawodnika, który nie tak dawno w porywającym stylu wygrał rundę Grand Prix, ścigającego się w miasteczku 15-krotnie mniejszym od Rawicza, samo w sobie jest ciekawym doświadczeniem.
KALENDARIUM
POWIEDZIELI
Wspieram zawsze juniorów, gdy widzę pasję. Dziś nasi pojechali kapitalnie. Nie myślę teraz o IMŚ. Chcę mieć "fun" ze speedwaya. Żużel jest dla mnie pracą, ale także hobby. Rodzina zmieniła moją perspektywę. Chciałbym znowu zostać Mistrzem, jednak najważniejsze, że wróciłem do rywalizacji.
Jason Doyle w Eleven Sports
Typer 2025 - zmierz się z najlepszymi!
NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV
PGE Ekstraliga 2024 | ||||
1. | Orlen Oil Motor Lublin | 14 | 31 | +162 |
2. | Betard Sparta Wrocław | 14 | 19 | +30 |
3. | ebut.pl Stal Gorzów | 14 | 19 | -37 |
4. | KS Apator Toruń | 14 | 15 | -7 |
5. | ZOOLeszcz GKM Grudziądz | 14 | 14 | -58 |
6. | NovyHotel Falubaz | 14 | 13 | -33 |
7. | Krono-Plast Włókniarz | 14 | 12 | -50 |
8. | FOGO Unia Leszno | 14 | 11 | -87 |